Oby. Przykro mi jak płacze mi w ramię i pyta dlaczego. Wie że spieprzył, więc w sumie nie wiem po co pyta. Chwilami mam wrażenie, że on jak moi rodzice próbuje mnie podejść "psychologicznie", a że otworzyłam oczy iż czas to skończyć, to on nagle odkrył co do mnie czuje i jest tego pewien dopiero teraz. Gdyby się ocknął wcześniej jak rozpaczałam nad tym że mi źle to może inaczej by się to potoczyło. Z jednej strony zawsze marzyłam by nam się udało, ale to nie to.
A z resztą mniejsza o moich rozterkach. Chce się cieszyć chwilą z kim innym. Wystarczy strachu i niespełnionych oczekiwań. Jak to P. powiedział "to może być najlepszą przygoda mojego życia". 🙈
No, tamta przygodę już musisz zostawić za sobą. Cieszę się, że w Tobie zaszla zmiana. Ja i tak bym się całkowicie odcięła od byłego.
Chyba bede musiała.
Siedzi u rodzeństwa, a pisze do mnie z wyrzutami dlaczego nas tak przekreślam i wciąż ma nadzieję, że jeszcze będziemy razem. Łudzi się, że ja wciąż do niego jednak coś czuję.
Nawet nie wiesz, jak wiele związków rozpada się, bo ktoś woli zadbać o swoje szczęście i przede wszystkim zdrowie psychiczne, niż użerać się z toksycznym partnerem... Ja odeszłam, po prostu odcięłam uczucia i okazało się, że bez jego gadania i ciągłego jojczenia, ja go nie potrzebuje, ba, nie brakuje mi go i nawet nie czuję smutku. Miałam tylko wyrzuty sumienia, że fo rzuciłam, bo szantażował mnie wcześniej, że sobie coś zrobi... 🙈 Nic mu się nie stało, po prostu był toksyczny.
No mi też mówił że coś sobie zrobić. Pod tym względem jesteśmy podobni niestety. Łatwo się załamujemy.
Mam nadzieję, że wyjdzie na prostą - znajdzie pracę i zacznie układać sobie życie. Tego mu życzę, bo mimo wszystko mam chyba dobre serducho i chciałabym dobrze dla niego.
Powoli widzę jakieś efekty mojego odgracania... to już chyba z rok odkąd zainteresowałam się tematem, robię to w swoim tempie. Nie pakuję worów do kosza, tylko to co się da to sprzedaję, oddaję, wymieniam. Przeglądam szafy co jakiś czas, zawsze znajduję coś, czego już nie potrzebuję. Nie wyrzucam 90% rzeczy na raz. I wiecie co? Jakoś tak nagle zauważyłam jak baaardzo dużo rzeczy mi ubyło! Ostatnio udało mi się sprzedać parę ubrań i dodatków, które bardzo zalegały mi w szafach (duże kurtki, torebki). Robi się luźniej nie tylko w mojej szafie, ale i w piwnicy, w pawlaczach! Zrealizowałam też sporo szydełkowych projektów, więc i w szufladzie z włóczkami jakoś tak luźniej. Podałam dalej też parę rzeczy od babci. Ale najlepszym efektem jest moje podejście do zakupów - kiedyś potrafiłam zaliczyć kilka second handów dziennie, kupowałam wszystko co mi się podobało, nie ważne czy z dziurą, czy za małe, czy za duże, jaki materiał... Teraz bardzo rzadko kupuję nowe rzeczy, a ja już to są to bardzo przemyślane zakupy. Aż nie mogę się doczekać zmiany garderoby na jesienną, bo już nawet nie pamiętam co tam mam pochowane .
Dlatego cieszę się, że robię krok do przodu i P. otworzył mi oczy. 🙈
Gdyby nie on to kto wie. Może dalej bym się dusiła z A. i myślała że tak musi być, mimo że mieliśmy się rozejść.
Nasz e-book pokonferencyjny otrzymał pozytywne recenzje i niebawem idzie do wydawnictwa! Uda się w tym miesiącu to zamknąć - najprawdopodobniej... zatem będę mieć szansę na stypendium ministra. yeaaaaaaaaaaaaaa
Od weekendu rozpoczynam pracę ❤️. Mam nadzieję, że nie będzie źle tak jak opisują to byli pracownicy 😅 - oczywiście nie wszyscy
Jak ja się cieszę z tej suszarki bębnowej 😅 jak małe dziecko z lizaka. Wstajesz rano, masz tabun prania zero miejsca na powieszenie, a za oknem brzydka pogoda. Wrzucasz do suszarki, wyciągasz mięciutkie i cieplutkie, strzeouszej - nie musisz prasować - i układasz 😍😍😍😍 nooo miodzio ❤️😅❤️😅
cieszę się, że jeszcze wróciło trochę ciepła... nie są to już letnie upały, ale po początku września bałam się że to już początek zimnej jesieni