Kulturalne narzekanie na rzeczywistość! Uwaga - zawiera offtopy!
Strona 1027 / 2892
Zamówiłam kilka rzeczy z Home & You i dzisiaj miała być paczka. Kurier rzucił (dosłownie) moją paczkę pod drzwi sąsiada, do mieszkania którego jest całkiem osobne wejście, i tylko dzięki ludzkiej życzliwości mogłam sobie tą paczkę zabrać. Żadnego telefonu, nic, rzucił paczkę i sobie poszedł. No szlag mnie trafia. Zastanawiam się jak pokwitował odbiór paczki bo ja nie wybrałam formy dostawy bezdotykowej i paczka wymagała podpisu albo podania kodu. Równie dobrze mogłabym się upierać że paczki nie dostarczył i tyle. Jutro będę pisać @ ze skargą... Zawsze się cieszyłam, że z kurierami mi się dobrze żyje, a tu takie coś...
Też o tym myślałam odtatnio, raz tylko byłam o krok od Pictures of the day🙄.
No ja akurat nie byłam na siłowni od marca lub lutego i nie żałuję że dzisiaj poszłam. Bez problemu dało się zachować dystans, wszędzie dostępne środki do dezynfekcji. Nie rozumiem dlaczego ja miałabym nie iść na siłownie, z zachowaniem wszystkich środków ochrony, a na weselu może bawić się 150 osób z całej Polski a nawet Europy . W każdym sklepie noszę maseczkę, która zasłania nos i usta, dezynfekuje ręce, nie dotykam tego czego nie kupię. W pociągu przez całą drogę miałam maseczkę, to dla mnie nie jest problem. Nie uważam, że moje pójście dzisiaj na siłownie z zachowaniem zdrowego rozsądku jest gorsze od ludzi, którzy mają problem z założeniem maseczki do sklepu na 10 minut, albo typów, którzy maseczkę ściągają, żeby sobie kaszlnąć. W sklepach to już nawet sprzedawcy nie noszą masek. Ale przecież Morawiecki powiedział, że nie ma się czego bać, że pokonaliśmy wirusa... Trzeba żyć, bo wirus będzie z nami pewnie jeszcze rok, o ile nie więcej. A od początku pandemii dużo się o nim nauczyliśmy. Ja dbam o siebie i o innych jak mogę, w tym o swoje zdrowie psychiczne.
Ja również myślę, że nie ma co popadać w paranoje - wszystko jest dla ludzi. Trzeba uważać, zachować dystans i korzystać z życia. Mnie na przykład bardzo męczyło siedzenie w domu - mało wychodziłam przez ostatni miesiąc ciąży, później urodziłam i wychodziłam jedynie na krótki spacer, a później koronawirus się pojawił i przez miesiąc nie byłam na swiezym powietrzu nie licząc balkonu. 😅 Także spędziłam w domu prawie pół roku. 🤦🏼♀️ Moje zdrowie psychiczne zostało mocno nadszarpnięte, więc myślę, że nie zabije mnie wyjście na basen czy siłownię, jeśli zachowam wszelkie możliwe środki bezpieczeństwa. 🥰
Dokładnie! Ja nie pozwalam sobie na szaleństwa, ale małymi krokami wracam do życia. Najbardziej stresująca była dla mnie podróż pociągiem, bo większość ludzi w ogóle nie miało masek, a podróż nie była krótka. Ale trudno. Byłam też na piwku na ogródkach, już ze 2 razy, zawsze idę w godzinach wczesnych, a jak robi się tłoczno to już dawno jestem w domu. Zawsze siadam na ogródku, w odległości od innych. Byłam też w second-handzie ze dwa razy. Często dezynfekuję ręce, nie przymierzam nic przez głowę. Maseczkę mam cały czas na nosie. Za to niemal boję się wchodzić do biedronki, bo ludzie tam mają totalnie wywalone i ja np. stoję za kimś 2 metry, a osoba za mną jakby mogła to by mi na głowę weszła. Obsługa bez maseczek, wszystko brudne, na pieczywie nikt nie używa rękawiczek jednorazowych.
A lekarze to swoją drogą. Moja babcia miała zabiegi rehabilitacyjne jakoś na początku lipca. Codziennie ta sama ankieta covidowa. Poczekalnia wyłączona z użytku, każdy wchodzi osobno, więc czekać trzeba przed drzwiami wejściowymi do przychodni w tym upale..
mi dwie ale po co codziennej tyrce po 14h w pracy mój mózg dziś po 5h w pracy i tak nie wyrabia
Damy radę! Mi tylko trzy teraz zostały, ale nie wiem czy po siłowni będę miała siły i światło na zdjęcia
Pociesze cię tym że że pracuje każdy weekend sobote i niedziele po 11😀
Ja mam to samo sobota i niedziela po 11 godzin (może ciut więcej), na dodatek są upały (dziś było 37 stopni! )