Perfum od Toma Forda zazwyczaj unikam jak ognia, ale postanowiłam skusić się na nie, płacąc za nie naprawdę małe pieniądze.
Black Orchid Eau de Toilette - czyli młodszy brat Tomka wody perfumowanej.
O dziwo zapach spodobał mi się, mimo niezbyt przychylnego podejścia do perfum Forda. Ciekawa trufla, która daje odrobinkę słodkości między chłodną paczulą, a tle świdrującego kadzidła (ale nie kościelnego!).
Po kilku minutach wchodzi gwiazda - tuberoza - czyli składnik, na który mój nos jest bardzo wyczulony.
W całości kompozycji rzucona orchidea, która towarzyszy na mojej skórze od początku aplikacji do końca trwałości zapachu.
Projekcja nie jest powalająca, raczej tylko na szerokość ramion.
Trwałość - średnia.
Podobne produkty