Kulturalne narzekanie na rzeczywistość! Uwaga - zawiera offtopy!
Strona 1251 / 2892
Ja nie zdałam bo nie zadziałała mi kamera A najlepsze, że na co dzień działa haha. Powodzenia ! Fajnie studiować online, ale jest to niezły stres
Witaj w klubie. Ja czekam na wiosnę. Zawsze wtedy mi chęci wracają i jakoś tak mam siły więcej.
jejku wiecie co, ja nie przeżyłam za dużo egzaminów online, poza obroną ale u mnie większy stres był tym, że mi strona techniczna padnie, niż samym egzaminem... i niemal tak było, wszyscy mnie poganiali, a ja już ze łzami w oczach otwierałam meetsa z komórki... w ostatniej sekundzie mój laptop załapał... oczywiście na co dzień nic takiego się nie dzieje
zanudzam się jeszcze 3 tygodnie i dopiero do pracy , najchętniej poszłabym jutro już
u mnie znów tyle stresu w ostatnich dniach mam nadzieję że już będzie tylko lepiej
Jeśli o to chodzi - kocham mój kierunek. Jak się broniłam, to dziekan zaczął, że generalnie na spokojnie, jak coś się przerwie, to się można jeszcze raz połączyć, a ostatecznie bronić się w formie... rozmowy telefonicznej, bo i to się zdzrzyło 😮 Ten kierunek normalnie przywraca mi wiarę w ludzi i studiowanie, bo drugi ją skutecznie odbiera.
U mnie niby też poszli na rękę, bo odpuścili nam pytania z puli i pytali tylko o pracę Zawsze uważam, że jak ktoś pisał sam to nie ma się czym martwić Więc w sumie obroną się nie stresowałam, byłam mega zadowolona ze swojej pracy dyplomowej . Za to z tymi łączami to różnie bywa U nas w regulaminie wrzucili coś, że jeżeli nie będzie możliwości stabilnego połączenia to będzie powtórka w innym terminie. No ale było nas 8 osób + 3 z komisji i wszystko poszło mega sprawnie, wszystkim się udało dotrwać bez problemów technicznych
Przemarzłam dzisiaj, znowu. Zawył alarm, wszyscy wyszliśmy na dwór i okazało się, że w jednym pomieszczeniu sprawdzali czujniki bo nie reagowały, i zapomnieli nam powiedzieć, że alarm może się włączyć i mamy nie wychodzić ;/
oj tak! zawsze przed egzaminem bardziej stresuję się tym, że mi się Internet zatnie albo coś nie zadziała niż samym egzaminem
Właśnie nie. Wszyscy myśleli, że to ropa i wystarczy przeciąć lub wyrwać zęba w specyficzny sposób (tak przynajmniej zrozumiałam) i dodatkowo mieli już kiedyś moje zdjęcie więc było a przyjdź zobaczymy co to jest..
Od kilku dni chodzę niewyspana, oczy mi się cały czas zamykają, a jak przy godzi pora spania to mi się spać nie chce 😒
Miałam tak okropny wieczór, że aż się poryczałam. 😭😭 Jadąc przez moją wiochę na środku leżał zmarznięty, skulony kot.. trzy samochody przede mną minęły go i nawet się nie zatrzymały...
Ja nie miałam serca przejechać obojętnie.
Okazało się, że kot jest mega wyziębiony, futerko aż sztywne od mrozu( dodam, że odczuwalna temperatura u mnie to -22 stopnie), a do tego zakrwawione, przetrącone i chyba odmrożone przednie łapki, ale kotek żył, miauczał i czołgał się pod zaparkowane auto...
Godzinę czasu spędziłam w miejscu żeby dodzwonić się do kogokolwiek żeby dowiedzieć się gdzie mogę go zawieźć aby ktoś udzielił mu pomocy.
Przez ten czas zatrzymało się tylko jedno auto z pytaniem czy potrzebuje pomocy, a przejechało ich dość sporo - jestem naprawdę w szoku, że taka znieczulica panuje u mnie na wsi i każdy myśli tylko o sobie... 😢
Tak.. po kilkunastu telefonach do schroniska, w którym nikt nie odbierał... rozmową ze strażą miejską, która stwierdziła, że to nie jest ich teren bo oni działają tylko na terenie Rzeszowa i żebym dzwoniła na numer 112 lub do gminy, która oczywiście o tej godzinie była zamknięta..
W akcie desperacji zadzwoniłam faktycznie pod 112 i na całe szczęście odebrał bardzo cierpliwy pan, który słysząc mój płacz mimo, że stwierdził, że to nie do niego powinnam dzwonić zorientował się w temacie i kazał mi jechać mimo wszytko do schroniska bo powiedział, że tam na pewno ktoś jest kto ma służbę i mi pomoże. Ewentualnie jak to nie przyniesie skutku zadzwonić ponownie na straż miejską i powiedzieć, że znalazłam go na ich terenie wtedy bedą musieli mi pomóc. Na całe szczęście podjechałam pod schronisko i pan pracujący tam wziął go i powiedział, że się nim zajmą. 😔😔
Ogólnie wydaje mi się, że kotek nie był w takim stanie żeby się nie dało go uratować.
Oprócz przednich łapek i ogólnego całego wyziębienia raczej było z nim wszystko okej, a przynajmniej mam taką nadzieje. 😭
Jutro tam zadzwonię i mam nadzieje, że czegoś się dowiem. 😢
Daj koniecznie znać 😞
Dobrze ze ostatecznie trafił na ciebie mimo wszystko
Mi też się prawie łezka w oku zakręciła 😢 Trzymam kciuki, żeby finalnie kotek jakoś doszedł do siebie.
Ech, nie dość że mnie chcieli oszukać na wypłacie, to opłaciłam czynsz, rachunki, została mi rata do zapłaty za ciuchy, kupiłam dywan, zrobiłam ze 3-5 razy zakupy i nie mam już prawie nic na koncie, a do 10-tego daleko.
Dobrze, że mój w zeszłym miesiącu zarobił, bo byśmy zostali z niczym, no albo musielibyśmy odpuścić dywan.
Przez ten głupi system w pracy nie dostałam całej kasy, bo pewnie nie odnotowało mi nadgodzin. Wrrrr 😡😡😡
A upomniałaś się o nie? Przecież to Twoje ciężko zarobione pieniążki! Mój M zawsze sobie zapisuje w telefonie kiedy i ile godzin robi dodatkowo a jak dostał małą wypłatę i babka z kadr powiedziała że chce ich na kasę naciągnąć to zrobił taka wojnę że każdy dzień po kolei sprawdzali czy był w pracy na kamerach 😂 600 zł jeszcze dostał