Ja ogólnie jestem kiepskim kierowcą, więc nawet jak jestem zmęczona nie wsiadam za kółko, nawet nie wspominając o sytuacji, gdybym była na kacu.
Ja hejtuję swój brak organizacji, bo chyba tylko tak to nazwę. Mam wakacje, więc i zajęć w pracy mniej, mniej zajęć indywidualnych a jednak okazuje się, że tego jest sporo i ciężko mi pewne rzeczy pogodzić ze sobą, co prawda udaje mi się, ale kosztem życia towarzyskiego ... Zastanawiam się, jak dawałam radę w roku szkolnym, gdzie miałam wszystkiego 4 razy więcej + uczelnia .
teraz jeździ jedynie rowerem i na 5 lat zabrali mu prawko.. mi go wcale nie szkoda, bo jesli ktoś świadomie robi takie rzeczy to powinien być świadomy konsekwencji... A kary / grzywny pieniężne to nic nie daje kiedy ktoś zostaje kaleką lub ginie..
no tak, wystarczy nie napisać jasno to zaraz jakieś chore pociski...
nie powiedziałam że wsiadłam za kółko nie wiadomo na jakim kacu - po pierwsze to jedynie lekko głowa mnie bolała jak często przy okresie (i co jak mam okres też mam za kółko nie wsiadać ), po drugie do samochodu wsiadłam po południu gdzie nie czułam absolutnie żadnych dolegliwości, poza tym że nie miałam weny do jazdy - normalnie nie uważam się za mistrza kierownicy, ale jak nie mam dnia do jazdy to jadę po prostu jak mucha w smole - tylko dlatego jechało mi się tragicznie
robicie z igły widły, a ja jeszcze wiem kiedy mogę wsiąść za kierownicę - jeśli wiem, że nie dam rady to nie wsiadam, a już na pewno nie na ostrym kacu ani po alkoholu także nie rozumiem wielkiej burzy
na moje nieszczęście zdarza mi się pisać dość chaotycznie i aż odechciewa się cokolwiek w ogóle komentować bo zaraz ktoś obrzuci błotem przez brak dogadania...
@Janettt czasem trzeba większego zastanowienia nad tym co się pisze ... nikt tu Ci stryczka nie zakłada ale to co napisałaś każdy może zinterpretować po swojemu i nie masz czemu się dziwić, że wszystko tak poleciało.. forum jest otwarte i każdy moje napisać swoją opinię i tyle
wiem, ale to trochę śmieszne, że przez taką małą głupotę ludzie zaczynają lecieć po człowieku i nawet się nie zastanowią, czy może jednak nie zrozumiał źle
Jeśli mówisz, że miałaś kaca i źle się czułaś ale mimo wszystko wsiadłaś do auta to licz się z krytyką, bo jest to skrajnie nieodpowiedzialne. Nie wiemy w jakim dokładnie byłaś stanie, może lekko bolała Cię głowa a może jeszcze nie wytrzeźwiałaś? Nie dziw się więc, że Twój post spotkał się z takim oburzeniem. Nie wiem też co ma na celu chwalenie się tym że ma się kaca i ledwo co się przez to jeździ, ale ok...
no ludzie na takie rzeczy są najbardziej uczuleni... akurat jazda na gazie nie jest niczym normalnym i nie możesz się dziwić że dziewczyny i ja sama tak zareagowałyśmy .. teraz taka mała nauczka na zaś - 2 razy pomyśleć jak się coś powie bądź napisze .
dokładnie, dziś było ok - dojechała do domu innym razem już nie ... życie to nie totolotek . Ja sam,a wiem, że mnie jak coś boli , źle się czuje nie jadę. Teraz sama tydzień nie jade nigdzie boli mnie jedynie szyja a boje się , że nie zareaguje odpowiednio bo skupiam się tylko na tym że mnie boli ;/
to nie jest mała głupota i to nie były chore pociski, a jak najbardziej uzasadnione w stronę osoby, która prowadzi auto pijana... Jesli nie byłas i nie prowadziłaś to chwała Tobie, ale napisałas tak jakbyś wsiadła i prowadziła auto jeszcze na mocnym kacu, więc się nie dziw i nie miej pretensji. Skoro masz problem, ze "inni się nawet nie zastanowią, czy źle zrozumieli" to Ty się zastanów czy napisałaś coś dobrze i zrozumiale, bo twój wpis nie sugerował wcale tego o czym teraz mówisz.
Ty nie czulas zadnych dolegliwosci, a czesto jest tak ze kierowcy czuja ze sa trzezwi a okazuje sie ze maja cos we krwi. I nie, nie oskarzam Cię. Ale troche wyobrazni...
niestety w większości przypadków tak jest, że we krwi zostaje coś z wczoraj..
no nie którzy nie mają wyobraźni a inni zaś zdobywają ją niestety po fakcie ;/ ..
po 5 latach związku, wspólnym mieszkaniu wszystko szlag trafił. nagle mój facet wpadł w złe towarzystwo, zaczął pic i zdarzyło mu się ze 2, 3 razy nie wrócić na noc. odkryłam, że przepieprzył pieniądze obstawiając mecze, zasrany hazardzista. odsunęliśmy się od siebie, wyprowadziłam się, a teraz on wielce się stara i twierdzi, że się zmieni. wierzycie w wielkie, cudowne zmiany? bo mi się jakoś nie chcę. a dodam, że już rypało nam się kilka dobrych miesięcy.
Bardzo Ci współczuję...Przechodziłam coś podobnego i mój były zmienił się na 3 miesiące,a potem było,to samo...Trzeba uważać,bo można sobie narobić nadziei,a i tak wyjdzie jak wyjdzie.
@juliettaxx ja po dwóch latach powiedziałam w końcu dość, bo psuło się dość często i z wieeelu powodów. Może kiedyś się zmieni, ale wtedy może być już za późno.
@monikove @Syll ja uważam, że każdy zasługuję na drugą szansę. ale jeżeli dostał już kilkanaście drugich szans i nic nie zmienił to w końcu pękłam. z jednej strony cieszę się, że uwolniłam się z tego toksycznego związku, ale z drugiej, kiedy siedzę sama to myślę co może właśnie robić, z kim przebywa, co u niego, delikatnie czasem odczuwam tęsknotę, a kiedy przychodzi z kwiatami, chce rozmawiać, płacze, obiecuje zmianę to serce mi nie drży. zastanawiam się, czy to jeszcze jakieś uczucie, czy tylko przyzwyczajenie. oczekuję czegoś innego, powiedziałam mu jasno. niejednokrotnie. to dopiero po wyprowadzce i miesiącu życia osobno coś zrozumiał? mętlik totalny..
No właśnie...Jedna ok,ale kilkanaście??Nie,bo to będzie to samo...Rozumiem Cię,ale myślę,że czasami warto odpuścić.Może być,że czujesz przywiązanie,ale zobaczysz,że z czasem poczujesz się lepiej.Miałam,to samo.Myślałam itp.Tylko z czasem przeszło i teraz się zastanawiam jak mogłam być taka głupia,żeby cały czas dawać kolejne szanse.
Wierzę, że ludzie się zmieniają, ale rzadko i z ogromnym wysiłkiem. Za dużo już słyszałam na temat nałogów i historii pokroju: obiecywał, że się zmieni, ale obudziła się po 15 latach z niczym poza dwojgiem dzieci i kosmicznymi długami rozrabiającego mężusia do spłacenia.
Ludzie potrafią się zmienić dopiero jak coś mocno nimi wstrząśnie, bo inaczej machną tylko ręką na prośby. Według mnie jaki by człowiek nie był, we wszystkich przeważa ta egoistyczna część, nawet jeśli ktoś mówi, że zależy mu na dobru drugiego człowieka to zazwyczaj wybiera swoje przyjemności i trzyma przy swoim..
ja miałam jakieś 3-4 miesiące temu też nie miłe chwilę z moim T , zmienił pracę i był/jest podwładnym swojego dobrego kolegi.. i niestety zaczął się zachowywać tak samo jako On.. wiecznie jakiś poddenerwowany, nie gadalismy ze sobą jak kiedyś, nie żartowaliśmy.. jednego wieczora zapytalam go o jedną sprawę wiążącą się z jego szefem/pracą i jak nigdy po prostu nakrzyczał na mnie - kiedy nigdy tego nie robił - jesteśmy razem zaraz 6lat i zawsze był najlepszym kolegą, przyjacielem i facetem o którym zawsze marzyłam. Zaskoczeniem było dla mnie jego zachowanie, był całkiem inny i zmieniał się po mału ..Nie gadalismy ze sobą po tym ze dwa dni, a mieszkamy razem od samego początku gdy zaczelismy być razem. Przeprosił mnie za to zdarzenie, ja już praktycznie byłam spakowana i gotowa do wyprowadzki - powiedział , że się zmieni i faktycznie tak jest. Jest najlepszym facetem jakiego znam, nie mogę na prawdę powiedziec na niego złego słowa bo mam od niego wszystko co chce. Dlatego czasem trzeba dać drugą szansę ale przy tym obserwować i dać pstryczka w nos na przypomnienie .