Kulturalne narzekanie na rzeczywistość! Uwaga - zawiera offtopy!

Strona 785 / 2892

Lacrimosa
Nieznany profil
4.15k5 lat temu

Niby spędziłam dziś całkiem fajny dzień, a i tak nastrój mi mocno zjechał. Nietypowe jak na mnie, bo przeważnie dużo gorzej czuję się rano. Chyba umyję włosy, bo cały dzień siedzę z olejem i pooglądam sobie „Z archiwum X” albo coś.

Janettt
Janettt
12.04k5 lat temu
Janettt • 5 lat temu
I nastał ten moment, że nie lubię być u rodziców. Znów ojciec wszczyna awanturę po alkoholu, że mama to i tamto, że zdrady, że kasę wyprowadza, że do siostry jeździ, że tamta przejęła cały spadek (co nie jest prawdą). Ciągle gada że ma dowody, a chwilę później że tego nie jest w stanie udowodnić. Ja już nie wiem jak im pomóc. Ciągle jakieś kłótnie. :( Ja z moim się kłócę (w każdym związku chyba jakieś są), ale tutaj to już przesada. :( Tata zawsze był materialistą i zazdrośnikiem - myślę, że to wszystko przez to. Ale do psychologa nie idzie go wyciągnąć. No i że miała urlop, a jeździła niby do kochanka. Początkowo obie pracowaliśmy i zamiast po miesiącu wykorzystywać urlop braliśmy po prostu ekwiwalent, ale do niego to nie dociera. Mama chce go zabrać do agencji, żeby mu to wytlumaczyli, ale oczywiście się miga. :/ Dziewczyny, jak żyć? :[

Nieznany profil • 5 lat temu
@Janettt Istnieją opcje leczenia przymusowego. Tak na oko oceniając to, co piszesz, powinno nie być trudno to ogarnąć.

Janettt • 5 lat temu
Ja już nawet nie wiem jak to ugryźć. Mama też by chciała coś z tym zrobić, ale same nie wiemy co. A już w ogóle gdzie takie przymusowe leczenia są i jak to wygląda. :( Bo same to my na pewno nic nie zdziałamy. A siostra często trzyma taty stronę, więc różnie jest.

Nieznany profil • 5 lat temu
Zawsze zaczyna się od detoksu. Na ogół na detoksie też się kończy, ale to już osobny rozdział. Detoks ma to do siebie, że na niego awanturującego się delikwenta może dostarczyć policja/straż miejska, więc wszystko, co musicie zrobić, to poczekać na odpowiedni moment i zadzwonić. Będziecie go mieć z głowy na kilkanaście dni chociaż, a może coś zaskoczy. Z alkoholikiem nie ma się co patyczkować, bo tu już może być tylko gorzej.

Janettt • 5 lat temu
@Lacrimosa Ale to nie o to chodzi że jest alkoholikiem. Choć ostatnio faktycznie przegina z alkoholem. On i na trzeźwo potrafi z matką się żreć i wszystko jej wypominać. Także ten. Policji żadnej wzywać na pewno nie będziemy.

Nieznany profil • 5 lat temu
Jak wolisz. Anyway, ja bym uciekała, byle dalej, fizycznie i mentalnie. To niełatwe, ale do zrobienia.

Syll • 5 lat temu
Jasne, że do zrobienia. Ja uciekłam od chłopaka uzależnionego od narkotyków i alkoholu. Żadna różnica czy to przyjaciel, chłopak czy ojciec. Jak psychicznie i fizycznie przez niego źle się czuje człowiek to po co sobie zdrowie psuć. Nie było łatwo, bo było ciężko, ale się udało.

Janettt • 5 lat temu
Dlatego bez wahania wyprowadziłam się ponad 6lat temu do faceta po prawie 2 miesiącach znajomości. Wolę mój pochrzaniony związek niż wysłuchiwanie jaka to matka nie jest, o spadku i wielu innych głupotach, które na 99,99% nie są prawdziwe. Gdyby nie to że mam ciężką sytuację i czekam tu na wizyty u dentysty i rozmowę o pracę to bym wróciła do siebie - już chyba wolę nasze zaplechowane mieszkanie niż atmosferę w domu rodzinnym.

Nieznany profil • 5 lat temu
:good: Popieram Cię i trzymam kciuki :) Mi to zajęło ok. 4,5 roku, żeby wreszcie się trochę usamodzielnić, ale teraz nareszcie zaczynam mieć poczucie, że żyję. Szkoda mi tylko, że to ostatnie parę miesięcy i wkrótce będę musiała wrócić do rodziców na dłużej :(.

Ja poszłam na żywioł i jak trafiła się okazja to z niej skorzystałam, ale przyznam nie było łatwo. Oczywiście rodzice mieli do mnie pretensje i przestali się do mnie odzywać, ale z czasem to zaakceptowali. Wtedy nie uznawałam tego w sumie za ucieczkę od tego wszystkiego, ale teraz z czasem widzę, że to był naprawdę dobry krok i najważniejsze, że jakoś sobie poradziłam i przede wszystkim odpoczęłam psychicznie od toksycznej rodziny. Co nie zmienia faktu, że nadal ich kocham i nie wyobrażam sobie że w ogóle miałby ich nie być, choć kontakt z nimi ograniczyłam do minimum. Nawet rozmowy telefoniczne były raz na 2-3miesiace w ostatnim czasie.

Lacrimosa
Nieznany profil
4.15k5 lat temu
Janettt • 5 lat temu
I nastał ten moment, że nie lubię być u rodziców. Znów ojciec wszczyna awanturę po alkoholu, że mama to i tamto, że zdrady, że kasę wyprowadza, że do siostry jeździ, że tamta przejęła cały spadek (co nie jest prawdą). Ciągle gada że ma dowody, a chwilę później że tego nie jest w stanie udowodnić. Ja już nie wiem jak im pomóc. Ciągle jakieś kłótnie. :( Ja z moim się kłócę (w każdym związku chyba jakieś są), ale tutaj to już przesada. :( Tata zawsze był materialistą i zazdrośnikiem - myślę, że to wszystko przez to. Ale do psychologa nie idzie go wyciągnąć. No i że miała urlop, a jeździła niby do kochanka. Początkowo obie pracowaliśmy i zamiast po miesiącu wykorzystywać urlop braliśmy po prostu ekwiwalent, ale do niego to nie dociera. Mama chce go zabrać do agencji, żeby mu to wytlumaczyli, ale oczywiście się miga. :/ Dziewczyny, jak żyć? :[

Nieznany profil • 5 lat temu
@Janettt Istnieją opcje leczenia przymusowego. Tak na oko oceniając to, co piszesz, powinno nie być trudno to ogarnąć.

Janettt • 5 lat temu
Ja już nawet nie wiem jak to ugryźć. Mama też by chciała coś z tym zrobić, ale same nie wiemy co. A już w ogóle gdzie takie przymusowe leczenia są i jak to wygląda. :( Bo same to my na pewno nic nie zdziałamy. A siostra często trzyma taty stronę, więc różnie jest.

Nieznany profil • 5 lat temu
Zawsze zaczyna się od detoksu. Na ogół na detoksie też się kończy, ale to już osobny rozdział. Detoks ma to do siebie, że na niego awanturującego się delikwenta może dostarczyć policja/straż miejska, więc wszystko, co musicie zrobić, to poczekać na odpowiedni moment i zadzwonić. Będziecie go mieć z głowy na kilkanaście dni chociaż, a może coś zaskoczy. Z alkoholikiem nie ma się co patyczkować, bo tu już może być tylko gorzej.

Janettt • 5 lat temu
@Lacrimosa Ale to nie o to chodzi że jest alkoholikiem. Choć ostatnio faktycznie przegina z alkoholem. On i na trzeźwo potrafi z matką się żreć i wszystko jej wypominać. Także ten. Policji żadnej wzywać na pewno nie będziemy.

Nieznany profil • 5 lat temu
Jak wolisz. Anyway, ja bym uciekała, byle dalej, fizycznie i mentalnie. To niełatwe, ale do zrobienia.

Syll • 5 lat temu
Jasne, że do zrobienia. Ja uciekłam od chłopaka uzależnionego od narkotyków i alkoholu. Żadna różnica czy to przyjaciel, chłopak czy ojciec. Jak psychicznie i fizycznie przez niego źle się czuje człowiek to po co sobie zdrowie psuć. Nie było łatwo, bo było ciężko, ale się udało.

Janettt • 5 lat temu
Dlatego bez wahania wyprowadziłam się ponad 6lat temu do faceta po prawie 2 miesiącach znajomości. Wolę mój pochrzaniony związek niż wysłuchiwanie jaka to matka nie jest, o spadku i wielu innych głupotach, które na 99,99% nie są prawdziwe. Gdyby nie to że mam ciężką sytuację i czekam tu na wizyty u dentysty i rozmowę o pracę to bym wróciła do siebie - już chyba wolę nasze zaplechowane mieszkanie niż atmosferę w domu rodzinnym.

Nieznany profil • 5 lat temu
:good: Popieram Cię i trzymam kciuki :) Mi to zajęło ok. 4,5 roku, żeby wreszcie się trochę usamodzielnić, ale teraz nareszcie zaczynam mieć poczucie, że żyję. Szkoda mi tylko, że to ostatnie parę miesięcy i wkrótce będę musiała wrócić do rodziców na dłużej :(.

Janettt • 5 lat temu
Ja poszłam na żywioł i jak trafiła się okazja to z niej skorzystałam, ale przyznam nie było łatwo. Oczywiście rodzice mieli do mnie pretensje i przestali się do mnie odzywać, ale z czasem to zaakceptowali. Wtedy nie uznawałam tego w sumie za ucieczkę od tego wszystkiego, ale teraz z czasem widzę, że to był naprawdę dobry krok i najważniejsze, że jakoś sobie poradziłam i przede wszystkim odpoczęłam psychicznie od toksycznej rodziny. Co nie zmienia faktu, że nadal ich kocham i nie wyobrażam sobie że w ogóle miałby ich nie być, choć kontakt z nimi ograniczyłam do minimum. Nawet rozmowy telefoniczne były raz na 2-3miesiace w ostatnim czasie.

U mnie było nieco długo, wyboiście i w sumie nie do końca tak, jak być powinno, ale w sumie i tak cieszę się z tego, co mi się udało. Szkoda tylko, że to naprawdę żenująco mało 😭

Syll
Syll
17.76k5 lat temu

Źle się czuję fizycznie i psychicznie. Może jutro jak pójdę na siłownię to mi przejdzie albo będzie jeszcze gorzej...

Janettt
Janettt
12.04k5 lat temu
Janettt • 5 lat temu
I nastał ten moment, że nie lubię być u rodziców. Znów ojciec wszczyna awanturę po alkoholu, że mama to i tamto, że zdrady, że kasę wyprowadza, że do siostry jeździ, że tamta przejęła cały spadek (co nie jest prawdą). Ciągle gada że ma dowody, a chwilę później że tego nie jest w stanie udowodnić. Ja już nie wiem jak im pomóc. Ciągle jakieś kłótnie. :( Ja z moim się kłócę (w każdym związku chyba jakieś są), ale tutaj to już przesada. :( Tata zawsze był materialistą i zazdrośnikiem - myślę, że to wszystko przez to. Ale do psychologa nie idzie go wyciągnąć. No i że miała urlop, a jeździła niby do kochanka. Początkowo obie pracowaliśmy i zamiast po miesiącu wykorzystywać urlop braliśmy po prostu ekwiwalent, ale do niego to nie dociera. Mama chce go zabrać do agencji, żeby mu to wytlumaczyli, ale oczywiście się miga. :/ Dziewczyny, jak żyć? :[

Nieznany profil • 5 lat temu
@Janettt Istnieją opcje leczenia przymusowego. Tak na oko oceniając to, co piszesz, powinno nie być trudno to ogarnąć.

Janettt • 5 lat temu
Ja już nawet nie wiem jak to ugryźć. Mama też by chciała coś z tym zrobić, ale same nie wiemy co. A już w ogóle gdzie takie przymusowe leczenia są i jak to wygląda. :( Bo same to my na pewno nic nie zdziałamy. A siostra często trzyma taty stronę, więc różnie jest.

Nieznany profil • 5 lat temu
Zawsze zaczyna się od detoksu. Na ogół na detoksie też się kończy, ale to już osobny rozdział. Detoks ma to do siebie, że na niego awanturującego się delikwenta może dostarczyć policja/straż miejska, więc wszystko, co musicie zrobić, to poczekać na odpowiedni moment i zadzwonić. Będziecie go mieć z głowy na kilkanaście dni chociaż, a może coś zaskoczy. Z alkoholikiem nie ma się co patyczkować, bo tu już może być tylko gorzej.

Janettt • 5 lat temu
@Lacrimosa Ale to nie o to chodzi że jest alkoholikiem. Choć ostatnio faktycznie przegina z alkoholem. On i na trzeźwo potrafi z matką się żreć i wszystko jej wypominać. Także ten. Policji żadnej wzywać na pewno nie będziemy.

Nieznany profil • 5 lat temu
Jak wolisz. Anyway, ja bym uciekała, byle dalej, fizycznie i mentalnie. To niełatwe, ale do zrobienia.

Syll • 5 lat temu
Jasne, że do zrobienia. Ja uciekłam od chłopaka uzależnionego od narkotyków i alkoholu. Żadna różnica czy to przyjaciel, chłopak czy ojciec. Jak psychicznie i fizycznie przez niego źle się czuje człowiek to po co sobie zdrowie psuć. Nie było łatwo, bo było ciężko, ale się udało.

Janettt • 5 lat temu
Dlatego bez wahania wyprowadziłam się ponad 6lat temu do faceta po prawie 2 miesiącach znajomości. Wolę mój pochrzaniony związek niż wysłuchiwanie jaka to matka nie jest, o spadku i wielu innych głupotach, które na 99,99% nie są prawdziwe. Gdyby nie to że mam ciężką sytuację i czekam tu na wizyty u dentysty i rozmowę o pracę to bym wróciła do siebie - już chyba wolę nasze zaplechowane mieszkanie niż atmosferę w domu rodzinnym.

Nieznany profil • 5 lat temu
:good: Popieram Cię i trzymam kciuki :) Mi to zajęło ok. 4,5 roku, żeby wreszcie się trochę usamodzielnić, ale teraz nareszcie zaczynam mieć poczucie, że żyję. Szkoda mi tylko, że to ostatnie parę miesięcy i wkrótce będę musiała wrócić do rodziców na dłużej :(.

Janettt • 5 lat temu
Ja poszłam na żywioł i jak trafiła się okazja to z niej skorzystałam, ale przyznam nie było łatwo. Oczywiście rodzice mieli do mnie pretensje i przestali się do mnie odzywać, ale z czasem to zaakceptowali. Wtedy nie uznawałam tego w sumie za ucieczkę od tego wszystkiego, ale teraz z czasem widzę, że to był naprawdę dobry krok i najważniejsze, że jakoś sobie poradziłam i przede wszystkim odpoczęłam psychicznie od toksycznej rodziny. Co nie zmienia faktu, że nadal ich kocham i nie wyobrażam sobie że w ogóle miałby ich nie być, choć kontakt z nimi ograniczyłam do minimum. Nawet rozmowy telefoniczne były raz na 2-3miesiace w ostatnim czasie.

Nieznany profil • 5 lat temu
U mnie było nieco długo, wyboiście i w sumie nie do końca tak, jak być powinno, ale w sumie i tak cieszę się z tego, co mi się udało. Szkoda tylko, że to naprawdę żenująco mało 😭

Kochana dasz radę.
Ja w sumie zmagałam się z ojca wariacjami od gimnazjum (czyli jakieś 7-8 lat). Zaczęło się że kłócili się za drzwiami, pozniej tata zaczął nas w to wciągać, chciał żeby do niego dzwonić kiedy wyjeżdża do niego do pracy, żeby wiedział czy niby po drodze gdzieś nie była... Żenujące. A jak przed maturą trafiłam do psychologa (chciałam ze sobą skończyć przez wszystkie problemy w szkole i w domu) to nawet przy nim próbował zwalić winę na mame, mimo że tłumaczyła jak to wygląda z jej strony powiedzial, że "to żona jest agresywna, pani zobaczy". Przez kilka dni było ok, ale później znów wszystko wróciło do "normy". Także ten. Chyba zreformować się go już nie da. 🙄
Skoro też nie masz w domu rodzinnym ciekawie to mam nadzieję że nie będziesz musiała tam wracać na długo. Życzę Ci powodzenia i cierpliwości, bo domyślam się że nie będzie łatwo.

Lacrimosa
Nieznany profil
4.15k5 lat temu
Syll • 5 lat temu
Źle się czuję fizycznie i psychicznie. Może jutro jak pójdę na siłownię to mi przejdzie albo będzie jeszcze gorzej...

Nie chcę straszyć... ale po wf-ie w piątek rano do teraz ledwo się poruszam, a jest niedziela późny wieczór Muszę ogarnąć więcej zajęć sportowych, bo jest naprawdę źle

Lacrimosa
Nieznany profil
4.15k5 lat temu
Janettt • 5 lat temu
I nastał ten moment, że nie lubię być u rodziców. Znów ojciec wszczyna awanturę po alkoholu, że mama to i tamto, że zdrady, że kasę wyprowadza, że do siostry jeździ, że tamta przejęła cały spadek (co nie jest prawdą). Ciągle gada że ma dowody, a chwilę później że tego nie jest w stanie udowodnić. Ja już nie wiem jak im pomóc. Ciągle jakieś kłótnie. :( Ja z moim się kłócę (w każdym związku chyba jakieś są), ale tutaj to już przesada. :( Tata zawsze był materialistą i zazdrośnikiem - myślę, że to wszystko przez to. Ale do psychologa nie idzie go wyciągnąć. No i że miała urlop, a jeździła niby do kochanka. Początkowo obie pracowaliśmy i zamiast po miesiącu wykorzystywać urlop braliśmy po prostu ekwiwalent, ale do niego to nie dociera. Mama chce go zabrać do agencji, żeby mu to wytlumaczyli, ale oczywiście się miga. :/ Dziewczyny, jak żyć? :[

Nieznany profil • 5 lat temu
@Janettt Istnieją opcje leczenia przymusowego. Tak na oko oceniając to, co piszesz, powinno nie być trudno to ogarnąć.

Janettt • 5 lat temu
Ja już nawet nie wiem jak to ugryźć. Mama też by chciała coś z tym zrobić, ale same nie wiemy co. A już w ogóle gdzie takie przymusowe leczenia są i jak to wygląda. :( Bo same to my na pewno nic nie zdziałamy. A siostra często trzyma taty stronę, więc różnie jest.

Nieznany profil • 5 lat temu
Zawsze zaczyna się od detoksu. Na ogół na detoksie też się kończy, ale to już osobny rozdział. Detoks ma to do siebie, że na niego awanturującego się delikwenta może dostarczyć policja/straż miejska, więc wszystko, co musicie zrobić, to poczekać na odpowiedni moment i zadzwonić. Będziecie go mieć z głowy na kilkanaście dni chociaż, a może coś zaskoczy. Z alkoholikiem nie ma się co patyczkować, bo tu już może być tylko gorzej.

Janettt • 5 lat temu
@Lacrimosa Ale to nie o to chodzi że jest alkoholikiem. Choć ostatnio faktycznie przegina z alkoholem. On i na trzeźwo potrafi z matką się żreć i wszystko jej wypominać. Także ten. Policji żadnej wzywać na pewno nie będziemy.

Nieznany profil • 5 lat temu
Jak wolisz. Anyway, ja bym uciekała, byle dalej, fizycznie i mentalnie. To niełatwe, ale do zrobienia.

Syll • 5 lat temu
Jasne, że do zrobienia. Ja uciekłam od chłopaka uzależnionego od narkotyków i alkoholu. Żadna różnica czy to przyjaciel, chłopak czy ojciec. Jak psychicznie i fizycznie przez niego źle się czuje człowiek to po co sobie zdrowie psuć. Nie było łatwo, bo było ciężko, ale się udało.

Janettt • 5 lat temu
Dlatego bez wahania wyprowadziłam się ponad 6lat temu do faceta po prawie 2 miesiącach znajomości. Wolę mój pochrzaniony związek niż wysłuchiwanie jaka to matka nie jest, o spadku i wielu innych głupotach, które na 99,99% nie są prawdziwe. Gdyby nie to że mam ciężką sytuację i czekam tu na wizyty u dentysty i rozmowę o pracę to bym wróciła do siebie - już chyba wolę nasze zaplechowane mieszkanie niż atmosferę w domu rodzinnym.

Nieznany profil • 5 lat temu
:good: Popieram Cię i trzymam kciuki :) Mi to zajęło ok. 4,5 roku, żeby wreszcie się trochę usamodzielnić, ale teraz nareszcie zaczynam mieć poczucie, że żyję. Szkoda mi tylko, że to ostatnie parę miesięcy i wkrótce będę musiała wrócić do rodziców na dłużej :(.

Janettt • 5 lat temu
Ja poszłam na żywioł i jak trafiła się okazja to z niej skorzystałam, ale przyznam nie było łatwo. Oczywiście rodzice mieli do mnie pretensje i przestali się do mnie odzywać, ale z czasem to zaakceptowali. Wtedy nie uznawałam tego w sumie za ucieczkę od tego wszystkiego, ale teraz z czasem widzę, że to był naprawdę dobry krok i najważniejsze, że jakoś sobie poradziłam i przede wszystkim odpoczęłam psychicznie od toksycznej rodziny. Co nie zmienia faktu, że nadal ich kocham i nie wyobrażam sobie że w ogóle miałby ich nie być, choć kontakt z nimi ograniczyłam do minimum. Nawet rozmowy telefoniczne były raz na 2-3miesiace w ostatnim czasie.

Nieznany profil • 5 lat temu
U mnie było nieco długo, wyboiście i w sumie nie do końca tak, jak być powinno, ale w sumie i tak cieszę się z tego, co mi się udało. Szkoda tylko, że to naprawdę żenująco mało 😭

Janettt • 5 lat temu
Kochana dasz radę. :* Ja w sumie zmagałam się z ojca wariacjami od gimnazjum (czyli jakieś 7-8 lat). Zaczęło się że kłócili się za drzwiami, pozniej tata zaczął nas w to wciągać, chciał żeby do niego dzwonić kiedy wyjeżdża do niego do pracy, żeby wiedział czy niby po drodze gdzieś nie była... Żenujące. A jak przed maturą trafiłam do psychologa (chciałam ze sobą skończyć przez wszystkie problemy w szkole i w domu) to nawet przy nim próbował zwalić winę na mame, mimo że tłumaczyła jak to wygląda z jej strony powiedzial, że "to żona jest agresywna, pani zobaczy". Przez kilka dni było ok, ale później znów wszystko wróciło do "normy". Także ten. Chyba zreformować się go już nie da. 🙄 Skoro też nie masz w domu rodzinnym ciekawie to mam nadzieję że nie będziesz musiała tam wracać na długo. Życzę Ci powodzenia i cierpliwości, bo domyślam się że nie będzie łatwo. :*

Dziękuję 🌷🌹

kngslk
kngslk
9.55k5 lat temu
Syll • 5 lat temu
Źle się czuję fizycznie i psychicznie. Może jutro jak pójdę na siłownię to mi przejdzie albo będzie jeszcze gorzej...

ja też się sypłam, a miałam nawet niezły dzień, teraz przez niepokoj pewnie nie uda mi się szybko zasnąć, normalnie o tej godzinie to już prawie spie

Syll
Syll
17.76k5 lat temu
Syll • 5 lat temu
Źle się czuję fizycznie i psychicznie. Może jutro jak pójdę na siłownię to mi przejdzie albo będzie jeszcze gorzej...

Nieznany profil • 5 lat temu
Nie chcę straszyć... ale po wf-ie w piątek rano do teraz ledwo się poruszam, a jest niedziela późny wieczór xD Muszę ogarnąć więcej zajęć sportowych, bo jest naprawdę źle :D

Na szczęście wiem, że fizycznie czuję się źle przez to, że psychicznie czuję się źle, więc zakwasów czy jakiś szczególnych bóli nie będę miała

Syll
Syll
17.76k5 lat temu
Syll • 5 lat temu
Źle się czuję fizycznie i psychicznie. Może jutro jak pójdę na siłownię to mi przejdzie albo będzie jeszcze gorzej...

kngslk • 5 lat temu
ja też się sypłam, a miałam nawet niezły dzień, teraz przez niepokoj pewnie nie uda mi się szybko zasnąć, normalnie o tej godzinie to już prawie spie

Właśnie mnie coś tak nagle wzięło. Byłam z siostrą na burgerze, a jak już wracałam w autobusie to siedziałam i wpatrywałam się tylko w podłogę, w głowie pustka, a serce mi smutek złapał. To chyba obie będziemy mieć niezbyt ciekawą noc

kngslk
kngslk
9.55k5 lat temu

@syll no znam to bardzo dobrze, mnie też czasem tak łapie. Nawet nie tyle smutek co taki niepokój, lęk - źle to brzmi po polsku, idealnie mi tu pasuje anxiety . Strasznie się czymś przejmuję, pomimo tego, że nic konkretnego się nie dzieje, myślę o wszystkim, rozmyślam, analizuje. A w żołądku ciągle takie uczucie stresu. Strasznie nie lubię kiedy to przychodzi.

pluszowa
Nieznany profil
1.71k5 lat temu

Okres na 8 marca! Aj dobrze że mocno nie dokuczał..

Zagmatwana
Nieznany profil
5.72k5 lat temu
kngslk • 5 lat temu
@syll no znam to bardzo dobrze, mnie też czasem tak łapie. Nawet nie tyle smutek co taki niepokój, lęk - źle to brzmi po polsku, idealnie mi tu pasuje anxiety :D. Strasznie się czymś przejmuję, pomimo tego, że nic konkretnego się nie dzieje, myślę o wszystkim, rozmyślam, analizuje. A w żołądku ciągle takie uczucie stresu. Strasznie nie lubię kiedy to przychodzi.

Też mam to co jakiś czas.. nawet chyba tu pisałam całkiem niedawno o tym..

Lacrimosa
Nieznany profil
4.15k5 lat temu

Przed chwilą umyłam twarz peelingiem enzymatycznym zamiast pianką. Chyba nigdy się nie wyśpię.

Janettt
Janettt
12.04k5 lat temu

Puchnie mi łokieć i nie wiem od czego... Boli

byagnesb
byagnesb
8695 lat temu
kngslk • 5 lat temu
@syll no znam to bardzo dobrze, mnie też czasem tak łapie. Nawet nie tyle smutek co taki niepokój, lęk - źle to brzmi po polsku, idealnie mi tu pasuje anxiety :D. Strasznie się czymś przejmuję, pomimo tego, że nic konkretnego się nie dzieje, myślę o wszystkim, rozmyślam, analizuje. A w żołądku ciągle takie uczucie stresu. Strasznie nie lubię kiedy to przychodzi.

ja mam tak średnio raz na 3dni, jak już coś we mnie siedzi to ciągle o tym myślę

paoleandra
Nieznany profil
3.22k5 lat temu

Chciałabym więcej emotek na DC.

paoleandra
Nieznany profil
3.22k5 lat temu
kngslk • 5 lat temu
@syll no znam to bardzo dobrze, mnie też czasem tak łapie. Nawet nie tyle smutek co taki niepokój, lęk - źle to brzmi po polsku, idealnie mi tu pasuje anxiety :D. Strasznie się czymś przejmuję, pomimo tego, że nic konkretnego się nie dzieje, myślę o wszystkim, rozmyślam, analizuje. A w żołądku ciągle takie uczucie stresu. Strasznie nie lubię kiedy to przychodzi.

byagnesb • 5 lat temu
ja mam tak średnio raz na 3dni, jak już coś we mnie siedzi to ciągle o tym myślę :/

Mam podobnie, chociaż kiedy coś mnie stresuje to zawsze staram się znaleźć tego powód - i zazwyczaj się udaje, nie pozbawia to oczywiście całkiem tego uczucia stresu, ale na pewno pomaga zrozumieć i łatwiej się z nim uporać.

paoleandra
Nieznany profil
3.22k5 lat temu
Nieznany profil • 5 lat temu
Przed chwilą umyłam twarz peelingiem enzymatycznym zamiast pianką. Chyba nigdy się nie wyśpię.

Wieczorne przypadkowe SPA.
Ja kiedyś na kolonii za dzieciaka umyłam włosy żelem pod prysznic zamiast szapomnem i mnie koleżanka straszyła, że wypadną mi włosy.. To był stres.

Ageczii
Nieznany profil
3.21k5 lat temu
Nieznany profil • 5 lat temu
Przed chwilą umyłam twarz peelingiem enzymatycznym zamiast pianką. Chyba nigdy się nie wyśpię.

Nieznany profil • 5 lat temu
Wieczorne przypadkowe SPA. :D Ja kiedyś na kolonii za dzieciaka umyłam włosy żelem pod prysznic zamiast szapomnem i mnie koleżanka straszyła, że wypadną mi włosy.. To był stres. xD

Ja ostatnio byłam tak zmęczona że nałożyłam szampon na twarz... Trochę piekła i czerwona była ale żyje 🙈

albo dołącz do nas i udzielaj się na forum.