Sam olej na pewno nie pomoże, bo olej to emolient - nałożony solo nie ma żadnych właściwości nawilżających. Jeżeli już coś takiego to najpierw coś nawilżającego - żel aloesowy, woda z gliceryną, a na to olej. Powinno pomóc. Spróbuj peeling z kawy ale z dużą ilością dodanego oleju i delikatnie. Tribiotic na pewno nie na otwarte rany. Spróbuj też wymoczyć w siemieniu lnianym - zagotuj żeby się zrobił glutek, trochę przestudź i tak sobie trzymaj w tym i masuj - na pewno pomoże.
Mnie po tych z Evree szczypią ręce niestety. Miałam kiedyś różowy, czerwony i niebieski - przy każdym było to samo przy takiej suchości.
Kurcze, żelu aloesowego nie mam niestety. Kiedyś miałam krem z mocznikiem, w sumie może powinnam się w niego zaopatrzeć. 🤔
O to jest myśl. Peeling z kawy faktycznie może pomóc, muszę spróbować.
Tribiotic na otwarte rany chyba nie jest zły, bo jak kiedyś sobie siekierą opuszek zerwałam to w miarę szybko się zagoił. W sumie to chyba lekarz tak zalecił - już nawet nie pamiętam.
Z siemieniem spróbuję o ile jest w domu. Najwyżej namówię mamę żeby kupila.
Moim zdaniem siemię będzie najlepszym wyjściem, możesz sobie nawet kilka razy podrzewać tego glutka i robić taki zabieg co godzinę, albo w wolnej chwilii .
Skąd ja to znam... Z takich tańszych rzeczy to polecam Ci też maść z witaminą A i wazelinę kosmetyczną, ja mam tą z Ziaji
U mnie sprawdził się krem do rąk z Ziaja (mleko kozie). Nie wiem co mnie uczula i czasami mam bardzo od tego czerwona i szorstka skórę od drapania aż do krwi. Jedyne co mi pomaga to to🙂
Mam dokładnie ten sam problem, mega suche dłonie, rany aż do krwi . O ile na noc smaruje zwykłym kremem do rąk typu Nivea i rano jest dobrze, tak tylko wystarczy, ze umyję ręce lub naczynia i problem wraca od nowa
U mnie krem Ziaji nie działa. Mama ma w domu setki różnych kremów i tak samo tej marki jak i innych nie działają.
Chyba znalazłam problem!
Mieszkając u siebie myłam ręce normalnym mydłem w kostce. Przyjechałam do rodziców i zaczęłam używać mydła w płynie. Takiego używają no to co miałam robić fochy.
Ale stwierdzilam, że może spróbuję używać mydła w kostce. Mama jakieś miała na wykończeniu. I powiem Wam że moje dłonie wracają do normy!
Rany się goją, a skóra nie jest tak drastycznie sucha.
W życiu bym nie pomyślała, że może mieć w tym udział mydło.
@unreallove a Ty jakiego mydła używasz?
Szczerze? Kiedyś się śmiałam z chrzestnego żony, że zmywa naczynia w gumowych rękawiczkach, ale teraz widzę chyba, że wiedziała co robi.
Mimo wszystko zmywanie w rękawiczkach jest okropne i wolę chyba jednak gołymi rękami.
Jutro jak nie zapomnę zrobię sobie "glugka" z siemienia.
Na razie kremów nie będę kupować, bo muszę mieć na dentystę, nawet na moją połowę czynszu już mi nie starczy. Także zakup kremów muszę odłożyć raczej.
Ja używam normalnego mydła w płynie, ale mam tak chyba od płynu do naczyń (kupuję w Lidlu) i ostatnio miałam różowy i miałam straszne te ręce, a teraz od 3 dni mam biały i już nie ma takiej tragedii. Są suche bo mam skłonność od tego, ale nie mam już ran do krwi, czerwonej skóry. Tak że jest dobrze, a co do kremu to wszystkie działają tylko na chwilę
Ja zawsze myje albo w Ludwiku, albo w Fairy. A u rodziców jakiś pur. Więc to też pewnie ma znaczenie.
Też mam skłonność. Pracując w piekarni miałam też ciągle wysuszone od dezynfekcji i azotu.
Wczoraj jeszcze na noc posmarowałam kremem Nivea i dziś jest w miarę ok, dużo lepiej niż wczoraj.