Kulturalne narzekanie na rzeczywistość! Uwaga - zawiera offtopy!
Strona 269 / 2892
Nie to, że coś, ale dzisiaj zobaczyłam dounutowe paletki z MUR.. Żadna jakoś specjalnie nie wpadła mi w oko.. no może poza jedną ale te opakowania..
Ja już po prostu zdycham . Nie poszłam na zajęcia w czwartek, a mam wtedy bardzo ważne ćwiczenia z turbowymagającym wykładowcą (tak, chyba głównie temu nie poszłam). Czas przecieka mi przez palce, nie wiem, jak dobrnę do Wielkanocy i majówki, a co gorsza jak z niej wrócę .
Mam ten sam uczuć.. i z czasem, i z powrotem.. bo tak naprawdę za chwilę sesja, egzaminy.. miałam zamiar w czerwcu zdawać w końcu na żółty pas, wszyscy którzy przyszli na zajęcia od września tak jak ja już go mają, ale im bliżej tym bardziej tego nie widzę..
myślałam, że jutro rano zrobię parę rzeczy, ale spojrzałam w kalendarz i jutro mam na 10 do pracy i z działań nici
Mam to samo, z dnia na dzień odkładam pracę nad licencjatem, tak bardzo nie umiem się za niego zabrać, aż boję się spotkania z promotorem jutro, on mnie chyba zabije
Poszłabym spać, a za chwilę trzeba iść do pracy... W ogóle się nie wyspałam ;/
Ukradli mi bankomat... Nie no, żartuję, po prostu zlikwidowali bankomat w najwygodniejszym dla mnie miejscu . Teraz będę musiała gdzieś dalej iść do bankomatu, bo potrzebuję gotówki na xero, więc jutro na okienku chyba zamiast do lumpa pójdę do bankomatu .
Ja tak bardzo nie umialam zebrać się do pisania magisterki, że obroniłam ją w grudniu zamiast w czerwcu xd nie polecam
nie mam siły na nic, na domiar złego miałam wczoraj "małe" załamanie psychiczne
Ja muszę się obronić pod koniec czerwca, ewentualnie na początku lipca i ciągle sobie to powtarzam, ale tak ciężko mi się za to wziąć
najgorzej! Moze pisanie w bibliotece pomoze? Ja tak robiłam, w domu nie było opcji
Tam nie potrafiłabym się skupić, na mnie działa deadline, ale teraz po oddaniu pierwszego rozdziału promotor trochę odpuścił i nie straszy terminami, więc i ja nie mam motywacji
Za niecałe 2 tygodnie jadę z moim mężem na podróż poślubną - najpierw Londyn, potem Paryż... Jednym z moich marzeń było zwiedzenie katedry Notre Dame i wierzcie mi lub nie, ale wczoraj jeszcze przed południem zaczęłam układać plan zwiedzania...
Dziś z rana koleżanka mi przypomniała, jak rezerwując bilety na jej pytanie o to, czy się tam nie boję jechać powiedziałam "Muszę zobaczyć Paryż póki nie spłonie"... Cóż za trafne spostrzeżenie.
Nie mogę uwierzyć że Katedra się paliła nie byłam jeszcze w Paryżu ale to moje marzenie...
Cóż... Na niektóre rzeczy nie mamy wpływu, ale to co się stało jest straszne... Tyle wieków stała katedra i nic się nie działo i akurat w naszych czasach...;/