Niech się przyczepiają. Dziś był tata u pana po wędlinę i była kolejka. Nikt nie miał maseczki. Ale jeśli mam być szczera, to... W sklepach nie widzę nikogo bez. 3 dni temu tylko byłam w biedronce... Ja i tak nasuwam maseczkę dopiero jak wchodzę do sklepu, bo ona za kilka minut jest już mokra od mojej alergii... Wchodzi za mną rodzina - mama, tata, dwoje dzieci ok. 12-13 lat. Żadne z nich nie miało maseczki, a pan wchodząc do sklepu wśród ludzi z maseczkami rzekł: maseczki na ryju? To i plaster na d....
U mnie mało kto maski nosi,a policja już nie zwraca na to uwagi.Sama ostatnio szłam i zdjęłam,bo nie mogłam oddychać.Do sklepu zakładam,ale tak to nie noszę.Ostatnio mojej mamy znajoma,która jest lekarką mówiła,że noszenie maseczki robi bardzo źle dla zdrowia,a ostatnio miała mnóstwo pacjentów,którzy dostali wysypki na twarzy przez maseczki.
Dokładnie tak. Właśnie tłumaczyłam babci że jak będzie iść z koleżanką obok czy sąsiadką to ma mieć maskę bo raczej nie idą od siebie oddalone 2m tylko ramię w ramię. Oburzenie jej nie ma końca
W moim mieście zauważyłam również brak maseczek u wielu osób. Szczególnie młodzi gówniarze zbierają się w grupkach bawią się i są bez maseczek. W pracy jeszcze muszę się z nimi niestety męczyć, ale gdy tylko jestem sama to ściągam.. Na szczęście mnie nic nie wyskakuje na twarzy.
Ech w sklepie każą mi kontrolować kto ma maskę... Oczywiście co druga osoba już sobie wchodzi bez. Wczoraj podeszłam do jednej pani która weszła z mamą i obie nie miały maski i zapytałam "Czy są jakieś przeciwwskazania żeby nie ubrać maseczki?" po czym stwierdziła ,że już ubiera a na końcu wyjechała na mnie z ryjem ,że "A jeżeli mam to nie pańska sprawa"... No ja nie wiem czy Ci ludzie myślą ,że ja im robię na złość? I oni są tacy cool i ponad prawem żeby się do zasad nie stosować? Wchodzi do sklepu - czyli przestrzeni publicznej ale zamkniętej gdzie jednak nie zniesiono zakazu...
Ten koronawirus uświadamia mi coraz dobitniej ,ze nasze albo ogólnie społeczeństwo to banda chamów i egoistów którzy tylko patrzą na siebie i mają gdzieś zdrowie i szacunek do innej osoby...
U mnie podobnie, bez maseczek, bez rękawiczek, ja jestem jeszcze pod strachem, nie o samą siebie, ale mam kontakt z moimi dziadkami, a mój chłopak wciąż dba o swoich starszych dziadków, którzy bez jego pomocy sobie by nie poradzili, ostatnio nakrzyczała na niego jakaś pańcia w sklepie, której zwrócił uwagę przy pakowaniu bułek, że obowiązek rękawiczek nie został zniesiony...
Moja siostra wczoraj jechała autobusem słuchała jak dwie babcie mówią, że od jutra (czyli dziś) maseczki już nie obowiązują i że dobrze bo w nich gorąco się chodzi i jeździ. W środkach komunikacji miejskiej coraz mniej osób miało maski już w tym tygodniu, chociaż w autobusach i tramwajach nadal powinno je mieć i tak! Głupota ludzi mnie dobija. I za każdym razem jak jestem na zakupach to znajdzie się pełno osób, które nie mają maseczek. Hitem był mężczyzna, który miał trochę ściągniętą maseczkę...trochę czyli ściągnął ją sobie na swoją krzaczastą brodę, a nos i usta były odsłonięte. Było to w Lidlu. Ale ogólnie dzięki tej sytuacji wiem jaki poziom umysłowy mają moi znajomi. Padają teksty typu "nie będę nosił kagańca" (no wiecie, taki kaganiec co w każdej chwili możecie sobie go ściągnąć 😅) itp., albo spotykają się normalnie na piwo u kogoś, oczywiście bez maseczek, rękawiczek. Dobrze, że się kontaktuje z takimi osobami jedynie przez Messenger to chociaż mnie nie zarażą gdy sami złapią koronawirusa, bo dla nich założenie maseczki albo rękawiczek to taki problem. Wiadomo że nie myślą o obcych ludziach, ale że o własnych rodzinach...o ich bezpieczeństwie. Nie rozumiem takich ludzi.
Dzisiaj czytalam, że program 1000 plus na urlop w Polsce nie zostanie zrealizowany. Pomysł padł. Ale jakoś nie jestem zaskoczona.
Od początku był jak gruszki na wierzbie
Dziewczyny, które mieszkają w tych mniejszych i większych ogniskach, jak teraz wygląda u Was sytuacja? I jak Wasi bliscy, którzy byli chorzy? Wszystko już w porządku u nich?
U mnie, tj. na Śląsku ucichlo w sumie. Co jakis czas wpadnie mi jakas informacja, że znow duzy przyrost, ale raczej cisza. Na ulicach nie widac, zeby jakikolwiek wirus byl w powietrzu - ludzie juz wyczilowali. Myslalam, ze na slasku te maski zostana dluzej, albo jakies ograniczenia co do sklepow, ale nie. Wczoraj w Biedronce byla otwarta jedna kasa, ludzi pelno, kolejka na caly sklep. O 2 m zapomnij, czesc bez masek. Coz. Wyczuwam powtórkę z rozrywki w sumie.
Powiem Wam szczerze, że ja się zastanawiam czy dalej najlepiej siedzieć w domu i nie widywać się z nikim (pomijając jakieś piesze wycieczki z K, czy jednodniowe wyjazdy z zachowaniem ostrożności), czy jednak oswajać się całkowicie z myślą, że wirus jest i będzie i móc normalnie zrobić grilla z rodziną na działce, zaprosić ich do siebie na kawę, itp. W przyszłym tygodniu planujemy pojechać do Szklarskiej, już nas zbyt nosi siedzenie w domu, musimy wreszcie trochę pochodzić po szlakach, nawet na Szrenicę i nie mogę się już doczekać.
Widziałam też, że nawet Energylandia się otwiera!
W moim mieście zakażony był kolega, razem ze swoją dziewczyną. Obojgu już nic nie jest. Większe ognisko mieliśmy w domu spokojnej starości, ponad 80 zakażeń i bardzo dużo osób zmarło, ale nie rozeszło się to poza granice ośrodka i pracujący tam personel.
Ja ostatnio byłam u rodziców, jechałam pociągiem, bo mnie już też totalnie nosi od siedzenia w domu, tyle że u mnie w mieście jest chyba 7 przypadków i to bardziej z powiatu, niż z samego miasta, miasto obok to około 80 osób, a miasto rodzinne nie miało wcale przypadków. Biorąc pod uwagę w jakim tempie się to rozwija u nas i wgl, chyba czas najwyższy nauczyć się z tym żyć i tyle. Oczywiście zachowywać środki ostrożność, ale starać się jak najbardziej do tej normalności wrócić.
U mnie jeszcze w niektórych sklepach są limity osób. Nie wszyscy ludzie noszą maseczki w sklepach, ja alej je noszę.
Ostatnio byłam światkiem jak kobieta zemdlała w Aldi właśnie z tego powodu, że miała maseczkę i nie mogła oddychać i mówi, że jest sama i musiała iść do sklepu, a ta maseczka ja dusi.
Mi samej wielokrotnie wracając z cięższymi zakupami w nieco cieplejszy dzień robiło się słabo i miałam problem z oddychaniem, a ogólnych problemów zdrowotnych nie mam, a co dopiero ktoś starszy