Teraz tak jest, bo muszę mega zacisnąć pasa, przez to auto. Plusem u mnie jest to, ze mieszkamy u rodziców mojego N., więc dokładamy im tylko 500 zł miesięcznie do rachunków. Ja jedynie tankuje auto i kupuję jedzenie, na razie zużywam zapasy więc nie kupuję kosmetyków, ubrań jakiś też nie potrzebuję, bo do pracy mam bluzkę z pracy, bo logo, a spodnie kupione na fakturę, wiec dostałam zwrot.
U nas leci gdzieś 2k oszczędności miesięcznie
Dodatkowo założyłam sobie cel ciuchowy: żadnej sieciówki w tym roku (w grę wchodzą jedynie buty i bielizna, ale to też z rozwagą), a i sh postaram się omijać o ile nie będę potrzebowała uzupełnić garderoby o bluzki do karmienia, bo na razie nie wiem ile ich mam wyzwanie podjęte ze względów ekonomicznych i ekologicznych, a jeśli się uda to sprawię sobie coś pięknego, dobrej jakości od polskiego producenta
Nie powinno być trudno, bo szafa się nie domyka, a i motywacja jest!
No mi pewnie z kims tez byłoby łatwiej odkładać wiecej a ze mieszkam sama to nic sie nie rozkłada na pol 🙈
@wenkka @domkapodomka mój wymarzony ślub to właśnie taki na plaży tylko we dwoje, ewentualnie z dziećmi. Swoją rodzinę bardzo kocham i chciałabym i tak dla nich przygotować jakieś przyjęcie połączone ze ślubem humanistycznym, ale na bez tego całego weselnego blichtru
Wiecie co, mi się wydaje, że oszczędzanie nie jest uwarunkowane tylko wysokością wypłaty, a zdeterminowaniem. Ja odkładałam około 300 zł miesięcznie na swoim koncie, na wspólnym miesięcznie zostaje nam tysiąc, więc tu mam zapas, i prywatny (nie wspominając o koncie K, ale on jest królem oszczędzania i w sumie dzięki niemu zaczęłam inaczej patrzeć na swoje, zarobione pieniądze). W tym roku mamy bardzo dużo celi do zrealizowania i wydarzeń związanych głównie z kasą i ja mam znowu mega determinację (chyba większą niż w '19, kiedy odkładałam na wkład własny) i jak mi dobrze pójdzie to w styczniu sama odłoże 1k, a nie "tylko" 300. I miałam już chwilowe PSTRYK, CHCĘ TO. Miałam tak z collagenem ze współpracy allnutrition i Deynn, ale mi się udało skatować myślą, że to 100 zł i moja skóra i włosy są w należytej kondycji, więc mi tego nie potrzeba ofc jestem z siebie dumna jak paw i dalej kisze siano
Styczeń będzie u mnie miesiącem wydatków, ale dzięki temu przez najbliższe kilka miesięcy wydam mniej. Mogłabym to rozłożyć na dwa-trzy miesiące, ale chyba wolę mieć to z głowy i później odłożyć więcej 🤔
Trochę kasy na pewno wydam w weekend, chcę zrobić niespodziankę chrześniakowi i go odwiedzić, dawno już nie widział cioci ❤️ Przy okazji planuję wysłać szwagra do McDonald's po drwala, bo jeszcze nie miałam okazji spróbować
My już mamy założony wydatek na drwala w styczniu, bo się kończy oferta ale odciągamy to w nieskończoność, chociaż wątpię, że zrezygnujemy z tej zachciewajki prawdopodobnie pojade do maca jutro po pracy
A ja myślę że nie do końca tak jest. Bo gdybym zarabiała np. 1000 zł mniej to na pewno bym nie dała rady zbyt wiele odłożyć, chyba że max. 100 zł miesięcznie. Chyba, że byśmy mieszkali z rodzicami i 2k które płacimy za ratę, szło by na oszczędności.
W ogóle to zauważyłam, że z każdą podwyżką, odkładamy coraz większe sumy. Ale też, coraz więcej rzeczy kupujemy.
Tutaj się nie zgodzę. Moim zdaniem największa oszczędność jest na jedzeniu i przemyślane zakupy, planowanie posiłków, brak marnowania przekładają się na oszczędności . Nie jest sztuką oszczędzanie, kiedy ma się pieniądze, które i tak zostają bez przeznaczenia. Jasne, każdy budżet jest inny, ale jestem przekonana, że da się oszczędzić przy KAŻDYCH zarobkach
Niestety nie przy każdych. Miałam do czynienia z jedną rodziną, 3 dzieci, ojciec tylko pracuje i to czasem, dorywczo. I wybacz, ale ja tu nie widzę możliwości do oszczędzania kiedy na wszystko brakuje. Sama brałam udział w tworzeniu paczki dla tej rodziny więc domyślam się że przy tak małych dochodach, a ogromie wydatków odkładanie nawet 50 zł jest wręcz niemożliwe.
Pomijam już skrajną nieodpowiedzialność.
W każdym razie, cieszmy się że my możemy oszczędzać. W moim przypadku na wycieczkę na Kubę.
Ech no tak, takie skrajne przypadki to zupełnie co innego, masz rację .
Mam nadzieję, że urlop wypali! W ubiegłym roku odwołałam wakacje, teraz mamy wszystko rozplanowane, ale czekamy co będzie.... W razie czego jestem w stanie kupić bilety na ostatnią chwilę, jestem zdesperowana .
U mnie to pewnie kwestia kilku lat, taka wycieczka dla całej naszej trójki. A mąż jeszcze sobie upatrzył Japonię... Znając życie, jak dobrze pójdzie to może w tym roku skończy się na Rumunii, którą też sobie upatrzyłam. A Wy gdzie planujecie jechać?
Rumunia mam nadzieję, że wycieczka wypali! oby, bo można zwariować w domu U mnie wycieczka objazdowa, mój pierwszy backpacking, praktycznie całe lato w Azji + jedno życiowe zadanie do spełnienia :> Chciałabym to jakoś połączyć z pracą, przynajmniej po części. Ale szczerze mówiąc na razie nie zapowiada się na to, żeby wyjazd był możliwy ze względu na covid . Jeżeli to nie wypali, na pewno będę próbować wyjechać gdziekolwiek, ubiegłe lato spędziłam w domu... resztą ja od marca prawie nie wychodzę z domu
Mi idzie całkiem dobrze. Dzięki temu, że postanowiłam oszczędzić zaczęłam wykorzystywać wszystkie kosmetyki jakie mam w domu i wyszło, że jest tego cała masa. Chce zużyć ile się da. Następnie wybrać moich ulubieńców i stworzyć własną minimalistyczną rutynę pielęgnacyjną (z każdej kategorii tylko jeden kosmetyk).
Nie tylko Ty... My też praktycznie cały rok spędziliśmy w domu. Nie licząc jednodniowego wypadu w góry bo blisko. My uwielbiamy zwiedzać zamki. W 2019 udało nam się odwiedzić 8, w tamtym roku ani jednego... Więc Twój rok wyglądał podobnie do naszego - paskudnie Mam nadzieję że w tym będzie lepiej i znów zaczniemy zwiedzać.
Twoja Azja brzmi fantastycznie... tyle rzeczy do poznania, nowe kultury obyczaje, jedzenie
Super pomysł Ja kiedy myślę o ślubie widzę coś w rodzaju namiotu ze światełkami na jakiejś łące czy blisko lasu. Tylko najbliższa rodzina i fajny grill.
Obyś miała rację . Nie mogę się doczekać powrotu do normalności... Wcześniej przynajmniej kilka razy w tygodniu chodziłam na pyszne jedzenie i wino, a teraz czuję się jak jakiś dzik... Moja garderoba też przeszła metamorfozę - nie pamiętam kiedy miałam na nogach szpilki, łażę ciągle w dresach i bluzach .
U mnie tak samo. Mi się nawet malować nie chce bo spod maseczki i tak tylko oczy pod okularami widac... Na miasto nie wychodzimy, restauracje pozamykane, a marzy mi się kolacja przy winie... Albo zwykłe piwo na ogródku, na leżakach w rynku... Niby głupie rzeczy a strasznie mi tego brakuje...