Hejtuję dwa egzaminy w jednym dniu... Jeden o 8 rano, drugi o 15 Na dodatek jedna uczennica mi plany zawaliła... Zapieprz bo sesja i nagle mam jej z kapelusza wyciagnąć godzinę lekcji...
Nie wiem co zrobić ze swoim życiem 😹😹powinnam iść do pracy, ale nie potrafię zostawić synka w domu, co prawda zostawałby z babcią, ale to nic nie zmienia
Po za tym w moim mieście ciężko o pracę w normalnych godzinach, zostaje mi Biedronka albo Dino
hejtuję ludzi, którzy mieszkania urządzone w latach 70 chcą wynajmować za grube pieniądze -.-
Jeśli tylko potrzeba pieniędzy nie jest konieczna juz teraz, zostałabym z dzieckiem w domu na Twoim miejscu
Wiadomo, że dodatkowy grosz by się przydał.. ale chyba faktycznie jeszcze jakiś czas zostanę w domu
@Janettt nie pierwszy raz widzę jak piszesz o tym, że nie chcesz żyć, że byś się powiesiła czy inne rzeczy sugerujące jak Ci źle i że w głowie Ci samobójstwo. Sczerze jak dziś przeczytałam tu w tym tamcie Twoje dwa komentarze, że nie masz siły do życia, że byś się najchętniej powiesiła i w temacie, w którym pytasz o ubezpieczenie "szczerze to jakoś bardzo nie zależy mi na życiu i tyle. nie ma z resztą sensu o tym pisać, bo i tak nikt nie zrozumie - nigdy nikt nawet nie próbował więc nie wiem czego ja w ogóle szukam" to jestem w szoku i aż się boje bo nie wiem co mam myśleć. Po pierwsze przez takie pisanie, że mogłabyś umrzeć czy że nikt Cie nie rozumie widać, ze potrzebujesz pomocy psychologa.. Miałam przez 2 miesiące stycznośc z nastolatkami po próbach samobójczych i szczerze było to straszne przeżycie dla mnie widzieć osoby, które próbowały w młodym wieku się zabić i mówiły o tym jak im się nie chce żyć, jakie życie jest do bani, że nikt ich nie rozumie itp. i jak widze Twoje wpisy to dosłownie mam myśli czy nie zgłaszać na policję dla Twojego dobra tego co wypisujesz.. myślę, ze administracja @DressCloud też powinna zwrócić na to uwagę. Żeby nie było nie robię nic na złość, tylko i wyłącznie dla Twojego dobra. Naprawdę widać, że potrzebujesz porozmawiac z psychologiem, bo sobie nie radzisz
widzę to po mojej siostrze - nie pracuje, spędza z małym praktycznie całe dni (poza 4 godzinami, które Alan spędza w żłobku) i na pewno po czasie to doceni
niestety masz rację, zdaję sobie z tego sprawę tylko nie umiem sobie z tm poradzić - to jest silniejsze i nie wiem jak to zwalczyć
w technikum chodziłam do psychologa i w gdyby nie to pewnie nie skończyłabym szkoły, ale to wróciło i jest tylko gorzej.
wiem, że nie powinnam o tm pisać, więc nie będę już się lepiej odzywać wcale, bo taki mój problem, że piszę co myślę i źle na swojej szczerości wchodzę
Musisz wreszcie dojrzeć to błędne koło. Sama przez długi czas szukałam swojej drogi i wiem, że zamykając się na innych ludzi, spędzając czas w czterech ścianach i nie podejmując jakichkolwiek wyzwań typu a spróbuję iść do tej pracy, a spróbuję zrobić dzisiaj coś innego, a może zacznę ćwiczyć to będziesz się czuła jeszcze gorzej i będziesz się zatracać w tej doli - nie wyjdzie to trudno, ważne, że się coś robi, że się wykazuje chęci i próbuje. Domi na pewno nie chodziło o nieodzywanie, tylko, że jak Ty sama się nie przełamiesz to nikt za Ciebie tego nie zrobi..
ja to widzę tak że potrzebna mi jest osoba, która będzie mnie napędzać, motywować do zmian, ale nie ma takiej.
nawet mój facet jest pod tm względem bezradny i mam wrażenie, że jemu taki tryb życia pasuje - ja bym chciała to zmienić, ale jak tylko próbuje wszystko się wali, on się denerwuje albo obraża i jest gorzej niż się może wydawać
może to przez brak znajomych, może wydarzenia z dzieciństwa nie wiem i nie chcę nikogo obwiniać
brakuje mi kogoś kto mnie wesprze
mi z nieodzywaniem chodzi o to że jak naprawdę mi źle to wlewam osty żal i przestaje to kontrolować - dopiero jak ochłonę to się zastanawiam co ja wpisuje... ale cóż - taka jestem i wierzcie mi cholernie mi źle czasami ze sobą że taka właśnie jestem i jeszcze gorzej, że nie potrafię tego zmienić
@monikove mojemu np. nie przetłumaczysz, że więcej wydajemy na środki przeciwbólowe i bardziej się oboje męczymy, niż ta wizyta u dentysty by nas wyniosła. Ale dzisiaj już miał dosyć, bo jedzie na tydzień w delegację i wiedział, że nie dałby rady, więc grzecznie poszedł. Ale ile narzekał, że on biedny musi czekać w kolejce, to jego.
Nie możesz tak do tego podchodzić, nie każdy w życiu miał łatwo. Sama nie miała łatwo, musiałam pracować od 15 roku życia, w domu się nie przelewało, mama z tatą się kłócili, rodzina się obrażała, dziadek zachorował na nowotwór, nie było fajnie. Ale jednak to życie mnie nauczyło, ze trzeba być twardym, nie można się poddać, bo coś nie wychodzi, wiecznie nie będzie źle, kiedyś w końcu musi być lepiej. Raz Cię coś kopnie w dupę, to drugi raz staniesz tak, żeby nie oberwać.
Nie możesz cały czas siedzieć i narzekać, nie od razu Kraków zbudowali, nie musisz od razu wszystkiego zmienić, ale małymi krokami, jedna zmiana pociągnie za sobą drugą.
Życzę Ci powodzenia i wytrwałości.
przyda się, ale nie będę dziękować
muszę się bardziej starać i działać przede wszystkim - może jak mój zobaczy, że a coś robię to i on spróbuje wziąć się za siebie. ech, życie jest porąbane