Kulturalne narzekanie na rzeczywistość! Uwaga - zawiera offtopy!
Strona 309 / 2893
Myślę, że już jego gorszej strony nie poznam - znamy się już prawie 6 lat i wiemy do czego każda ze stron jest zdolna... No i ja klapek nie mam na oczach, bo widzę jego nawet najmniejszą wadę (zwłaszcza te, których on nie widzi). To nie jest tak, że cały czas jest źle, bo wiele mu zawdzięczam, wiele się nauczyłam i z mojej strony to na pewno miłość (a przynajmniej była, teraz już sama mam wątpliwości czy nadal jest), a z jego strony? no cóż, ciężko powiedzieć - nigdy nie wiadomo co druga osoba tak naprawdę czuje czy myśli, zawsze jest ta nutka niepewności. Jedno wiem, że on nie kocha mnie tak jak ja jego. Mimo wszystko nie wyobrażam sobie życia bez niego.
My też poznaliśmy się przez Internet On z okolic Szczecina, a ja z okolic Torunia. Rok byliśmy na odległość. A może spróbuj z nim porozmawiać - tak jak z nami? Powiedz co Ci leży na serduchu, że nie czujesz jego uczuć, że nie wiesz czy jemu zależy, bo Ci tego nie pokazuje itd. Powiedz co byś chciała, co Ci się nie podoba, a żeby nie wyglądało, że tylko od niego oczekujesz spytaj się jego o to samo. Może taka rozmowa na spokojnie np. jakbyście gdzieś razem wyszli dałaby jakiś efekt?
Rozmawiamy o tym często - jak widać u nas już rozmowy nic nie dają
P.S. My wszystko robimy razem i myślę, że potrzebujemy chyba trochę przestrzeni bez siebie. Co prawda jak poszłam do pracy nie spędzamy ze sobą 24/24, ale nie zmienia to faktu, że poza tym, żadne z nas nie ma tak naprawdę do kogo pyska odezwać - no ja w pracy pogadam z koleżankami, czy klientami, ale on nie ma z kim (pracuje w domu i co najwyżej z klientem pogada raz na ruski rok, ale to nie to samo co kolega). Oboje jesteśmy tacy wyalienowani i chyba tu jest pies pogrzebany - tak mi się wydaje. Oboje jesteśmy niedowartościowani, obojgu nam życie dawało i daje nadal w kość - być może jesteśmy zbyt podobni do siebie. Sama nie wiem co jest nie tak.
Rozumiemy się często bez słów, uzupełniamy, dzielimy pasje, dużo rozmawiamy (choć ostatnio może mniej).
Życie jest powalone...
Chyba się nie do końca zrozumiałyśmy. Nie jesteś przykładem do którego się odnoszę. Nie chodzi mi o żadne święcenie tylkiem jak zawieje itd. Twoje powody są normalne i je rozumiem. Tym bardziej że sama nosisz chętnie spodniczniki, stroj kąpielowy itd. Więc tak właściwie - nie o to mi chodziło. Zwracam się do osób, które noszą długie spodnie latem itd. ze względu na swój cellulit, przebarwienia, czy inne problemy skórne. Nie wiem, czy mnie nie zrozumiałaś, czy specjalnie chciałaś wyolbrzymić sprawę, ale zupełnie źle odebrałaś to o czym mówię. Tak więc odnosząc się do dziewczyn, które nie akceptują siebie i które wstydzą się swojego ciała - podtrzymuje wszystkie wypowiedzi. Poza tym.. pomoc specjalisty? Co w tym złego? Teraz Ty brzmisz, jakby rozmowa z terapeuta była czymś nie do pomyślenia, tylko dla osób z mocnymi zaburzeniami psychicznymi.
zaczęli u mnie za drogą jakąś budowę i codziennie rano budzi mnie to pipanie koparki i innych sprzętów coś czuję że tak będzie całe wakacje
U mnie za to robią wszystkie drogi które prowadzą do najbliższych miast i teraz zamiast jechać 15-25 minut to jadę nawet 2x tyle ..
Na 15 jadę na rodzinne spotkanie. Najlepsze jest to, że 3/4 osób tam nie będę znała, bo nigdy na oczy nie widziałam. Na szczęście będzie też najbliższa rodzina
Jednak odebrałaś mnie źle, bo od początku piszę o osobach, które się wstydzą swojego ciała, a Ty sama przyznałaś, że taka nie jesteś i zakrywasz nogi z innych powodów.
U mnie szykuje się rodzinna imprezka za tydzień i to z tą mnie lubianą przez mnie częścią
Może jakoś przetrwamy to Ja już się nastawiam na pytania jak tam na studiach, czy mam chłopaka no i przede wszystkim przedstawianie się ogólnie Nie lubię takich spotkań przy stole, sztucznych uprzejmości, uśmiechów i wymuszonych rozmów.
Dla mnie takie pytania to też męczarnia, dobrze wiem, że tych ludzi to nie obchodzi. Ponadto pytania co i gdzie studiuję od paru lat takie same.. Mam nadzieję, że pomimo tego, będzie znośnie u Ciebie i u mnie .
Hejtuje pogodę 😂 Czy kogoś to zdziwi?? hahaha A tak na poważnie od małego bardzo ciężko znoszę wysokie temperatury i taka pogoda jest dla mnie naprawdę katorgą...
Mam 27,4 stopnia w domu. Mieszkanie na poddaszu bez klimatyzacji to koszmar. Dobrze że to już ostatnie lato tutaj (oby następne w Nowym mieszkaniu!). Boli mnie głowa przez ten upał... 🤯