Widziałam to na Fb i też się zastanawiałam czy to prawda czy nie.
Ja wolę nie ryzykować i nie pójdę w tym roku.
mam
pkt 3, polegają na obowiązku zapewnienia, aby w trakcie sprawowania kultu religijnego, w tym czynności lub obrzędów religijnych, na danym terenie lub w danym obiekcie znajdowało się łącznie, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz
pomieszczeń, nie więcej niż:
a) 50 osób, wliczając w to uczestników i osoby sprawujące kult religijny lub osoby dokonujące pochowania lub
osoby zatrudnione przez zakład lub dom pogrzebowy w przypadku pogrzebu – w okresie od dnia 12 kwietnia
2020 r. do odwołania,
b) 5 uczestników, oprócz osób sprawujących kult religijny lub osób dokonujących pochowania, lub osób zatrudnionych przez zakład lub dom pogrzebowy w przypadku pogrzebu – w okresie od dnia 1 kwietnia 2020 r. do dnia
11 kwietnia 2020 r.
już zedytowałam, bo wprowadziłam w błąd. Za dużo tych rozporządzeń. Już jest ok.
@kngslk
Załamałam się dzisiaj dwa razy ludzką głupotą.
Do LIDLA wpuszcza ochroniarz, razem ze mną wchodziła młoda dziewczyna. Obie miałyśmy wózki, na większe zakupy. Ja tylko w rękaiwczkach, ona rękawiczki i maseczka, wzięła sobie gazetkę i stanęła na śrosku alejki i zaczęła ją przeglądać. Ja od razu zaczęłam szukać rzeczy z listy i starałam się iść alejkami, żeby nie musieć się wracać. Tam, gdzie kotłowali się ludzie chwilę czekałam, albo odstawiałam wózek w miejscu, gdzie nie powinien nikomu przeszkadzać i szłam po mleko, czy wodę, żeby nie wjeżdzać do slejki po jedną rzecz. U mnie w LIDLU drożdze są w ostatniej alejce, a że ich nie było, czego chyba powinnam się spodziewać, stwierdziłam, że zostawię wózek i sprintem podejde po jeszcze jeden chleb. Dziewczyna stoi dalej, mało tego ręką w rękaiwczce, którą wcześniej trzymała wózek - pociera twarz pod maseczką. No i dalej stoi i przegląda gazetkę...
Druga sprawa, podchodzę do kasy, szybko rzeczy na taśmę, to co udało mi się później schować do reklamówek to schowałam, to czego nie zdążyłam wrzucałam do wózka, żeby spakować się na dworze. Przy kasie obok w tym samym momencie kasowała się Pani, na oko 50 lat. Miała małe zakupy, walnęła wszystko do wózka, a potem odjechała kawałek i zaczęła spokojnie, powolutku układać sobie te rzeczy do reklamówki. Kasjerka zwróciła jej uwagę, że powinna wyjść, bo nikt nie wejdzie, dopóki ona nie wyjdzie, a ta zaczęła pod nosem coś kwękać i wielce obrażona wyjechała tym wózkiem, ale tempem ślimaka, dopiero jak jej powiedziałam, że niestety nie mam całego dnia krążyć za nią z wózkiem i mam ogromną prośbę, żeby przyspieszyła to się ruszyła.
W mojej rodzinnej wsi umarł wczoraj facet z koronawirusem - taki lokalny pijaczek, aż strach pomyśleć, od kogo się zaraził i komu to dalej przekazał. Dobrze, że moi rodzice praktycznie nie wychodzą z domu.
kikś dodał instastory z informacją o możliwości wsparcia finansowego. nie wychodzę na miasto, nie chodzę po lumpach, nie drinkuję. jedyne źródło informacji które sprawdzam to kikś. ode mnie pójdzie coś na pewno.
Kilka dni temu do szpitala w mieście obok zgłosił się na sor pacjent z problemami z oddychaniem. Zostawili go w szpitalu, zrobili test. Pacjent na drugi dzień umarł niestety i pół szpitala jest na kwarantannie a wyniki szpital dostał już po jego śmieci
u mnie wczoraj o 23 kolejka była długa.. dziś rano było kilka minut po 7 i byłam 5 w kolejce.. w środku mieli rękawiczki. Zakupy na taśmę kładłam dopiero jak osoba przy kasie odeszła a babka wyczyściła taśmę.. @jusstinkaa
mój kolega pojechał wczoraj do sklepu po jakieś części do ciągnika i wyjechał z domu o 15:40 a sklep był do 16 i nie zdążył bo zatrzymała go policja i pytała gdzie i poco jedzie
wydaje mi się, że u mnie w mieście na prawdę zaczęli poważnie wszystko traktować..
U mnie w mieście sanepid pomadkę że jest ok 30 osób w kwarantannie a służby mundurowe mówią że 201... Nie wiadomo kto mówi prawdę a kto nie...
Ja już głupieję, tyle się naczytałam... Do lasu na spacer iść nie mogę, ja prawie mieszkam w lesie Zastanawiam się, czy po wsi sama mogę spacerować... Ktoś mnie uświadomi?
Wydaje mi się, że jeśli moja wioska wygląda jak po apokalipsie i nikt nie wychodzi - było tak nawet przed epidemią - to ani ja nikomu nie spowoduję zagrożenia ani nikt mi.
Aha, wczoraj wszedł zakaz wchodzenia do Lasów Państwowych. godzinę później po tym, jak się o tym dowiedziałam, przeszłam się na spacer z psem. (Nie wiem czy w tej sytuacji ja wyprowadzam psa czy on mnie ). I słyszę crossy w lesie... Zaraz wyjechało 3 gówniarzy na crossach. Żałuję, że odeszłam od wyjścia z lasu zbyt daleko i ich nie nagrałam. Ja nie moge na spacer, bo przecież nie ucieknę jak ktoś mnie zatrzyma, a oni sobie jeżdżą, ale byłam wczoraj wściekła.