Kulturalne narzekanie na rzeczywistość! Uwaga - zawiera offtopy!
Strona 785 / 2892
Niby spędziłam dziś całkiem fajny dzień, a i tak nastrój mi mocno zjechał. Nietypowe jak na mnie, bo przeważnie dużo gorzej czuję się rano. Chyba umyję włosy, bo cały dzień siedzę z olejem i pooglądam sobie „Z archiwum X” albo coś.
Ja poszłam na żywioł i jak trafiła się okazja to z niej skorzystałam, ale przyznam nie było łatwo. Oczywiście rodzice mieli do mnie pretensje i przestali się do mnie odzywać, ale z czasem to zaakceptowali. Wtedy nie uznawałam tego w sumie za ucieczkę od tego wszystkiego, ale teraz z czasem widzę, że to był naprawdę dobry krok i najważniejsze, że jakoś sobie poradziłam i przede wszystkim odpoczęłam psychicznie od toksycznej rodziny. Co nie zmienia faktu, że nadal ich kocham i nie wyobrażam sobie że w ogóle miałby ich nie być, choć kontakt z nimi ograniczyłam do minimum. Nawet rozmowy telefoniczne były raz na 2-3miesiace w ostatnim czasie.
U mnie było nieco długo, wyboiście i w sumie nie do końca tak, jak być powinno, ale w sumie i tak cieszę się z tego, co mi się udało. Szkoda tylko, że to naprawdę żenująco mało 😭
Źle się czuję fizycznie i psychicznie. Może jutro jak pójdę na siłownię to mi przejdzie albo będzie jeszcze gorzej...
Kochana dasz radę.
Ja w sumie zmagałam się z ojca wariacjami od gimnazjum (czyli jakieś 7-8 lat). Zaczęło się że kłócili się za drzwiami, pozniej tata zaczął nas w to wciągać, chciał żeby do niego dzwonić kiedy wyjeżdża do niego do pracy, żeby wiedział czy niby po drodze gdzieś nie była... Żenujące. A jak przed maturą trafiłam do psychologa (chciałam ze sobą skończyć przez wszystkie problemy w szkole i w domu) to nawet przy nim próbował zwalić winę na mame, mimo że tłumaczyła jak to wygląda z jej strony powiedzial, że "to żona jest agresywna, pani zobaczy". Przez kilka dni było ok, ale później znów wszystko wróciło do "normy". Także ten. Chyba zreformować się go już nie da. 🙄
Skoro też nie masz w domu rodzinnym ciekawie to mam nadzieję że nie będziesz musiała tam wracać na długo. Życzę Ci powodzenia i cierpliwości, bo domyślam się że nie będzie łatwo.
Nie chcę straszyć... ale po wf-ie w piątek rano do teraz ledwo się poruszam, a jest niedziela późny wieczór Muszę ogarnąć więcej zajęć sportowych, bo jest naprawdę źle
ja też się sypłam, a miałam nawet niezły dzień, teraz przez niepokoj pewnie nie uda mi się szybko zasnąć, normalnie o tej godzinie to już prawie spie
Na szczęście wiem, że fizycznie czuję się źle przez to, że psychicznie czuję się źle, więc zakwasów czy jakiś szczególnych bóli nie będę miała
Właśnie mnie coś tak nagle wzięło. Byłam z siostrą na burgerze, a jak już wracałam w autobusie to siedziałam i wpatrywałam się tylko w podłogę, w głowie pustka, a serce mi smutek złapał. To chyba obie będziemy mieć niezbyt ciekawą noc
@syll no znam to bardzo dobrze, mnie też czasem tak łapie. Nawet nie tyle smutek co taki niepokój, lęk - źle to brzmi po polsku, idealnie mi tu pasuje anxiety . Strasznie się czymś przejmuję, pomimo tego, że nic konkretnego się nie dzieje, myślę o wszystkim, rozmyślam, analizuje. A w żołądku ciągle takie uczucie stresu. Strasznie nie lubię kiedy to przychodzi.
Też mam to co jakiś czas.. nawet chyba tu pisałam całkiem niedawno o tym..
Przed chwilą umyłam twarz peelingiem enzymatycznym zamiast pianką. Chyba nigdy się nie wyśpię.
ja mam tak średnio raz na 3dni, jak już coś we mnie siedzi to ciągle o tym myślę
Mam podobnie, chociaż kiedy coś mnie stresuje to zawsze staram się znaleźć tego powód - i zazwyczaj się udaje, nie pozbawia to oczywiście całkiem tego uczucia stresu, ale na pewno pomaga zrozumieć i łatwiej się z nim uporać.
Wieczorne przypadkowe SPA.
Ja kiedyś na kolonii za dzieciaka umyłam włosy żelem pod prysznic zamiast szapomnem i mnie koleżanka straszyła, że wypadną mi włosy.. To był stres.
Ja ostatnio byłam tak zmęczona że nałożyłam szampon na twarz... Trochę piekła i czerwona była ale żyje 🙈