Odwlekanie decyzji jest zawsze ok, w sumie sama o tym pisałam. Chociaż ja często tak mam, że niektóre rzeczy prześladują mnie miesiącami, a nawet latami (dosłownie: pomału kupuję rzeczy, o których marzyłam na przełomie gimnazjum i liceum, a kończyłaby w tym roku studia magisterskie, gdyby mi poszły zgodnie z planem).
Też u mnie dość dużym problemem są kosmetyki, które się nie sprawdziły, bo czasem zdarza mi się zostać np. z butlą szamponu. I to trochę nie moja wina, bo ostatnio np. po trzecim użyciu okazało się, że krem mnie mega uczulił. Zazwyczaj takie nie do końca odpowiednie kosmetyki staram się mimo wszystko zużyć do końca, ale czasem to po prostu niemożliwe i wtedy się czuję, jakbym te pieniądze na nie przeznaczone po prostu spuściła w kibelku .
Moje oszczędzanie wygląda średnio , bo jak oszczędzę na jednym to na drugim już nie dam rady, ale przez cały rok udawało mi się przestać wydawać na ubrania i kosmetyki, może nie tak w 100%, ale kupowałam mniej i głównie za karty podarunkowe ( dobra opcja jeśli ktoś pyta ' co chcesz dostać w prezencie' )
Ja staram się oszczędzać, jeśli coś nie jest mi potrzebne po prostu tego nie kupuje. Np żele pod prysznic bardzo długo nie kupowałam bo dużo dostałam, ostatnio jedynie kupiłam kilka w DMie. Maseczki też staram się nie kupować bo mam dużo i chce to wszystko zużyć a pieniądze które bym wydała na to odkładam.
Ja chyba nie mam z tym az tak dużego problemu. Kupuję, gdy potrzebuje. Jasne, czasem sie zdarza chwila słabości, ale co raz rzadziej. Po 1. to absolutnie wkurza mnie chodzenie po sklepach, więc ograniczam to do minimum. Po 2. przez Internet robie zakupy, ale jak wrzucę do koszyka i widze kwotę, to polowe usuwam. Ostatnio, tj. w czerwcu na 3 miesiące przeprowadziliśmy się do moich rodziców - uzbierałam worek ubrań, oddałam do pck. Przy powrocie do nas, znów zrobiłam odsiew, a szafa dalej pełna. Teraz już prawie nic nie kupuje, poza tym zmieniłam lekko styl i część rzeczy idzie dalej. Musze jeszcze do końca ogarnąć ubrania, oddać wszystko co mi zalega i zobaczę, czego naprawdę potrzebuje. Nie lubię wydawania kasy na pierdoly, zawsze jest mi szkoda. W sumie nie wiem z czego to wynika, ale wszyscy w rodzinie mowia, że jestem mega sknerą haha Zawsze sie wkurzam na męża, jak znów chce coś kupic do domu, co wiem, że będzie leżało. Pod prysznicem mam otwarty jeden szampon i dwa żele do mycia - to jest maks.
Są w sumie dwie rzeczy, na które wydaje kasę tak o - jedzenie w knajpach (nie cierpię gotować, nie opłaca mi sie gotować, gdy mąż jest w delegacji, mega lubie próbować nowych kuchni) i podróże (Choc staram się zawsze niskobudzetowo, poluje na tanie bilety, planuje urlop i pół roku przed, szukam tanich miejscowek, tylko bagaż podręczny, itp.).
Ja myślę, że lepiej szłoby mi oszczędzanie, gdybym miała stały, pewny dochód. Niestety jest jak jest, pracuję na zlecenie i bywa różnie, raz lepiej raz gorzej. Czas na znalezienie pracy na etat, jednak w moim miasteczku to nie takie proste.
Ja też lubię sobie kupić coś jak sroczka, co w oko wpadnie. Mam na myśli kosmetyki. Mam ich dużo połowy nie używam i takie postanowienie od nowego roku, nie kupuje nic dopóki się nie skończy. Ale czy to pomoże mi zaoszczędzić to nie wiem. Ubrania których nie nosiłam a miałam je już nawet kilka lat w szafie sprzedałam po 2 zł sztuka, pieniadze wrzuciłam do skarbonki w której z mężem próbujemy zbierać na wakacje
A ja tam nie widzę sensu w oszczędzaniu tak na co dzień :p Jeśli trzeba uzbierać na jakiś fajny, konkretny cel to oczywiście odkładanie super sprawa. Jednak życie mamy jedno i wychodzę z założenia , ze jeśli coś sprawi mi chociaż chwilową radość to czemu mam sobie odmawiać 💁 Póki żyje na tyle z głowa, ze w pierwszej kolejności opłacam mieszkanie, rachunki itp. i nie wpadam w długi, bo zakupie milion torebek, na które mnie nie stać to wszystko jest w porządku i nie czuję potrzeby odmawiania sobie i oszczędzania. Pieniądz rzecz nabyta Także takie sposoby na oszczędzanie fajnie mi się stosuję kiedy chcę odłożyć na droższy cel czy marzenie .
Ja staram się oszczędzać ale z tym jest ciężko szczególnie gdy jest dużo promocji a wyjdzie się na miasto z nudów i zawsze coś trzeba kupić bo kusi Najlepiej to chyba iść po konkretne zakupy i trzymać się ściśle listy. Ja nie mam dużo gotówki przy sobie idąc na miasto i wiem że nie mogę dużo wydać. Fajnym sposobem na oszczędzanie jest na pewno kupowanie na promocjach produktów spożywczych zawsze to jakaś oszczędność oraz iśc na te zakupy pojedzonym bo gdy jestem głodna kupiłabym wszystko. Zakupiłam używany laptop i tym sposobem tez sporo zaoszczędziłam Warto też mieć zaprzyjaznionego elektronika który naprawi telefon w niższej cenie bo czasami koszty naprawy są wysokie. Nie kupuje dużo jedenia naraz tylko odrobinę aby starczyło na kilka dni. Wlewam wody do butelki po szamponie i żelu pod prysznic w ten sposób zużywam całość oraz obcinam plastikowe opakowania (tubki) można używać jeszcze tydzień produkt. Warto też zapisywać sobie ile wydaje się w danym miesiącu na różne rzeczy wtedy możemy wywnioskować na co idzie nam najwięcej pieniążków. Ogólnie to jestem zdania że na dentystę nie warto oszczędzać bo to dobra inwestycja Co do kosmetyków staram się nie kupować zbyt dużo tylko zużywać warto też czytać opinie aby uniknąć bubla i pieniędzy wyrzuconych w błoto. Często jadam na mieście bo lubię próbować nowych smaków więc na tym też ciężko oszczędzać. Sprzedaje ubrania które by i tak leżały i się kurzyły a tak dostają nowe życie
@Lacrimosa na to, że kosmetyk nie podpasuje nie mamy niestety wpływu , może pasować wszystkim a nas uczulić. Wtedy nie ma co męczyć, wiadomo, że portfel płacze, szczególnie jak to droższa rzecz. Zawsze warto komuś oddać, albo jak wspominałyście zużyć do stóp czy coś.
Przeważnie oddaję siostrze, szczególnie szampony, bo ma skubana szczęście i nie odziedziczyła rodzinnej przypadłości . A jeśli o całą resztę chodzi, to gdy już coś się u mnie sprawdzi, to przestałam kombinować i po prostu kupuję stale to samo . Niestety nie mogę sobie dobrać żelu/pianki do oczyszczania twarzy i kremu - na chwilę obecną już mi się praktycznie wyczerpują tańsze opcje .
Chyba każda z Nas jako gówniara wydawała każdy grosz Na moje szczęście było, minęło, bo okazuję się, że chyba po babci (od strony mamy) mam łatwość oszczędzania
U mnie podobnie jak u @rena442 najlepszą opcją jest prowadzenie przynajmniej dwóch kont bankowych - głównego z podłączoną kartą oraz oszczędnościowego. Po opłaceniu comiesięcznych zobowiązań resztę prawie w całości przelewam na oszczędności. Oczywiście wysokość sum odkładanych co miesiąc różni się w zależności od możliwości i obecnej pracy. Gdy pracowałam w telemarketingu (zaraz po szkole), zarabiałam grosze i grosze też odkładałam, ale zawsze musiało być minimum, dla mnie wtedy było to 50 zł, wiem nie dużo, ale był to początek. Potem praca w sklepie i tutaj było dużo lepiej bo minimum 100 zł, a najczęściej w okolicach 500 zł, także oszczędności szybko rosły i wtedy jako prezent wyremontowałam sobie sypialnie Och to był świetny czas, w końcu mogłam sama zapłacić za wszystko w mojej wymarzonej przestrzeni .
Od półtora roku pracuję w Czechach i tutaj na prawdę dużo odkładam. Sama kupiłam suknie ślubną (a do tanich nie należała) i opłaciłam połowę przyjęcia ślubnego (nie mylić z weselem, bo takiego nie chcieliśmy).
Od prawie pół roku jestem mężatką i w kwestii oszczędzania dużo się nie zmieniło, nadal oszczędzam i przyznaje... Idzie mi świetnie. Zbieramy z mężem na dom i własną firmę
Do czego dążę, na przestrzeni tych kilku lat od czasów pierwszej pracy jedno mogę poradzić - Nie ważne ile oszczędzasz, rób to systematycznie. Zacznij od małych kwot, wytycz sobie cele z dokładną rozpiską ile pieniędzy na to potrzebujesz. Masz problem by odkładać jedną sumę co miesiąc? Kup skarbonkę (tylko taką do rozbicia, nie z gumką do otwarcia) i wrzucaj tam chociaż 1 zł dziennie, przez miesiąc uzbierasz 30 zł. To mała kwota, ale od czegoś trzeba zacząć
O, chyba muszę wypróbować patent ze skarbonką . Zacznę od stycznia, od 50 zł miesięcznie. Albo może nawet i od grudnia, a co mi tam.
U mnie niestety najwięcej pieniędzy idzie na jedzenie.. Przez studia jeszcze bardziej się to pogorszyło bo na przerwach wychodzimy gdzieś to od razu albo na jedzenie... albo do pobliskiej piekarni.. albo do biedronki.. tak samo jak czekamy na autobus to też biedronka albo piekarnia bo jest przy dworcu..
(Dziś pojechałyśmy do galerii, to z ciuchów nic nie kupiłam bo wszystko strasznie drogie mi się wydawało.. ale na jedzenie do kfc sobie poszłam)
W sumie na kosmetyki też dużo wydaje, niby staram się na promocjach, ale to jeszcze gorzej bo ja je po prostu kupuję na zaps... jak widzę 2+2 w Rossmannie muszę coś kupić...
I ciuchy, jednak ciuchy kupuje w sh, więc sobie tłumaczę, że przecież taniej niż w sklepie, jednak po paru takich wypadach do sh tworzy się pewna sumka.
Skarbonka wydaje się być głupia i dla dzieciaków, ale pomaga jak się ma problem żeby się samemu zmobilizować do oszczędzania
Chyba, że wolisz wrzucać pieniążki za każdym razem gdy nie wiem przeklniesz lub zjesz coś słodkiego tylko tutaj potrzeba albo samodyscypliny, albo drugiej osoby do pilnowania
Ja o ile na kosmetykach i ubraniach bez problemu mogę zaoszczędzić i na tam odłożyć, to kompletnie nie potrafię ogarnąć zakupów jeśli chodzi o sklepy spożywcze niby człowiek głównie kupuje tzw produkty pierwszej potrzeby i dodatkowo karmę dla psa i kota, które też muszą jeść, to przy kasie czasami opada mi szczęka jak usłyszę kwotę do zapłaty. Staram się kożystać z kart lojalnościowych i aplikacji ale tylko na produkty, których potrzebuję.
U mnie póki co nawał paczek urodzinowych i świątecznych, więc mam zamiar przystopować z kupowaniem kosmetyków.
Jeszcze muszę przystopować z kupowaniem słodyczy...
Kwestia wydawania na produkty spożywcze to raczej skutek podwyżek cen tych produktów, które może nie są drastyczne, ale przy większych zakupach sa odczuwalne. Ja mam czasem zawał przy kasie, jak wzięłam kilka produktów na juz, a tu 50 zł...
Jeśli o mnie chodzi to aktualnie jestem na etapie przystopowania i oszczędzania. Jesteśmy z mężem w trakcie budowy domu, teraz zbieramy na pokrycie dachowe a to masa pieniędzy dlatego staramy się jak najwięcej oszczędzić. Ja od listopada jestem na detoksie kosmetycznym i nic nie kupuję, chyba, że się skończy i nie mam już nic na zastępstwo. Marzy mi się minimalizm i możliwość zakupu tego co aktualnie chciałabym wypróbować, ale mam spore zapasy dlatego musze poczekać aż je zużyje, ale póki co całkiem dobrze mi idzie. Nie mam innych uzależnień poza kosmetykami, więc idzie mi póki co całkiem nieźle. Chciałabym chociaż pół roku wytrzymać na takim detoksie, póki co 1,5 miesiąca za mną
A ja zaczęłam przeliczać co fajnego mogłabym mieć albo jakie marzenie spełnić w zamian za niekupywanie kolejnych kosmetyków czy gadżetów. Teraz liczę każdy grosz bo niestety pieniążki są ale za chwilę może ich nie być. Szkoda je marnować a tym bardziej, że trzeba na nie zapracować 🤔