hejtuje to że zrobiłam nowe paznokcie i coś poszło nie tak i pewnie w niedziele będe ja naprawiać chciałam nałożyć pyłek nowy a on odpada teraz warstwami ;/// super
ponadto jutro muszę wstać o 4; 30 bo 5;30 wyjeżdżam na wystawę kotów
oraz sama siebie bo miałam nic nie kupować a ciągle mi to nie idzie dzisiaj obiecałam sobie ze zamówię tylko kwas z ziaji ( w zamian nie zrobienia rzęs coś za coś ) a domówiłam do tego jeszcze kilka rzeczy niby tylko jakieś 18 zł przekroczyłam ale jednak ;/
hejtuję swoją zgrabność wróciłam po 12 godzinach do domu,mąż nalał mi lampkę wina a ja śliwa wylałam go na swoje ubrania i jeszcze pochlapałam jasną torebkę odniechciało mi się wszystkiego nawet tego odprężającego słodkiego wina a tak na marginesie czy wypiorę czerwone wino z szarej spódnicy
hejtuję gówniane żelazko, które na jedynce nie prasuje a na dwójce zrobiło mi DZIURĘ NA WYLOT W NOWEJ BLUZCE. Płacze
Hejtuję mój internet, router ciągle się rozłącza i łączy ponownie z internetem co gorsza nie jest to wina routera tylko tego, że mieszkam na blokowisko i naokoło jest tak wiele odbiorników że zagłusza się sygnał
Jakiś czas temu zamówiłam na próbę/na spróbowanie muffinki na przyjęcie WESELNE i w jednej z cukierni dostałam muffinki w zwykłych brązowych papilotkach i z kremem odzianym m&msami/lentilkami, jak na urodziny kilkulatka, a w drugiej Pani miała dla mnie tylko jedną z trzech "bo nie wiedziała i pozostałe już sprzedała" i ta jedna tez była bez weselnego opakowania... A jeśli chciałabym ładne ozdobne opakowania, to musiałabym je sobie sama w dzień ślubu pozakładać...
Takie usługi powinny być kompleksowe, kto ma czas w dzień ślubu ozdabiać babeczki?!
a tak w ogóle to ostatnio hejtuję wszystko jestem chora, marudna, leniwa... ciągle męczy mnie kaszel
A ja hejtuję moją współlokatorkę, wiem że ludzie są różni i dopóki nie jest się na swoim to trzeba się trochę przemęczyć, ale tak wyniosłej i nieprzyjemnej laski jeszcze nie spotkałam. Do tego pije jakieś zioła, które zabójczo śmierdzą.
Niestety się nie da, bluzeczka jest cieniutka w róże, a dziura jest na środku róży w dodatku w takim miejscu, że naszywka by się gryzła bo na boku trochę niżej jak pod pachą Bluzka już na śmietniku
oooo kiedyś przeszłam istne piekło z jedną współlokatorką, to była chyba najgorsza osoba jaką kiedykolwiek poznałam serio, nie znam gorszych ludzi niż ta dziewczyna
Współczuję dziewczyny! Ja na szczęście trafiam dość dobrze...
Jutro poniedziałek, nie to żebym hejtowała, czy coś...
Nienawidzę wszystkich URZĘDÓW w naszym kraju. Ludzie tam pracujący są chyba z innej planety. Przy ostatniej rozmowie z BABĄ (bo to kobieta nie była), nie wytrzymałam i zapytałam jej wprost "czy jest taka głupia czy tylko udaje"?
Najgorszych współlokatorów to miałam chyba ja. To było moje drugie wynajmowane mieszkanie i zaczynałam wtedy drugi rok studiów. Miałam mieszkać z chłopakiem ale rozstaliśmy się i na szybko musialam sobie coś znaleźć. Nie było zbytnio wyboru a mnie nie stać było by wydać więcej kasy. Zdecydowałam się na pokój w mieszkaniu czteropokojowym. W dwóch pokojach mieszkały dziewczyny w moim wieku, a w jednym rok starsza para - chłopak i dziewczyna. Mieszkanie było bardzo duże, ogromna kuchnia, łazienka i oddzielne wc. Każdy pokój był nieprzechodni. Stwierdziłam ok, przemęczę się jakoś a może w trakcie znajdę coś innego. Wlasciciel podpisywał umowy trzymiesięczne więc miałam umowę do końca grudnia. Po dwóch dniach okazało się że tamte osoby mimo zapewnień że się nie znają są dobrymi przyjaciółmi. Wobec tego czułam się nieco odtrącona i obca. Ale spoko miałam swój pokoik i tam spędzałam dnie. Schody zaczęły się po tygodniu. Mieliśmy dyżury sprzatania kuchni i łazienek. W drugim tygodniu to przypadło mnie. Posprzatałam w poniedziałek (akurat miałam prawoe cały dzień wolny) a we wtorek kuchnia była tak brudna jakby miesiąc nie było w niej sprzątane. No ok, posprzatałam. Ale w środę znowu to samo. W pierwszym tygodniu tego nie było. Pogadałam z nimi ale nic to nie dało. Ja lubię porządek więc przemeczyłam się i sprzątałam dzień w dzień cały ten chlew. W następnym tygodniu, przez 5 dni był chlew, nikt nie sprzatał, w sobote coś tam zostało ogarnięte. Wkurzyłam się i mowię że umowa była inna. Obiecali poprawę. Oprócz sprzątania pojawil się problem z papierem toaletowym. Tutaj też była kolejka zakupu. Ja kupowałam jako 2. Mój papier (8 rolek) skonczył się na drugi dzieñ (jakim cudem??) i stwierdzili że mam kupić jeszcze raz. Oczywiście się nie zgodziłam. Trzecia rzecz: podsluchiwali moje rozmowy telefoniczne (to już było w 3 tygodniu) i pozniej przedrzezniali mnie wieczorami na glos żebym slyszala. Brali bez pytania mój toster (taki do wyskakujacych tostow) i ktos zepsul sprezyne, nie odkupili. Miarka się przebrała kiedy parka sprowadziła szczeniaczka - nie mam nic przeciwko, ale oni zaczęli pod moją nieobecność wpuszczać go do mojego pokoju (byl zamykany na klucz ktory teoretycznie mialam tylko ja) a pies pogryzl mi kabel od laptopa i zalatwil się pod biurkiem. Zadzwoniłam do wlasciciela i powiedzialam co sie dzieje. Wlasciciel odbyl z nimi rozmowe i prosil zeby tak nie robili. Ale to nic nie dało. Drzwi od pokoju otwierały się do środka. Następnego dnia rano kiedu chciałam wyjsc do lazienki i otworzylam drzwi do pokoju wpadł mi worek na smieci i wszystko wysypalo sie na podloge - w tym skorupki po jajkach, zepsute warzywa itp. Rozplakalam się i zadzwoniłam do rodzicow. Wieczorem bylam juz w domu. I w tamtym roku nie zdecydowalam się wynajac mieszkania. Pozniej mieszkalam już tylko ze swoja siostra która poszla na studia w tym samym mieście a następnie ze swoim chlopakiem. Wytrzymałam niecały miesiąc tej meczarni i nikomu nie życzę takich wspollokatorow.
Semilac zaczął mnie uczulać ;/ Na szczęście ogarnęłam, że to właśnie on bardzo wcześnie i nie muszę sobie robić żadnych przerw i mogę normalnie robić hybrydy, ale wszystkie kolory bardzo lubiłam, a jeded zdążyłam użyć dopiero kilka razy ;/