Sama w domu :'(
Kochane Clouders,potrzebuję trochę otuchy :-( W Sylwestra przeprowadziłam się do nowego mieszkania a właściwie segmentu z ogródkiem. No niby super ale osiedle jest jeszcze nie ogrodzone,niestrzeżone i prawie nie zamieszkane....no i pod lasem. Mój narzeczonym często pracuje na drugą zmianę a ja (tak jak dzisiaj) siedzę sama w domu i podskakuje na każdy szelest
Wiem ze z czasem się przyzwyczaję ale dziś mam pierwszy samotny wieczór i umieram że strachu :-( Nie mam nawet telewizji żeby czymś zająć myśli a neta mam jedynie w komórce :-( Może są tu jeszcze jakieś cykory,w grupie zawsze raźniej :-)
Ja taki cykor! Mieszkam na wsi, gdy jestem sama to światła wszędzie zapalone, a nawet jak ktoś jest ale każdy śpi to się boję gdy słyszę coś na dole, czy gdziekolwiek Najgorzej jak wiatr, coś się trzaska, kiedyś przestraszyła mnie cholernie butelka która strzeliła
Większego cykora ode mnie chyba nie ma Ja umarłabym chyba ze strachu w Twojej sytuacji, ale to też dlatego, że mam lęki, na szczęście biorę tabletki. Boję się nawet sama w pokoju w bloku spać, gdy w pokoju obok są rodzice. Mój mózg zawsze jakieś dźwięki/obrazy sobie wytwarza i muszę mieć lampkę zaświeconą, bo inaczej nie zasnę, a spod kołdry tylko oczy mi widać. Nie jesteś sama! Jestem z Tobą mentalnie
Ja też jestem cykorem ale nie na aż tak żeby wszędzie zapalać światła jak jestem na stancji to się nie boję zostawać sama bo mieszkam w bloku ale jak przyjeżdżam do swojego rodzinnego dwupiętrowego domu to trzęsę portkami jak zostaje sama po zmroku mieszkam na przedmieściach a nie pod lasem więc chyb a nie powinnam się bać ale zawsze sobie myślę, że nawet przez okno nie miałabym jak wyskoczyć w razie czego bo mam pokój na piętrze
Ja często chodzę bardzo późno spać i jak się czegoś naczytam albo naoglądam to tez wariuję, mieszkam na wsi, ale jak tylko wieje wiatr to tłucze się blacha na starym garażu, czasem woda sama zaczyna lecieć , a teraz mam jeszcze nowy nadmuch w piecu, który aktywuje się jak temperatura spada, nie wspominając o szczekających psach, więc wiem o czym mówisz Ale w takich chwilach słuchawki w uszy i jest git, pomaga mi też tłumaczenie każdego dźwięku - jak się upewnię co się tłucze - przestaje się tego bać więc więcej wiary, nic się nie stanie!
ja wolę zgasić światło, bo przerażają mnie dziwne cienie, więc boje się sama siebie ale w razie czego też mam tabletki i w razie potrzeby mogę wziąć i lezę spokojniej
Ja się właśnie najbardziej tych ciemności boję i tego, że w razie czego nie będę mogła się obronić, bo niczego nie będę widziała
Dziewczyny, ja też jestem strasznym cykorem! Na szczęście mieszkam w bloku, na wysokim piętrze i moje okna wychodzą akurat na latarnię, więc na co dzień nie mam problemu ze snem Ale czasem jeździmy do rodziców narzeczonego, którzy mieszkają w domu pod miastem i nocowanie tam jest dla mnie koszmarem – jest tak cicho i tak ciemno, że naprawdę ciężko mi usnąć, nawet kiedy wszyscy są w domu :o
Ja jestem cykor niesamowity. Boję się wielu rzeczy: ludzi, psów, koni, przechodzenia przez ulicę na przejściach bez świateł, wielkopowierzchniowych sklepów, itd, itd...
Usilnie staram się o tym nie myśleć, najbardziej pomagają dobre głośniki z dobrą muzyką.
Często też jeżdżę do dziadka i nocowanie dla mnie tam jest straszne Ma dwupiętrowy dom, a żeby wyjść na piętro, trzeba wejść po schodach, które ostro zakręcają i zawsze boję się, że z zakrętu coś strasznego mi wyjdzie Strych ma też obok pokoju w którym zazwyczaj śpię i za nic sama do łazienki w nocy nie pójdę, a jak już to biegiem wchodzę i wychodzę z niej Jak otworzy się tam oczy to kompletnie nic nie widać, jakby straciło się wzrok. Latarni żadnych nie ma, bo mieszka w samym środku lasów. A w tym pokoju jest też szafa z której kiedyś ''wyszła'' moja zmarła babcia, kiedy spałam z ciocią i sama w życiu nie spałabym w nim sama. Na dodatek obrazy Jezusa i Maryi, które wyglądają jakby śledziły każdy mój ruch... A w nocy słychać jakby ktoś po strychu chodził, a to tylko płyta z dachu się gnie.
Oj znam to uczucie... ja zawsze mieszkałam w domu na wsi gdzie było pełno ludzi. Później przeprowadziłam się do mojego chłopaka w bloku. Nie mogłam się przyzwyczaić do tych wszystkich dogłosów zza ścian i zawsze miałam wrażenie, że ktoś jest u nas. No i kiedy przyszła pierwsza noc gdzie zostałam sama dla mnie była masakra, zasnęłam dopiero o 5 nad ranem jak już było jasno na dworze. Wariowałam, sprawdzałam po kilka razy wszystkie pomieszczenia, czy okna i drzwi są dobrze zamknięte. Później wzięłam się na sposób i zostawiam włączone radio, delikatnie cichutko i jakoś z czasem nauczyłam się zostawać sama. Co prawda muzyka i światła muszą być pozaświecane, ale już tak nie wariuję i mogę spokojnie spać. Nie martw się kochana, z czasem się oswoisz i będzie lepiej, ale pierwsza noc niestety bywa ciężka, jednak jak to przetrwasz to już później będzie z górki !
Właśnie drzwi są problematyczne bo właśnie w salonie i sypialni mam takie duże balkonowe wychodzące na ogródek. I to mnie chyba najbardziej stresuje :'(
Kiedyś do mojego pokoju wprowadziły się myszy. Polecam wrażenia z chwili, zanim się zorientowałam, że mam gości
Mam podobnie i mimo że mieszkam w swoim domu już kilka lat to nie cierpię być sama w domu na noc U mnie więźba wydaje dziwne dźwięki ponoć pod ciężarem dachówki, ale ja już tam swoje wiem też jestem niesamowitym cykorem
@eendoorfin ja tam nie do końca wierzę w duchy itp. ale mojej cioci podobno w ogóle to się nie śniło. Ja wtedy spałam w tym pokoju, ona wróciła z łazienki i miała kłaść się spać, świeciła się tylko lampka i zauważyła jak się drzwi od szafy uchylają, jakby wiatr je otworzył. Widziała jak jej mama wychodzi z szafy, w ogóle nie wyglądała jakby była duchem. Trwało to chyba tylko moment, bo jak ciocia mrugnęła, to babcia zniknęła, ale szafa nadal była otwarta. Ciocia się przestraszyła bardzo i wzięła mnie na ręce i szybko z pokoju zbiegła na dół.
jeśli chodzi o schody to ja się boję nawet tych we własnym domu, pokój mam na drugim piętrze i kiedy wieczorem muszę do niego iść, to ogarnia mnie strach, jeszcze nigdy w nocy ani też wieczorem nie przeszłam po własnych schodach na luzie, zawsze mam sprint, byleby tylko już być na miejscu