U mnie również nie ma na szczęście takich sytuacji. Ksiądz który do mnie przychodzi ma świetne poczucie humoru, w dodatku uczył mnie w gimnazjum religii, uwielbiałam go! Z tego co wiem nigdy nie wybrzydzał bo wręcz bardzo dziękował dostając nawet 20zł
W tym roku niestety nie przyjmuję kolędy ale to ze względu na przeprowadzkę, mieszkam u rodziny, która niestety jest innego wyznania.
U mnie księża są raczej dyskretni i nie czekają tylko na to aż ktoś wyjmie "kasę na stół". Osobiście uważam, ze jest to dobre podejście, bo przecież nie każdy ma na tyle pieniędzy, zeby dać nie wiadomo jaką sumę. Ja nie mam oporów z przyjmowaniem księdza, bo dość sporo śpiewam w kościele i po prostu ich znam i rozmawiamy dosyć często. Jednak moja mama zawsze się stresuje
U nas ksiądz będzie w drugiej połowie stycznie. Jeszcze nie rozmawialiśmy z mężem czy go przyjąć czy nie ale raczej tak... Chociaż może wyjść tak, że po prostu oboje w pracy będziemy.
Co do koperty. Nie jestem za dawaniem pieniędzy. Teraz mamy ważniejsze wydatki i nawet 50 zł jest nam potrzebne. Więc koperty nie będzie.
U nas to bywa bardzo różnie. Ogólnie parcie na kasę jest , bo od kilku lat budujemy plebanie - stara spłonęła w pożarze i w wyniku wszystkich zdarzeń zmarł nasz stary proboszcz. Ksiądz zapisuje ile kto daje i u nas te kwoty sięgają nawet 200 zł, ale nie woła i jeśli ktoś nie ma - nie robi problemu. Aktualny proboszcz rok lub 2 lata temu nie tylko nie wziął od nas pieniędzy ( w domu było 10 osób, tylko tata pracował i babcia miała emeryturę ) ale on dał 100 zł i cukierki dla dzieciaków, więc wielki szok. Osobiście nie przepadam za księżmi, ale obecny jest spoko - coś tam pożartuje. Jak babcia jeszcze żyła to bardzo go lubiła. Raz gdy przyszedł i babcia siedziała koło okna z laska zażartował coś w stylu ' o proszę jakie dwie laski '
U nas ksiądz jest całkiem spoko, chodzi po wsi jak chcesz to go wpuszczasz jak nie to nie. My przyjmujemy księdza i zazwyczaj 50zł w kopercie coś tam zapisze w zeszycie ale koperty nie otwiera przy nas. U nas w parafii kasa idzie w tym roku na wywóz śmieci z cmentarza dokończenie drogi wokół kościoła.
Jak 3 lata temu spalił nam się cały dach w pożarze i strych (w maju jakoś) to jak kolęda byłą w styczniu i chcieliśmy mu dać kasę to powiedział ze nie weźmie bo na pewno mamy jeszcze inne wydatki.
A to co miał buty zdejmować? No daj spokój... Mieszkanie jest do mieszkania a nie do wyglądania, serio aż taki gnój miał na tych butach, że już tego nowego dywaniku nie doprowadziłaś do czystości, że to takie straszne? Było go sprzątnąć przed wizytą, żeby nie daj boże ksiądz nie stanął na tym nowym dywaniku..
Co do snobów i sępów się nie zgodzę, znasz wszystkich księży, że uogólniasz? U mnie wszyscy księża są w porządku.
"kucharek i sprzątaczek".. Serio to takie dziwne? Przecież na plebaniach, zawsze były gosposie.
Trochę przesadzasz.
U nas przeważnie daje się 50 zł do koperty i 10 zł do skarbonki ministrantowi... Ale jak było cienko to rodzice dawali i 20 zł i nikt się nie czepiał. Był u nas niedawno taki fajny ksiądz co koperty nie chciał przyjąć, bo mówił, że pewnie mamy wydatki i on nie chce, ale na siłę wziął od taty, bo powtarzał, że to na kościół. Bardzo spoko ksiądz, taki skromny, on nic nie potrzebuje... Ogólnie to nie rozglądają się za kopertą, raz tata zapomniał i wyleciał za księdzem i też nie bardzo chciał już, ale w końcu wziął... Szkoda, że ten ksiądz od nas odszedł On nawet wydawał książki i całe honorarium na kościół dawał A nasz proboszcz jest łapczywy, ale na kolędzie u nas nie był w tym roku, był inny ksiądz, ale spóźniłam się 2 minuty na kolędę Ogólnie proboszcz jest postrzelony, ale księża całkiem spoko.
U nas się księdza zawsze przyjmowało, można było pogadać, czasem chodził diakon więc trochę też o sobie poopowiadał. Dawniej trzeba było dawać do ręki, teraz w kopertę. Nasz ksiądz że tak powiem dosyć lubi kasę, ale rozumie jeśli ktoś da niewiele. W tym roku mamy spokój bo będzie chodził tylko w jednej części parafii, ponieważ w zeszłym roku tam nie był bo się nie wyrobił (bierzmowanie, wizyta kogoś tam ważnego itd) no ale w kopertę i tak trzeba bd dać . Jednym z minusów wizyty duszpasterskiej było zawsze czekanie cały dzień na księdza
Do nas zawsze przychodził albo proboszcz, albo jeden inny ksiądz. Obaj bardzo mili, z chęcią posiedzieli chwilę dłużej i pogawędzili Proboszcz zawsze mnie wypytywał, co robię (studiuję/pracuję), czy mam chłopaka Ten drugi też był zawsze uprzejmy
Jedynie mieliśmy pecha co do godzin ich przyjścia, bo zawsze tak wypadało, że nasze podwórko (mieszkałam w kamienicy w centrum miasta) było ostatnim na ich liście danego dnia. A do tego my mieliśmy ostatni nr mieszkania, 43 Więc zazwyczaj do nas zaglądali 20-21, w zeszłym roku proboszcz pojawił się o 22.30 Na szczęście grzecznie zapytał, czy może o tak późnej godzinie jeszcze wejść, a że nam to nie przeszkadzało, to go wpuściliśmy
W tym roku raczej nie będzie u nas kolędy, bo mieszkamy tymczasowo w innym miejscu, i nie wiemy nawet, czy jakiś ksiądz tu zagląda (okolica to taka trochę patologia)
A, i jeśli chodzi o kopertę, to ani jeden ani drugi tego nie wymagali, ale jeśli się im dało, to uprzejmie dziękowali, na szczęście nie udawali super skromnych, że trzeba było im do ręki wciskać - nie znoszę czegoś takiego Suma nigdy nie była duża, zazwyczaj 20 zł, chyba, że byli z nami dziadkowie, to babcia zawsze chciała dać więcej. Ksiądz nigdy nie zaglądał przy nas do koperty
Raz jakoś tak wyszło, że zapomnieliśmy o kolędzie i ksiądz wpadł znienacka A że rodzice nie mieli żadnych banknotów o małych nominałach (20, 50 zł), to nie daliśmy nic, mama powiedziała wprost dlaczego. Ksiądz stwierdził, że nie ma problemu i wcale się nie dziwi
U mnie będzie w piątek, godzina zawsze jest mniej więcej podana, księży mamy bardzo fajnych, młodych, zawsze coś pogadają, na kopertę nie liczą, mieszkam z rodzicami ja nie daje, oni dają, nie wiem ile, nie interesuje mnie to.
Rok temu ksiądz na kolędzie pytał mnie o czarne paznokcie i tatuaże... nie zbyt lubię księży, tym bardziej, że mam jednego w rodzinie i cała Polska się z niego śmieje
u mnie ksiądz nie dostaje złamanego grosza, jak dla mnie księża to największa jawna sekta w Polsce i nie tylko. Mówią, że co łaska a cennik pokazują. To jest CHORE. ... więcej lepiej się nie wypowiem
Przyjmowaliśmy, jak chodziłam do podstawódki.
Pamiętam to z dzieciństwa, jako coś niemiłego, na siłę, nikt nie był zadowolony. Właziły mi do pokoju jakieś chłopy, małe, i duże, i dywan brudzili. I jeszcze im mama za to do skarbonki wsypywała. Absurd ; D