Ja mam Excela, w nim planuję miesięczny budżet i każdego dnia dopisuję ile pieniędzy wydałam na konkretną kategorię. Niestety nie do końca się tego trzymam. Prowadzę ten budżet od początku roku, co miesiąc nie przewiduję wydatków na ubrania, a wiecznie coś kupuję 🙈
Ja do tej pory notowałam. Posiadam swój planner/Bullet Journal/coś pomiędzy, i tam cała strona przeznaczona jest na wydatki. Ułatwiało mi to znacznie sprawę przy miesięcznym rozliczaniu wydatków z partnerem, plus miałam także kontrolę nad tym, ile poszło na rzeczy konieczne, a ile na zachcianki. Teraz już miesięcznego rozliczania wydatków nie będzie, bo wróciłam do rodziców, ale pewnie i tak zachowam ten system notowania wydatków, o ile znajdę na niego jeszcze chęci.
Obawiam się, że moje oszczędzanie zwolni, podjęłam spontaniczną decyzję o wyprowadzce i zmianie pracy, więc dojdzie mi sporo wydatków 🙈
Mi się nie udaje, zamiast oszczędzać, jeszcze więcej wydaję, zazdroszczę wam dziewczyny że jesteście takie twarde i macie takie postanowienie. Ale mi wciąż ubywa z karty niż przybywa 😁
Mi bardzo pomaga taka opcja, ze przy każdej transakcji jakiś % leci na konto oszczędnościowe/cel. Mam to w ing i w mbanku na koncie wspólnym z narzeczonym.
Moje oszczędzanie pozwoliło mi kupić auto. Wydam jeszcze na mechanika sporo pieniędzy i zejdę prawie do 0 z pieniędzmi.
A ile chcesz odłożyć ? Tez o tym myślałam ale kirde te auta poszły tak w górę!!!! Pewnie z 30 k trzeba by było odłożyć na coś fajniejszego , oczywiście o aucie z salonu nie ma mowy w moim przypadku 😂
Ja wydałam 10 tysięcy... i wydam jeszcze ze 3, żeby jeździć pewnie, żeby wszystko było zrobione. No i w zasadzie tylko czekam na kwietniowe przelewy, a tak to będę jeść piach
Z salonu to tylko na kredyt ze stałym oprocentowaniem, te w salonie tez mocno poszły w górę. Nie miałam dużego budżetu, mój tata szukając dla mnie auta, przeglądał auta w całej okolicy do 50k i nie było co kupić
edit: nie ma znaczenia, za ile kupię auto, i tak trzeba dołożyc... bo kto auto sprzedaje, raczej nie robi w nim pilnych napraw. kupiłam super auto w super stanie, mało przejechane, ale rozrząd nie był wymieniany od 7 lat, oleje do wymiany, tarcze hamulcowe i klocki (1 tarcza z łożyskami na tył kosztuje 250 zł), filtry... a to tylko auto za 10k
Przez ostatnie trzy miesiące oszczędzałam. Uzbierałam całe 300 złotych i poszło na perfumowe chciejstwo😏
Chyba źle podeszłam do tematu oszczędzania. Dawałam wszystko po prostu na konto po to tylko żeby mieć!! bez żadnego konkretnego celu, tylko z myślą "a to bym chciała, to bym chciała, ale strasznie drogie, nie potrzebuje tego, to za kilka lat - jak sobie uzbieram to wtedy pomyśle". Uzbierałam już sumę którą chciałam mieć na koniec roku 2022, jednak przyzwyczaiłam się że one tam są i patrzyłam jak rosną dla samej świadomości że rosną i w momencie gdy cały czas z tego konta biorę pieniądze na bieżąco to zaczyna mnie to denerwować, mimo że mam drugie konto na którym mam nie dużą kwotę, żeby używać i do tego konta mam kartę. Ale jak place blikiem to mi wygodniej z tego głównego, pierwszego konta.. przelew też z tego..
Zwłaszcza że moje auto od jakiegoś czasu świruje i idzie jutro do mechanika... Już czuję że zaboli..
Brat mi sugeruje żeby sprzedała tego grata po najpilniejszej naprawie i kupiła coś lepszego..
Nie wiem czy mam wgl za co o tym myśleć bo kilka dni wcześniej rozmawialiśmy ile mamy na koncie i czy będziemy robić remont mieszkania po babci i czy robimy go pod wynajem..
Nie wiem w sumie nawet o co mi chodzi, ale czuje się dziwnie że kilka lat zbierałam pieniądze, oszczędzałam, ze dwie albo trzy wypłaty całe tam dałam, a żyłam jeszcze z wcześniejszych.. i teraz w jednej chwili mogę nagle tego na koncie nie mieć. I to dziwne ale czasem sobie wchodziłam i patrzyłam na konto byleby tylko patrzeć na kwotę... 🤯
Spontanicznie podjęłam decyzję o porzuceniu dotychczasowego życia i przeprowadzce do Torunia. Mieszkałam z rodzicami, więc do moich wydatków dojdzie wynajem, na początku jeszcze kaucja, no i życie. Co prawda, w domu dokładałam się do rachunków i zakupów, ale wiem, że teraz pójdzie na to znacznie więcej. Dodatkowo, pracę w małym korpo zamieniam na pracę nauczyciela, więc kokosów zarabiać nie będę. Szczególnie na początku. Przyzwyczaiłam się do oszczędzania i teraz będzie mi ciężko ze świadomością, że nie będzie mi szło już tak dobrze.
Mimo to jestem zadowolona, bo właśnie ta oszczędność pozwala mi z dnia na dzień zmienić swoje życie. Nie martwię się kaucja, czynszem, bo wiem że mam na to oszczędności. Jasne, ciężko będzie to wydać, ale najważniejsze, że jest z czego!
Ja sobie zrobiłam próg na 10k, jak się uda więcej to fajnie. Jak nie - to będę zbierać kolejny rok ja nadal jeżdzę swoim pierwszym autem kupionym za 3k zaraz po tym, jak zdałam prawko. Takie przejście do "fury" nieco droższej to już będzie luksus, a nie czuję się na tyle zaprawionym kierowcą, by kupować dla siebie droższe auto. Jakoś nawet nigdy nie brałam pod uwagę tak drogich aut. I pew ie za takim droższym będziemy się rozglądać jak K będzie zmieniał swoje. Bo jednak głównie korzystamy z jego, jeśli chodzi o jakieś wyjazdy, a moim jeździmy na zakupy i ja sama do pracy.
Postanowiliśmy też, że zaczynamy oficjalnie odkładać na wesele i tak jakoś bardzo spodobał mi się wrzesień 2024 (nie mam pojęcia dlaczego, tak po prpstu to czuję ). I tutaj już czuję po sobie, że zaczynam się finansowo stresować, że to kolejny cel, chociaż już wspólny. Dlatego wszystko biorę na luzie, ile uzbieram na auto, to uzbieram
@ania173 to normalne, że jesteś dumna z tego ile odłożyłaś i muszę się przyznać, że ja też lubię wchodzić na apkę banku i patrzeć na kwoty, jakie mam odłożone na kontach. Wydaje mi się, że to nas w jakiś sposób uspokaja i motywuje. I bardzo dużo osób powtarza, że początki są trudne, a potem masz mega satysfakcje z rosnącej kwoty i w pewnym sensie możesz być "zachłanna" do wydawania tych pieniędzy. Chyba musisz sama ze sobą usiąść i sobie wytłumaczyć, że zrobiłaś kawał dobrej roboty i teraz tę kasę możesz przeznaczyć na nowe auto, czy właśnie remont. Nie zawsze chodzi przecież o to, by oszczędzać dla samego oszczędzania - w końcu te pieniądze do czegoś nam się przydają, prędzej czy później. A Twoim kolejnym celem może być odbudowanie kwoty, jaką miałaś teraz
Wstyd się przyznać ale kiedyś byłam bardzo rozrzutna, nigdy nie szło za przeproszeniem pieniądza przy d.... Utrzymać 😂 zawsze były rzeczy, które są akurat teraz potrzebne. Tańce, hulanki, swawola... Do czasu... W mojej rodzinie bardzo się źle podziało i zostałam z dnia na dzień praktycznie sama, w tym samym momencie zostawił mnie facet... Musiałam szybko znaleźć mieszkanie a w moim mieście niestety nie jest to takie łatwe ale jakoś się udało. Niestety sama na "swoim", bez pomocy rodziców, bez faceta, bez jakichkolwiek wsparcia musiałam się sama ogarnąć. Aby było stać mnie na przeżycie z 10 do 10 musiałam rzucić studia i brać nadgodziny... Pamiętam, że wyglądałam jak śmierć.. zmęczona, smuta, wiecznie zabiegana, zero czasu dla samej siebie, byle by tylko przeżyć. Szybko się karta odwróciła i facet wrócił, zmieniliśmy miejsce zamieszkania, oszczędzamy na budowę i na ślub 💒 Os tego zdarzenia minęło około 7 lat i nauczyłam się naprawdę oszczędzać