Chorowałam. Teraz tylko psychoterapia i nie mam epizodów, ale znam doskonale ten problem od podszewki. Ściskam wszystkie osoby, które się z tym mierzą. Wygracie walkę!🥺🙏🏻
Dziękuję dziewczyny za miłe słowa wsparcia!
U mnie chyba najgorsze są nawroty nerwicy i napady temu towarzyszące - wpadam w histerię, ogromny płacz, zaczynam się trzęść oraz dusić tak mocno, że nieraz nie jestem w stanie normalnie oddychać. Ciężko mnie wtedy tak naprawdę uspokoić. Na szczęście zdarza się to już bardzo rzadko, mam leczenie psychotropami ze sobą i wiele rozmów ze specjalistami. W dzisiejszych czasach o wiele łatwiej jest mi panować nad moimi emocjami. Dużo też zawdzięczam mojemu obecnemu partnerowi, który jest bardzo cierpliwy oraz wyrozumiały, słucha moich próśb i wie, że zmuszanie mnie do rozmowy czy robienia czegoś, czego nie chcę, nie da żadnego efektu. Nigdy też nie reaguje agresją czy krzykiem na moją złość czy strach, co niestety zdarzało się w poprzednich związkach. Jest po prostu dla mnie ogromnym wsparciem i przynosi mi spokój.
@Janettt Jeśli masz jakieś problemy i nie radzisz sobie z nimi to koniecznie udaj się do odpowiedniego lekarza. Wiem, że z początku możesz się bać., stresować czy też wstydzić, ale żaden dobry lekarz nie wyśmieje Cię i nie zbagatelizuje Twojego problemu. Do psychologów czy też psychoterapeutów chodzą osoby nawet z pozoru z błahymi problemami, nieraz tylko po to żeby się wygadać i mieć jakieś oparcie - i nie ma w tym nic złego!
No domyślam się, ale najgorzej zrobić ten pierwszy krok.
Mam nadzieję jednak się zbiorę w sobie i w końcu znajdę jakiegoś specjalistę,
Ojej 🥺 z jednej strony dobrze, że nie nowotwór. Z drugiej to też bardzo poważna choroba.
Trzymam kciuki, że da się ją opanować i się wyniesie to dziadostwo.
Być może to bujda, a na pewno wiele osób tak uważa, ale wizualizowanie sobie, że jest się zdrowym, albo jak się pokonuje chorobę, jest w stanie cofnąć takie rzeczy. Ja wierzę, że to działa. Przynajmniej w części przypadków. Może spróbuj pomedytować właśnie w taki sposób. Nie zaszkodzi, a może pomoże?
Najgorsze jest to, że jak się człowiek raz zrazi do lekarzy to potem ciężko ponownie się do nich przekonać. Ale co nam innego zostaje? "Polaku lecz się sam" nie zawsze zdaje egzamin, a przeciętnego Kowalskiego na prywatne leczenie nie stać.
Super! Gratuluję, że udało Ci się zmobilizować 😁😁😁
Ja dalej czekam na ten moment, ale wierzę, że w końcu mi się uda
I niestety doskonale rozumiem to, gdy otoczenie nie pomaga w zdrowieniu. Na szczęście rozmową na ten temat udało mi się troszkę zmienić myślenie niektórych osób i jest już lepiej.
Tak jak pisały Clouders już, najważniejszy pierwszy krok. Naprawdę nie ma się czego wstydzić czy bać
Najlepiej udaj się do psychiatry. Powinien zlecić badania z krwi( przynajmniej tarczyca, morfologia) i badania psychologiczne. Jeśli na pierwszej wizycie już chce przepisywać leki, bez żadnych pytań praktycznie, po 5 minutach, wiej stamtąd i szukaj innego lekarza.
Do psychiatrów terminy są raczej krótsze. Do psychologa. Zależy. Ale warto się zapisać, bo czasami dość szybko zwalnia się miejsce (ktoś zrezygnował, albo wcześniej skończył terapię) mi się udało dostać do psychologa po dwóch tygodniach
No i oczywiście trzymam kciuki za Ciebie
Yay 🥳🥳🥳🥳 gratulacje, że udało Ci się wyzdrowieć 🥳🥳🥳🥳
Jeśli masz chęć, to proszę, podziel się swoimi sposobami na walkę z depresją. Myślę, że ja, jak i inne dziewczyny bardzo chętnie skorzystamy z porad. 😊
Cieszę się, że udało Ci się znaleźć takiego Partnera. Niekiedy samo to wystarczy, aby zrobić ogromne postępy w terapii ❤️❤️❤️ Trzymam kciuki za Ciebie, że uda Ci się pokonać całkowicie ta nerwicę ❤️❤️❤️❤️❤️
Ja będąc nastolatką miałam kilkumiesięczny okres depresyjny, ledwo ten czas pamiętam, udało mi się zmobilizować i powoli wyszłam na prostą.
2 miesiące temu za to przeszłam najprawdopobniej załamanie nerwowe, zaczęło się od napięciowych bólów głowy, później cała noc wymiotowania, kolejne 2-3 dni okropne stany lękowe, brak koncentracji, sił i jakichkolwiek chęci do działania czy radości.
I nagle też stałam się hipochondryczką.
A przy tym czułam się jak po 2 kieliszkach, w głowie się kręciło i mdliło cały czas. W nocy bałam się kłaść spać, bo miałam nagłe rozlewające bóle głowy.
Objawy po kolei ustąpiły, chociaż w tamtym tygodniu jeszcze miałam wieczorne bóle brzucha i nudności.
Pomagają mi dużo tabletki ziołowe na uspokojenie, wyciszenie.
To wszystko się skumulowało chyba dlatego, że wtedy od miesiąca byłam sama z moim baaardzo wymagającym dzieckiem (chociaż mieszkam aktualnie z mamą i jej partnerem), bo mąż pilnuje granicy i nie wiadomo było kiedy wróci.
W sumie to z nikim się towarzysko nie spotykam, siedzę w większości w domu i samotność dobiła, bo jak jadę do miasta, między nieznajomymi ludźmi nawet, to lepiej się czuję.
Może też jakiś wpływ ma że mam zespół leku uogólnionego.
Ja zdecydowanie należę do "wesolego"grona ludzi z depresją.
Przelotne stany depresyjne mam od 15 lat. Hmm może więcej ,bo jak byłam nastolatką to leczyłam swój ból psychiczny bólem fizycznym.
Kto ma wiedzieć ten wie i rozumie.
Generalnie nauczyłam się z tym żyć. Dużo czytałam o schorzeniach o podłożu psychologicznym. Dzięki zgromadzonym informacją całkiem trafnie się diagnozuję i układam plan działania jak wychodzić z depresji. Mialam spotkania z psychologiem i w zasadzie kobietka stwierdziła, że wiem co robić i mam dobra strategię.
Dziewczyny przede wszystkim to ruszyć się z łóżka. To najgorsze ,ale trzeba coś robić, żeby nie myśleć. Ja zajmuje się malowaniem, szydelkowaniem ,ćwiczeniem, mam zajęcia językowe. Staram się robić skaplikowane obiady.
Dziękuję!❤️
W zasadzie nie do końca wiem jak to zrobiłam. Chyba kluczem do sukcesu była psychoterapia. Chodzę regularnie odkąd zachorowałam i szukałam kilka lat odpowiedniej terapeutki. Podczas depresji na terapii miałam odczucia jak to kiedyś usłyszałam porównanie do operacji na otwartym sercu. Było cholernie ciężko, szczególnie ze podczas choroby skupienie się przez godzinę było niemożliwe. Ale pracowałam ile się dało, chociaż nie wierzyłam ze będę odczuwać szczęście. Na prawdę było ciężko. Jak coś mi się przypomni co mogło mi pomoc to napisze, bo nie do końca pamietam jak przeszłam z etapu obmyślania planu samobójstwa do odczuwania szczescia z codziennego życia.🥺
Szczerze mówiąc nie tylko raz się zraziłam do lekarzy, jakby to ująć hmm.. "przez nieodpowiednią diagnozę" mój dziadek miał udar/wylew i przez nie rozpoznanie tego od razu ( czytać nie zlecenie badań, bo to "starość"), mógł być zdiagnozowany i wyleczony, a tak miał drugi raz to samo i lewostronny paraliż i leżał 7 lat przykuty do łóżka.....
Moja babcia ( żona dziadka co wyżej pisałam o dziadku), zmarła na raka jajnika, którego dopiero wykryto 3-4 miesiące przed babci śmiercią ( jak babci dolna część brzucha zaczęła), a co najdziwniejsze, że babcie chodziła raz lub dwa razy w roku do ginekologa prywatnie ( a miał lekarz możliwość, żeby dać skierowanie na badania przez przychodnie K, pomimo że się było prywatnie u niego, bo tak dogadał się z szefostwem - pracował lekarz w przychodni K też...). Więc nie gniewajcie się, ale to umnie jest ogromna nie ufność do lekarzy...
@WiedzmaGata jeśli chodzi o moje guzy na płucach to nie wiem czy będzie poprawa, to tak przy udarach czy wylewach liczy się czas, żeby skutki choroby można cofnąć lub zmniejszyć, a u mnie jest 1 rok i prawie 1,5 miesiąca jak jestem bez leków, a lekarza który tym się zajmuje mam na 4 lutego
No u mnie rozmowa pomaga na chwilę. Ale postanowiłam uświadamiać ludzi z czym chorujacy na depresje sie mierzą i ze teksty w stylu ' wyjdź na spacer, porób coś' albo 'mysl pozytywnie' nie pomagają a wręcz szkodzą. Depresja to choroba jak kazda inna która sie leczy, nie wymysł. Komuś kto złamał nogę albo ma atak padaczki nie powie sie czegos takiego, prawda? Leczy się ją jak każda inna. Czasem farmacje wspomaga się terapią i można żyć normalnie. Ja chodzilam na terapie 2 lata ale juz mnie nie stać a czuje ze powinnam kontynuować.. na nfz to sa takie terminy ze glowa mala.
@Anna33 czytałam, że ta choroba (sarkoidoza) może ustąpić samoistnie, mam nadzieję, że tak się stanie. Trzymam kciuki❤️❤️
Kochana idz do psychiatry, nic sie nie bój to lekarz jak każdy inny, nie wysmieje a doradzi. Jesli będzie potrzebne leczenie to cos wymysli, podpowie ci co dalej, czy wizyta u psychologa bedzie potrzebna jako wsparcie leczenia. Zaden lekarz ci nie powie ze jestes leniem. Tylko poszukaj opinii bo sa lekarze i lekarze. Ja zawsze sprawdzam co w necie piszą. I nie przejmuj sie ze nie odbiera, do skutku. moze ma dyżur, może pacjenta. Do dobrego lekarza ciezko sie dobic wiem z własnego doświadczenia. Multum takich sytuacji mialam. Miałam juz 3 psychiatrów. Do jednego poszłam raz i wiedzialam ze więcej nie wroce. U drugiej pani leczylam sie 4 lata ale sie przeprowadzilam i znowu znalazlam nowa lekarke przez polecenie i ta kobieta to po prostu złoto. Rozmawia, tlumaczy, doradza, siedze u niej godzine za kazdym razem i wychodze uspokojona. A bywa ze sie do niej tez nie moge dodzwonic przez kilka dni. Wkurza mnie to ale rozumiem sytuacje. Widze co sie dzieje jak na wizycie siedzę.
@ForestWitch U mnie po długim czasie, ale w końcu dotarło co i jak. A przynajmniej już nie słyszę tekstów "cały dzień leżałaś, czym jesteś zmęczona", albo tekstow, takich jak napisałaś.
Fakt, że na NFZ są bardzo długie kolejki, ale warto się zapisać. Nawet jak przerwałaś teraz terapię to warto się zapisać i poczekać. Ja kiedyś tak pomyślałam, że tyle czasu to ja się nie będę zapisywać. W tym momencie byłabym już po terapii prawdopodobnie, albo w trakcie, uwzględniając czas oczekiwania. Trzymam kciuki za Ciebie❤️
Dziekuje, pewnie masz racje. Czegos poszukam bo w toksycznym otoczeniu najlepsze leki nie zadziałają jak trzeba i potrzebne wsparcie