Uuuu często widzę, że dziewczyny się na to skarżą ale mi zawsze zalicza szybko czy to na komputerze czy telefonie. Czasem nawet nie wiem, że już mam to zaliczone. Nie powinno tak być, tzn każdy powinien mieć tak jak ja
Mam to samo, nigdy nie mam z tym problemu. Korzystam prawie tylko z telefonu, z laptopa może z 2 razy w miesiącu, i nigdy nie mam problemu z zaliczeniem tego zadania.
mi zalicza dopiero po jakimś czasie, ale chyba nie miałam takiego dnia żeby mi nie zaliczyło tego zdania, czasem wystarczy , ze mam odpaloną stronę główną, a i tak się nabija. Przydałby się jakiś timer
mi przeważnie na laptopie zalicza, choć dzisiaj od północy chyba do 4 siedziałam z malutkimi przerwami i nic na szczęście już zaliczyło
Mi zawsze zalicza. Nawet mnie to śmieszy czasem bo mam włączoną jako jedną z wielu i działam
jutro mam umówioną próbną ślubną fryzurę i makijaż, i przy okazji też paznokcie, a w miejscowości, gdzie jest salon/kosmetyczka nie mają prądu od wczoraj - ciekawe czy do jutra to naprawią, bo bez prądu nikt mi nie zrobi ładnych loczków ani paznokci dodatkowo większość sklepów jest pozamykana, nie ma też tam zasięgu, czasem dochodzą jedynie smsy, więc nie mam nawet jak się skontaktować z rodzicami, ze za chwilę będę w drodze do nich, a na miejscu nie będę miała jak zadzwonić, żeby otworzyli mi drzwi w klatce w bloku, będę chyba krzyczeć pod oknem, może mnie usłyszą na czwartym piętrze nie rozumiem, dlaczego wciąż w tym mieście nie powstało drugostronne zasilanie...
aż tak źle ? :o u mnie na terenie ogarnęli większość do rana, najwięcej awarii było około północy, łącznie chyba koło 100 linii było uszkodzonych, ale jak wstałam to sklepy i wszystko funkcjonowało już normalnie
ponoć już elektryczność wróciła, ale faktycznie aż do tej pory jej nie było. domyślam się właśnie, że to przez jedno źródło zasilania, które musi wystarczyć na całe miasto i okoliczne wioski. drugie źródło pewnie jakoś by uratowało sprawę (tak trochę zgaduję).
poza tym właśnie przez brak dodatkowego zasilania pozamykane są już u nas większe zakłady, szpital też, a najbliższy jest teraz 20km od miasta, nikt nie chce podjąć nowych inwestycji, miasto zamiera, nic się tu nie dzieje, a większość ludzi ucieka, jeśli tylko ma taką możliwość (w tym i ja nie mam już zamiaru wrócić do rodzinnego miasta po studiach).
to akurat jest problem , wiem coś o tym bo mam w promieniu 20 km od swojej wioski 2 różne miasteczka. Jedno ma sanatoria i funkcjonuje świetnie, rozrasta się, a drugie wymiera, nikt nie inwestuje, nawet sklepiku na rynku wytrzymują max 3 miesiące i w ich miejscu klikną kolejne pożyczki i monopolowe, serce boli.
współczuje - na pocieszenie, mój próbują naprawić od CZERWCA , już zdążyłam o nim zapomnieć, dzięki za przypomnienie
Hejtuję fakt, że jestem strasznie pazerna! Przez dobry rok udawało mi się ostro ograniczać słodycze (przez lata byłam od nich strasznie uzależniona), a przez ostatnie kilka tygodni znowu żarłam ich sporo ;/
Ale wróciłam do dawnego systemu, zaczynam od początku, ale tym razem się nie dam
@Jednafiga Ja za naprawę mojego zapłaciłam 550 zł (w sumie był dwa razy) i to po znajomości bo załatwiał gościu używane podzespoły. A i tak mam pandę - jest biały i czarny
U mnie w mieście tyle awarii, że szok naokoło wszystkie ulice- ciemno, u nas w bloku co drugie mieszkanie bez światła, na szczęście u mnie jest. A jak byłam w Lublinie to nic, nawet wiatru nie słyszałam, może twardy sen miałam bo w parkach gałęzie połamane jak po tornado
Hejtuję swoje nieogarnięcie. Nie mogę się ogarnąć, co mam czytać na co, nie mogę się w ogóle ogarnąć.
mam podobnie, wiec ja tez pohejtuje siebie. Moze jeszcze za to, że nie potrafię robić tego co mam w planach, zawsze znajde zupełnie inne zajęcie, tak na przekór, ale po co sobie to robię to nie wiem.. Kobieta
Hejtuję siebie bo chyba znowu wybrałam kierunek studiów, który mi się nie podoba i dalej marzy mi się kosmetologia. I teraz myślę czy próbować się jakoś jeszcze wkręcić na prywatną uczelnie na zaoczne lub dziennie czy dać sobie spokój- jako drugi kierunek.
Hejtuję mój paznokieć, z którego po niecałym tygodniu z czubeczka odprysnął lakier (musiałam gdzieś przywalić w lesie)