Kulturalne narzekanie na rzeczywistość! Uwaga - zawiera offtopy!
Strona 914 / 2893
Chyba konkretnego powodu nie mam, ale zauważyłam, że znów wracam do tej rutyny jak sprzed roku, a bardzo chciałam tego uniknąć. W obecnej sytyacji produktywny dzień to już sukces jak wstanę z łóżka.
Może znajdź sobie coś co Ci pochłonie czas? Wiem że lubisz fotografię, no ale obecnie cięzko się rozwijać w tą stronę więc może coś innego? Np dzierganie?
No właśnie nawet fotografia teraz mi nie daje takiego szczęścia. Już kończą się inspiracje do zdjęć... bo ile razy mogę robić zdjęcie tych samych kwiatków, może jak pojadę na wieś w weekend majowy to inaczej będzie. Ja do dziergania nie mam w ogóle ręki i cierpliwości. Próbowałam kiedyś, ale to raczej działka mojej mamy
U nas w piekarni też nie było wesoło. Też kamery na każdym kroku. Nawet na stołówce były. Tutaj nigdzie nie ma kamer. Więc taki kontrol nad głową nie jest przyjemny.
Poprawiam tę magisterkę. Kończę właściwie. Myślałam, że skończyłam wcześniej, ale okazało się, że promotorka autorki pracy każe jej zapisywać przypis bibliograficzny czasopisma błędnie. A z promotorem się nie dyskutuje. I musiałam swoje poprawki poprawić na "złe". MEH.
Mam wrażenie, że mówienie czegoś do mojego chłopaka mija się z celem. Pisze mu dzisiaj: nie zamawiaj jedzenia, zrobimy szparagi. Wracam do domu i faktycznie nic nie zamówił, ale za to zrobił obiad. Nie użył szparagów. Czasami się zastanawiam czy ja się nie potrafię komunikować czy on musi zrobić po swojemu.
Chciał na pewno, tylko on tak często ma, że zrobi a nie pomyśli. Tylko szkoda mi, bo szparagi kupiłam z kącika za grosik i boję się, że nie doczekają czwartku a jutro nie dam rady ich przygotować.
Też mnie to denerwuje, zawsze sobie tłumacze, że chcą dobrze, ale to może być uporczywe. Szczególnie jeżeli chodzi o marnowanie jedzenia, bo mnie to strasznie drażni, a u mnie w domu nie dba się o to wystarczająco. Kończy się na tym, że ja wyjadam resztki, żeby się nie zmarnowały, a reszta sobie je na co ma ochotę .
No my mamy z tym problem, i za każdym razem jak coś wyrzucamy to mówimy sobie 'to ostatni raz'. Mieliśmy dzisiaj i jutro podojadać resztki, ale no jednak był ryż. Mam nauczkę - miałam rano wolne, mogłam sama przygotować.
Jesienią zeszłego roku zapisywałam się do kardiologa. Na początku roku miałam Holtera. Lekarka zadzwoniła po 3 miesiącach i w trzy minuty przekazała mi, że coś tam wyszło nie tak i mam brać tabletki i że moja wizyta na 29 kwietnia z całą pewnością będzie przełożona. No i dostałam telefon, że na 4 listopada 😂😂😂 Ciekawa jestem czy w listopadzie faktycznie mnie przyjmą 🤷♀️
Dzisiaj rozmawiałam z mamą przez teledon i mi tak dziwnie na sercu, że nie widziałam jej, taty i brata już tyle czasu 😭😭
Jeżeli nie przemawia do Was argument za tym, żeby nie wyrzucać jedzenia, to na bank przemówi ten, żeby nie wyrzucać kasy Przecież wyrzucając jedzenie, wyrzucamy pieniądze. Na mnie to działa mega
I wcale nie trzeba jeść tego samego 3 dni pod rząd - ja np. przerabiam Jednego dnia rosół, kolejnego pierogi z mięsem z rosołu, do tego sałatka jarzynowa
Jak mi zostają jakieś potrawki, curry itd - następnego dnia w zawijam w tortille, opiekam i obiad gotowy
Oszczędność czasu i kasy
Strasznie mnie wymęczył ten dzień, wykład na 8, potem drugi wykład, 2 godziny dyskusji o projekcie. Masakra, totalnie wyszłam z trybu pracy i już mi się oczy zamykają.
Chce jechać w końcu do rodzinnego domu, bo zaczęłam wybuchać z byle glupoty dzisiaj... Strasznie mnie irytują rodzice i brat mojego swoim podejściem do życia i wiecznym ja wiem lepiej i wpieraniem mi swoich racji...