Kulturalne narzekanie na rzeczywistość! Uwaga - zawiera offtopy!
Strona 1028 / 2892
Trzeci dzień bolą mnie zęby po zmianie gumek i drutów. Na szczęście niewiele już zostało do poprawy.
Mam kumulacje złości... Musiałam zmienić agencje z facetem i teraz zastanawiam się co dalej. Pierwsza agencja okazała się porażką, bo nie dostaliśmy normalnej lokacji, tylko byliśmy na tymczasowym mieszkaniu koło biura, które znajdowało się w szczerym polu. Do sklepu było 5 km. Sklep mały i drogo, a do tego nie mogliśmy wziąć rowerów, żeby do niego pojechać.Do pracy było 80 km i pracowaliśmy różną ilość godzin, więc czasami nie było nawet siły iść do tego sklepu. Na tymczasowym mieliśmy być 2-3 tygodnie, bo koordynatorka stwierdziła że nie ma zamiaru robić w razie W przeprowadzek. To trafiliśmy przez inną agencje na cebulki tulipana. Niestety skończyły się po 5 tygodniach. Mieliśmy od razu iść na inne cebulki, ale okazało się, że w naszym regionie nie ma pracy. Mamy rezerwę już drugi dzień. W poniedziałek i wtorek mamy rzekomo iść na pole, a środa, czwartek i piątek na magazyn. Jestem zła, bo dziewczyny obok nas zostały przeniesione w inny region i mają stałą pracę,a my czekamy na przeprowadzkę i nic cisza. W poniedziałek dzwonimy zapytać, czy nas przenoszą, a jeżeli nie, to w piątek zamawiamy busa na sobotę i wracamy do Polski. Nie ma sensu siedzieć skoro godzin jest strasznie mało. W dodatku jest, tyle potrąceń, że szkoda gadać. Pobierają opłatę nawet za pralnie, ale my pierzemy sami ręcznie, bo dla mnie, to już przegięcie 😤😤
W poniedziałek jedziemy z szynszylem do wety na badania, czy zwierzak kwalifikuje się do operacji. A w środę amputacja łapki. Ja chcę tylko, żeby było już po wszystkim, bo widzę, że się maluch męczy. Musimy mu wciskać do pyszczka karme ratunkową, bo w ciągu 3 dni spadł o 300 gram, wygląda okropnie i bardzo się męczy.
K chciał kechać do wety, która go tak załatwiła nawet nie wiem po co, chyba wyrzucić z siebie całą złość i żal, a ja sobie ciągle wypominam, że za długo czekałam i zaufałam niw temu weterynarzowi, co trzeba.
Mam dzisiaj bardzo pracowity, ale i pechowy dzień. Nóż prawie spadł mi na stopę, mało brakło a spadający garnek rozbiłby mi płytki w kuchni, odkurzacz mi wjechał z impetem w szklaną gablotkę, a myjąc podłogę rozlałam wodę z wiadra od mopa...
Chyba są jakieś nowe kryteria dostawania POTD. Już nie wystarczy żeby o pólnocy chmurka miała największą ilość kryształków
Tak się stresuje tym jutrzejszym wyjazdem do szpitala że cała noc nie spałam. Na dodatek jest mi tak niedobrze z nerwów że nie mogę nic zjeść 😣
Nigdy wcześniej nie miał takich ataków?
Mimo wszystko goń go do lekarza, z padaczką nie ma żartów.
@kngslk Masz rację! Ja codziennie jeżdżę do pracy pociągiem, a potem autobusem miejskim. Trzeba jakoś żyć, a pieniądze na drzewach nie rosną Ja staram się żyć normalnie, ale stosując się do zasad. Np. ostatnio byłam w kinie. Po prostu potrzebuję jakiejś rozrywki. Kurcze. Od rana do popołudnia człowiek w pracy, a potem co? Mam siedzieć w domu? Bo panuje wirus? Moim zdaniem trzeba nauczyć się z tym żyć. To jeszcze potrwa. Dla niektórych rozrywką czy potrzebą jest siłownia, dla innych basen, a jeszcze dla innych kino czy teatr. Myślę, że nie ma co się dać zwariować. No i oceniać innych. Bo niektórzy są domatorami, a niektórzy potrzebują innych ludzi i wyjść, aby czuć się dobrze psychicznie.
Wstałam o 10... Nie lubię tak późno wstawać, bo mam wrażenie, że dzień jest mega krótki. Ale poszłam spać po 1, o 5 sie obudziłam, a potem od 7 juz tak czuwałam sobie w łóżku i zamiast wstac, to leżałam, aż się skapłam, ze jest 10...
Zawsze mi się wydawało, że liczyły się nie tylko same kryształki, ale też same "wejścia" w to zdjęcie
ale ostatnio dresscloud pisało kilka razy i pokazywało na instagramie, że liczy się liczba kryształków pod zdjęciem dodanym danego dnia od północy do północy
Nigdy nie miał takich ataków... Broni się stary zgred przed szpitalem.
Wiążemy to z izotekiem...