@Jednafiga jak ubiera swoje ubrania w tapecie to uważa żeby sobie nie pobrudzić,a w sklepie to nie jej to to ma gdzieś.Widziałam kiedyś laskę w Orseyu która wyszła z przymierzalni z bluzeczką mówi do koleżanki że dobra tylko musi ją wymienić na inną bo ją ubrudziła podkładem nie wytrzymałam i pytam jej kto ją ma taką brudną po niej kupić,wiecie co mi odpowiedziała
cytuję dokładnie "a co Cię to kur.. obchodzi Twoja bluzka zaniemówiłam
Ludzie są bezczelni, to fakt. Dzisiaj się na mnie jedna pani obraziła, bo jej powiedziałam, że nie może otwierać wszystkich lakierów po kolei. Takie to efekty zachowań 'klient nasz pan'.
Ja też podczas mierzenia ubrań bardzo uważam, nawet w lumpeksie. Kiedyś w sklepie "ekskluzywnym" była w przymierzalni taka siatka czy apaszka żeby zakładać i nie wybrudzić ubrań. Może do tego kartka, że jeśli ktoś ubrudzi ubranie to zmuszony jest je kupić- takie wystraszenie tapeciar
@blackline kurcze świetne rozwiązanie! Ale powiedz mi, bo ja sobie tego nie mogę wyobrazić - to był po prostu jakiś woreczek foliowy czy raczej coś a'la pończocha, czy jeszcze coś innego?
mi podczas mierzenia sukienek ślubnych w dwóch salonach pani dała taką jakby... "poszewkę na poduszkę", która była zszyta tylko po dwóch brzegach, a po dwóch nie, tworząc swego rodzaju "czapkę/róg". myślę, że tamta też tak mogła wyglądać
Niestety tak jest wszędzie, czy to w ciucholandach czy w sieciówkach.
Kartka to jakieś rozwiązanie, ale nie wiem czy każda będzie na nią zwracać uwagę. Ale na początku warto spróbować. Gdybym miała własny sklep i widziała, że to zdarza się często to wywiesiłabym informację, że za uszkodzenie (w tym ubrudzenie towaru) klient ponosi koszty i albo musi to kupić albo ponieść koszt prania.
Swoją drogą jestem jeszcze w stanie zrozumieć ubrudzony kołnierzyk/wejście na głowę jak jest jakieś wąskie itp. ale jak widzę pobrudzony podkładem czy szminką środek bluzki to się zastanawiam, jak one to robią. O.o
Mnie zawsze zastanawiało ile trzeba nawalic tego wszystkiego na twarz, by potem brudzic wszystko co sie tylko dotknie
O mamo. Myślę, że sama kartka nie pomoże-> dziewczyny to oleją. Wg mnie rozwiązaniem jest kartka + to, że się odnosi zakupy właśnie do osoby, która w takim sklepie pracuje.
Swoją drogą to mnie tak wkurzają takie ubrania usmarowane fluidem... W Zarze jest to nagminne. Szczególnie na białych bluzkach. A podczas wyprzedaży to już w ogóle, połowa ubrań ufajdana kosmetykami, aż mi się zakupy odechciewa robić.
A może kartka w stylu żeby uważały na swoja twarz, bo się rozmażą?
A przy okazji zwrócenie uwagi że ciuchy też są ubrudzone od tego? Tylko nie wiem jak to ująć na takiej karteczce?
Ogólnie to u mnie w mieście w sh nie ma przymierzalni, może jakby na jakiś czas zrezygnować z niej, to klientki zaczęłyby wypytywać o co chodzi, i jakoś tak nie wiem, pomyślały jakie są konsekwencje?
Nie wydaje mi się, aby kartka coś pomogła.
W sh, do których chodzę też nie ma przymierzalni jak u @ania173 . Nie wiem, czy właśnie zrezygnowanie z niej nie było najlepszym pomysłem .
Chociaż na początku na Twoim miejscu speóbowałabym z innymi sposobami. Choćby odnoszenie ubrań sprzedawcy powinno dać jakieś efekty. Komuś na pewno byłoby głupio oddać ubrudzone ubranie.
dla mnie to te jest niezrozumiale, zawsze uwazam zeby czegos nie pobrudzic, bo jest mi zwyczajnie glupio, sama nie chcialabym kupic niczego uwalonego podkladem... zawsze mnie to denerwuje.
Tak jak napisala @sufcia72 na swoje pewnie uwazaja, bo szkoda a w sklepie maja to w tylku..
wydaje mi sie, ze jedyne co pomoze, to numerki w przymierzalni, gdzie ktos bedzie stal i sprawdzal ubrania po przymierzaniu. Kartki i prosby niewiele dadza
to tak samo jak w sklepie, dziewczyna otwiera jakis np. zel pod prysznic - sobie powacha a potem zamyka i bierze ten sam zapach tylko nieotwarty rece opadaja
Moim zdaniem pomysł z informacją o odnoszeniu rzeczy do pracownika jest świetny i chyba jako jedyny może zdać egzamin. Najlepiej byłoby wywiesić nie tylko w przymierzalniach, ale i na sklepie informację, że zabrudzone kosmetykami rzeczy należy albo kupić, albo zapłacić pewną sumę za wypranie ich. Pomysł z siatką na głowę według mnie genialny, aczkolwiek nie jestem w 100% przekonana, czy się sprawdzi. Chociaż, jeśli przed oczami będzie informacja, że jeśli pobrudzi to zapłaci, to może się dwa razy zastanowi
I najlepiej gdyby ktoś stał przy przymierzalniach i odbierał te rzeczy, bo tak to te pobrudzone mogą sobie ukradkiem same odwieszać. Moim zdaniem nie ma się co patyczkować z takimi osobami i trzeba jasno określić zasady
@malinowa92 spróbuj powiesić apaszkę w przymierzalni razem z karteczką: "podczas przymierzania proszę korzystać z apaszek, ubrania pobrudzone podkładem lub pomadką traktujemy jak zakupione". W jednym ze znajomych butików chyba działało