130 km do up? :o ja mam w promieniu 50 km co najmniej 4-5 UP , przecież powiaty nie są wcale duże :o Ja bym sobie w takim razie sama płaciła ubezpieczenie, nie wyobrażam sobie, że coś mi się stanie i nie będę miała gdzie szukać pomocy, bo nie mam ubezpieczenia.. Szczególnie , ze sama piszesz, że masz problemy ze zdrowiem, więc nie kapuje.. te składki nie sa jakoś kosmicznie wysokie, a nie ma nic ważniejszego od własnego zdrowia
Ja rozumiem, że można nie lubić ludzi, no ale bez przesady.. Trzeba mieć za co żyć, chleb kupić to jest właśnie dorosłe życie, że trzeba się utrzymywać najczęściej samemu i jakoś wiązać koniec z końcem..
Nikomu z nieba nie lecą pieniądze i żeby mieć to trzeba iść do pracy. Ale widzę z Twojej postawy, że do tego jesteś negatywnie nastawiona. Na co dzień mieszkam 30 km od Twojej miejscowości, ale chodziłam tam do liceum. Mam tam znajomych, moja mama pracuje w tym mieście, więc wiem że jakiś rynek pracy tam istnieje. Są trzy duże zakłady przemysłowe, ale niestety to praca fizyczna i między ludźmi. Rozumiem, że można mieć opory i wybrzydzać, kiedy ma się wybór. Ja na co dzień studiuję, bo nie uważam żebym była stworzona do pracy fizycznej, ale kiedy w wakacje nadarzyła mi się okazja pracy w sklepie, między ludźmi, to nie wybrzydzałam, tylko codziennie pracowałam, bo nie lubię być na niczyim utrzymaniu i od nikogo zależna. "Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma". Jeśli chodzi o kręgosłup to mam z nim problemy od 6. roku życia, więc wiem co to znaczy.
Jestem max zła na mojego prmotora, który nagle stwierdził, ze moja praca licencjacka ma inaczej wyglądać i zmienił mi rozdziały, dobrze, ze pierwszy który napisałam został tylko jest w innym miejscu. (
Również mam problemy z kręgosłupem. Poważne. Kilka razy byłam na rehabilitacji, ćwiczeniach, masażach, niestety niewiele mi to pomogło, ale być może bez nich byłoby jeszcze gorzej. Mimo to, kiedy tylko mogłam pracować, robiłam to. Może jak byłam nastolatką nie poświecałam się pracy, ale teraz, w wieku 24 lat nie wyobrażam sobie nie pracować. Błagać o kasę na głupie podpaski... Czasem trzeba zrobić coś wbrew sobie, przecież praca daje Ci doświadczenie! A właśnie ono zachęca potencjalnych przyszłych pracodawców. Nawet jeżeli nie jest to praca marzeń, moze być szczeblem do lepszej, właśnie dzieki doświadczeniu. Ogólnie z jednej strony jestem sama swoim szefem, ale z drugiej pracuję dla szkoły jezykowej i mimo, że nie wszystko jest idealne w tej pracy, wiem, że doświadczenie, które dzieki niej zdobywam, będzie mi kiedys bardzo potrzebne i być może dzięki niemu zdobędę jeszcze lepszą pracę. Najlepiej mówić, że nic się nie da i wszystko olać. Czy mi jest łatwo? Nie! Teraz idą święta a ja mysle, jak tu i iść do pracy i jeszcze zrobić wszystko w domu na Świeta...
Ja akurat świetnie czuję się w pracy fizycznej i na takiej w zasadzie byłam wychowana (za dzieciaka sporo pomagałam rodzicom i w firmie i w domu/polu) i w zasadzie siedzenia za biurkiem nie widzę (na stażu dosłownie zasypiałam przy biurku na każdym kroku i byłam tak wyalienowana, że po stażu nie przyjęli mnie ) - w Sierpcu nie słyszałam by był jakikolwiek zakład przemysłowy, Petra w Płocku to nie mój klimat, ale jeśli uda się przeprowadzić po nowym roku to myślę, że wezmę zaświadczenie od lekarza i pójdę tam gdzie pracowałam co jakiś czas póki nie kazali mi odejść - na szczęście są inne agencje - ale wtedy będę miała km do pracy, więc byłoby idealnie. Tylko strasznie boję się o ten kręgosłup zwłaszcza, że wcale nie jest lepiej - wystarczy że siedzę bez oparcia i potwornie boli. Czasami facet musi mi pomagać wstać, bo często nie daje rady
Raz poszłam w Sierpcu na rozmowę o pracę, ale jak zwykle zostałam olana, do Biedry poszłam na umowe zlecenie to po 1,5 dnia mnie wywalili nawet nie wiedzieć czemu, bo na moje miejsce (pracowałam od 7 do 21) w połowie dnia mieli już nową osobę na moje miejsce - ale to podejrzewam, że wzięli kogoś po znajomości. Ciężko jest za coś się wziąć nic tak naprawdę nie umiejąc.
Z resztą długo by móc pisać, ale to i tak nie pomoże...
Od dziś jestem w separacji ze słodyczami i chyba zaraz mnie coś trafi bo ciągle o nich myślę
Mi się udało wytrzymać całe wakacje, z małymi ustępstwami, bo czasem sobie pozwoliłam. Wtedy było łatwiej, bo mama zazwyczaj robiła zakupy, więc nic do mnie nie krzyczało z półek, a teraz wróciłam na studia i muszę chociaż co dwa dni chodzić do sklepu i zawsze coś mnie skusi. No i latem było wiele, pysznych, sezonowych owoców, które mi to zastępowały. A teraz tak trudno wytrzymać i znowu wracają boczki
u Olewnika się nie widzę w tym smrodzie, a do reszty patrząc na ogłoszenia o pracę to nie kwalifikuje się na żadne stanowisko
@Janettt chcieć to móc. Uzalajac się wiecznie nad sobą będziesz stała w miejscu... Przepraszam za szczerość, ale taka jest prawda. Mam znajomą, która choruje, z racji, że potrzebuję kasy dojeżdża także sporo km do pracy 3 busami. Skoro już każda praca jest dla Ciebie problemem, a leczyć się musisz to dźwigaj cztery litery i poświęć kilka h na dojazd do UP. Takie jest moje zdanie. Nikt tego za Ciebie nie zrobi.
jak już pisałam po nowym roku może uda się zamieszkać gdzieś indziej bo znaleźliśmy idealny domek za całe 600 zł, ale nie chce zapeszać - wtedy z pewnością pójdę do pracy.
Dowiedziałam się dopiero, że była promocja w Hebe od 7 do 13 grudnia na kosmetyki naturalne i żel aloesowy z holki był za 2 dyszki marzyłam o nim, czego nie dowiedziałam się o tej promocji wcześniej?!
Ja w tamtym tygodniu 5 dni nie jadłam słodyczy, bo przyszła do mnie bluzka i w biuscie za mała os soboty sobie darowalam, ale od 1 stycznia biorę się za siebie!