The Beauty Dept.

W chmurce nowość, którą wyszukałam niedawno w sklepie Action. Moją uwagę od razu zwróciło opakowanie z serduszkiem. Dodatkowo dawno już nie używałam żadnych nieznanych mi produktów do pielęgnacji włosów. I tym sposobem maska z marki The Beauty Dept trafiła do mnie!
W sklepie były dostępne trzy różne opcje a ja przekonałam się do wersji odżywczej. Jest to maska z olejkiem z passiflory oraz ekstraktem z mango. Ten zapach to petarda! Dosłownie mogłabym go wąchać i wąchać i nie spłukiwać z włosów. Bo niestety po spłukiwaniu wiele traci na intensywności. I już jest bardzo słabo wyczuwalny co uważam przy tak obłędnie pachnącym produkcie jest dużym minusem. Saszetka ma pojemność 50 ml jednak nawet przy dłuższych włosach można podzielić ją na więcej niż jedno użycie. Maska jest mocno gęsta, nie spływa z włosów i łatwo przykleja się do wilgotnych włosów. Użyłam jej na świeżo umytych włosach starając się jak najdelikatniej wmasować ją na całej długości. Nawet u nasady. Trzymałam ją przez około 5 minut - zawsze staram się pielęgnację stosować do tego dłuższego czasu co zaleca producent na opakowaniu. Zmyłam letnią wodą używając prysznica co trwało szybko i było łatwe do wykonania. Po wysuszeniu moje włosy były o wiele bardziej miękkie niż wcześniej. Maska nadała im delikatny blask. Muszę przyznać, że również ładnie się układały i nie było problemu z rozczesaniem. Produkt jest niedrogi a opakowanie bardzo wygodne i fajne do zabrania ze sobą do torby podróżnej. Zamiast pakować buteleczki wystarczy wrzucić taką saszetkę, która zajmuje o wiele mniej miejsca i jest bezpieczniejsza do przewożenia. Dla mnie to akurat duży atut i z pewnością będę sięgać po takie rozwiązanie w te wakacje. Maska z pewnością jeszcze do mnie powróci bo super się sprawdziła na moich włosach.

Zobacz post