Powariowali,a potem będzie problem w szpitalu bo lekarze nie będą chcieli pracować albo ludzie w pracy będą się omijać aż w końcu przestaną ze sobą rozmawiać : (
Ja zrobiłam zapasy i jestem pełna obaw. Mam bliskie osoby w Hong Kongu, mam też we Włoszech, w tym dwie osoby są w nieustannych podróżach i latają praktycznie po całym świecie... Bardzo się o nich martwię.
Sama jestem w grupie z obniżoną odpornością, więc korzystam z zaproponowanej mi pracy zdalnej. Generalnie nie bagatelizuję problemu, ale też nie panikuję (na razie ).
Ale wiecie co, rozumiem maseczki, że nie wolno wykupować, rozumiem żele - wszyscy nagle na okrągło będą dezynfekować ręce, jakby wcześniej nie było zarazek i nie wsadzali do buzi brudnych paluchów... ale absolutnie rozumiem "panike" i zaostrzenia w pracy. Nie wszystkie, bo bez sensu wysyłać całe biuro w np. Warszawie do domu, jak nigdzie w pobliżu nie ma zakażenia. Ale tak jak u nas jest centrum logistyczne i mamy transporty z Włoch (przejęliśmy właśnie ich pracę, bo zakład stoi) , z Holandii (to samo), z Niemczech - zróżnicowanie kulturowe w pracownikach mobilnych. I jeśli powiedzmy przyjedzie kierowca z Holandii, docelowo z Tilburga, bo tam mamy zakład-siostrę, gdzie były przypadki zakażenia i przywita się u nas z jedną osobą pracującą na dziale dostawczym, to ta jedna osoba może zarazić równo 700 osób będących w tym momencie w pracy. A te 700 osób po zakończeniu zmiany pójdzie w świat, mijając się z 700 osobami przychodzącymi na zmianę kolejną. Więc wszystko w granicach rozsądku, ale faktycznie trzeba patrzeć też na to, że pomimo, iż rozprzestrzenienie wirusa jest nieuniknione to nie musimy ładować się w to z rozpostartymi ramionami. Nie ma się co oszukiwać, że przez dotknięcie kogoś palcem zrobi się wielkie PYK i już, masz koronawirusa, ale nie oszukujmy się - nawet ja mająca schizę na punkcie rąk jak z kimś się witam nie latam od razu do łazienki. A potem kaszlnę i przyłożę dłoń do ust, w odruchu. CŁowiek ma silną wolę, ale naszą największą słabością jest rozkojarzenie. Jak mamy milion obowiązków to zapominamy o powtarzaniuw głowie "UWAŻAJ NA RĘCE, UWAŻAJ NA RĘCE"
Mój chłopak też korzysta z pracy zdalnej jeśli tylko ma taką możliwość. A jeśli wirus pojawi się w okolicy to przymusowo wszyscy przejdą na pracę zdalną na min. 2 tygodnie, na razie nie mają żadnych innych zaostrzeń i zakazów. Uważam, że to jest słuszne podejście, że nie bagatelizują sprawy a jednocześnie nie sieją niepotrzebnej paniki.
Z drugiej strony - szpitale maja po cos jakies zarządy I osoby odpowiedzialne za zaopatrzenie. dlaczego, jeśli wiadomo, że zapasy sie kończą, nie zadbano o dowóz? Kwestia wirusa jest w mediach od stycznia. Skoro ludzie juz w styczniu chodzili I kupowali maseczki, to logiczne, ze w końcu ich nie będzie. Trochę tego nie rozumiem.
W naszym szpitalu na bank nie mają zapasów maseczek itd oni nie maja podstawowych rzeczy a co dopiero inne 😒
Mój mój mąż był na sorze i akurat w szpitalu w moim mieście jest podejrzenie koronawirusa i czekali na sanepid i mówiłam mu, żeby kilka razy dla bezpieczeństwa umył ręce i umył pięć razy! Lepiej umyć niż nie umyć i panikować.
Zresztą ja zawsze jak jestem gdzieś w szpitalu to jak wychodzę to myje ręce.
Ja mam dość tych wszystkich artykułów o koronawirusie, bo jest ich zawsze pełno. Ostatnio było o dziewczynce, która zmarła po powikłaniach po grypie, a pojawił się gdzieś artykuł, że zmarła przez wirusa i ludzie, którzy nie czytali artykułu w komentarzach pisali, że zmarła przez koronawirusa... Masakra. U mnie w Lidlu znosnie, ale np. Żeli antybakteryjnych nie ma. W Biedronce pustki, że szok. Myślę, że ludzie przesadzają, bo jakby nie patrzeć, to coś przyszło z Chin i myślę, że nikt wcześniej o tym nie słyszał.
@domkapodomka ja mam jechać do Holandii do pracy i się zastanawiam. Z jednej strony żyć trzeba normalnie z drugiej mam lekką obawę, bo mój organizm ostatnio jest w słabej formie.
Twoja wypowiedź właśnie mi uświadomiła że już w takich sytuacjach też nie podejdę do tego na luzie. Kiedy chodzi o naszych bliskich to ta panika chyba łatwiej się załącza 😀 a na pewno zwykły stres
Tak mycie rąk po wyjściu ze szpitala uważam za konieczne i nie łącze tego z żadną panika na temat żadnej choroby. To po prostu takie miejsce i skupisko zarazków że całkowicie zrozumiałe i rozsądne jest mycie rąk jak najczęściej tam i po wyjściu. Przebywałam dużo w szpitalu jako gość i nigdy nie myłam tak często rąk jak tam.
A Ja jestem właśnie w przychodni ale ja do dentysty a przez korytarz widzę kolejkę do lekarza pierwszego kontaktu. Co za tłumy.. ludzie się chyba nie boją jednak wychodzić z domu w skupiska ludzi - trochę nie mają wyboru jak są chorzy ale 90 % tego tłumu to starsi ludzie. Więc grupa wysokiego ryzyka też u mnie jeszcze nie spanikowała 😀.
P.s. cieszę się że czekam na dentystę i jestem druga w kolejce a nie stoję w tej kolejce do lekarza ogólnego. Masakra miałabym po dniu 😄
Akurat, że w szpitalu w którym mam praktyki o to nie zadbali to wcale się nie dziwię, tam mnóstwa rzeczy nie ma i nikt, kto jest za to odpowiedzialny nie jest zainteresowany aby to zmienić.. oni chyba dopiero niedawno zorientowali się, że wirus faktycznie może do Polski przyjść...
Ja mieszkam w UK , więc u nas sytuacja wygląda trochę inaczej, bo mamy już sporo zarażonych osób. Nie ma paniki, ale wszędzie jest dużo spokojniej , mniej ludzi np w sklepach. Nie można już nigdzie dostać żeli antybakteryjnych do rąk, zaczyna brakować mydła. Jeśli chodzi o jedzenie to na razie nie ma problemu, ale zauważyłam że ludzie kupują więcej makaronów i ryżu. Myślę, że dużo osób pracuje obecnie z domów, bo jest mniejszy ruch na drogach.
Szkoły są otwarte, ale codziennie dostajemy informacje z Ministerstwa Edukacji z aktualną sytuacją. Wiem, że był przypadek koronowirusa u nauczycielki w sąsiednim hrabstwie to zamknęli szkołę do dezynfekcji i każdy musiał zostać w domu.
Na pewno właściciele biznesów odczują spadek zysków, np restauracje, sklepy i wiele z nich upadnie. Także biura podróży na pewno będą miały problemy finansowe w tym roku. Myślę , że koronowirus pociągnie ze sobą ogromny kryzys światowy . Rozmawiałam ze znajomym , który jest importerem warzyw i owoców z całego świata, mówił mi że ceny poszły już bardzo w górę, niektórych produktów nawet o 100%, z niektórych krajów w tym roku już nie będą sprowadzać (np z Włoch).
Ja zawsze pod koniec maja latam na urlop, ale w tym roku się póki co wstrzymałam, bo nie chcę zapłacić za urlop , a potem nie móc na niego lecieć, czekam więc na rozwój sytuacji.
@icecold rozmawiałam o tym z mamą - kryzys gospodarczy szykuje się jak nic i tego powinniśmy obawiać się bardziej, niż wirusa. Nie bagatelizując oczywiście tego drugiego.
Wczoraj byłam w aptece, po rutinoscorbin, swoje witaminy i po ibum. Ostatbiego nke ma od ponad tygodnia, Pani powiedziała, że ludzie zaczęli wykupować suplementy, a apteki mają problem z zamówieniami, bo leków brakuje na tych magazynach, użyła innego słowa, ale ogólnie chodzi o to, że jest problem z dostawami. Poradziła mi, że jeżeli mam jakieś recepty półroczne - zapas pigułek, hormonów to lepiej wykupić je teraz, bo nikt nie wie, co będzie za chwilę 😱
Można zaobserwować wzrost cen produktów ja kupuję worek kaszy dla zwierząt co miesiąc i dzis zaobserwowałam że cena wzrosła już o 10 zł na worku niedługo wszystko zdrożeje podejrzewam ale sytuacja powinna się jakoś ustabilizować myślę.
Ja czytałam że znowu bedzie brakować leków na tarczyce bo produkowane sa w chinach tu mowili o leku euthyrox.
Nie panikuje, dla mnie to jak grypa.
Śmiertelność wcale nie jest taka duża patrząc na ilość chorych osób.
Zamiast wykupywać wszystko powinnyśmy skupić się na własnej odporności.
Jak dla mnie to wszystko to paranoja ludzie sami to nakręcają.
Zwłaszcza, że póki co mamy tylko jeden chory przypadek, który ma się całkiem dobrze.
Ja nie panikowałam dopóki nie dowiedziałam się, że koronawirus jest w Norwegii, akurat w tym miejscu gdzie mieszka moja siostra z mezem i dziećmi... Bardziej boimy się z rodziną o nich niż o siebie. U mnie chyba też ludzie póki co to nie panikują. Dowiedziałam się ostatnio w pracy (30km od mojego domu) , że w tym mieście ludzie po kupowali kasze, makarony, ryże.... I są puste półki. Ludzie z mojej pracy podeszli do tego żartem. Bo to jest troche śmieszne.. Przecież to nie jakaś zagłada, że calyt świat zaraz wyginie. Tylko wirus. Musimy tylko uważać na siebie. Mam nadzieję, że moja siostra i jej rodzina tego nie złapie , więc się o to modlę. 🙏🏼
Mam też nadzieję, że ten wirus nie dojdzie do mojego zakładu bo inaczej stoimy.. Masakra.
Jak czytam wasze wypowiedzi to ludzie naprawdę przeginają. Najbardziej nie rozumiem tego. Że skoro jest wirus tak potężny np we Włoszech to po co tam lecieć? Ludzie wykupują sobie bilety to mimo to lecą wiedząc co się tam dzieje. Zamiast pomyśleć o konsekwencjach. Myślę ,że ludzie tez zrobili się troche egoistyczni.