E, laska, przySTOPuj trochę, obudź w sobie wewnętrznego McKwacza xD)
Jako że w wątku z postanowieniami noworocznymi wyszło, iż wiele z nas chciałoby trochę przyoszczędzić i przestać w końcu tyle kupować, ale to tak trudno jest i może jakiś wątek wsparcia by się przydał, to właśnie zakładam taki wątek wsparcia .
Tak więc, dziewczyny, przyznawać się: jak idzie oszczędzanie? Co kupiłyście, choć nie powinnyście? Może macie na tym polu jakieś sukcesy, a może znów na czymś poległyście i nie wiecie, jak powiedzieć sobie „STOP”? To jest miejsce, w którym możecie się wyżalić, pochwalić, poprosić o radę lub jej udzielić .
@domkapodomka stworzyła taką ładną planszę, na której możemy sobie wpisywać zaoszczędzone kwoty
Ja zupełnie nie potrafię oszczędzać, a bardzo chcę. U mnie najwięcej idzie na jakieś głupoty (niepotrzebne kosmetyki, świeczki,) i przekąski. Planuję założyć sobie skarbonkę oszczędnościową w banku i tam wpłacać wszelkie dodatkowe pieniądze oraz 10% wypłaty. Może w ten sposób uda mi się coś odłożyć.
Moje oszczędzanie przyszło tak z dnia na dzień. Zobaczyłam mój ogrom ubrań i kosmetyków, które w ogóle nie były używane..
Przeraził mnie fakt, że posiadam mnóstwo DROGICH i otwartych kosmetyków, które niestety były po dacie ważności.
Jeśli chodzi o ubrania to zdecydowałam się kupować tylko ''klasyczne'' ubrania typu: czarna bluzka, biała bluzka.. Dosłownie rzeczy, które będą pasować do każdej stylizacji.
Nienoszone ubrania sprzedaje w Internecie.
Od kiedy zaczęłam świadomie kupować kosmetyki - patrzeć na składy, to stare, przeterminowane i o złym składzie kosmetyki zużywam np. do stóp, do pielęgnacji skórzanych butów, do podłóg. Nigdy nie wyrzucam, zawsze znajduje zastosowanie
W momencie gdy robię zapasy kosmetyków, nie otwieram wszystkich. Gdy zużyję jeden szampon, dopiero otwieram drugi.
Naprawdę warto jest oszczędzać.
Warto jest zastanowić się 5 razy czy "Naprawdę tego potrzebuję?"
Kiedyś miałam ogromny problem z oszczędzaniem, ale teraz idzie mi świetnie.
U mnie doskonale sprawdza się system kilku kont/lokat. Na każde konto wpływa kasa z innego źródła, po opłaceniu stałych wydatków część przelewam sobie na życie i codzienne przyjemności, część na konto oszczędnościowe, część zostawiam 'awaryjnie' i dopiero pod koniec miesiąca decyduję co zrobić z tą kasą - czasem zdarza się, że coś sobie źle wyliczę i muszę znów przelać trochę kasy na to główne konto, ale wtedy staram się nadrobić w kolejnym miesiącu.
No i zapisuję wydatki. Jak zobaczyłam ile kasy wydaję na lunch w pracy, zaczęłam sobie sama gotować. Nie kupuję pod wpływem chwili, zawsze staram się przespać z jakimś większym wydatkiem.
Moja szafa to basicowe ubrania, które łatwo ze sobą łączyć. Stawiam na dobrą jakość i wolę kupić jeden porządny sweter z kaszmiru niż 5 dziadów, które zaraz się zmechacą i powyciągają. Często zaglądam do sh i tam kupuję np bluzki i sweterki, a dzięki temu mogę sobie pozwolić na droższe dodatki czy płaszcze, buty, torebki.
Ogólnie postawiłam na jakość, nie ilość.
Sporo wydaję na jedzenie na mieście, ale nie potrafię i nie chcę sobie odmawiać jedzenia w restauracjach czy chodzenia do winiarni. Po prostu uwzględniam to w swoim budżecie .
Nie kupuję żadnych pierdółek i łapaczy kurzu - ani mi się to nie podoba, ani nie przydaje. Staram się zużywać zarówno kosmetyki, środki czystości itd., jak i jedzenie - ogólnie wyrzucać jak najmniej.
Nie kupuję butelkowanej wody - to akurat głównie ze względów ekologicznych, ale jednak daje oszczędność.
Jeżeli czegoś nie używam/nie noszę - sprzedaję. Książki, ubrania, meble, kosmetyki.
O dziwo taki system sprawdza się u mnie świetnie.
Najważniejsza rzecz to chyba motywacja - u mnie jest to własne mieszkanie
Ja problem z kosmetyki kupuje je na potęgę 🙈 jak zobaczę ładne opakowanie to od razu muszę je mieć, nawet jeśli kosmetyk nie jest mi potrzebny do niczego. Mam jeszcze problem, że kupuję nałogów kubki, które nie mieszczą się w szafce.
Miałam plan, żeby zrobić sobie w grudniu zapas, a od stycznia będę oszczędzać, ale chyba zacznę od teraz. Nie będę nic przekładać.
Postanawiam, że kupię nowy kosmetyk jak skończy mi się stary.
Mam zamiar też zacząć kupować naturalne kosmetyki, lepiej wydawać więcej, a mieć coś o lepszym składzie.
No to może skoro zaczęłam wątek, podzielę się kilkoma swoimi trikami na to, jak nie wydawać aż tylu pieniędzy i nie kupować o wiele więcej, niż potrzebuję (a mam trików trochę + nieco wiedzy wyniesionej ze studiów ):
1. JAKOŚĆ, NIE ILOŚĆ. Moi rodzice wychodzą z założenia, że lepiej kupić coś rzadziej, ale wyższej jakości i o tę rzecz potem bardzo dbać, by służyła jak najdłużej. I jeśli coś wciąż sprawnie działa, jak nasza 24-letnia krajalnica do chleba, to się tego nie wyrzuca. No i przejęłam to po nich.
2. NIETESTOWANE NA ZWIERZĘTACH. Czyli coś, cokolwiek, co spowolni proces decyzyjny. Nie mówię, że ma to być koniecznie kwestia testów na zwierzętach . Po prostu warto sobie znaleźć coś, co sprawi, że zamiast bezmyślnie wrzucać rzecz do koszyka, zaczynamy się nad nią zastanawiać. Dla mnie tym czymś jest pytanie: „Czy to jest testowane na zwierzętach?” To pytanie zmusza mnie do robienia bardziej przemyślanych zakupów, bo jak już zacznę nad czymś myśleć, to zaraz pojawia się pytanie: „Hej, czy na pewno tego potrzebuję?” I często okazuje się, że nie . Też skutecznie działają choroby skóry - muszę zrobić testy alergiczne, więc możliwe, iż niedługo będę sprawdzać składy szukając tego, co może mnie uczulić.
3. „TRZY KOLORY”. Moja szafa opiera się głównie na trzech kolorach, czasem jeszcze dołącza się czwarty. Bardzo rzadko pozwalam sobie na odstępstwa od reguły i na ogół rzeczy „w nie moich kolorach” nie kupuję. Ta reguła pomocna jest szczególnie w przypadku lumpeksów i dużych wyprzedaży - pozwala nie stracić głowy kompletnie .
4. PROMOCJE. Już wszyscy wkoło wiedzą, że jeśli chcą coś kupić, to idzie się z tym do mnie, bo umiem to kupić taniej . Poza promocjami praktycznie nie kupuję.
5. NIE KUPOWANIE NA PROMOCJACH. No cóż, nie kupuję czegoś wyłącznie z tego powodu, że było tanie.
6. LISTA CECH. Łączy się z punktem 3. Na moich chcę-listach często znajdują się nie tyle konkretne przedmioty, co rzeczy o określonych cechach, np. „lekkie, czarne sneakersy do biegania na uczelnię”. Chodzi o przemyślenie, czego faktycznie potrzebuję, do czego i co się u mnie sprawdza. Dzięki temu łatwiej kupować na promocjach i nie odpłynąć na nich za bardzo.
7. JEŚLI ZAPASY, TO NIEDUŻE. Nie lubię mieć dwóch otwartych kosmetyków tego samego rodzaju. Najpierw zużywam jeden żel pod prysznic, potem otwieram kolejny i staram się mieć max 2 jeszcze nie otwarte.
8. JEDEN WIĘKSZY, REALNY CEL. Przez wiele lat moim marzeniem był aparat na zęby, więc zanim cokolwiek kupiłam, myślałam: „Chwila, najpierw aparat”. Bardzo wielu rzeczy dzięki temu nie kupiłam . Teraz właśnie brakuje ma takiego celu, bo już jestem po aparacie, mam wymarzony tablet i telefon, a też nie ma sensu ustalać sobie celu zupełnie poza zasięgiem: to skoro wiem, że choćbym nie wiem, jak się starała, nie uda mi się czegoś osiągnąć, to moja motywacja do dążenia do tego jest o wiele, wiele mniejsza niż do dążenia do dziesiątej paletki cieni na promocji.
9. PRIORYTETY. Łączy się z punktem 8, bo ten jeden cel to priorytet. Ale poszerzam ten punkt o takie mniejsze rzeczy, którym niejako z konieczności przyznaje się pierwszeństwo. Mam na myśli rzeczy najbardziej prozaiczne, jak zakupy spożywcze i rachunki, a także takie małe „bonusy”, które nie są jakimś większym celem, ale na które warto przeznaczać pieniądze, np. zajęcia sportowe czy... dobroczynność. „Nie no, nie potrzebuję dziesiątej paletki, dorzucę do funduszu zumbowego” .
To są oczywiście triki, które dobrze działają na mnie, u Was niekoniecznie muszą się sprawdzić . Bez bicia się przyznam, że największy problem mam z butami.
Ja kompletnie nie umiem oszczędzać, co zbierze się jakas większa suma zawsze podciagnie się bo "brakuje" a potem zostaje kompletne zero. Mój facet niby dobrze sobie z tym radzi ale u niego jest dokładnie tak samo 🙈 chyba załoze sobie jakieś konto oszczędnościowe albo lokatę bo trzymanie pieniędzy w domu to zły pomysł
Ja również totalnie nie umiem oszczędzać. Ostatnio znajoma napisała ze z pensji ok 2500 zł jest w stanie spokojnie wyżyć z rodzina (2+2!), dla mnie to coś niepojętego. Ja wydaje tyle kasy na ubrania i kosmetyki, ze szok. Teraz mam zamiar trochę przystopować. Najpierw wykorzystać zapasy, uzywac starych ubran (kupie, raz założę a porem zapominam ze w ogole coś takiego mam ) a dopiero potem szukać nowości.
Bardzo dobre rady 👍
Ja właśnie mam plan kupować te kosmetyki naturalne i nietestowane na zwierzętach jak tylko zużyje te zapasy, które aktualnie mam.
Niestety ja lubię wszystko co kolorowe i często kupuje oczami, więc to mega wada u mnie, mam tyle kosmetykow, że nie mam na nie miejsca, koleżanka ostatnio była i zrobiła zdjęcie i powiedziała, że jak tylko jej chłopak powie jej, że ma dużo kosmetykow to pokaże jej moje zdjęcie 🙈🙊
Ja jak już coś kupuje w sklepach to zawsze na promocjach, po co mam płacić nie wiadomo ile jak mogę zapłacić mniej za dana rzecz.
Wczoraj się powstrzymałam od kolejnego kremu, stwierdziłam, że mi się nie przyda i go odlozylam na polke 😁
Ja nie wiedziałam co to oszczędzanie, kiedy przyszło opłacać usługi weselne , także teraz wypłata idzie w 70 % na konto oszczędnościowe.. ale jest ciezko... najgorzej, kiedy trzeba sobie odmawiać przyjemnosci
Zgrzeszyłam... zaraz po napisaniu swojej przydługiej wypowiedzi poszłam i kupiłam (nie zgadniecie) buty. Tak. Drugie w tym miesiącu. I bynajmniej nie kupuję jakiś tam tanioszek DeeZee czy innych chińczyków
Przysięgam w styczniu chodzić tylko do Biedronki po spożywkę. Dość. Powinnam się zająć studiami, nie zakupami.
Mi oszczędzanie idzie bardzo różnie Na jednej rzeczy oszczędzę, czegoś nie kupię, ale za kilka dni wezmę coś innego, czego właściwie nie potrzebuję... Ale właśnie odpuściłam zakup perfum, które rozważałam tylko ze względu na promocję, więc jestem z siebie dumna 😄
Brawo A chociaż znasz zapach, czy kupowałabyś w ciemno? Ja z perfumami mam to szvzęście, że praktycznie żadne mi się nie podobają, więc nie kupuję, szczególnie online .
U mnie z dnia na dzień zmieniło się podejście do kupowania. Kiedyś dziennie byłam w rossmannie, czy innej drogerii i zawsze kupiłam coś, bo akurat na promocji. Jak mi się nudziło w domu, to jeździłam pochodzić po drogeriach. Do szafek z kosmetykami nie dało się wsadzić palca, na półce pod prysznicem stały 4 żele i 4 szampony. Wiele rzeczy kupiłam i nigdy nie użyłam, bo wrzuciłam na dno szafki i zapomniałam. Niestety najgorsze są te promocje. Zawsze kupowałam coś na zapas, a prawda jest taka, że nie zdążyłam tego nawet otworzyć, a już była następna promocja. Teraz wolę sobie kupić droższy kosmetyk i mieć z niego radość, niż płakać, że nie mogę kupić nowego żelu isana za 3zl bo nie mieści mi się w szafce. Na tym zauważyłam największą oszczędność pieniędzy. Strasznie dużo zaoszczędziłam też na ubraniach. Nie kupuje już tshirtow z poliestru za 15 zł, które po dwóch pralniach wyglądają fatalnie. Kupuję rzeczy używane w sh i na vinted. Tak samo sprzedaję tam swoje rzeczy, moja szafa teraz jest niestety tak pełna, że dopóki czegoś nie sprzedam to nie kupię nic nowego. Czeka mnie duże sprzątanie po nowym roku, więc znów dużo rzeczy pójdzie na sprzedaż. A teraz najzabawniejsze? Zakupy spożywcze w biedronce raz na tydzień a nie codziennie, śmiejcie się, ale nie raz wracałam z biedry z setnym kubkiem, tysięczną herbatą czy jakaś inną zupełnie niepotrzebną rzeczą. Zauważyłam też, że dużo daje mi odwlekanie decyzji w czasie. Np. znajdę super spodnie w hm za 130 zł. Nigdy nie kupię ich od razu. Wrócę do domu pomyśle. Jeżeli w ciągu tygodnia o nich zapomnę, to znaczy że wcale ich nie potrzebuję.
Ja jestem oszczędna, nie wiem czy to dobrze, czy to źle. Ale mam czasami tak, że 100 razy zastanowię się zanim coś kupię. ;/
Mam otwartą skarbonkę w baku, miesiąc w miesiąc wpłacam tam zaoszczędzone pieniądze, bo chce sobie odłożyć na auto i to będzie chyba jedyna rzecz na której nie będę oszczędzać.
Obecnie mam sporo rzeczy, a kupuję sobie raczej proste ubrania, czarne, białe lub szare. Czasami trafi się coś czerwonego, najczęściej noszę te ubrania do zdarcia, kupuje nowe wtedy, kiedy potrzebuje.
Co do butów to staram się kupić jedne na sezon, wiem że to nie jest dobre, bo mam w szafie 2 pary Vansów, których jeszcze nie ubrałam ani razu.
Kosmetyki najczęściej kupuję na promocjach w Hebe, ewentualnie przez internet. Środki czystości kupujemy najczęściej na promocjach bo, da się je kupić sporo taniej niż normalnie.
Co do jedzenia, to z mamą przyjęłyśmy zasadę, że lepiej jest kupić 2 rodzaje wędliny po 5 plasterków co dwa dni, niż pól kilo szynki z czego 3/4 wyrzucić. Często właśnie jak nam coś zostaje to robimy z tego pizze, czy leczo. Dużym plusem jest to, że w lato mamy dość duży ogród, szklarnie z pomidorami.
Bardzo lubię podróżować i tu jest podobnie, najczęściej szukam hoteli z dobrymi warunkami, w normalnej cenie. np. będąc w górach wole wziąć pokój za 50 zł, w którym i tak spędzę tylko noc, bo w dzień będę zwiedzać.
Moje przesadne oszczędzanie wynika raczej z tego, że w bardzo młodym wieku, musiałam iść do dość ciężkiej pracy i bardzo trudno wydaje mi się pieniądze wiedząc ile musiałam się kiedyś napracować żeby je mieć. ;/
Mam próbkę i zapach mi się spodobał Mi się podoba dużo zapachów, ale najczęściej na kimś, niekoniecznie dla siebie
Mi oszczędzanie idzie chyba dobrze bo co miesiąc odkładam tyle samo pieniążków ale jak przeanalizuje wszystko to zdaje sobie sprawę, że mogę zdecydowanie więcej. Z mężem odkładamy na budowę domu.
Sobie potrafię odmówić wiele bo mogę żyć bez kolejnych butów czy sukienki, która jest mi niepotrzebna. Ale jeśli chodzi o coś dla męża lub dzieci to nie mogę się powstrzymać. Mimo, że niczego im nie brakuje to czasami tracę głowę. O i też słodycze... Na to też mogłoby iść zdecydowanie mniej pieniędzy.
Ja ostatnio staram się trochę zaoszczędzić, mam swoje cele takie jak wakacje, powoli też myślimy o ślubie, weselu, także kasa się przyda.
Zaczęłam prowadzić zeszyt i z każdego wpływu odkładam część pieniążków, ileś tam procent. O dziwo idzie mi bardzo dobrze, myślę że chyba założę dodatkowe konto i będę tam odkładać, bo jak narazie robię to do nieużywanego portfela w domu. 😂😂
Mam za dużo kosmetyków 😭 Co prawda nie wszystkie są kupione, ale i tak idzie u mnie dużo pieniędzy. A że nowości kosmetyczne co chwila się pojawiają to zakupy w zasadzie nie mają końca. Chciałabym być jak moja siostra, która nawet jak coś potrzebuje to długo zastanawia się nad tym. Ale od stycznia (w zasadzie to nawet od teraz) już naprawdę nic nowego nie kupuję, jeśli chodzi o kosmetyki, dopiero jeśli coś skończy mi się, czego w zapasie nie mam. Tak samo zamiast chodzić do SH, będę chyba polowała na obniżki dobrych jakościowo ubrań. Wolę mieć ich mniej, a takich, które podobają mi się w 100%. Z drugiej strony jakiś ogromnych kwot i tak nie wydaję, bo nie pracuję, utrzymują mnie jeszcze rodzice i sprzedaję stare ubrania, ale dużych pieniędzy i tak z tego nie ma. Na wakacjach udało mi się zarobić trochę i dość dużo poszło na ubrania, które w zasadzie potrzebowałam, ale zostawiłam i nie ruszę w ogóle mój pierwszy 500 zł banknot
Też mam za dużo kosmetyków 😂 ale ostatnio mało ich kupuje, tylko to co naprawdę potrzebuje. Dużo rzeczy mam z współprac, więc jakaś tam oszczędność jest.
Ja mam dobry patent na oszczędzanie i sama już tak oszczędzam kilka lat. Mam założone dwa konta w banku. Na jedno wpada mi normalnie wypłata, ale mam równiez ustawiony automatyczny przelew w momencie dostanie wypłaty który przelewa mi co miesiąc kilka stówek na moje drugie konto z którego nie korzystam. W ogólnie tego nie odczuwam, bo po prostu tak jakbym dostawała mniejszą wypłatę niż naprawdę i żyje sobie z tego co mam na kącie, a na drugim koncie pieniążki się mnożą i mnożą.