Wibo

Kolejna już paletka ceni w mojej kolekcji. Tym razem jest to paleta z wibo w kolaboracji ze Stysiem. Jest to znamy youtuber, wizażysta. Szczerze mówiąc nie oglądam go na yt, ale kojarzę kto to jest. Paletkę kupiłam dlatego ze mi się spodobała, a nie ze względu na to kto jest jej autorem.
Udało mi się ją dorwać w rossmanie za niecałe 30 zł. Uważam ze cena jest naprawdę spoko.
Opakowanie jest papierowe co bardzo lubię w paletach wibo. Nie ma szans żeby się rozleciało. W paletce można znaleźć także lusterko.
Jeśli chodzi o cienie to mają one naprawdę świetną jakość. Są mocno napigmentowane. Jednak lubię użyć pod nie zawsze jakąś bazę żeby wybić kolory jeszcze bardziej.
W paletce możemy znaleźć:
🦋 5 cieni „podstawowych” takich jak brązy, beż, biel czy czerń. Kolorystyka przypomina ciasteczka. Idealnie sprawdzą się na codzień.
🦋 4 błyszczące cienie. Jestem zachwycona ich konsystencją. Rozprowadzają się jak masełko, ale nie są jakoś specjalnie lepkie. Szczególnie jestem zakochana w kolorze „Blinding Lights”. Jest to złoty cień, który ma w sobie drobinki srebrnego brokatu który mieni się delikatnie na niebiesko i różowo. Na pewno wykorzystam go nie raz. Na szczególna uwagę myśle ze zasługuje również kolor „Green Light”. Jest to taka brudna zieleń połączona ze złotem. Na codzień raczej średni kolor ale można coś z nim wykombinować ciekawego.
🦋 oraz kolorowe, tęczowe cienie. Jak już wcześniej pisałam mają naprawdę świetne napigmentowanie, ale akurat pod te kolory konieczne jest nałożenie bazy lub korektora. Pięknie podbije kolor. Można z nich wyczarować wiosenne makijaże.

Czy tylko ja uwielbiam kupować nowe paletki?
A może wy tez skusiliście się na tą paletkę ? Jak się sprawdza?

Zobacz post