szczerze na wieszakach też wygląda mdło pomimo super światła już nawet myślę nad kupnem manekina bo mam chyba ponad 100 sztuk ubrań z którymi stwierdziłam, że muszę się pożegnać bo wątpię, że do nich schudnę...
z manekina zdjęcia mnie osobiście w ogóle nie przekonują. Pooglądaj zdjęcia innych, które Ci się podobają i pokombinuj. Zrób zdjęcia w dobrym świetle, na jednolitym tle, nie dodawaj zbędnych rzeczy na zdjęciu, przede wszystkim wyprasuj i wyprostuj rzeczy, powieś je ładnie, prosto, praktyka czyni mistrza.
Ale też trzeba mieć trochę szczęścia i cierpliwości w sprzedaży. Ja miałam tak, że niektóre rzeczy, które bym nie pomyślała, że się sprzedadzą, sprzedały się od razu, a piękne rzeczy albo porządne wisiały dłuuuuugo. Wczoraj sprzedała mi się bluzka, która na stronce wisiała już ponad rok, może 1,5 roku.
Mam ogrom zaległości w kryształkowaniu na DC. Aż nie mam weny od czego zacząć. 😡
W domu jeszcze zostało trochę do ogarnięcia, ale ostatnie dwa tygodnie w pracy i ten cały remont mnie wykończyły. Stopy bolą niemiłosiernie. Do tego kolana.
Dzis bym zrobiła sobie luz, ale mam do zrobienia obiad. Najwyżej w weekend odpocznę, a najprędzej za tydzień.
Byłam tak zjechana, że w poniedziałek zaspałam do pracy. I w zasadzie cały tydzień leciałam w biegu na busa.
Oby to był koniec tego chaosu.
A ja właśnie narzeczonemu mowilam ze chyba kupie ładny manekin i zostawię go sobie później do sesji na suknie ślubną ale jak mówisz ze manekin nie przekonuje to chyba odpuszczę
Jeszcze nigdy nie byłam na takim skraju nerwicy. Pierwszy raz jestem zamknięta w domu na cztery spusty, wyniku dalej nie ma, sanepid nie może nam pomóc, bo tego nie przyspieszy, mam do nich zadzeonić, jak do środy wynik się nie pojawi. Czyli 10 dni od dnia pobrania wymazu.
K podchodzi do tego inaczejz bo dostał pracę zdalną do odwołania, ja mam zmieniany grafik, bo nie chce iść na L4 jak wynik może przyjść w każdym momencie. Odbije mi się to troche czkawką w listopadzie, jak będę klepać 6 dni po 12h, ale trudno. Nie zmienia faktu też to, że gosciu stracił węch, a ja od dwóch dni mam suchy duszący kaszel, temperatura mi skacze, głowa pulsuje, a dzisiaj doszedł katar - ale jakoś nadal mam nadzieję, że skoro wynik byłby pozytwyny to tyle byśmy nie czekali, a K może stracił węch przez zatoki.
Już trzy razy się pokłociliśmy w trakcie tych niecałych 5 dni w zamknięciu, bo ja nie wiem co ze sobą zrobić i szukam zaczepki, a on ma dosyć mojego pytania co godzine "jest wynik?". Jakoś nie umiem podejść do tego na luzie, z tyłu głowy mam też to, że oboje widzieliśmy się niedawno z moją mamą i nie chcę się już zamartwiać. Doszło do tego, że w nocy mi się śni, że mnie wyrzucają z pracy, bo już raz byłam odsunieta przez kontakt z osobą potencjalnie zarażoną, a teraz już mam to drugi raz, obie sytuacje w październiku. Ja wiem, że raczej to nie jest podstawa do zwolnienia, w końcu nie robię tego specjalnie i z wlasnej winy, ale w październiku przeracowałam tylko 7 dni, własnie przez te odsunięcia. A ja co by nie było, denerwuje się jak mam dużo pracy, ale jestem pracoholikiem i źle miz tym, że mój październik jest taki, a nie zawalony pracą i obowiązkami z nią związanymi.
Dopada mnie już jakiś psychiczny dół i mega pragnę wrócić do normalności.
Doskonale Cię rozumiem.
Ja jestem zamknięta w domu już 4 tydzień 😔
Miałam goraczke, brak wech, smaku, apetytu i bole mięśni. Do lekarza nie mogłam się dostać, a jak już mnie zapisano, to powiedział, że to może być covid i skierowanie na wymaz. Po pobraniu wymazu moje wyniki oraz Partnera przepadły. W międzyczasie i jemu zabrakło wechu oraz smaku, a do tego wszystkiego kaszel. Wydzwanialiśmy wszędzie po wyniki i nic. Partner dostał informację z sanepidu, że jest pozytywny, a mojego nie ma, więc uznają, że jest negatywny i nakładają kwarantanne. Po tych informacjach próbowaliśmy skontaktować się z lekarzem, ktory twierdził, że dalej wyniku nie ma i tyle, koniec rozmowy. Obdzwoniliśmy wszystko lekarza, sanepid, punkt pobrania wymazu, aż w końcu dostaliśmy namiar do laboratorium. W kolejce czekaliśmy 1,5h, ale się dodzwoniliśmy. Okazało się, że lekarz czegoś nie uzupełnił, dlatego nie dostał wyniku. Na infolini otrzymaliśmy nr próbki i adres strony internetowej, gdzie można pobrać wynik. Mój okazał się niejednoznaczny i zalecają pobrać 2 wymaz do 2 dni, Partnera dodatni. Więc znów zaczęliśmy dobijać się do lekarza. Po prawie tygodniu wszysystkie dane zostały uzupełnione w internetowym koncie pacjenta, a ja dostałam skierowanie na drugi wymaz. Odstep miedzy pierwszym a drugim wymazem miałam 9 dni... a mieli pobrać do 2....
Moj wynik wyszedł negatywny. Partnerowi zakończyła się izolacja, a ja muszę odsiedzieć w domu kolejne 10 dni kwarantanny...
Emocje jakie mi towarzyszyły to był płacz, bo czułam się bezradna i bez pomocy, gniew, frustracja. Partner miał duszności w nocy, a w słuchawce słyszeliśmy od lekarza, że nie ma czasu...
Były momenty, gdzie z bezsilności siedziałam i płakałam. Może to banalne, ale wieczorem parzyłam sobie melisę, żeby uspokoić nerwy i móc spokojnie przespać noc.
Spróbuj obdzwonić laboratorium lub sanepid, co z wynikiem. Coś już będziesz wiedziała i być może będziesz spokojniejsza.
Zdrówka!
Jestem mega zła. Pod koniec września złożyłam wniosek u swojego ubezpieczyciela dot. zawarcia dodatkowej umowy - pakietu medycznego. Agent, który u mnie był, powiedział, że pakiet będzie od 1.11, no bo potrzebują miesiąca. Stwierdziłam, że spoko. Na początku października dostałam już maila od ubezpieczyciela z OWU, wykazem jednostek. Pomyślalałam, że no to jeszcze chwila i chyba jest okej. Potem dostałam SMS, że pakiet będzie aktywny od 1.12, a jednocześnie na moim koncie pojawiła się już składka powiększona o ten pakiet medyczny, płatna na 1.11... Napisałam do agenta, zadzwoniłam do niego, bo nie odpisał - on jeszcze nic nie wie, nie dostał dokumentów z Warszawy. Okej, minęły 2 tygodnie. Za 2 dni mam termin składki i cisza... Nie wiem, czy jest gdzieś błąd, czy co się wydarzyło, ale nie mam zamiaru płacić prawie wyższej składki i przez miesiąć i tak być pozbawioną dostępu do usługi. Jakiś zart. Na razie zachęcili mnie do tego, żeby tę umowę sobie jednak wypowiedzieć.
Właśnie miałam pogadanke z rodzicami na temat strajków. Pogląd mojego ojca mnie dobija, jedzie tekstami typu "kobiece łono jest do rodzenia" itd., matka wcale nie lepsza, jest za tym żeby chore dzieci się rodziły. Boli mnie to, że rodzice 4 córek są za tym wszystkim, że nie chcą nas chronić w pierwszej kolejności, że chcą pozwolić na nasze cierpienie. I nie rozumieją, że to nie oni powinni mieć ostateczną decyzję, nie żadna z nas, tylko kobieta w ciąży.
@kngslk Moje kondolencje kochana
@Styli Trzymaj się tam
@jojoan to jest mega dziwny temat i rozumiem rozczarowanie. Jestem osobą niepełnosprawną i wierzącą, tym bardziej mnie boli kiedy słyszę że moja mama nie ma nic przeciwko temu, że nie ma aborcji. Jej wytłumaczenie, bo Pismo i Kościół tak mówią. Jednak wciąż uważa, że religia nie wtrąca się do polityki
U mojego ojca to jest bardziej "bo PiS tak mówi", dla niego to jest jak religia. Przeraża mnie to, że każda zła decyzja PiSu jest przez mojego ojca uważana za coś cudownego i przy każdej możliwej okazji, nawet przy rozmowie z klientami gdzie jednak tematy polityki nie powinny wchodzić, to zawsze zacznie mówić o zaletach PiSu i ile on to nam nie dał (nawet przy ciszy przy stole nagle zaczyna o tym mówić).
Wiadomo, że każdy może być za kim chce, ale tutaj to już bardziej fanatyzm.
Dziewczyny czy takie zdjęcia na Vinted będą ok? Bo już jestem tak załamana próba zrobienia ładnych zdjęć 😭
Chodzę po całym domu i szukam idealnego miejsca na zdjęcia, wstawiłam te ale większość rzeczy ma 0 wyświetleń już nie mam siły normalnie
Czasem te wyświetlenia mogą podskoczyć nawet jeden dzień po wystawieniu ubrań. U mnie rzadko zdarza się, żeby od razu ktoś coś polubił. Dopiero na następne dni widzę wzrost
Biblia mówi także „oko za oko”, żeby nie nosić ubrań z łączonych materiałów i inne... takie. Polecam lekturę, fascynująca
A w ogóle to właśnie sobie zdałam sprawę, że jest Halloween i będę się musiała obejść bez moich ukochanych, tradycyjnych Monsterów, bo wylądowaliśmy na kwarantannie. Dobrze, że mam chociaż pop corn serowy, bo bez niego już bym się chyba całkiem załamała
Zdjęcia ok . Najważniejsze, że rzeczy są dobrze widoczne. A do Vinted to w ogóle trzeba mieć sporo cierpliwości i chyba najlepiej wstawiać ubrania „sezonowe” w okolicach sezonu