Ja dzisiaj w pierwszym odruchu sięgnęłam po maseczkę w płachcie z isany, kosztowała tylko 2.50, nie drożej 😂 ręke zatrzymałam w połowie, odwróciłam się i wyszłam! Te małe sukcesy mega mnie cieszą ☝️☝️☝️
Ja dzisiaj sprzedałam dwie zalegające książki, niby po 10 zł za sztukę, ale zawsze coś. Według mojego planu oszczędzania 😂 50% kwoty za sprzedane, nieużywane rzeczy odkładam. Także 10 zł ląduje w portfelu oszczędnościowym.
Mogę się pochwalić, że w tym miesiącu odlożyłam już ponad 300 zł i jakoś szczególnie tego nie odczułam.
Ja już chyba wiem, na co odkładam te Kazimierze Wielkie do słoika - kupię sobie okulary przeciwsłoneczne . Jestem bardzo wrażliwa na słońce, więc chciałabym iść do optyka, poprosić najciemniejsze, jakie są i nie przejmować się ceną .
No i dziś się zgapiłam i znowu nie kupiłam zegarka - ale nie wiem, czy się z tego cieszyć. Poluję na konkretny i powiem tak: nie mam ochoty płacić prawie pół tysiąca za zegarek, który mogę mieć za niecałe 200, bo pewnie tyle jest faktycznie warty. No więc dziś nie wydałam 150 zł, ale trochę mi smutno, bo bardzo by mi się przydał zegarek.
Jestem z siebie dumna. Dzisiaj nie kupiłam nic Może dlatego, że na koncie zostało mi 10 zł No a w poniedziałek spotykam się z przyjaciółką na kawę i chyba będę musiała wziąć pożyczkę u mamy, chociaż tego nie lubię, bo już od kilku lat nie proszę jej o pieniądze.
Na obecną chwilę nie wyobrażam sobie życia bez zegarka, ale mój akurat jest do dostania do 150zł, więc gdyby coś to od razu poszłabym po kolejny egzemplarz
Bardzo ciekawy temat, a ostatnio im więcej mam pieniędzy, tym więcej wydaję... Więc będę o Was myśleć przy każdym zbędnym zakupie!
Ja jestem dość twardym zawodnikiem i jak się uprę na jedną konkretną rzecz to potrafię na nią bardzo długo czekać, nawet, gdy to upierdliwe Z tym zegarkiem to już tak parę miesięcy czekam, ci najmniej 6, ale to pewnie i tak daleko do jakiś moich rekordów .
Ale muszę się przyznać, że dziś zgrzeszyłam, wydałam kasę na totalnie niepotrzebną rzecz i to jeszcze z depozytu, którego miałam nie ruszać. Otóż poszłam do Inglota po prezent dla mamy, a wyszłam jeszcze z błyszczykiem, miniaturką kremu i rzęsami dla siebie. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko swoją problematyczną cerę, której nie mogę dobrać kremu, a rzęsy były za 1 zł .
To ja trochę wrócę do tematu sprzed kilku stron wiem że późno, ale umknął mi ten wątek, a chciałam się podzielić jeszcze moimi sposobami, które jeszcze się tutaj nie pojawiły, a może komuś pomogą
1 sposób może nie na stałe, ale dobry jeśli chcecie dopiero jakoś ruszyć z oszczędzaniem, lub po prostu skontrolować swój budżet. Robię to od niedawna, ale już widzę że u mnie działa, a mianowicie zapisuję wszystkie wydatki w danym miesiącu. Zaczynam od założenia, że kupuję tylko to, co konieczne i potem wszystkie zakupy przepisuję z paragonu na kartkę. Dosłownie wszystkie i szczegółowo, każdą rzecz z osobna, czyli nie 30zł na zakupy spożywcze, a 4,36zł chleb, 7,15zł masło itd. Dużo zabawy, ale dzięki temu mogę to później szczegółowo przeanalizować, a poza tym kupię np. jedną herbatę smakową a nie pięć, bo nie będzie mi się chciało przepisywać xd
2 sposób był już wspomniany, więc trochę uzupełnię Wiem też, że to kwestia indywidualna, ale u mnie bardzo się sprawdza robienie małych zakupów spożywczych, ale częściej. Jak robię raz w tygodniu, to przed kolejnymi zakupami albo prawie zawsze coś wyrzucam, albo jem coś innego niż bym miała ochotę. Z mniejszą listą dużo łatwiej jest mi kontrolować niezaplanowane pokusy, chociażby dlatego że zajmują procentowo więcej miejsca w koszyku
Z Waszych pomysłów wyciągnęłam też kilka, które mam plany powtórzyć u siebie, także super wątek
Ja tak mam z tymi zakupami. Fużo czasu spędzamy z facetem w pracy, dodatkowo mieszkamy w tym momencie na wiosce. Miasto mamy 20 km od nas, więc przez brak czasu i ekonomię jeździmy na zakupy raz na dwa tygodnie. Zauważyłam, że przekupuję lodówkę i zawsze wyrzucam jakąś wędlinę, którą nie dojemy, albo fete, której jednak terminu nie dopilnowałam. Na razie niestety dużo z tym zrobić nie mogę, chociaż teraz staramy się kupować nieco mniej, a w razie w narobiliśmy zapasów na pasztet i konserwy - gdyby jednak zabrakło nam podstaw do chleba, będziemy karmić się pasztetem dopóki nie zgramy terminów na zakupy 😊 kiedy wrócimy do miasta, co wiąże się z kupnem mieszkania zamierzam robić zakupy mniejsze i zdexydowanie częściej, na tak zwane "teraz"
Chciałam Wam powiedzieć, że ciężko jest trzymać się teraz nie wydawania pieniędzy na pierdoły przy tych wszystkich obniżkach cen na święta. W hebe widziałam zestaw z vianka krem+tonik za 20 zł. REALY, HEBE?! Sam krem w stałej cenie jest koło 30...
Dodatkowo przed chwilą dowiedziałam się, że golden rose wypuściło nową serię pomadek matowyxlch, a to moja kosmetyczna słabość. Ciężko mi przekonać samą siebie, że bez kolejnej pomadki nie przeżyję... 🙏🏼🙏🏼🙏🏼🙏🏼
Ja postanowiłam, że od nowego roku koniec że słodyczami! A jak już coś to będę sama w domu robiła zdrowe słodyczy, a raz na jakiś czas zrobię ulubione ciasto 😁
Ro co mój mąż będzie wydawał na batony i inne niezdrowe rzeczy ja tyle samo będę odkładać do skarbonki.
Do sh będę chodzić tak raz na 3 miesiące i nie będę wydawała więcej jak 50 zł, jak tyle nie wydam to resztę też będę odkładać.
Aktualnie wzięłam się za zużywanie kosmetykow, mam otwarte 4 żele do mycia twarzy, więc trochę dużo, kilka balsamow no i pełno masek do twarzy, których ciągle przybywa 🤦♀️
No wiesz... nie o to chodzi, by nic nie kupować, życie na tym polega, by umiejętnie korzystać z promocji . Muszę powiedzieć siostrze o tym Vianku, choć chyba się właśnie zaopatrzyła, a i może ja sobie coś do mycia twarzy znajdę
A u mnie właśnie przeciwnie - lepiej sprawdzają się duże zakupy. Przy takich codziennych zawsze kupowałam to, na co akurat miałam ochotę na obiad, plus jakieś owoce, przekąski itd, które danego dnia MUSIAŁAM zjeść .
Przy zakupach raz w tygodniu po pierwsze mam zaplanowane posilki co do jednego i jedzenie się nie marnuje, po drugie jak nie idę do sklepu to nie mam tych pokus, żeby wrzucić coś dodatkowo. Często korzystam też z zakupów z dostawą.
Policzcie to sobie dobrze, bo też byłam przekonana, że korzystniej kupuje się codziennie - jak zaczęłam przeglądać paragony okazało się, że opcja z zakupami raz w tygodniu to u mnie oszczędność rzędu 400-500 zł miesięcznie.
Pieczywo kupuję codziennie no i jakieś owoce/warzywa czasem się zdarzają, jeśli mam zaplanowane coś, co nie może zbyt długo leżeć w lodówce.
Za zakupy płacimy na zmianę. Tzn kiedy ja je robię, ja płacę, a kiedy robimy razem, mam wolne ;p
Wiem, wiem. Tylko jak w szafce stoi 10 kremów to trzeba się przekonać, że ten 11 w jakiej okazyjnej cenie by nie był - jest zwyczajnie zbędny 😂
Oo, za to planowanie posiłków super szanuję! U mnie ta kwestia codziennych zakupów może właśnie wynika z braku planowania. Przez dłuższy czas też robiłam większe zakupy, ale po pewnym czasie zdałam sobie sprawę że to właśnie wtedy wydawałam dużo więcej. Łatwiej jest mi kontrolować, czy te kilka rzeczy w koszyku na pewno mi jest potrzebne, niż te z całego dużego wózka
Jak widać to bardzo zależy od każdej osoby, od potrzeb, możliwości i po prostu stylu życia. Ja też mam w tej chwili na tyle mało obowiązków, że mogę sobie na to pozwolić, być może przy nawale zajęć szybko bym zmieniła nawyki..
Haha, no chyba, że tak 😝 Bardzo wątpię, by komukolwiek był potrzebny jedenasty krem .