Ja staram się wdrażać w życie różne rzeczy. Ogólnie segregujemy śmieci, zrezygnowaliśmy z reklamówek. Staram się nie kupować rzeczy w foliach, zwłaszcza warzyw i owoców. W planach mam również zrezygnowanie ze słodyczy. Woda butelkowa niestety chyba z nami będzie... Nasza z kranu nie nadaje się do picia. Nawet po zamontowaniu filtrów ma paskudny metaliczny smak. Może wina złych filtrów? Nie wiem 😲 ogólnie pod pewnym względem mam dobrze, np nie muszę kupować warzyw, bo mam eko od teściowej jajka, mięso również... Czasem kupujemy gotowa wędline, ale zauważyłam, że coraz rzadziej pakują ja w folię, znowu wraca papier do łask. Małymi kroczkami i mam nadzieję, że uda się wdrożyć tego więcej.
Akcji o słomkach nie rozpoczęła Maffashion, tylko Areta Szpura. Akcja sama w sobie fajna, bardzo pomocna i na przykład od razu po niej widziałam w wielu miejscach na mieście rezygnację ze słomek. Ale to kropla w morze. Problemem jest sam plastik, którego jest pełnego - wszędzie. I w sumie uważam, że nawet jeżeli ktoś ma wiedzieć o tej jednej, słomkowej, akcji to lepiej żeby dowiedział się od niej od pseudo ekologów czy pobieżnie zainteresowanych, niż miałby się niczym nie interesować i nie wprowadzać żadnych zmian.
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/1776370,1,unia-europejska-walczy-z-plastikiem-sa-nowe-przepisy.read?src=mt&fbclid=IwAR2qhLt6JUZAdAcongOxKRazSipazdW8yMMHIrpSz90wvD2TLSuLi895c3c
"O tak, nowe przepisy ograniczą zanieczyszczenie środowiska plastikiem. Poprawią system europejskiego recyklingu. Od 2021 r. koniec czeka jednorazowe sztućce, talerzyki i słomki. Z rynku zostaną wycofane styropianowe kubki i opakowania na żywność. Kłopot z nimi taki, że nawet jeśli uda się je selektywnie zebrać, najczęściej trafiają do spalarni, bo są poważnym wyzwaniem dla recyklerów, podmiotów odzyskujących surowce. Zakaz obejmie także tzw. plastiki oksodegradowalne, swego czasu promowane, które też się jedynie rozpadają, zamiast się kompostować. Niebawem wdrożony zostanie także powszechny system kaucyjny na plastikowe butelki. Bez niego nie da się osiągnąć selektywnej zbiórki plastikowych butelek na poziomie 77 proc. w 2025 r. i 90 proc. w 2029 r., a to właśnie zostało ustalone podczas negocjacji treści dyrektywy."
Szkoda tylko, że w Polsce niby ta ekologia nie była rozwinięta i na zmiany, które będą odgórne, trzeba będzie sporo poczekać.
Ja też używam plastikowych słomek, ale stawiam na te grubsze, wielokrotnego użytku np. takie od kubków słoikowych - są dość grube i dużo mogą wytrzymać
@Janettt nikt tutaj nie pisze, że jest w 100% eko, bo tak się nie da żyć ale można zrobić całą masę rzeczy. Jeżeli chodzi o produkty eko, to jak widzisz prawie nikt o nich tutaj nie wspomina, bo są one często mocno ironiczne . Na przykład bambusowa szczoteczka do zębów, zapakowana z plastik... no to jest przecież średnio eko! A to dlatego, że producenci szukają najmniejszych kosztów i zazwyczaj nie przejmują się samą ideą, tylko tym co "modne" i się sprzedaje. Co ciekawe, właśnie doczytałam, że "eko" i "bio" są zastrzeżone prawnie i nie mogą ich używać producenci, którzy nie mają odpowiednich certyfikatów.
- " Istnieją odpowiednie rozporządzenia i zasady ograniczające używanie nazw w wybranych branżach. Nie wolno w nazwie firmy lub produktu używać morfemów „eco”, „eko” i „bio”, gdy firma nie ma odpowiednich certyfikatów potwierdzających prawo do znakowania żywności ekologicznej.""
Z tego co wiem takiej ochrony prawnej nie ma na przykład słowo "naturalne" więc tutaj w szczególności producenci kosmetyków mają ogromne pole do popisu i kłamstw na opakowaniach
@sailor a co z papierowymi talerzykami, kubkami? Żaden problem żeby wziąć na ognisko. Poza tym, przecież są plastikowe wielorazowe akcesoria, które spokojnie na ognisko weźmiesz. Ja w ogóle nie widzę sensu jeść z jednorazowego plastiku, który po zjedzeniu kiełbasy czy czegoś innego, wyrzuca się do kosza. Jednorazowych plastików w ogóle nie powinno być, bo są po prostu niepotrzebne w codziennym życiu. Rozumiem jednorazowe produkty w szpitalach i miejscach, gdzie są one niezbędne. Ale my chodząc na ognisko, na zakupy czy cokolwiek innego, nie musimy z tego korzystać.
@kngslk mnie szlag trafia jak właśnie widzę fajne produkty, ekologiczne, naturalne i są one zapakowane w tonę folii. Większość na szczęście jest opakowana w materiał biodegradowalny. Tak jak na przykład patyczki z Rossmanna, które są papierowe, mają tekturowe opakowanie, ale jest to okienko z folią. Podobno jest ona jednak biodegradowalna, więc nie trzeba się martwić. Zawsze można udać się do sklepów bez pudła i tam kupić sobie coś co nie jest zapakowane. Tylko pozostaje ta świadomość, że jednak, było to dostarczone w dużym opakowaniu i nie wiadomo jaki ten materiał był. Ja zauważyłam, że zrezygnowałam ostatnio z większości kosmetyków, nie kupuję już tak dużo, np. zrezygnowałam z peelingów, które niestety plastik miały. Teraz staram się kupować rozsądniej i wcale nie powiedziałabym, że jest to dużo droższe. W przypadku kosmetyków to się równoważy, bo kosmetyki eko, naturalne czy "zdrowsze" są droższe, ale nie kupuję 10 tańszych odpowiedników, więc na jedno wychodzi. I w takim podejściu ekologicznym warto zainteresować się lokalnymi i polskimi firmami, które produkują własne produkty.
akurat szczoteczka była przykładem, ale wiesz o co mi chodzi o to, że eko, ale opakowanie nie eko
ja polecam taki zestawik na grilla: https://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/50192959/
no niestety, producenci idą strasznie na okrętkę, oby tylko najwięcej zarobić jak najmniejszym kosztem.
poza tym w dobie pieniądza on jest najważniejszy, choć jak wprowadzą bezgotówkowość na świecie to ten "pieniądz" się zatraci i może nie będzie takiej wojny szczurów o pieniądze? nikt ich w łapie nie będzie miał więc po co wtedy będą? łatwo będzie ludzi wyrolować i w ogóle uważam to za średni pomysł w wycofaniem gotówki.
my uwielbiamy ogniska, ale jeśli już coś zabieramy to papierowe talerzyki - to ostateczność. Bo w łapie nikt nie złapie. A że się pobrudzi no to trudno, ognisko ma być frajdą, miłym spędzonym czasem, a nie zastanawianie się, czy się ubrudzę. Zdarza nam się wziąć plastikowy widelczyk ale rzadko.
@Janettt mim zdaniem to jest pełne sprzeczności, bo np. rolnik hoduje sobie świnkę, daje jej do jedzenia jakieś super naturalne rzeczy, bez żadnych, pasz, chemii, kiszonek itp, chce ją zabić dla siebie/swojej rodziny na święta, wiadomo, że nie ma on w domu całego specjalistycznego sprzętu do jej zabicia. To jest ten ubój rytualny, który jest tak ciężko zakazany... pomimo, że świnka była i tak hodowana z takim przeznaczeniem.... Mięso jest eko, bio zdrowe, ale jakby nie patrzeć zakazane. ;/ Podobnie jakiś czas temu była głośna dyskusja na temat naturalnego wędzenia, też wiele spekulacji jakie to nie zdrowe, a tak na prawdę w takich prowizorycznych wędzarakch nie ma ani grama chemii, mięso nie jest naszczykiwane... jest na pewno zdrowsze niż takie kupione w sklepie.
a to nie jest teraz nawet jakoś tak, że samemu dla siebie nie można uchować i zabić? kiedyś coś takiego słyszałam na wsi, ale nie interesowałam się tematem za bardzo
nie wiem jak jest teraz, ale moja mama jak ma ubić kurę to ją ubija i na rosół. Do tej pory nie było z tym problemów, ale nie wiem jak jest prawnie pod tym względem.
ale co swoje to swoje - ja bym z chęcią cofnęła się ze 30-40 lat wstecz gdzie ludzie mieli wszystko swoje, zawsze jak mój o tym wspomina to żałuję że nie urodziłam się wtedy co on... teraz może i brak mi by było DC i wszystkiego co poznałam, ale myślę, że (przynajmniej w moim przypadku ) lepiej byłoby w tamtych czasach choćby psychicznie.
Z tego co zrozumiałam od znajomych to możesz hodować dla siebie, ale zabić musisz ją np. w rzeźni i później zabierasz sobie i robisz z nią co chcesz...
A nie jest tak, że możesz zabić u siebie, ale musisz potem mięso dać do przebadania? U mnie w rodzinie zawsze tak każdy robił.
ja nie mam pojęcia niestety, tak jak napisałam, tylko tak słyszałam, nigdy tego nie sprawdziłam
musimy żyć w niewiedzy
no chyba że któraś będzie wiedzieć, a przyznam, że ciekawy temat.
bo nie po to się wydaje kasę na hodowlę, żeby później jeszcze komuś płacić za rzeź czy jeszcze jakieś badania - trochę bezsens skoro i tak to tylko na swój "użytek".
Mięso trzeba przebadać nawet na własny użytek - tak robili moi rodzice, żeby się upewnić, że niczym się nie zarazimy. Potem dostawali kwitek, że mięso jest zdrowe i w razie kontroli było wiadomo co się stało ze zwierzęciem, a zabijali sami.