My tez nie wpuszczamy, ale zawsze jest głupie tłumaczenie typu: „ja nie wiedziałam, nie oglądam telewizji” albo „ja tylko po jedna rzecz”. No kurde, nie to nie, są takie zasady mniej czy bardziej sensowne to się trzeba ich trzymać a nie palić glupa
Dokładnie,tylko chyba niektórzy nie myślą iż jeśli będzie kontrola to właśnie sklep beknie a nie taki klient
My np. Dostaliśmy pismo, żeby ewentualnego mandatu nie przyjmować, oczywiście jeżeli najpierw klient zostanie poinformowany ze są godziny dla seniorów, a mimo to nie wyjdzie. Nie możemy go tez obsłużyć na kasie, tylko może skorzystać wtedy z samoobsługi. Myśle ze dużo sklepów się już zaczęło w ten sposób zabezpieczać, bo przecież co zrobisz awanturującego się klientowi? No nic.
A ja byłam przed chwilą w osiedlowym dlmarkecie we Wrocławiu (Ponik) i się załamałam. Czy to starsi czy to młodsi (ale raczej starsi) pchają się na innych bo muszą kuźwa zobaczyć jaka tam z przodu szyneczka leży. Co druga osoba z odsłoniętym nosem.
Dodatkowo studiuję zaocznie i chyba jako jedyna uczelnia we Wrocławiu (UE) nadal mamy zajęcia laboratoryjne na kampusie. Z jednej strony się cieszę, ponieważ w zeszłym semestrze laboratoria zdalnie to była jakaś kpina, ale z drugiej dałoby radę rozwiązać to inaczej.
Oczywiście w żadnym z zemestrów nie ma co walczyć o obniżenie czesnych.
Dodatkowo moja mam pracuje w Gorzowie w Diagnostyce i nie obawia się zarażenia od pacjenta dodatniego, ponieważ w trakcie kontaktu z pacjentem jest w całym "kondomie", ale okazało się że jeden z kurierów, który przywozi ogólnie próbki badań krwi z innych punktów jest anty maseczkowcem i szczepionkowcem. Od tygodnia wiedział, że jest zakażony nie poi formował nikogo w pracy, dopiero jak zaczął źle się czuć i pracodawca zmusił go do gadania/testu okazało się że on już robił i wiedział że ma dodatniego, ale nikogo nie poi formował. Okazało się że 2 czy 3 osoby od nich z pracy również mają dodatniego, ponieważ każdemu zrobili badania.
Dodatkowo jego żona na dniach rodzi. Wyłącznie ale co za ku.r.wa nieodpowiedzialność za drugiego człowieka.
Od poniedziałku szkoły przechodzą (wreszcie, [brzydki wyraz]) na zdalne, które będzie polegało na tym, że dzieci siedzą w domach, a nauczyciele [kolejny brzydki wyraz] jadą do [jeszcze jeden] szkół, żeby ze szkoły prowadzić zdalne 🤦🏼 Temu, kto mi wytłumaczy logikę tego przedsięwzięcia wyślę wirtualny złoty medal, bo ja, prawdę mówiąc, nie ogarniam i obawiam się, że Zakład Logiki i Metodologii Nauk też mógłby mieć problem 🤦🏼
No wściekła jestem, moja mama uczy w szkole, mają u siebie potwierdzenie korony, ja od wczoraj się czuję fatalnie i obawiam się, że to może być to. Najlepsze jest, że ja siedzę zamknięta i nigdzie nie wychodzę, jak już ktoś w rodzinie miał przywlec cholerstwo, to mama z pracy 😡 Bo nie zamknęli [brzydkie słowo] szkół wcześniej, jak i tak było wiadomo, że prędzej czy później do tego dojdzie.
Ja ogarniam, że zamknięcie szkół to problem „co zrobić z dzieciakiem”, ale na litość boską, mamy światową pandemię, chyba są rzeczy ważne i ważniejsze. Poza tym nawet za pierwszego lockdownu byli oddelegowani nieliczni nauczyciele do ewentualnej opieki nad tymi dziećmi, z którymi rodzice już naprawdę nie mieli co zrobić, więc to nie jest tak, że dzieci były skazane na jakiś brak opieki.
Sorry za długi i agresywny post, ale musiałam się wygadać, bo już mi trochę nerwy puszczają.
Pocieszę cię, żę na UWr normalnie zajęcia laboratoryjne i praktyczne dalej są ! Ale u was to ogl porażka bo tydzień temu mój chłopak na zjazd na UE jechał na ćwiczenia stacjonarnie... Jak dobrze, że się na chemie przeniosłam z UWr na PWr bo przynajmniej rektor szybko zadziałał i mamy wszystko zdalnie i bezpiecznie
My nadal mamy zajęcia laboratoryjne na kampusie. Jutro jadę na laboratoria ... dzwonimy do dziekanatu: wszystko macie zdalnie nie ma zajęć na uczelni. Prowadzący: nic o tym nie wiemy jutro zajęcia normalnie na kampusie. Jedsteśmy jedynym kierunkiem (ZiIP) który ma na UE jakiekolwiek zajęcia na kampusie. Ja kilka lat temu studiowałam na Pwr biotechnologię dziennie i mam starszną awersję do wydziału chmicznego. 😅 mam nadzieję, że się pozmieniało na lepsze.
Powiem tak haha po urazie psychicznym jaki zapewnił mi UWr nie ukrywam, że wydział chemiczny na PWr jest o wiele lepszy, pod względem prowadzących a nawet Pań w dziekanacie, które na wejściu nie pytają ,,czego'', wszyscy są mega pomocni a nie jak na uniwerku, że radź sobie sam więc na pewno zmieniło się na lepsze. A laboratoria no cóż serio współczuje ale też się nie dziwie bo na zaocznych ciężko będzie je odrobić później z tego co mówię wiem uniwerek prowadzi normalnie laboratoria i nie ma na razie zamiaru przestać.
Dowiaduję się, że coraz więcej moich znajomych miało bądź ma koronawirusa. I to często nie mając wszystkich objawów na raz. Dlatego zastanawiam się, czy kiedy mnie tak strasznie rozłożyło, końcem sierpnia (gorączka i kompletny brak siły) to nie był czasem covid?
Teraz coraz częściej słyszę o znajomych lub znajomych znajomych, którzy mieli pozytywny wynik lub mają objawy i są na zwolnieniu czekając na rozwój sytuacji... Łącznie z kolegą, który w lutym przeszedł ciężkie zapalenie płuc, do tego stopnia, że wylądował w szpitalu i kto wie czy to już wtedy nie był covid. Każdy antycovidovied powinien zajrzeć do szpitala zakaźnego (zapraszam do mojej mamy na oddział...) i zobaczyć na własne oczy umierajacych ludzi, którym można podawać jedynie paracetamol i tlen, bo nikt nic mądrzejszego nie wymyślił...
Mam takie samo zdanie. Ja wtedy nie miałam siły z łóżka wstać. Dzisiaj tak pokojarzyłam że przecież nie wszyscy muszą mieć na raz wszystkie objawy. więc kto wie... Mój mąż znowu pod koniec marca miał potężny ból w klatce piersiowej. Przez 2 tygodnie lekarz na teleporadzie twierdził że to zapalenie płuc, wreszcie dał mu skierowanie na test, lekarze po wymaz przyjechali po 17 dniach. Test okazał się negatywny. A od początku objawów minęło 31 dni... Więc teoretycznie mógł zachorować i wyzdrowieć
Ja aż żałuję, że nic grypopodobnego w ostatnim półroczu nie przeszłam, bo mogłabym bym zakładać, że to już za mną wiem, makabra, ale z czegoś śmiać się trzeba
U chrześniaka mojego męża przedszkole zostało zamknięte bo jest podejrzenie korony 😱 raczej bym powiedziała że jest bo jedna nauczycielka jest zarażona i jej mąż również..
Prawda jest taka że większość z nas to przeszła albo przejdzie. I duża część o tym nie będzie wiedziała.
Właśnie czytałam że jak do piątku liczba zakażeń będzie wzrastać to czeka nas całkowity lock down od weekendu.... jestem przerażona tym co się dzieje....
Ja z moim mężem też byliśmy tacy chorzy pod koniec lutego, trzymało nas dość długo, a męża męczył suchy kaszel półtora miesiąca i też się zastanawiam czy to nie był właśnie covid.
Nawet niech się nie ośmieszają przecież to logiczne, że po tych strajkach liczba zakażeń wzrośnie i to pewnie dość sporo.
I oczywiście nie mam żalu tutaj do ani jednej strajkującej osoby - mam ogromny żal do rządu bo doskonale wiedzieli, że po tym co zrobili ludzie wyjdą tłumnie na ulice i bedą strajkować i doskonale zdawali sobie sprawę, że ani wirus ani żadne obostrzenia tutaj nie pomogą.
Sami pod sobą kopią dół, a jak zwykle cierpią na tym obywatele czyli my. 🤷🏻♀️😤