Kulturalne narzekanie na rzeczywistość! Uwaga - zawiera offtopy!
Strona 823 / 2892
@Marudziara O dofinansowanie nauki na poziomie wyższym, do PFRON-u. Zawsze składałam papierowo i pomagała nam w tym przecudowna pani urzędniczka, ale najwyraźniej chcą ciąć koszty na urzędnikach, bo teraz zrobili taki myk, że jak złożysz online, dostajesz kupę kasy więcej.
Mnie się udało skończyć jedną książkę na studia (edit: czytać oczywiście, bo nie pisać). Nota bene miałam tu wrzucić recenzję tej książki (wyjątkowo, raczej nie wrzucam tu książek ze studiów, ale pokazałam ją w stay at home challenge i wzbudziła zainteresowanie ), ale mnie głowa bolała i jeszcze nie napisałam tej recenzji. ALe chyba zaraz zacznę, najwyżej jutro zerknę i jeszcze coś poprawię, bo też chcę ją przy okazji przejrzeć od początku, poukładać sobie w głowie myśli (2w1: będę mieć reckę na DC i przy okazji krótką notatkę z niej ).
U nas nie będzie raczej wideokonferencji... może jedna, ale mam przed nią strasznego pietra, nienawidzę kontaktów zapośredniczonych w ten sposób.
Kurczę no, musiałabym się w końcu zabrać na porządnie za licka, bo jak na razie tylko promotora unikam... Ta sesja egzaminacyjna mi dokopała i dopiero teraz udało mi się trochę po niej pozbierać, ale mam już przez to nowe zaległości. Mam nadzieję, że jakoś uda mi się nadgonić, chyba po prostu muszę się przymuszać do siedzenia po 8-10 h dziennie niemal non stop, jak w sesji .
Oj mega ciężkie Nie chce znowu zaczynać od nowa ale co poradzić.. Na te 3 miesiące mam prace.. Więc mam ten czas na rozejrzenie się chociaż teraz ofert za bardzo nie będzie.. Pewnie w lipcu dopiero coś będzie się pojawiać ale mam 4 lata doświadczenia w handlu i z klientem także myślę, że nie powinno być problemu z pracą
podbijam, ta sama historia u mnie albo jak czegoś szuka i nie może znaleźć to się ciągle drze, że my wszystko w kuchni non stop przekładamy, a od lat wszystko poza przykrywkami do garnków jest na stałym miejscu
Pod względem fizycznym to był ciężki dzień, a będzie pewnie jeszcze gorzej, dodatkowo na dniach dostanę okres, wtedy to już nie wiem jak wszystko ogarnę ;/
Niestety nie mam wyjścia i muszę iść tam gdzie mama. Pieniądze są naprawdę świetne z tego. Ale co z tego
Pewnie poradzę sobie jako operator - mama będzie mnie uczyć, bo akurat i tak ona sama została na tej maszynie, więc nikogo innego nie będzie.
Będą śmieszki, żarty, ale co z tego. Wolałabym zupełnie inną pracę. Dobrze mi było w sklepie, ale cóż z tego.
Ten wirus wszystko pokrzyżował. A nawet jeśli to się skończy to i tak gospodarka będzie licha i prawdopodobnie jak już będą otwarte granice wyjedziemy.
A ja nie znoszę gdy mój facet siedzi sam, a ja u rodziców, wtedy dużo bardziej się kłócimy przeważnie. Takie przynajmniej odnoszę wrażenie. Zwłaszcza, że u nich są warunki jakie są. Mam przez to wszystko potwornego doła.
To fakt. Ciężko będą mieli wszyscy. A przynajmniej większość.
No u nas sytuacje są podobne. Ja dziś np. opierdziel dostałam bo szłam kupić chleb i o tym powiedziałam ojcu, bo się kręcił i pytał gdzie wychodzę, no to krzyk bo przecież tyle chleba się marnuje. Tu przecież jest chleb - no tak i mówię mu że z weekendu jakoś (później na spokojnie przeanalizowałam i był z czwartku), ale wg niego to świeży chleb bo miękki. Serio? To on nie będzie miał na kanapki do pracy, ale jak uważa. Mimo wszystko kupiłam jeden, choć mama prosiła o dwa.
Ale szczerze? Chleb u nich faktycznie marnuje się w mega ilościach, a dlaczego? Bo tata i siostra sami sobie nie zrobią kanapek, czekają aż mama wróci z pracy - no dobra, jak ich przypięli to sięgną po coś, ale czasami im ciężko odgrzać zupę, a co dopiero kanapki zrobić. Moja mama też dużo nie je, a po co kupują tyle chleba? Sama nie wiem. Mi i Adamowi prędzej braknie chleba, a tu ciągle jest nadmiar. (Tak przy okazji chce się wyżalić).
Rozumiem, że jest pies do wyżywienia u "babki", no ale na raz nie zje całego kubła chleba... Teraz to mama kurom zaczęła wynosić. Ale jak oni jednego chleba nie dojedza, a otwierają następny. To wszystko leży, pleśnieje. Aż szkoda gadać. Coś mi się wydaje, że jeśli mam tu zostać jeszcze dłużej to będę musiała zrobić "porządki". Choć znając moją rodzinę wiem że ok może będzie przez kilka dni, a później całe to burdelnictwo wróci. Jak żyć?
Skąd ja znam te przeboje z ojcem @Marudziara
Mój też na matkę gada, że wyprowadza jego pieniądze, robi debet a swoje niewiadomo komu wysyła. U nas nie piwo, a wódkę kupują, do tego tytoń. Przez tydzień chyba pił prawie codziennie. Właśnie sobie uswiadomiłam, że zaraz mu stuknie 60lat 😱 Długo myślałam, że to kryzys wieku średniego. Ale ciągle wysłuchiwanie zarzutów zwłaszcza po alkoholu i czepiania się o byle g***no jest nie do wytrzymania. Jak byłam młodsza to nie raz ryczalam i chciałam ze sobą skończyć. Za dużo tego było, ale teraz to porażka. Ojciec ciągle się czepia mojego partnera jak i mojej siostry, że niby wstyd że nie chodzą po ulicy za rękę (szpanerstwo zawsze było dla niego na pierwszym miejscu). Do tej pory mi wypomina, że na prawko nie poszłam niby przez koleżankę, że mogłam mieć taki super samochód, ale nie poszłam kiedy on chciał to samochodu nie ma. Szczerze? Nie żałuję! Ale on niczego nie może zrozumieć. Dziwię się mamie, że z nim wytrzymuje. Mówiłam, rozwiedziecie się i będzie ok, ale nie. Mama nie jest też święta, ale nie jest aż tak uciążliwa jak ojciec. Kiedyś pili razem, wcześniej mama miała spory problem, ale po sytuacji w pracy przystopowała i pije jak już to w weekend. A teraz on zaczął i już nie wiem jak z nim rozmawiać. Wmawia mi że jestem po mamy stronie, kiedy nie jestem po żadnej. Ta rodzina to piekło i żałuję trochę że muszę u nich siedzieć przez moją sytuację.
Nie mniej jednak są moimi rodzicami i albo jestem głupia, albo po prostu kochająca. W sumie mogłabym też o swoim życiu napisać elaborat, ale kto by to chciał czytać.
Szczerze to z bezsilności za młodu potrafiłam wstawiać jakieś głupie posty na FB. Teraz nie robię takich głupot, ale poza Adamem kompletnie nie mam nikogo komu mogłabym się wyżalić.
P.S. I żeby nie było, mój ojciec też nie jest agresywny, on po prostu gnębi nas psychicznie i próbuje zwalić wszystko na innych.
Tak czytam wasze wypowiedzi i naprawde niektorym wam wspolczuje.
U mnie znowu odwrotnie. Nie mieszkam z rodzicami i chociaz rozmawiamy na Skype prawie codziennie to wczoraj mialam jakas depresje, ze nie wiadomo kiedy ich zobacze i jak sie to wszystko potoczy.
Miałam to samo w domu... Znęcanie psychiczne to chyba jeszcze gorsze od fizycznego... Przez pewien czas miałam tak zrytą głowę... Dodatkowo mam podejrzenie arytmii więc denerwować się nie powinnam... Pozatym zawsze ojciec się nami wysługiwał... Teraz chciał robić remont ale z moim bratem i moim M to mu powiedziałam że jak siedzi w domu to może sam zrobić a on z tekstem "a od czego mam was?" I zaczął wypominać co nam kupil, co nam zrobił dobrego...
On ma 43 lata a się zachowuje jak stary dziad!!! Wiele nocy przepłakałam na szczęście po przeprowadzce sytuacja się trochę uspokoiła bo wyłączę telefon i mam spokój... Zawsze się tego wstydziłam że zostanę odtrącona przez innych ale z biegiem czasu jak zaczęłam się otwierać to zobaczyłam że jest wiele osób które mają podobne problemy.
Ja też, jak myślę że na Święta nie pojadę do rodziców, nie pójdę z koszyczkiem, do kościoła, nie odwiedzimy rodzinki to tak mi smutno