Ja powydawałam ostatnio dużo kasy na ciuchy (głównie sukienki), ale dzisiaj weszłam do moich dziewczyn w drogerii i w oczy rzufiła mi się promocja na serię BIELENDA MUESLI, za dyszacza. Pierwsze co zaświeciły mi się oczy, podeszłam do półki, wymacałam opakowanie, wyobraziłam sobie jakie ładne zdjęcie może być z takimi opakowaniami. I odłożyłam na półkę! Bo po pierwsze skład! (Kłaniam się @kngslk, bo jakby mi nie zwróciła kiedyś uwagi na forum jakiego szajsu używam, to dalej miałabym w nosie mikroplastiki i donory formaldehydu ), a po drugie ten wątek i towarzyszące mi uczucie "jak inne dziewczyny umieją zaoszczędzić to ja też, po co mi kolejny krem na półce", więc @Lacrimosa - to, że czasem nas ponosi nie znaczy, że wątek działa ciągle w drugą stronę
Jejku, jak mnie to cieszy strasznie mnie to podnosi jak ktoś przeze mnie staje się bardziej świadomy w temacie kosmetyków albo środowiska
@kngslk A tak z ciekawości: jak się zapatrujesz na testowane na zwierzętach? To chyba bardzo mało popularna kwestia na DC, a ile ja już przez to niepotrzebnych rzeczy nie kupiłam, to nie zliczę
Ogólnie z tymi kosmetykami, to jest dla mnie ciężki temat. Tak jak mogę, staram się unikać złych składów, unikać mikroplastiku, oleju palmowego kupować kosmetyki CF, wspierać lokalne marki, wybierać szklane lub kartonowe opakowania, refille. ALE. No zawsze jest jakieś ale.. Wiem, że jest już dużo lepiej niż było, przynajmniej w internetach, ale nie da się tego wszystkiego totalnie spełnić. Nadal schodzę z zapasów, ale jak już coś kupuję to staram się wybierać dobrze. Zdarza mi się pójść do rosmanna po odżywkę do włosów typu garnier albo isana, ale to jest może 1/50 kupionych kosmetyków. Szczerze, to nie szukam na razie informacji o CF na konkretnym produkcie. Tak jakby, wspieram takie marki, które zakładam, że są CF - typu vianki, małe polskie manufaktury. Ale jak już idę do roska z potrzebą kupienia czegoś na już (np. tak jak teraz) to nie zwracam na to uwagi, bo wtedy świadomie kupuję coś "złego". Odpuściłam typowe azjatyckie marki, bo tam niezły syf siedzi, a trend pielęgnacji azjatyckiej to nakręcił, też mi się kiedyś wydawało, że azjatyckie to naturalne - nic bardziej mylnego. Totalnie olałam Yves Rocher, które kiedyś kochałam, bo ich greenwashing to jest temat na książkę . Staram się odpuszczać też te marki, które o ekologii nie wiedzą nic, a wypuszczając serię "bio" czy "vegan" myślą, że grzechy odpuszczone . Teraz natknęłam się na gift of nature, oni są polscy, niby CF, no ale znów w plastiku . To taka ciągła walka, bo znalezienie kosmetyków z dobrym składem, eko i CF nie jest takie łatwe, a nawet jak jest to trochę kosztuje. Ja wiem, że płacimy za jakość, ale no, dla biednego studenta to jednak się liczy. Nie wiem też jak jest z tą certyfikacją CF? Bo wiesz, kosmetyczne marki piszą, że KOSMETYK NATURALNY a w składzie taki syf, że fe, no ale dali dodatek olejku arganowego więc naturalne . Nie wiem na ile te ich zapewnienia na opakowaniach (np. gift of nature właśnie) są pokryte w prawdzie, bo zwyczajnie nie szukałam takich informacji i nawet nie wiem jak to na bieżąco zweryfikować. Zastanawia mnie też czy stwierdzenie "odpowiedni dla wegan" na opakowaniu jest równoznaczne z byciem CF? No bo na moją logikę powinno być, ale pewnie to tylko moje życzeniowe myślenie. Nie wiem, mam nadzieję, że kiedyś przyjdzie mi żyć w świecie, kiedy to wszystko będzie łatwiejsze, już widzę, ile jest zmian na rynku. Kto dwa lata temu, kiedy kupowałam szampon w kostce w LUSHU słyszał o takich cudach o nas? A teraz jest już nawet w czym wybierać. Coraz więcej marek decyduje się na zbieranie opakowań. Małe manufaktury, z kilkoma produktami nie boją się wejścia na rynek. Świadomość u ludzi rośnie. Niech tylko unilever i P&G skończą z tymi seriami bio/vegan itd bo nie mogę słuchać tej ściemy, a pod tą przykrywką 5% kosmetyków bio leci produkcja 95% kosmetyków, które są tak marne, że FE. Wspieranie takich marek, to mój koszmar..
po tym co napisałam poczułam, że już więcej nie sięgnę po garniera chociażby nie wiem jak mnie zachwycił a myć miałabym się wodą
Masz rację: z informacją „not tested on animals” i grafiką króliczka jest tak, że każda firma może sobie coś takiego umieścić, bo nie jest to prawnie uregulowane. Zazwyczaj korzystam z list PETA albo Leaping Bunny, ale teraz rynek jest tak zalewany tymi nowościami mniejszych firm, że co nie szukam, to nie ma na żadnych listach - więc na wszelki wypadek odpuszczam. Są jeszcze listy blogowe, ale wobec nich też stosuję zasadę ograniczonego zaufania. Koniec końców bardzo sztywno trzymam się dość małego zakresu marek i w sumie nawet mnie nie ciągnie do wypróbowywania nowości No moim zdaniem „dla wegan” nie równa się cruelty free, bo „dla wegan” to tyle, co „bez składników pochodzenia zwierzęcego”, a o testach nic nie ma - tak czysto z definicji
Ja kiedyś kupiłam krem z garniera i niedawno go otworzyłam ... Czuć tylko alkohol ☹️ Żałuje , ze nie czytałam składu ☹️
@kngslk @domkapodomka macie jakiś link do takiej składowej wiedzy w pigułce? Pamiętam że kiedyś tu było o jakimś kanale na yt, który tłumaczył składy, ale nie pamiętam jak się nazywał.
Ja się "uczyłam" na twarzingu taka grupa na fb, ale nie polecam, szybko stamtąd uciekłam, bo wiało jadem. No ale jak się widziało 10 postów dziennie o ten sam składnik, to potem już wpadało samo do głowy. Tak szczerze to nie oglądam kanałów o analizie składów, najczęściej zwyczajnie sobie wrzucam produkt w jakąś apkę do analizy, potem doczytuję coś w internecie i po kilku takich razach już zapamiętujesz. A prawda jest taka, że z dużych marek korpo typu P&G czy Unliver, to składy większości kosmetyków są tak fatalne, że po prostu je olałam, bo szansa, że trafisz na coś "niezłego" jest 1:100. Lepiej z góry założyć, że są fe i poszukać fajniejszych, mniejszych marek. Jest parę takich pewniaków, które nie wypuściły nic ze złym składem .
Ja kiedyś byłam na włosingu ale też atmosfera mi się nie podobała. Chyba będę musiała tak zrobić po zużyciu zapasów. Chociaż z drugiej strony ze mnie niezły leń i nie wiem jak takie czytanie składów się sprawdzi na dłuższą metę.
z racji otwarcia salonów stacjonarnych Sinsay trochę mnie poniosło..
kupiłam torebkę, trampki, narzutkę i piżamę..
fajnie, że zrobili -40% na niektóre rzeczy, ale mój portfel miał oszczędzać
a Sinsay nie jest zamknięty? Chyba należy do LPP, a oni chyba nie są otwarci?
Wczoraj uświadomiłam sobie jak dużo butów mam. Co prawda w większości są to buty sportowe, adidasy i trampki. No ale potrzebuję też takich bardziej "elegantszych". Jak mam to przekazać swojemu chłopakowi, żeby mnie nie wyrzucił z domu? przejrzałam kilka stron obuwniczych i tyle butów mi się spodobało, a już nie mam gdzie ich trzymać... ach, te dylematy
nie wszystkie salony zostały otwarte, to fakt. mojej przyjaciółki salon się otworzył, więc sama rozumiesz ..
wszystko zależy od lokalizacji
ja zamówiłam jedne "na Wielkanoc", założyłam je ostatnio i uznałam, że wcale wygodne nie są..
sporo rzeczy udało mi się ostatnio sprzedać na Vinted więc mogę odnowić trochę szafę
Właśnie wydałam lekką ręką 300 zł w sklepie zoologicznym plus wczoraj weterynarz 150, więc odechciało mi się nowej ramoneski na wiosnę .
Aaaa, bo myślałam, że wszystkie sklepy zamknięte. To zmienia postać rzeczy 😁
Też mam zamiar powrzucać rzeczy na Vinted, bo szafa z ciuchami się nie domyka, o szafce z butami szkoda gadać
Czyli problem rozwiązał się sam ja swoje zachciewajki zastąpiłam w tym miesiącu rachunkiem za prąd, który ze względu na siedzenie prawie 2 msc w domu był wysoki. Żegnajcie nowe łaszki. 👋👋😂