Sisi&Me

Nie wiem od czego zacząć, więc może zacznę od uprzedzenia, że ta chmurka to będą same pochwały. Ten peeling zawładnął moim sercem w każdym stopniu. I chociaż minęło sporo czasu odkąd wygrałam ten peeling w SWOPIE, nieco mniej od momentu, kiedy go zdenkowałam - ma specjalne miejsce w moim serduszku, bo to najlepszy peeling do ciała, jaki w życiu używałam.
Zaczynają od ciężkiego, szklanego słoika, który potem można śmiało wykorzystać do czegoś innego - zakochałam się. Etykieta w kolorze butelkowej zieleni nie niszczy się pomimo, że peeling dobry miesiąc stał pod prysznicem i nie oszczędzałam go, dotykając słoiczka mokrymi rękoma czy chlapiąc go zwyczajnie wodą. Bardzo nie lubię, kiedy w produktach de facto skierowanych pod prysznic etykieta po chwili się łuszczy, a opakowanie specyficznie matowieje. Wygląda to wtedy brzydko i wcale nie cieszy oko przy używaniu.
Środek... co to jest za środek! Bardzo duża pojemność skrywa zbitą, ostrą masę. Nabieranie jej niezawsze należało do łatwych, ponieważ peeling potrafił się troszkę zbrylić w jedną masę. Zdecydowanie najłatwiej nabierało się go szpatułką. Bardzo "ciężka" konsystencja bosko rozprowadzała się po ciele, a te ostre drobinki bardzo relaksowały skórę podczas masażu. To, w jaki sposób dodatkowo ścierał skórę na dłoniach - no bajka! Za zdzieraka mamy tutaj sól z morza martwego i zmieloną zieloną kawę, więc peeling nie rozpuszcza się całkowicie na wilgotnej skórze, dzięki czemu jest meeega wydajny.

Ten zapach... unikałam (i nadal unikam, samo jakoś tak wychodzi) od zawsze zapachów cytrusowych w kosmetykach. Ale to cudo pachnie tak bosko!!! Oprócz cytryny można wyczuć również charakterystyczną woń rozmarynu, ale to wcale nie pachnie typowo przyprawą kuchenną.

Zobacz post

Zawartość mojego ostatniego swopa czyli Shape Your Wave marki Sisi&Me. Jest to peeling do ciała oparty na soli z morza martwego. Oprócz niej w składzie ma zieloną kawę i spirulinę, której zawdzięcza intensywną zieloną barwę. Ten kosmetyk pięknie i intensywnie pachnie zielonymi olejkami eterycznymi, głównie trawą cytrynową.
Opakowanie skrywa bardzo mocno zbitą zieloną masę. Dominują w niej duże kryształy soli, to mocny zdzierak. Tego kosmetyku fajnie się używa, masaż nim jest przyjemny. I bardzo aromaterapeutyczny. Masa się przyjemnie rozpuszcza pozostawiając na skórze lekko tłusty i pachnący film. To zasługa gliceryny i olejku migdałowego, które znajdziemy w składzie. Peeling jest wydajny i starczy na wiele aplikacji.
Stosowanie tego kosmetyku ma mieć działanie antycellulitowe, modelujące i ujędrniające. Takie efekty można jednak ocenić po długim i regularnym stosowaniu, więc skuteczność Shape Your Wave będę mogła podsumować dopiero przy okazji denka.
Muszę powiedzieć, że bardzo podoba mi się opakowanie. Duży szklany słoik (pojemność 350 g) jest ciężki i ładny. Błyszcząca ciemnozielona etykieta jest elegancka. Całość bardzo wpisuje się w mój gust, wygląda wręcz luksusowo.

Zobacz post