Nigdy nie wybaczyłabym zdrady. Jestem świadoma swojej urody i wartości. Zdrada to dla mnie zaprzeczenie miłości i nie wyobrażam sobie życia z kimś kto mógłby mnie zdradzić. Zasługuję na wiernego mężczyznę, dlatego nigdy nie trwałabym w związku w którym moje zaufanie zostałoby nadszarpnięte. Jestem bardzo romantyczna, uczuciowa, wierna i nigdy nie zdradziłabym ukochanego. Dla mnie żadne okoliczności nie są usprawiedliwieniem dla zdrady. Godność i romantyczny styl życia są dla mnie bardzo ważne. Nie czułabym się szczęśliwa z kimś kto by mnie zdradził, a nie lubię odmawiać sobie szczęścia Nie umiałabym pragnąć, podziwiać ani szanować mężczyzny po zdradzie i taki związek nie miałby dla mnie sensu.
Nie chciałabym być z osobą która mnie okłamuje czy zdradza. W sumie na jedno wychodzi. Nie wyobrażam sobie być z kimś po takim czymś, móc dalej zaufać. Wybaczenie to już inna sprawa.
Zalezy jaka zdrada. Skok w bok tylko na sex pewnie bym wybaczyła, ale regularne zdrady, okłamywanie i spotykanie się po kryjomu z inną kobietą przez długi czas nigdy bym tego nie wybaczyła. Zdrada emocjonalna jest o wiele gorsza niż cielesna. Choć wiadomo wszystko zalezy też od sytuacji.
Dla mnie pisanie z innymi kobietami w ogóle nie jest zdradą. Grunt to zaufanie w związku.
Nie ma opcji, uważam że jeżeli dzieli się z kimś życie a ten ktoś zdradzi to przekreśla wszystkie lata spędzone razem dla mnie przestaje istnieć
A ja nie wiem co bym zrobiła... nie byłam w takiej sytuacji i nie potrafię powiedzieć czy bym wybaczyła..
ja już niestety miałam taką sytuację, miłość, love story, ptaszki, kotki, serduszka bla bla bla no i okazało się że na boku miał inną, oczywiście dowiedziałam się o tym od osób trzecich, nie wybaczyłam i jeśli mi się jeszcze to zdarzy to nie wybaczę
Dla mnie zdradza równa się koniec związku. Nie ważne, czy to jakieś migdalenie się i macanie, czy seks. Nie i koniec. Dla mnie to po prostu oznacza, że nie pociągam już faceta i szuka on tego czegoś u innej. Po czymś takim pewnie cały czas myślałabym, że on ma w głowie tą drugą.
Zanim wyszłam za mąż myślałam,że w życiu nie wybaczyłabym zdrady... Z czasem moje nastawienie się zmienia. Sex to sex ,życie to życie... Można się kochać i zrobić coś głupego ...ale raz. I ten jeden raz bym darowała pod warunkiem ,że miałby wyrzuty sumienia i odwagę się przyznać.... Za to nie zdzierżylabym dlugofalowego kantowania. Jednak nie wiem czy potrafiłabym się opanowac by nie komentowac i dogryzać z tego powodu ,bo jestem w pewnych kwestiach dosyć ...jadowita...a to mogłoby zniszczyć już i tak podupadły związek.
Ja uważam, że to zależy od sytuacji. Możecie mówić, nie wybaczyłabym itd, ale tak jak mówi @Pinkie , mimo że nie jestem jeszcze mężatką, uważam, że ważniejsze jest mimo wszystko wspólne życie. Jeżeli to byłby raz, głupota, widziałabym żal i starania, zmianę, to pewnie dałabym jedną szansę, może nie wybaczyłabym od razu bo również jestem emocjonalna i pamiętiwa, ale chociaż spróbowałabym. Uważam tak teraz, kiedy znalazłam prawdziwą miłość.
Pamiętajcie, że w poważnym i silnym związku czasem wina tkwi po obu stronach. Jeśli facet ma "w dupie" swoją kobietę, i ją zdradza z łatwością i bez wyrzutów sumienia gra - olać dupka i wykopać jak najdalej od nas.
Ale czasem możemy tego nie zauważać, że przez nasze zachowanie nasz ukochany niszczy się psychicznie i sam nie wie czego chce, a jak już zrobi coś głupiego uświadamia sobie, co stracił - wtedy, jeśli kochamy wydaje mi się że warto dać drugą szansę.
Wiem, że mój K. nie zdradziłby mnie, bo gardzi tym i wprost powiedział, że jeśli kiedyś będzie mu to chodziło po głowie, to powie mi o tym i zakończy związek, zamiast ranić mnie w ten sposób.
Możecie mnie zlinczować, ale przyznam się, że jak byłam młoda i głupia, to zdradziłam swojego chłopaka i zaraz po tym powiedziałam prawdę i sama zakończyłam ten związek - wiedziałam że z mojej strony to był koniec uczuć do niego, bo inaczej bym sobie na to nie pozwoliła.
Zdecydowanie nie! Tu chyba po prostu chodziłoby o moją godność.Na szczęście jestem 100% pewna, że mój w życiu by mi tego nie zrobił, taka ze mnie szczęściara
W ostatnim akapicie poruszyłaś dobrą kwestię- przyznanie się do winy. Rozwiązałaś to bardzo odpowiedzialnie, mimo że sama przyznajesz, że było to głupie. Nawet sama nie chcę myśleć, o ilu rzeczach wiem odnośnie kilku moich znajomych. Powiedziałybyście komuś bliskiemu, gdybyście wiedziały o czyjejś zdradzie? Ja chyba bym nie potrafiła. Sam fakt, że jest to wtrącanie się do czyjegoś związku, ale raczej nie mogłabym patrzeć na emocje tej osoby, która dowiedziałaby się o takiej rzeczy
@adorelove to jest faktycznie straszny dylemat.. ja osobiście nigdy nie miałam takiej sytuacji, ale myślę, że gdyby to była bardzo bliska mi osoba, o której wiedziałabym, że jest zdradzana, to pewnie nie powiedziałabym wprost, bo wiem jakim się jest wtedy ślepym i jeszcze mi by się oberwało że kłamię, ale starałabym się sprowokować sytuację, żeby taka osoba przekonała się sama..
W sumie jestem bardzo pamiętliwa i nie wiem jakby było z wybaczeniem, ale na pewno bym wypominała baaaardzo długo.
Ps. znajomą zdradził chłopak. w ramach zemsty na jego oczach pocałowała namiętnie przyjaciela, a chłopak dostał w twarz.. z pięści.. z wszystkimi pierścionkami jakie miała w swojej kolekcji.
taka historyjka na rozluźnienie atmosfery
jak większość pisze zależy od sytuacji. ja byłam w takiej, że miałam już praktycznie koniec związku, który od długiego czasu się sypał. znalazłam oparcie w przyjacielu, mój partner w innej kobiecie. ja o mało co bym zdradziła, mój partner spotkał się z tą kobietą i gdy już do czegoś głębszego miało dojść wstał i wyszedł. obydwoje zerwaliśmy kontakt z tamtymi osobami, te sytuacje uświadomiły nam, że chcemy to ratować. i jesteśmy na całkiem dobrej drodze. nauczyliśmy się dzięki temu rozmawiać o problemach, o tym co czujemy, co nas boli, a wcześniej były tylko wrzaski, trzaskanie drzwiami. nasz związek trwa dwa lata i chyba śmiało mogę powiedzieć, że jest zdecydowanie lepiej. ale co będzie tego nawet ja nie wiem, bo mam obawy, że nie zaufamy sobie ponownie.