Kulturalne narzekanie na rzeczywistość! Uwaga - zawiera offtopy!
Strona 999 / 2892
To mi od razu wchodzą i nie mam śladu ! Wczoraj miałam pobieraną i potem nie byłam w stanie nawet znaleźć gdzie kuli
Dziecko pół nocy marudziło, musiało spać z nami, przytulona, bo inaczej nici by były z przespanej nocy 🙈
U mnie w ogóle śmieszna historia, bo zawsze miałam traumę. Byłam w listopadzie, to okropnie się bałam, ale Pani super się wkuła, powiedziała, że żyły nie najlepsze, ale damy radę, nic nie bolało, potem kilka dni rwało, ale nie było siniaka. Dzisiaj poszłam znów, no i strasznie mnie zdenerwowało to, że te krzesełko to pobierania miała tą podstawkę pod łokieć tylko z prawej strony Więc już siadając dałam do zrozumienia, że wolałabym lewą rękę, ale nie będę wybrzydzać. Zazwyczaj zamykam oczy, albo po prostu odwracam wzrok. Potem pani zaciskała pasek na obu rękach, masowała, ja zaciskałam pięści no i nic. W końcu stwierdziła, że weźmie z tego miejsca a ja nawet patrzałam na to jak igłą kręci pod skórą, żeby trafić w żyłę. Ale się udało, nic nie bolało, i w ogóle pobierała do strzykawki, a nie przez wenflon. Najważniejsze że załatwione bez bólu. Ja panikuję przed pobieraniem krwi, właśnie przez to, że Panie pielęgniarki zawsze mi zwracają uwagę, że będzie problem, bo nie mam żył... I to mnie tak okropnie stresuje. Przecież to nie jest moja wina, też bym chciała im ułatwić pracę i sobie odebrać stresu. Ale dzisiaj trafiłam na złotą kobietę, widziała, że strasznie się zestresowałam, i ciągle do mnie mówiła, żeby mnie zagadać. No i się udało .
Też tak mam, od dziecka zawsze babrali się w zgięciu łokcia, pielęgniarki zaciskały tylko mocniej pasek, tłukły po tym zgięciu i narzekały. Mam ogólnie wysoki próg bólu, ale pobranie krwi to dla mnie dramat. Jakoś dwa lata temu byłam na pobraniu i kobieta wkłuła się w zgięcie łokcia, ale nie w żyłę. I wiecie, zamiast wyjąć igłę całą, cofnęła się odrobinę i spróbowała po innym kontem. Trwało to około minuty, pierwszy raz w życiu straciłam kontakt z rzeczywistością, zsunęłam się z krzesła, a to babsko dosłownie rozorało mi zgięcie. Nigdy więcej nie wrócę do tego labo.
Ja byłam ostatni raz około dwa-trzy tygodnie temu, wbiła mi się tylko, żeby mi się wbić, miałam takiego siniaka na pół ręki i ruszyć nią przez trzy dni nie mogłam 😞
Jak mam nie mieć pobieranej krwi to widać mi żyły, a zawsze jak idę na badania to się chowają 🙈
A pół roku temu jak byłam na pobraniu to wbiła się, krew nie chciała lecieć, a ona wierciła, aż mi taka dziurę wielka wywierciła, tak wtedy bolało, ale na następny dzień przestało na szczęście.
@domkapodomka Ja muszę mieć pobieraną na leżąco, bo mdleje. U mnie nigdy nie widać żył, więc się bawią z ich znalezieniem. Raz babka wbiła mi się w bok nadgarstka, bo zirytowała się tym, że nigdzie nie może znaleźć żył. Ból taki jakby ktoś Ci odrywał dłoń. Innym razem wbiła się w zewnętrzną stronę dłoni (to było kilka lat temu) i stała przy mnie matka (zawsze ktoś musi być żeby w razie czego mnie wyprowadzić i potem odwieźć do domu) to sama o mało nie padła, bo krew tak zaczęła się lać, że pielęgniarka musiała wycierać podłogę. I nie zliczę ile razy miałam tak, że wbili się w zgięcie łokcia i kręcili żeby znaleźć żyłę (siniaki wtedy mam na 3/4 ręki).
Współczuję Tobie i mam nadzieję, że następnym razem trafisz lepiej
Właśnie wróciłam od weta. Miniuś (jedna z moich kotek) coś zrobiła sobie w łapę i nie mogła na nią stanąć. Jęczała tak jakby ta łapa miała jej odpaść. Gdy Marcela skręciła sobie łapę to jęczała tylko gdy jej się dotykało, a Mini...to po prostu był koszmar. Szybko trafiliśmy do weta, ale oczywiście innego niż zwykle, bo moja jak zwykle nie odbierała telefonu (to już któryś raz, i mimo zostawionej wiadomości nie oddzwania). Maca jej łapkę i maca i nic, pyta się mnie czy na pewno ta łapa, bo nic nie czuje. Potem wymacała ją całą i nadal nic. Skończyło się na kilku zastrzykach i będę ją obserwować. Z tego wszystkiego zapomniałam wziąć ze sobą maseczkę i skapnęłam się dopiero po wyjściu od weta gdy zobaczyłam kogoś w maseczce. Już dawno się, aż tak nie zestresowałam. Tak okropnie jęczała...nawet nie da się tego opisać. Koszmarny dzień.
Współczuję dziewczyny. Ja nie mam problemów z igłami ale jak raz chciałam oddać krew to nie chciala lecieć i pielęgniarka kręciła mi igłą do okoła, wbijała się i wyciągała ja aż żyła pękła i dała sobie spokój. Tym sposobem zniechęciłam się do oddawania krwi chociaż bym chciała.
Ja miałam problem jak chodziłam do pielęgniarki u nas w ośrodku, ma bardzo dobra opinie i wszyscy ją chwalą, a mi nigdy nie mogła znaleźć żyły, bo tez są cieniutkie. Jak chodzę gdzieś indziej to zazwyczaj za pierwszym razem się wbijają. Póki nie patrzę jest okej.
Zaraz zjem samą siebie kura w piekarniku się robi a ja chodzę głodna, mam ochotę na kinderki, na lody, na kopytka, na pizze. A dopiero mi się okres skończył 😱 zjadłabym WSZYSTKO 😭
Tak jak nigdy nie gniotły mi się ciuchy, tak teraz absolutnie każda koszulka czy szorty wyglądają okropnie, za każdym razem jak muszę wyjść na szybko to mam problem, bo wszystko trzeba najpierw prasować ;/
Ja dzisiaj zjadłam pizze na obiad, na kolację naleśniki i mam ochotę na cheesburgera. Ciągle głodna jestem. Może dziś taki dzień na jedzenie.
@Kaamaa znajoma z poprzedniej pracy miała pralkę z taką funkcją i mówiła że do d...y się nadaje.
Też byłam ciekawa tych kulek o chciałyśmy kupić z mamą, ale faktycznie nie wiem czy się opyla. Jak w razie może w sklepie stacjonarnie znajdę tanio to wypróbujemy, a jak nie to chyba nie ma sensu inwestować. 🤔
To raczej tylko po to żeby więcej zapłacić, a i tak nic z tego nie ma.
Dzięki. Może w przyszłym tygodniu przed 2 zmianą podjadę, bo teraz to i tak nocki mam i nie chce mi się jeździć nigdzie.
Zrobiło mi się smutno, bo w niedzielę mieliśmy jechać z rodziną siostry w góry, pierwszy raz w życiu, a przez wirusa postanowiliśmy to odwołać. Wiem, że to dobra decyzja a góry nie uciekną, ale i tak jest mi przykro ☹️ Do tego mam przełożony urlop, więc muszę czekać na niego jeszcze miesiąc...
okropnie mnie rozgrzało, czuję się jak chodzący piec, aż sprawdziłam temperaturę no i niby 36,6
Ja też nigdy nie mam problemów z pobieraniem . Jedyne co, kiedyś przez kilka miesięcy musiałam mieć pobieraną krew co dwa-trzy dni. Póki miałam wenflon wszystko było spoko, ale potem strasznie kombinowali, bo po tych kilku miesiącach nie było miejsca, gdzie nie miałabym siniaka czy rany . Teraz wszystko idzie super i w sumie bardziej stresuję się wynikami niż samym pobieraniem