U mnie wczoraj wieczorem była straszna zawierucha. Momentalnie temperatura spadła z 9 na 2 stopnie i zaczął sypać śnieg. W 5 min wszystko zrobiło się białe. A po przedwczorajszej burzy widziałam rozwalone przystanki, ogrodzenia...
Ja już bym chciała wiosnę...
Śnieg za oknem.. A miała już być wiosna.. do tego średnio się czuje, chyba coś mnie bierze.
W poniedziałek byłam umówiona na rozmowę o pracę w swoim zawodzie. Nie mogłam spać prawie całą noc. Godzinę przed wyjściem dostałam telefon. Ktoś został zatrudniony przez szefową bez konsultacji z osobą rekrutującą. Nie jestem smutna, że nie dostałam pracy. Jest mi przykro, że zostałam odrzucona bez sprawdzenia moich umiejętności. Jakby dwa lata nauki się kompletnie nie liczyły.
Ten moment kiedy masz fach w ręku, a ludzie boją się twojego czołgu..
Jestem ostanio kłębkiem nerwow.. Ciągle krzyczę, denerwuję się...Mogę shejtovać sama siebie...
Hejtuje samą siebie.
Mam mnóstwo ciuchów i kosmetyków ktorych nie używam, bo w ostatnim czasie nauczyłam sie żyć z minimalną iloscia tych rzeczy. A ciagle kupuje nowe, a ciuchow ktorych juz nie nosze nie potrafie nawet wystawic na olx albo vinted bo mi sie po prostu nie chce do tego zabrac. Ogolnie to nic mi sie nie chce. Ciagle przesiaduje pod koldra i sama nie wiem gdzie i kiedy uciekaja mi dni.
Witaj w klubie. Ostatnio miałam przejrzeć ciuchy i próbować je sprzedać, bo mam nowe, które leżą tylko. Oczywiście mam lenia. Pogoda mnie dobija, kłótnia z facetem i jeszcze nie wiadomo co z wyjazdem, bo mój ma problem w pracy z dyrektorką. Na tydzień przed podpisaniem umowy. Mam dość wszystkiego
Chejtuje swoją skleroze. Zapomniałam książki, przez co siedząc w pracy na nocy nudzę się okropnie.
Od wczoraj mam ciężkie dni... Siedzę wlasnie w pracy i umieram...
Jeszcze źle spałam i noga mnie boli... Kuleje... Ehhh... Po co się dziś budziłam?
Znowu narzekam na licencjat, tak bardzo nie mam weny do pisania, a deadline wisi na głową.... :c