Dzisiaj byłam na na rozmowie o pracę w sklepie internetowym, jedna dziewczyna przy biurku obok przez cały czas wydzwaniała do DHL i dopytywała się o kolejne zaginione przesyłki, po każdym telefonie komentowała głośno co to nowego kurier odwalił. To się w głowie nie mieści, zwłaszcza że przedmioty były bardzo drogie (sklep z luksusowymi towarami)
mnie już niestety nic nie zdziwi miałam podobną sytuację jak @jusstinkaa tylko z kurierem gls, dostałam maila, ze idzie do mnie paczka 19kilo, mówię super, no ale nie wiem o której ten kurier przyjdzie, bo nigdy nic nie zamawiałam przez gls, a w mailu brak kontaktu. Ostatecznie nie było mnie w domu - dzwoni kurier - mówię, że jak ktoś jest to niech zostawi drzwi obok, powiedział "ok, jak nikogo nie będzie to oddzwonię". Nie oddzwonił, więc zaraz po powrocie idę do sąsiadki, a ona nic nie wie... Myślę sobie super, na trackingu próba doręczenia nieudana, kurier telefon wyłączony. Dzwonię na infolinię i mówię, czy jest możliwość jakiegoś umówienia się z nim, bo jeżeli następnego dnia przyjdzie w tej samej porze, to znów nikogo nie będzie - Pani powiedziała, że do niego zadzwoni. W końcu powiedział, że nie może być o innej porze i ewentualnie przyniesie paczkę dzień później, bo wtedy byłam już cały dzień w domu. Zgodziłam się na to. Jak się skończyło? Przyniósł jednak tego dnia poprzedniego, nie zadzwonił, nie zostawił żadnej informacji, że paczka zostawiona... u sąsiadki piętro niżej. ŻENADA.
Mi też od razu po zrobieniu prawka komentowali, że za duże łuki przy skręcaniu robię, zajeżdżam jak bym tirem jechała, zwalniam przed każdym skrzyżowanie mimo pierwszeństwa. A najgorszy był mój ojciec który twierdził, że zdalam prawko na farcie, po 2 miesiącach on rozwalił auto i to z jego winy. :v
Dzisiaj mam całkiem niezły humor, więc hejtuję brzydką pogodę, fakt, że nie mogę domyć kominka i ciągle pachnie poprzednim olejkiem i może jeszcze lenistwo, bo mam pełno zdjęć, i mogłabym pozapisywać sobie chmurki, ale mi się nie chce
Widzę, że nie tylko ja mam gorsze dni i hejt leci na wszystko, ale serio mam jakiegoś pecha w tym tygodniu i jak się szybko nie skończy to oszaleję- a dziś dopiero czwartek
Moja teściowa też niby nnie traktuje jak córkę, ale czasen przesadza. Ja np nie daje ry z tym naciskiem na Kościół i religię
@violabujak czym Ty się martwisz? Przecież na takiej stluczce, jak ktoś w Ciebie uderzy mozna podwójnie zarobić. Mąż powinien Cię po rekach całować.
gdyby nie uczelnia i jutrzejsze zajęcia to już bym siedziała zawinięta w kocyk, czekając aż przyjdzie lepszy dzień
Niestety, wyjezdzalam z podporzadkowanej i mimo naocznych swiadkow pan nie chcial współpracować. (Jechał nie swoim pasem,pod prad,bo omijal zle zaparkowany samochód- tylko ze za szybko, bez kierunkowskazu i z za zakretu).
Panowie pracujacy obok mi odradzali,bo tez dostałabym mandat, a pan sprawca powiedzial, ze on i tak sie nie przyzna i pojdzie do sadu. Ja bylam w szoku, nie moglan dodzwonic sie do meza i odpuscilam. Jeden z gorszych dni w moim życiu. Widok wyjeżdżającej na mnie ciezarowki...
Na przyszlosc jezdzij z kamerka. Wtedy nikt Ci słowa nie powie.
W naszym przypadku prze stluczce gosc chciał uciekac ale mąż od razu powiedział że wszystko jest nagrane i tylko sobie problemów narobi.
Nie rozumiem, skoro uważasz że nie było Twojej winy to trzeba było wzywać policję. Co tam jacyś panowie pracujący obok, im nic do tego. Na przyszłość nie panikuj, zachowaj zimną krew i zadzwoń po zaufaną osobę po poradę. W razie czego w sądzie wygrasz jak masz rację, nie daj sobie wmawiać że jesteś baba i to na pewno Twoja wina
Moim zdaniem to raczej faceci gorzej jeżdżą, oczywiście nie mówię tu o wszystkich mężczyznach, ale znam wiele dziewczyn które jezdżą dobrze, spokojnie i bezpiecznie, za to faceci mają się za nie wiem kogo i szaleją na drodze.
Strasznie mnie ostatnio wysypało, czuję się jak jeden wielki pryszcz ;/ Za to mam motywację do ograniczania słodyczy
Ja też kiedyś miałam stłuczkę, jakoś niecały rok po zdaniu prawa jazdy. To było krótko przed Wielkanocą, pamiętam, że padał śnieg. Jechałam w zabudowanym i ktoś wyszedł mi na pasy, więc się zatrzymałam, by go puścić, a facet wjechał mi w tył. Mój samochód był do kasacji, a on miał jedną ryskę (tak jest jak Jaguar uderzy w Forda), ale gość upierał się, że to moja wina. Wiecie, zobaczył 19latkę za kierownicą i pomyślał sobie, że smarkula się przestraszy i zgodzi na wszystko. Ja na początku nie wiedziałam, co robić, bo poza stłuczką na pierwszej jeździe L-ką po Poznaniu (gdzie wszystkie formalności załatwiał mój instruktor), nigdy w czymś takim nie uczestniczyłam, a do taty jak zwykle nie mogłam się dodzwonić. Ale jak mi pierwszy szok minął, pomyślałam sobie "zaraz, jaka moja wina? miałam człowieka zabić, bo on nie zachował bezpiecznej odległości?" i stwierdziłam, że skoro tak twierdzi, a ja się z nim nie zgadzam, to wzywam policję. Gość od razu zmiękł. Ostatecznie i tak żałuję, że spisałam z nim ten prowizoryczny protokół (wtedy jeszcze gotowego blankietu ze sobą nie woziłam, bo wydawało mi się to niepotrzebne) zamiast wezwać policję, bo sam problemy były z nim...
A tak w ogóle to ja mam to szczęście, że po pierwsze kocham jeździć samochodem, co prawda nie uważam się za super kierowcę, ale wydaje mi się, że jestem w miarę pewna na drodze - trochę już po Polsce jeździłam i oprócz tej jednej sytuacji, to nawet mandatu nie mam. A po drugie mam takiego tatę, który gdy się w końcu wtedy po tej stłuczce do niego dodzwoniłam i mówię mu, co się stało, to pierwsze o co zapytał to to, czy jestem cała. Nigdy nie narzeka jak jeżdżę, nawet woli, gdy ja prowadzę i twierdzi, że uczy się niektórych rzeczy ode mnie. Mama na początku nie lubiła ze mną jeździć, bo nawet gdy jechałam 70 km/h, to wydawało jej się jakbym pędziła ponad stówę, teraz już się przyzwyczaiła i czasem tylko marudzi, że mam za ciężką nogę. Kumpele nie boją się wsiąść ze mną do auta, chłopa na szczęście na ten moment nie mam, ale gdybym miała i by mi marudził, że coś robię źle za kierownicą, to wielkiej przyszłości takiemu związkowi nie wróżę
ja dziś narzekam na swojego faceta, spędzamy ze sobą 24/24, a on mi insynuuje, że myślę o innych czy że nawet go zdradzam i pisze nie wiadomo z kim
Do tej pory ja byłam straszną zazdrośnicą i teraz widzę jak jego to mogło boleć jak ja go oskarżałam gdy jeszcze pracował i jeździł w delegacje (choć w 3/4 delegacji jeździłam z nim), a teraz on mnie oskarża nie wiadomo o co i ja już nie mam siły się z nim o to kłócić - jak słyszy że na klawiaturze coś dłużej pisze to zaraz mi zagląda w laptopa, albo na swoim sprawdza moje konta - pomijając, że uważa że kasuje wszystkie "romanse"
coraz bardziej mnie to męczy, ale nie umiem nic z tym zrobić
No to ja ponarzekam na moje gardło które boli mnie od poniedziałku wieczór i z dnia na dzień jest co raz gorzej... Dzisiaj już ledwo ciągnę A wczoraj zaczęłam nową pracę gdzie pierwsze dni są bardzo ważne i trochę nie po drodze mi brać od razu na początek L4 kurrrde jak żyć?!
Ja z moim raz próbowaliśmy się kłócić, ale okazało się że i tak nasza wina mimo że babka nam w tył wjechała (podczas cofania), bo niby parkowaliśmy w niedozwolonym miejscu , a mimo to że ta babka chciała to samo zrobić tylko my dostaliśmy mandat - masakra, a mandat bo niby skrzyżowanie jeszcze było
Ja się tylko cieszę że ja jeszcze nic na swoim koncie nie mam choć mam na koncie potrącenie rowerzysty, ale tak to jest jak jedzie się za moim a on bez względu na pogodę zapiernicza, było mokro, a w dodatku zimówki i wpadłam w poślizg lądując na polu, ale pierwsze co to wybiegłam z samochodu i do tego kolesia - na szczęście nic mu się nie stało i mimo iż policja przejeżdżała, samochód w polu, my na ulicy a za nami korek koleś nie chciał by ich zatrzymywać - wziął tylko mój nr telefonu i chyba tyle, nie zadzwonił więc mam nadzieję nic mu nie jest nadal (ponoć często miał takie wypadki), naprawdę byłam spanikowana - na szczęście mój nic się nie odzywał chyba i zawrócił rzecz jasna - a ja później prawie całą dalszą drogę z 20km przepłakałam co chwilę próbując się uspokoić by znów coś nie odwalić. szczęście znałam drogę więc nie spieszyłam się już i więcej nie próbowałam nadążyć za swoim.
Nie powiem lubię szybką jazdę, ale ostrożniej jeżdżę. Trochę już gruchot się zrobił z tego naszego smoka więc sama nim już nie chcę zbytnio jeździć zwłaszcza, że mój nie chce zmieniać opon, a samochód jest jego więc ja mu na siłę nic nie będę robić w aucie zwłaszcza, że kasy nie mam
Później mama się o tym dowiedziała ale też nie gadała że nie umiem jeździć - tak to w zasadzie tylko ja mówię i nie wiem jak ktoś tak może dogryzać - mi tylko mój dogryza że gruba jestem ale uważa że to w żartach i nie rozumie że mnie to może boleć zatem powinnam trochę rozumieć takie zachowanie, choć nie akceptuję. Myślę, że jak jesteśmy rodziną to takie rzeczy nie powinny mieć miejsca, ale przecież nie jestem tu po to żeby komuś doradzać z kim powinien być, a z kim nie zwłaszcza, że sama jestem w kropce, choć nie jestem w związku formalnym, ale związek to związek i uważam, że z papierkiem czy bez powinniśmy się szanować i to powinno działać w obie strony.
Przepraszam za brak interpunkcji w niektórych miejscach, ale jak się rozpiszę to nie stawiam przecinków, albo zdania są bez ładu i składu, żeby nie stracić tego co chcę napisać.