ksanaru tak, masz rację, jednak nie do końca tak zawsze jest, a uwagę się zwracać powinno na każdą osobę, która daje do zrozumienia, ze coś u niej nie tak. Może to być tylko chęć zwrócenia na siebie uwagi tak jak piszesz, ale często kryje się za tym to, że ktoś potrzebuje czyjejś pomocy, wsparcia, dobrego słowa, a tak się zaczyna depresja, a później jest jeszcze gorzej, zwłaszcza jak osoba brnie coraz głębiej w myślenie o śmierci itp, a tak jest w przypadku Janett, bo widać, ze ma problemy, ale sobie nie radzi i brakuje jej kogoś kto by jej pomógł psychicznie z tym wszystkim, bo niestety kopa sama sobie nie da i sama się nie zmotywuje jesli ma depresję, potrzebna osoba trzeźwomyśląca z boku.
Miałam znajomą, która się zabiła bo skoczyła z dachu bloku w wielku 19 lat. Nawet nie chcę o tym myśleć, jak musiała się czuć, że zrobiła tak straszną rzecz i to w tak młodym wieku. A na co dzień była dosyć wesołą osobą, jednak tak jak mówieły jej lepsze koleżanki to w rozmowie z nią przez jakieś 2 lata przed śmiercią co chwile tylko narzekanie. A to, ze ciągle sie kłóci z kimś, a to nie ma siły żeby coś zrobić, żeby żyć. Nie wie jak coś załatwić, chce znaleźc pracę, ale nie ma jak się zmotywować do szukania, co chwilę coś nie pasuje. Chciałaby to i to, ale nie ma kasy. No męczące to się stawało. Odsuwała się od każdej osoby, a potem mówienie, że nie ma z kim pogadac, bo nie ma znajomych, koleżanki już nią nie gadają, a sama nie odpisywała ludziom czy olewała smsy, telefony... Potem nagle wszyscy się dowiadują że ta dziewczyna się zabiła i pytania czmeu nikt nic nie zrobił jesli prze ztak długi czas mówiła o tym że jej źle, że nie chce się jej żyć.. trzeba zawsze zwracac uwagę, bo nigdy nic nie wiadomo.
hejt na współlokatorkę, która nie wie co to klamka!!! trzaska drzwiami jak poje***a nawet o 2 w nocy, serio? wcale nie mam rano kolosów, a nawet jeśli to wcale mnie to nie budzi, ostatnio byłam pod blokiem wyrzucić śmieci i aż tam słychać jej trzaskanie
Ale się wkurw.. wkurzyłam! Przylazły dwie cyganki do mojego sklepu i próbowały mnie orżnąć na 100 zł, tą metodą co się daje banknot 200 zł i kombinuje. Źle trafiły bo już kilka razy próbowano mnie tak okraść (i za każdym razem byli to cyganie...) i już jak zobaczyłam ten cholerny banknot 200 zł wiedziałam co tu się będzie działo, ale i tak jestem wściekła, aż się trzęsę ze złości do roboty by się wzięły a nie...
Potrzebują uwagi tzn pomocy ! Cześć jestem Oliwia miałam próbę samobójczą. Przez pewien czas nie było mnie na Dc, nie pisałam na blogu nie było mnie nigdzie bo miałam leczenie psychologiczne i psychiatryczne. Więc to nie jest coś w stylu chce zwrócić na siebie całą uwagę. Sama mówiłam, że chce popełnić samobójstwo wielu osobą aby zwrócić uwagę kogoś nie pt,, patrzcie na mnie'' ale w głębi duszy błagałam aby jaka kolwiek osoba mi jakoś pomogła, zwróciła swoją uwagę na mnie i powiedziała że będzie dobrze, pomogła mi się z tym uporać bo ból był straszny i w końcu jak już moja granica wytrzymałości się skończyła sięgnęłam po nóż i chciałam doprowadzić do tragedii . Więc skoro o tym pisze to szuka oparcia i pomocy. Ja obecnie mam super psychologa w Wrocławiu, spotykam się z nim raz w tygodniu już i naprawdę zastanawiam się po co i na co chciałam zrobić sobie krzywdę. Więc trzeba pomyśleć czy nie trzeba jakoś naszej kochanej clouder pomóc.
Kochana ! jedna u mnie jest imprezowiczką, może nie trzaska ale drzwi antywłamaniowe przy otwieraniu robią taki hałas że jak wraca nad ranem mam darmowe budzenie
Każdy odwraca wzrok, nawet najbliższe osoby nie chcą słuchać o tym że ma się problem bo oni również je mają bla bla bla... Każdy je ma ale nie każdy sobie z nimi dobrze radzi. Musimy pomyśleć co z naszą Janettt zrobić bo rozumiem ją i to bardzo dobrze. Mój psycholog każe mi co niedziele zrobić listę rzeczy z których jestem zadowolona a z których nie. Np. nie zdałam kolokwium ale ładna była tego dnia pogoda. Szukać plusów wszystkiego i wgl.
Kochana @Janettt !!! Pewnie myślisz, że świat się od ciebie odwrócił ! Ale po każdej burzy przychodzi kiedyś tęcza wiesz? Teraz jest ci ciężko i źle myślisz, że nikt cie nie widzi, że wszystko robisz źle i wszystko wokół jest przeciwko tobie ale czasem musi być cieżko. Życie to jedno wielkie bagno ale to w nim piękne. Poproś najbliższą ci osobę aby znalazła tobie psychologa i idź z nią na wizytę ! Na pierwszą warto z kimś iść, porozmawiaj z kimś obcym o tym co czujesz, o czym myślisz a gwarantuje ci, że będzie lepiej. A jak się wstydzisz to powiem tobie że w USA jak nie masz psychologa to pytają czy ty tak na serio. Tam prawie każdy ma i to normalna sprawa. Psycholog wie co zrobić abyś inaczej spojrzała na świat a jeśli stwierdzi, że sama nie dasz rady wyśle do psychiatry i wprowadzi leki, które nie są na stałe ja brałam 3 miesiące i po jednych spałam jak dziecko Nikt nie jest idealny !
Jeśli potrzebujesz sie wyżalić pisz do mnie na priv !
Popieram. Do psychologa nie chodzą same chore osoby itd. to jest strasznie błędne u nas myślenie niestety... Idziesz żeby poprawić jakość swojego życia, bo teraz jest gorzej, a po moze być lepiej. Warto się zastanowić nad takim krokiem, a jeśli uważasz, że jednak to nie to spróbuj znaleźć oparcie w kimś komu ufasz. Na DC też z pewnością znajdziesz osoby, które chętnie z Tobą pogadają 😉
Moja nie imprezuje bo to gówniara z liceum, ale obiecuję, że dzień przed jej egzaminem maturalnym zrobię imprezę u siebie bo mam największy pokój, seriooo
Przeczytałam już parę stron i chciałam tylko napisać @Janettt @Fabuleux (i w ogóle wszystkie clouders!) jeśli chcecie zwyczajnie porozmawiać, wyżalić się, ponarzekać, cokolwiek to piszcie! Ja sama zmagałam się z samobójstwem bliskiej koleżanki, nie było łatwo i dalej czasami nie jest, ale otworzyły mi się oczy na innych. Niektórzy faktycznie próbują zwrócić na siebie uwagę (i to nie jest nic złego, każdy potrzebuje trochę atencji, a tym bardziej jeśli czuje się odepchnięty i niechciany) ale inni z kolei udają, że wszystko jest w porządku. Byłam na wolontariacie w zakładzie psychiatrycznym i to też dużo mi dało. Spotkałam wielu ludzi, każdy inny i wyjątkowy, to przykre, że oni zupełnie tego nie odczuwali. Tak więc jeśli którejkolwiek z was mogę powiedzieć, jakieś słowa otuchy, wysłuchać to z chęcią to zrobię
@Fabuleux @Ageczii @pink90s Dziękuję. Miło mi usłyszeć słowa wsparcia, że ktoś mnie rozumie, bo naprawdę nie jest mi samej łatwo. Czasami mam ważenie, że powinni mnie zamknąć w jakimś zakładzie zamkniętym, bo jak mam chwile słabości to naprawdę zachowuje się jak z wariatkowa.
A co do zaprowadzenia mnie do psychologa, rodzicom kiedyś wspominałam - stwierdzili, że wszystko w porządku ze mną i nie potrzebuje (choć mamie zdarzy się przyznać rację że psycholog w technikum mi pomógł - sama też ma jazdy i nie raz się śmieje że nam obu by się przydał, a ja też nie wiem jak jej pomóc skoro sama sobie nie umiem), tata w ogóle się nie chce mieszać, choć wszystkie problemy chyba się zaczęły odkąd zaczął wplątywać mnie i siostrę w swoje chorobliwe zazdrości wobec mamy i nie raz próbował nas wykorzystać do "śledzenia jej" - pomijając, że nie tylko w szkole jeździli po mnie jak po psie, ale w domu też.
Mój facet też mi nie pomoże - wiele razy mu mówiłam, że mi się przyda, a w zasadzie nam obojgu, bo on zaczyna się za bardzo agresywny robić i czasami naprawdę boję się, że kiedyś nie wytrzyma i ja oberwę (moje obawy są chyba spowodowane bardziej tym że rodzice mnie przestrzegali przed takim co będzie mnie lał i nie wiadomo co jeszcze -choć sami mnie prali do krwi, a w zasadzie mama).
Także w moim otoczeniu nie mam kogo prosić o pomoc. Znajomych nie mam, którzy mogliby mi pomóc. W zasadzie to zawsze byłam odizolowana od innych, a dlaczego? Może dlatego, że rodzice zawsze krótko mnie trzymali, a jak mnie nie było po lekcjach w domu bo po drodze zaszłam do znajomej, albo zimą na górkach zostaliśmy - to jeździła i mnie szukała, a jak znalazła no to wiadomo, pyta i po tyłku. Także ludzie pewnie nie chcieli mnie znać, bo mi nic nie było wolno. Choć od zerówki mnie wyśmiewali i wyzywali, rozstawiali po kątach i robili ze mną co chcieli. W tej chwili jestem na tyle nieśmiała, że czasami wyjście do sklepu sprawia mi ogromny stres, ale nikt tego nie rozumie. Podjęcie pracy wśród ludzi też jest ciężkie, zwłaszcza, że nie czuję się w niczym dobra i boję się że się zbłaźnię. Może nie potrzebnie o tym pisze, ale skoro rozwijacie temat to spróbuje. Może choć po części zrozumieją to Ci którzy mają mnie za totalne nic i myślą, że jestem leniwa, a to raczej nie o to chodzi. Ja po prostu mam fobie przed wszystkim. Boję się.
Jeszcze dużo bym mogła się żalić na swoje życie, ale chyba wystarczy, bo się zaraz rozkleję, a dziś już było w miarę dobrze. Jeśli znów mnie ktoś zjedzie to trudno.
Wizytę przełożyłam na za miesiąc, zamierzam dziś poskładać parę CV i jutro wyciągnąć swojego do pośredniaka - jak nie da się z ubezpieczeniem to może chociaż robota się znajdzie. Zawsze jakaś opcja. Obym tylko na chęciach znów nie zaprzestała.
@Janettt rozumiem bardzo dobrze. Psychika dziecka jest bardzo wrażliwa i takie przeżycia mocno ją kształtują myślę, że pomoc specjalisty by Ci się przydała i byłoby Ci po prostu łatwiej. Oczywiście nikt Cię nie zmusza, ale nie słuchaj też osób, które Ci to rozradzają. Myślę też, że bardziej obiektywne spojrzenie na twój związek by Ci się przydało, nie możesz przez całe życie być kontrolowana przez strach. Ja sama przeżyłam, powiedzmy nie najlepszy związek i opamiętałam się jak wylądowałam w szpitalu (nikomu nie życzę dopiero w takim momencie się ogarnąć). Trzymam kciuki żeby wszystko Ci się ułożyło! Wierzę, że jesteś silna i dasz radę, pamiętaj, że moja skrzynka cały czas jest otwarta
no u mnie kolorowo nie jest, czasami się boję że obudzę się z ręką w nocniku, ale póki oboje się kochamy i widzę to że on też to chcę o to walczyć. moim zdaniem jest taki przez też przeżycia z dzieciństwa - prawie zero miłości, dom dziecka, bo ojciec poszedł do innej, a matka miała całą trójkę gdzieś i po prostu z okazywaniem uczuć ma problem, może próbuję go tłumaczyć, ale wiem że tam głęboko jest mądry, inteligentny i pełen miłości facet tylko trzeba mu pomóc wyjść z tej skorupy. Przez ponad 4 lata już go znam niemal na wylot i znamy swoje wszystkie tajemnice, więc liczę że dopracujemy ten związek i nasze psychiki i będzie tylko lepiej. Poza problemem, że żadne z nas nie umie ruszyć z miejsca. Czasem myślę że przeze mnie się stoczyliśmy, ale sam stwierdził że po odejściu z pracy sam by sobie z tym nie poradził tak jak z pogrzebem matki czy innymi sytuacjami tragicznymi, więc cieszę się że dzięki mnie nie skończył gorzej, choć czasem irytuje mnie że nie chce wrócić do normalnej pracy, ale z drugiej strony oddaje się pasji, a ja pasji nie chce mu zabraniać - tylko żeby się nie dołował że nie potrafi i założył własną działalność w tym kierunku, a ja mimo że po ekonomiku nie umiem mu pomóc.
Także jesteśmy chyba zbyt podobni i przez to taki zgrzyt.
Hejtuje moje dzisiejsze Daily's. Nie dość że mam nabierać więcej kryształków niż wczoraj.. a wczoraj miałam lepszy dzień 😹 to jeszcze mam znowu wstawić chmurke z butami