Kulturalne narzekanie na rzeczywistość! Uwaga - zawiera offtopy!

Strona 351 / 2601

sailor
sailor
10.69k4 lata temu

@ralpf a ja właśnie nie rozumiem osób, które mówią że jest tyle ustalania i przygotowywania

Ze swojej strony pamiętam 2 spotkania z właścicielką sali w celu ustalenia menu i liczby gości, 1 spotkanie z wodzirejem co do piosenek, 2 wizyty w salonie po sukienke, 2 wizyty u złotnika po obrączki a po drodze też kwiaciarnia, 1 wizyta w cukierni. I tyle. Reszta przez internet.
Kościół swoją drogą bo te irytujące spotkania trzeba odbębnić.
I jakoś kurczę nie mogę powiedzieć żeby to było męczące bo działo sie to w odstępie kilku miesięcy, więc bez spiny spotykaliśmy się z tymi ludźmi. Nawet dość przyjemne to było, ale co kto lubi.

Dodam że na głowie mieliśmy jeszcze rocznego brzdąca.

ralpf
ralpf
4.13k4 lata temu
sailor • 4 lata temu
@ralpf a ja właśnie nie rozumiem osób, które mówią że jest tyle ustalania i przygotowywania :P Ze swojej strony pamiętam 2 spotkania z właścicielką sali w celu ustalenia menu i liczby gości, 1 spotkanie z wodzirejem co do piosenek, 2 wizyty w salonie po sukienke, 2 wizyty u złotnika po obrączki a po drodze też kwiaciarnia, 1 wizyta w cukierni. I tyle. Reszta przez internet. Kościół swoją drogą bo te irytujące spotkania trzeba odbębnić. I jakoś kurczę nie mogę powiedzieć żeby to było męczące bo działo sie to w odstępie kilku miesięcy, więc bez spiny spotykaliśmy się z tymi ludźmi. Nawet dość przyjemne to było, ale co kto lubi. ;) Dodam że na głowie mieliśmy jeszcze rocznego brzdąca. ;)

Dla mnie to nic przyjemnego.
W Kościele byliśmy 3 razy na spotkaniu w poradni, 2 całe dni na naukach, do tego musieliśmy jechać szmat drogi na jakieś Dni Skupienia. Mieliśmy problem z terminem, bo w tym dniu w diecezji nie ma żadnego ksiedza, wiec kupę czasu zajęły nam poszukiwania innego, z innej diecezji. Ksiądz pomylił się też co do godziny, więc musieliśmy zmieniać godzinę na zaproszeniach. 2 razy jechaliśmy do kościoła, bo zapomniał o spotkaniu. Ślub mamy poza miejscem zamieszkania, bo mieszkamy już w innym miejscu.

U kwiaciarki byliśmy 2 razy, na sali już 4. Trzeba było jechać do wszystkich gości, co zajęło nam jakieś 2 tygodnie. Nauka 1 tańca - 10 spotkań. Spotkania z orkiestrą 2, z fotogafem 1, z kamerzystą 2. 2 wizyty w drukarni - wszystko to godzinę drogi od nas. Ja pracuję codziennie do 17, więc to nie jest takie łatwe, żeby ktoś znalazł dla nas czas po 18 i to nie w każdy dzień przy pracy Pawła. .
W salonie sukni ślubnych byłam już 3 razy, 4 to odbiór sukni.


Przy takich trybach pracy, było to prawie niewykonalne i uznajemy to oboje za WIELKI sukces. Według nas wymagało to dużo czasu, dużo poświęceń i dużo przygotowań. Dlatego z wieeeeeelką ulgą odetchniemy w przeddzień ślubu. Tym bardziej podziwiam, skoro mieliście jeszcze na głowie dzidziusia .

sailor
sailor
10.69k4 lata temu
sailor • 4 lata temu
@ralpf a ja właśnie nie rozumiem osób, które mówią że jest tyle ustalania i przygotowywania :P Ze swojej strony pamiętam 2 spotkania z właścicielką sali w celu ustalenia menu i liczby gości, 1 spotkanie z wodzirejem co do piosenek, 2 wizyty w salonie po sukienke, 2 wizyty u złotnika po obrączki a po drodze też kwiaciarnia, 1 wizyta w cukierni. I tyle. Reszta przez internet. Kościół swoją drogą bo te irytujące spotkania trzeba odbębnić. I jakoś kurczę nie mogę powiedzieć żeby to było męczące bo działo sie to w odstępie kilku miesięcy, więc bez spiny spotykaliśmy się z tymi ludźmi. Nawet dość przyjemne to było, ale co kto lubi. ;) Dodam że na głowie mieliśmy jeszcze rocznego brzdąca. ;)

ralpf • 4 lata temu
Dla mnie to nic przyjemnego. W Kościele byliśmy 3 razy na spotkaniu w poradni, 2 całe dni na naukach, do tego musieliśmy jechać szmat drogi na jakieś Dni Skupienia. Mieliśmy problem z terminem, bo w tym dniu w diecezji nie ma żadnego ksiedza, wiec kupę czasu zajęły nam poszukiwania innego, z innej diecezji. Ksiądz pomylił się też co do godziny, więc musieliśmy zmieniać godzinę na zaproszeniach. 2 razy jechaliśmy do kościoła, bo zapomniał o spotkaniu. Ślub mamy poza miejscem zamieszkania, bo mieszkamy już w innym miejscu. U kwiaciarki byliśmy 2 razy, na sali już 4. Trzeba było jechać do wszystkich gości, co zajęło nam jakieś 2 tygodnie. Nauka 1 tańca - 10 spotkań. Spotkania z orkiestrą 2, z fotogafem 1, z kamerzystą 2. 2 wizyty w drukarni - wszystko to godzinę drogi od nas. Ja pracuję codziennie do 17, więc to nie jest takie łatwe, żeby ktoś znalazł dla nas czas po 18 i to nie w każdy dzień przy pracy Pawła. :D. W salonie sukni ślubnych byłam już 3 razy, 4 to odbiór sukni. Przy takich trybach pracy, było to prawie niewykonalne i uznajemy to oboje za WIELKI sukces. Według nas wymagało to dużo czasu, dużo poświęceń i dużo przygotowań. :D Dlatego z wieeeeeelką ulgą odetchniemy w przeddzień ślubu. Tym bardziej podziwiam, skoro mieliście jeszcze na głowie dzidziusia :D.

Ale wiesz, to wszystko z założenia przeżywa się tylko raz, więc fajne takie planowanie.
No oprócz Kościoła, bo te nauki to taka porażka. Szczególnie zajęcia z panią od kalendarzyka, która uczyła mnie planować ciążę...
Ja niezadowolona byłam jedynie z mojego ślubnego bukietu. Prawie się popłakałam jak go zobaczyłam. Był wręcz paskudny. A co do tańca, to uczyliśmy się sami w domu, bo mieliśmy zlepek różnych kawałków piosenek.

ralpf
ralpf
4.13k4 lata temu
sailor • 4 lata temu
@ralpf a ja właśnie nie rozumiem osób, które mówią że jest tyle ustalania i przygotowywania :P Ze swojej strony pamiętam 2 spotkania z właścicielką sali w celu ustalenia menu i liczby gości, 1 spotkanie z wodzirejem co do piosenek, 2 wizyty w salonie po sukienke, 2 wizyty u złotnika po obrączki a po drodze też kwiaciarnia, 1 wizyta w cukierni. I tyle. Reszta przez internet. Kościół swoją drogą bo te irytujące spotkania trzeba odbębnić. I jakoś kurczę nie mogę powiedzieć żeby to było męczące bo działo sie to w odstępie kilku miesięcy, więc bez spiny spotykaliśmy się z tymi ludźmi. Nawet dość przyjemne to było, ale co kto lubi. ;) Dodam że na głowie mieliśmy jeszcze rocznego brzdąca. ;)

ralpf • 4 lata temu
Dla mnie to nic przyjemnego. W Kościele byliśmy 3 razy na spotkaniu w poradni, 2 całe dni na naukach, do tego musieliśmy jechać szmat drogi na jakieś Dni Skupienia. Mieliśmy problem z terminem, bo w tym dniu w diecezji nie ma żadnego ksiedza, wiec kupę czasu zajęły nam poszukiwania innego, z innej diecezji. Ksiądz pomylił się też co do godziny, więc musieliśmy zmieniać godzinę na zaproszeniach. 2 razy jechaliśmy do kościoła, bo zapomniał o spotkaniu. Ślub mamy poza miejscem zamieszkania, bo mieszkamy już w innym miejscu. U kwiaciarki byliśmy 2 razy, na sali już 4. Trzeba było jechać do wszystkich gości, co zajęło nam jakieś 2 tygodnie. Nauka 1 tańca - 10 spotkań. Spotkania z orkiestrą 2, z fotogafem 1, z kamerzystą 2. 2 wizyty w drukarni - wszystko to godzinę drogi od nas. Ja pracuję codziennie do 17, więc to nie jest takie łatwe, żeby ktoś znalazł dla nas czas po 18 i to nie w każdy dzień przy pracy Pawła. :D. W salonie sukni ślubnych byłam już 3 razy, 4 to odbiór sukni. Przy takich trybach pracy, było to prawie niewykonalne i uznajemy to oboje za WIELKI sukces. Według nas wymagało to dużo czasu, dużo poświęceń i dużo przygotowań. :D Dlatego z wieeeeeelką ulgą odetchniemy w przeddzień ślubu. Tym bardziej podziwiam, skoro mieliście jeszcze na głowie dzidziusia :D.

sailor • 4 lata temu
Ale wiesz, to wszystko z założenia przeżywa się tylko raz, więc fajne takie planowanie. ;) No oprócz Kościoła, bo te nauki to taka porażka. Szczególnie zajęcia z panią od kalendarzyka, która uczyła mnie planować ciążę... Ja niezadowolona byłam jedynie z mojego ślubnego bukietu. Prawie się popłakałam jak go zobaczyłam. Był wręcz paskudny. A co do tańca, to uczyliśmy się sami w domu, bo mieliśmy zlepek różnych kawałków piosenek. ;)

Tak.. Mnie nic tak nie wykończyło jak te durne spotkania przedmałżeńskie, gdzie do ślubu przygotowywała nas para ze stażem 4 letnim.. My w związku jesteśmy lat 11, więc nawet oni powiedzieli, że powinniśmy się zamienić miejscami. Nie dało to nic, na prawdę nic .

Ja jestem ciekawa jak wszystko wyjdzie, niecierpliwię się już i może to wszystko się pogłębiło i dlatego tak to wygląda. Wybieranie dekoracji, kamerzysty i fotografa, czy zaproszeń to była świetna zabawa, ale już dopilnowywanie terminów za innych, czy problemy z terminami w Kościele, dały nam mocno popalić, bo sala była zarezerwowana od 1,5 roku, a nie było wiadomo, czy ktoś nam udzieli ślubu

sailor
sailor
10.69k4 lata temu

My na szczęście problemu z terminem i księdzem nie mieliśmy. Ślubu nam udzielał ten sam który chrzcił Młodą, a co najlepsze to nawet pieniędzy nie chciał.
Największy stres miałam przed przyjazdem mojego, ale ze świadkową i moją mamą wypiłyśmy po 2 na odwagę i powiem Ci że jakoś poszło. Nie denerwowałam się w kościele, ale za to mój, zamiast podczas przysięgi powiedzieć "i że cię nie opuszczę" powiedział "i że cię nie dopuszczę". Wszyscy tak zaczęli się śmiać, że mi aż łzy pociekły ze śmiechu. Atmosfera od razu się rozluźniła. A później już poszło gładko.

ralpf
ralpf
4.13k4 lata temu

Haha super .
My zobaczymy się dopiero w Kościele, a do ołtarza prowadzi mnie mój Dziadzio, więc pewnie będę się stresować, ale nie zamierzam o tym myśleć i się nie nakręcać. Te kieliszki na odwagę, każdy mówi, że to bardzo dobry pomysł .

sailor
sailor
10.69k4 lata temu
ralpf • 4 lata temu
Haha super :D. My zobaczymy się dopiero w Kościele, a do ołtarza prowadzi mnie mój Dziadzio, więc pewnie będę się stresować, ale nie zamierzam o tym myśleć i się nie nakręcać. Te kieliszki na odwagę, każdy mówi, że to bardzo dobry pomysł :P.

My razem wchodziliśmy. Mój tato by się pewnie za bardzo stresował gdyby miał mnie prowadzić Poza tym chciałam dłużej pojeździć super, ekstra zabytkowym, 2 osobowym kabrio, które mój prowadził

ralpf
ralpf
4.13k4 lata temu
ralpf • 4 lata temu
Haha super :D. My zobaczymy się dopiero w Kościele, a do ołtarza prowadzi mnie mój Dziadzio, więc pewnie będę się stresować, ale nie zamierzam o tym myśleć i się nie nakręcać. Te kieliszki na odwagę, każdy mówi, że to bardzo dobry pomysł :P.

sailor • 4 lata temu
My razem wchodziliśmy. ;) Mój tato by się pewnie za bardzo stresował gdyby miał mnie prowadzić :D Poza tym chciałam dłużej pojeździć super, ekstra zabytkowym, 2 osobowym kabrio, które mój prowadził :)

Paweł będzie też prowadził wynajętego na cały dzień, starego, blękitnego Mustanga Nie mogę się go doczekać.

wenkka
wenkka
8.4k4 lata temu
ralpf • 4 lata temu
Jak już tak narzekamy i narzekamy, to ja teraz kilka słów od siebie. Nie rozumiem osób, które uwielbiają organizować wesela, lub robią to zawodowo. :D My mamy już wszystkiego totalnie dość, chciałabym żeby był już 07.09, żebym została żoną i mogła cieszyć się tym tytułem, Paweł mówi to samo. :D Dobrze, że tak strasznie zaangażowała się w przygotowania też moja mama, bo bez nich nie dałabym rady.. Bardzo pomogła mi też w podjęciu słusznej decyzji @TheDream. Usługodawcy są różni, wszystkich trzeba ponaglać, dużo załatwiania mieliśmy też z Kościołem, przez niego pewnie straciłam siły do dalszych działań.. Moja praca 6 dni w tygodniu i 3 zmianowa Pawła, wcale nie ułatwiała nam zadania. Powiem Wam, że teraz im bliżej do tego wesela, tym bardziej oddycham z ulgą, że tak mało zostało. Pamiętam swój power do działania na początku organizowania i teraz, kiedy opadają mi już ręce. :D Strasznie nas to ze sobą scaliło, rodzinnie, bo wiemy, że możemy na sobie polegać i fajnie, że spędziłam na przygotowaniach z Pawłem tyle czasu. Mam nadzieję, że wszystko będzie przepięknie i że ten sierpień szybko nam zleci. :D

Mnie sie nie chcialo od poczatku, więc wzmagala sie tylko irytacja. ale ja nie przywiązuje uwagi do szczegolow i daleko mi od perfekcji, wiec uznaje, ze o tyle mialam łatwiej wiele rzeczy zostawilam samym sobie i wszystko wyszlo. Kulminacja moich nerwów nastąpiła w piątek, dzień przed ślubem, poryczałam sie nad winietkami. Ale wszystko ogarnialismy i wybieralismy sami, nie pomagali nam rodzice, ale po prostu tego nie chcialam Do tego sami robiliśmy zaproszenia, winietki i plan stolow odpuscilam i poprosiłam koleżankę, zeby mi zaprojektowała, bo nie mialam już siły...

Nie pij nic przed, a na pewno nie wódkę po 1. czego nie zrobisz i tak będzie trochę smierdzialo, zwlaszcza jak będzie ciepło, a po 2. bez przesady, są bardziej stresujące rzeczy.

Wasz ślub na pewno będzie wymarzony! Czekam na zdjęcia. PS wez wode do auta i zrob 2 łyki przed wejsciem do kosciola. Mnie tak zaschlo w gardle, ze nie umialam przemielic hostii w buzi, bo nie mialam sliny Prawie sie udusilam, a jak dostalam wino mszalne, to nie umialam sie go napic, bo kielich byl tak gleboki, ze bałam sie, ze zaraz uwale sukienke

sailor
sailor
10.69k4 lata temu
ralpf • 4 lata temu
Jak już tak narzekamy i narzekamy, to ja teraz kilka słów od siebie. Nie rozumiem osób, które uwielbiają organizować wesela, lub robią to zawodowo. :D My mamy już wszystkiego totalnie dość, chciałabym żeby był już 07.09, żebym została żoną i mogła cieszyć się tym tytułem, Paweł mówi to samo. :D Dobrze, że tak strasznie zaangażowała się w przygotowania też moja mama, bo bez nich nie dałabym rady.. Bardzo pomogła mi też w podjęciu słusznej decyzji @TheDream. Usługodawcy są różni, wszystkich trzeba ponaglać, dużo załatwiania mieliśmy też z Kościołem, przez niego pewnie straciłam siły do dalszych działań.. Moja praca 6 dni w tygodniu i 3 zmianowa Pawła, wcale nie ułatwiała nam zadania. Powiem Wam, że teraz im bliżej do tego wesela, tym bardziej oddycham z ulgą, że tak mało zostało. Pamiętam swój power do działania na początku organizowania i teraz, kiedy opadają mi już ręce. :D Strasznie nas to ze sobą scaliło, rodzinnie, bo wiemy, że możemy na sobie polegać i fajnie, że spędziłam na przygotowaniach z Pawłem tyle czasu. Mam nadzieję, że wszystko będzie przepięknie i że ten sierpień szybko nam zleci. :D

wenkka • 4 lata temu
Mnie sie nie chcialo od poczatku, więc wzmagala sie tylko irytacja. :P ale ja nie przywiązuje uwagi do szczegolow i daleko mi od perfekcji, wiec uznaje, ze o tyle mialam łatwiej :P wiele rzeczy zostawilam samym sobie i wszystko wyszlo. :D Kulminacja moich nerwów nastąpiła w piątek, dzień przed ślubem, poryczałam sie nad winietkami. :D Ale wszystko ogarnialismy i wybieralismy sami, nie pomagali nam rodzice, ale po prostu tego nie chcialam :) Do tego sami robiliśmy zaproszenia, winietki i plan stolow odpuscilam i poprosiłam koleżankę, zeby mi zaprojektowała, bo nie mialam już siły... Nie pij nic przed, a na pewno nie wódkę :D po 1. czego nie zrobisz i tak będzie trochę smierdzialo, zwlaszcza jak będzie ciepło, a po 2. bez przesady, są bardziej stresujące rzeczy. Wasz ślub na pewno będzie wymarzony! :* Czekam na zdjęcia. :D PS wez wode do auta i zrob 2 łyki przed wejsciem do kosciola. Mnie tak zaschlo w gardle, ze nie umialam przemielic hostii w buzi, bo nie mialam sliny xD Prawie sie udusilam, a jak dostalam wino mszalne, to nie umialam sie go napic, bo kielich byl tak gleboki, ze bałam sie, ze zaraz uwale sukienke :D

Heh nie dajmy się zwariować, po 1 czy 2 nic nie czuć, poza tym są gumy cukierki itp. Ja dodatkowo przemieliłam jeszcze parę ciastek, bo wiedziałam że będzie mi burczało w brzuchu

Woda to super pomysł, ale to też zależy od osoby. Każdy siebie zna najlepiej i wie czego mu trzeba w takich sytuacjach.

ralpf
ralpf
4.13k4 lata temu

Fajnie, że sie udzieliłyście z pomocnymi dla mnie radami. Wyciągnę wnioski i na pewno z nich skorzystam według własnego uznania. Nie ukrywam, że rady doświadczonych w danych kwestiach osób, zawsze były dla mnie pouczające i dające do myślenia, dlatego wezmę je sobie do serca. Ja też pewnie podzielę się z innymi swoimi przemyśleniami i radami, po wszystkim. @sailor @wenkka Oczywiście zdjęciami również.

PS. @wenkka, ja jestem akurat po wysłaniu planu stołów i to było najtrudniejsze dla mnie zadanie dotychczas

Syll
Syll
17.36k4 lata temu

Moje największe zmartwienie to niedziałający Instagram

Syll
Syll
17.36k4 lata temu
ksanaru • 4 lata temu
Jeśli temat nadal stoi na chmurkach i tego co się w nim znajduje to mnie irytuje dodawanie rzeczy których się nie używa, rzeczy mamy siostry koleżanki, o których w zasadzie nie wiele jest się w stanie powiedzieć, nie jest to w żaden sposób inspirujące.

To może oprócz "Mój mężczyzna" i "Moje dziecko" zrobić kategorię moja mama, siostra, koleżanka?

ralpf
ralpf
4.13k4 lata temu
Syll • 4 lata temu
Moje największe zmartwienie to niedziałający Instagram :D

Spoko! Już działa @Syll

Syll
Syll
17.36k4 lata temu
Syll • 4 lata temu
Moje największe zmartwienie to niedziałający Instagram :D

ralpf • 4 lata temu
Spoko! Już działa @Syll :P

U mnie nadal nie A chciałam podołować się jak bardzo mam nudne życie, oglądając relacje innych

Zagmatwana
Zagmatwana
5.75k4 lata temu
Syll • 4 lata temu
Moje największe zmartwienie to niedziałający Instagram :D

ralpf • 4 lata temu
Spoko! Już działa @Syll :P

Syll • 4 lata temu
U mnie nadal nie :( A chciałam podołować się jak bardzo mam nudne życie, oglądając relacje innych :D

U mnie też już działa ;D

sailor
sailor
10.69k4 lata temu
ralpf • 4 lata temu
Fajnie, że sie udzieliłyście z pomocnymi dla mnie radami. Wyciągnę wnioski i na pewno z nich skorzystam według własnego uznania. Nie ukrywam, że rady doświadczonych w danych kwestiach osób, zawsze były dla mnie pouczające i dające do myślenia, dlatego wezmę je sobie do serca. Ja też pewnie podzielę się z innymi swoimi przemyśleniami i radami, po wszystkim. *.* @sailor @wenkka Oczywiście zdjęciami również. PS. @wenkka, ja jestem akurat po wysłaniu planu stołów i to było najtrudniejsze dla mnie zadanie dotychczas :P

I jeszcze jedna ważna rada: nie pij wszystkich toastów. Tzn nie pij wódki za każdym razem. My mieliśmy w butelce po wódce wodę mineralną i właśnie ją piliśmy za każdym razem. Bo inaczej by nas szybko wzięło. A nie ma chyba większej żenady niż pijani państwo młodzi na własnym weselu.

Lacrimosa
Nieznany profil
4.2k4 lata temu
Syll • 4 lata temu
Moje największe zmartwienie to niedziałający Instagram :D

ralpf • 4 lata temu
Spoko! Już działa @Syll :P

Syll • 4 lata temu
U mnie nadal nie :( A chciałam podołować się jak bardzo mam nudne życie, oglądając relacje innych :D

Większość ma nudne, tylko na Instagramie to inaczej wygląda

nazwa001
nazwa001
5.62k4 lata temu
ralpf • 4 lata temu
Fajnie, że sie udzieliłyście z pomocnymi dla mnie radami. Wyciągnę wnioski i na pewno z nich skorzystam według własnego uznania. Nie ukrywam, że rady doświadczonych w danych kwestiach osób, zawsze były dla mnie pouczające i dające do myślenia, dlatego wezmę je sobie do serca. Ja też pewnie podzielę się z innymi swoimi przemyśleniami i radami, po wszystkim. *.* @sailor @wenkka Oczywiście zdjęciami również. PS. @wenkka, ja jestem akurat po wysłaniu planu stołów i to było najtrudniejsze dla mnie zadanie dotychczas :P

sailor • 4 lata temu
I jeszcze jedna ważna rada: nie pij wszystkich toastów. Tzn nie pij wódki za każdym razem. My mieliśmy w butelce po wódce wodę mineralną i właśnie ją piliśmy za każdym razem. Bo inaczej by nas szybko wzięło. A nie ma chyba większej żenady niż pijani państwo młodzi na własnym weselu.

Na swoim weselu piłam wódkę jedynie przy wejściu na salę, przy powitaniu, później tylko woda z butelki na wódkę 🙈

Syll
Syll
17.36k4 lata temu
Syll • 4 lata temu
Moje największe zmartwienie to niedziałający Instagram :D

ralpf • 4 lata temu
Spoko! Już działa @Syll :P

Syll • 4 lata temu
U mnie nadal nie :( A chciałam podołować się jak bardzo mam nudne życie, oglądając relacje innych :D

Nieznany profil • 4 lata temu
Większość ma nudne, tylko na Instagramie to inaczej wygląda xD

Haha wiem, wiem, że większa część ich dnia jest reżyserowana Tak tylko ironicznie napisałam.

albo dołącz do nas i udzielaj się na forum.