Kulturalne narzekanie na rzeczywistość! Uwaga - zawiera offtopy!

Strona 1101 / 2892

lubietox3
lubietox3
4k5 lat temu
domkapodomka • 5 lat temu
MATKO NIENAWIDZĘ POLSKIEJ SŁUŻBY ZDROWIA. Od niedzieli 11.10 pmam problem z uchem, strzelało, strzykało, traciłam na chwile słuch. We wtorek 13.10 teleporada u ogólnego, wiadomo. Skierowanie do laryngologa, wizyta u laryngologa umówiona na 19.10 w poniedziałek - chwała im za to, że WIZYTA, a nie TELEPORADA. w poniedziałek Pani doktor stwierdza zapalenie ucha, dostaje krople i antybiotyki. I tracę wieczorem słuch na te ucho. We wtorwk nie ma Pani doktor, może będzie we środę mam braç leki według zaleceń i będę żyć. No okej, ufam i wierzę. Wczoraj w pracy ledwo komunikuję się z ludźmi, jak ziewam to umieram z bólu, ktoś może wrzeszczeć mi do prawego ucha, a ja nie słyszę nic. Dzisiaj rano wstaję po nocce, doszedł ból, ucho rozsadza mi ciśnienie, łzawi mi oko. Dzwonie do ośrodka, czy jest Pani doktor - wzięła sobie wolne, ale dostanę teleporadę w poniedziałek, 26.10. No więc jadę na SOR - podzielony na dwa wejścia jedno to zwykły SOR, drugie to SOR dla covidowców. Jeden namiot biały, drugi czerwony. W białym dwóch ratowników i odwalona w sukienkę Pani ćwierkają sobie o tym, że jakieś testy w środę, że za mało przerwy, że coś tam. No to wbijam tam, ciągle płacząc na te oko od bolącego ucha. I tłumaczę, że potrzebuję pomocy, bo straciłam słuch i zaraz głowa mi wybuchnie. Szanowna Pani do mnie mówi, że mam iść do swojej przychodni do lekarza ogólnego. Nie dociera do szanownej Pani, że miała już teleporadę, miałam wizytę i że jest ze mną coraz gorzej. Pani mi zaproponowała, żebym napisała skarge do NFZ że moja przychodnia mnie nie chce dzisiaj przyjąć. Powiedziałam, że skargę napiszę zaraz na nią, że szukam pomocy na SORze, a ona mi jej odmawia. Ta sama Pani osobiście nagle mocno wystraszona prowadzi mnie przez główne wejście szpitala na oddział laryngologiczny i fuczy do mnie, że mam czekać na swoją kolej. To jej powiedziałam, że musi do mnie mówić podniesionym tonem tak jak przed.chwilą w namiocie, bo tak się składa, że nie słyszę, bo straciłam na te prawe ucho słuch. Czekałam 30 minut na lekarza. I nagle się okazało, że te gałagny w białym namiocie nie założyli mi karty pacjenta. Więc Pan doktor przy mnie zadzwonił i powoedział, że ja zaraz tam podejdę i bardzo prosi, żeby mi w tym namiocie kartę pacjenta założyli. Więc gibię znowu do białego namiotu, wieje, ja płaczę - wchodzę wreszcie tam, a tam jakiś młody ratownik medyczny. Twierdzi, że nikt nie dzwonił, on nie wie o co chodzi, ale mi karte założy. Wiecie, co zrobił? Wypełnił za mnie ankietę covid i mi ją daje i mówi do mnie, że tam w głąb namiotu mam.iść i tam jest lekarz poerwszego kontaktu. To ja do niego mówoę, że na mnie czeka laryngolog i chirurg, że potrzebuje tylko karty pacjenta, żeby minw system wklepał moje dane. Ratownik stwierdza, że ta ankieta mi wystarczy.i że on i tak nie wie o co chodzi, więc sobie mogę to zabrać i iść. To ja znowu rura na obkoło szpitala, główne wejście, na piętro do laryngologa. Lekarz wziął ode mnie kartę, mówi, że to nie to. I wtedy pękłam, stanęłam na korytarzu, popłakałam się i powoedziałam, że jak mi zaraz ktoś nie pomoże, to spboe z bólu odgryzę ręke. Przyjął mnie, bez wpisywania w system, bez żadnych danych, tylko z tą ankietą. Okazało się, że trzeba nacinać... jamę bębenkową? Coś takiego, nacinać i czyścić. Jak zobaczyłam skalpel to prawie tam zeszłam na fotelu, z bólu i chyba nerwów, że takie cyrki się wyprawia w miejscu, gdzie człowiek jedzie szukać pomocy.

Współczuję najmocniej Wiem co to ból ucha, bo za dzieciaka co roku w zimę miałam coś, na szczęście teraz spokój, bo w sumie mrozów takich nie ma... To jest śmieszne jak Cię potraktowali, smutne bardzo zdrówka!

Syll
Syll
17.75k5 lat temu

Od rana boli mnie głowa

Karolinnaa
Karolinnaa
15.43k5 lat temu
domkapodomka • 5 lat temu
MATKO NIENAWIDZĘ POLSKIEJ SŁUŻBY ZDROWIA. Od niedzieli 11.10 pmam problem z uchem, strzelało, strzykało, traciłam na chwile słuch. We wtorek 13.10 teleporada u ogólnego, wiadomo. Skierowanie do laryngologa, wizyta u laryngologa umówiona na 19.10 w poniedziałek - chwała im za to, że WIZYTA, a nie TELEPORADA. w poniedziałek Pani doktor stwierdza zapalenie ucha, dostaje krople i antybiotyki. I tracę wieczorem słuch na te ucho. We wtorwk nie ma Pani doktor, może będzie we środę mam braç leki według zaleceń i będę żyć. No okej, ufam i wierzę. Wczoraj w pracy ledwo komunikuję się z ludźmi, jak ziewam to umieram z bólu, ktoś może wrzeszczeć mi do prawego ucha, a ja nie słyszę nic. Dzisiaj rano wstaję po nocce, doszedł ból, ucho rozsadza mi ciśnienie, łzawi mi oko. Dzwonie do ośrodka, czy jest Pani doktor - wzięła sobie wolne, ale dostanę teleporadę w poniedziałek, 26.10. No więc jadę na SOR - podzielony na dwa wejścia jedno to zwykły SOR, drugie to SOR dla covidowców. Jeden namiot biały, drugi czerwony. W białym dwóch ratowników i odwalona w sukienkę Pani ćwierkają sobie o tym, że jakieś testy w środę, że za mało przerwy, że coś tam. No to wbijam tam, ciągle płacząc na te oko od bolącego ucha. I tłumaczę, że potrzebuję pomocy, bo straciłam słuch i zaraz głowa mi wybuchnie. Szanowna Pani do mnie mówi, że mam iść do swojej przychodni do lekarza ogólnego. Nie dociera do szanownej Pani, że miała już teleporadę, miałam wizytę i że jest ze mną coraz gorzej. Pani mi zaproponowała, żebym napisała skarge do NFZ że moja przychodnia mnie nie chce dzisiaj przyjąć. Powiedziałam, że skargę napiszę zaraz na nią, że szukam pomocy na SORze, a ona mi jej odmawia. Ta sama Pani osobiście nagle mocno wystraszona prowadzi mnie przez główne wejście szpitala na oddział laryngologiczny i fuczy do mnie, że mam czekać na swoją kolej. To jej powiedziałam, że musi do mnie mówić podniesionym tonem tak jak przed.chwilą w namiocie, bo tak się składa, że nie słyszę, bo straciłam na te prawe ucho słuch. Czekałam 30 minut na lekarza. I nagle się okazało, że te gałagny w białym namiocie nie założyli mi karty pacjenta. Więc Pan doktor przy mnie zadzwonił i powoedział, że ja zaraz tam podejdę i bardzo prosi, żeby mi w tym namiocie kartę pacjenta założyli. Więc gibię znowu do białego namiotu, wieje, ja płaczę - wchodzę wreszcie tam, a tam jakiś młody ratownik medyczny. Twierdzi, że nikt nie dzwonił, on nie wie o co chodzi, ale mi karte założy. Wiecie, co zrobił? Wypełnił za mnie ankietę covid i mi ją daje i mówi do mnie, że tam w głąb namiotu mam.iść i tam jest lekarz poerwszego kontaktu. To ja do niego mówoę, że na mnie czeka laryngolog i chirurg, że potrzebuje tylko karty pacjenta, żeby minw system wklepał moje dane. Ratownik stwierdza, że ta ankieta mi wystarczy.i że on i tak nie wie o co chodzi, więc sobie mogę to zabrać i iść. To ja znowu rura na obkoło szpitala, główne wejście, na piętro do laryngologa. Lekarz wziął ode mnie kartę, mówi, że to nie to. I wtedy pękłam, stanęłam na korytarzu, popłakałam się i powoedziałam, że jak mi zaraz ktoś nie pomoże, to spboe z bólu odgryzę ręke. Przyjął mnie, bez wpisywania w system, bez żadnych danych, tylko z tą ankietą. Okazało się, że trzeba nacinać... jamę bębenkową? Coś takiego, nacinać i czyścić. Jak zobaczyłam skalpel to prawie tam zeszłam na fotelu, z bólu i chyba nerwów, że takie cyrki się wyprawia w miejscu, gdzie człowiek jedzie szukać pomocy.

Zdrówka życzę, oby szybko Ci się zakończyła sprawa z tym uchem.

Moja ciocia od dwóch tygodni ma sine nogi od tygodnia nie chodzi, straciła czucie w palcach, nogi napuchniete jak banie. Przedwczoraj wzięła ja karetka na sor i do dzisiaj do wieczora leżała na sorze, bez zmiany pampersa, bez opieki. Dopiero niedawno zaczęli szukać jej miejsca na oddziale, okazało się, że ma zakrzepice i zapalenie żył, a dwa tygodnie mówili, że to róża.
Paranoja co się dzieje, ja rozumiem, że covid ale są też inne choroby. W mojej okolicy już żaden sor nie przyjmuje.

sailor
sailor
10.72k5 lat temu

Tak jak myślałam. Wstępne wyniki wyszły złe. 😞 Dostałam antybiotyk, czekam na wyniki cytologi i termin usg. Aż się zaczęłam bać. 😞

Lacrimosa
Nieznany profil
4.15k5 lat temu
domkapodomka • 5 lat temu
MATKO NIENAWIDZĘ POLSKIEJ SŁUŻBY ZDROWIA. Od niedzieli 11.10 pmam problem z uchem, strzelało, strzykało, traciłam na chwile słuch. We wtorek 13.10 teleporada u ogólnego, wiadomo. Skierowanie do laryngologa, wizyta u laryngologa umówiona na 19.10 w poniedziałek - chwała im za to, że WIZYTA, a nie TELEPORADA. w poniedziałek Pani doktor stwierdza zapalenie ucha, dostaje krople i antybiotyki. I tracę wieczorem słuch na te ucho. We wtorwk nie ma Pani doktor, może będzie we środę mam braç leki według zaleceń i będę żyć. No okej, ufam i wierzę. Wczoraj w pracy ledwo komunikuję się z ludźmi, jak ziewam to umieram z bólu, ktoś może wrzeszczeć mi do prawego ucha, a ja nie słyszę nic. Dzisiaj rano wstaję po nocce, doszedł ból, ucho rozsadza mi ciśnienie, łzawi mi oko. Dzwonie do ośrodka, czy jest Pani doktor - wzięła sobie wolne, ale dostanę teleporadę w poniedziałek, 26.10. No więc jadę na SOR - podzielony na dwa wejścia jedno to zwykły SOR, drugie to SOR dla covidowców. Jeden namiot biały, drugi czerwony. W białym dwóch ratowników i odwalona w sukienkę Pani ćwierkają sobie o tym, że jakieś testy w środę, że za mało przerwy, że coś tam. No to wbijam tam, ciągle płacząc na te oko od bolącego ucha. I tłumaczę, że potrzebuję pomocy, bo straciłam słuch i zaraz głowa mi wybuchnie. Szanowna Pani do mnie mówi, że mam iść do swojej przychodni do lekarza ogólnego. Nie dociera do szanownej Pani, że miała już teleporadę, miałam wizytę i że jest ze mną coraz gorzej. Pani mi zaproponowała, żebym napisała skarge do NFZ że moja przychodnia mnie nie chce dzisiaj przyjąć. Powiedziałam, że skargę napiszę zaraz na nią, że szukam pomocy na SORze, a ona mi jej odmawia. Ta sama Pani osobiście nagle mocno wystraszona prowadzi mnie przez główne wejście szpitala na oddział laryngologiczny i fuczy do mnie, że mam czekać na swoją kolej. To jej powiedziałam, że musi do mnie mówić podniesionym tonem tak jak przed.chwilą w namiocie, bo tak się składa, że nie słyszę, bo straciłam na te prawe ucho słuch. Czekałam 30 minut na lekarza. I nagle się okazało, że te gałagny w białym namiocie nie założyli mi karty pacjenta. Więc Pan doktor przy mnie zadzwonił i powoedział, że ja zaraz tam podejdę i bardzo prosi, żeby mi w tym namiocie kartę pacjenta założyli. Więc gibię znowu do białego namiotu, wieje, ja płaczę - wchodzę wreszcie tam, a tam jakiś młody ratownik medyczny. Twierdzi, że nikt nie dzwonił, on nie wie o co chodzi, ale mi karte założy. Wiecie, co zrobił? Wypełnił za mnie ankietę covid i mi ją daje i mówi do mnie, że tam w głąb namiotu mam.iść i tam jest lekarz poerwszego kontaktu. To ja do niego mówoę, że na mnie czeka laryngolog i chirurg, że potrzebuje tylko karty pacjenta, żeby minw system wklepał moje dane. Ratownik stwierdza, że ta ankieta mi wystarczy.i że on i tak nie wie o co chodzi, więc sobie mogę to zabrać i iść. To ja znowu rura na obkoło szpitala, główne wejście, na piętro do laryngologa. Lekarz wziął ode mnie kartę, mówi, że to nie to. I wtedy pękłam, stanęłam na korytarzu, popłakałam się i powoedziałam, że jak mi zaraz ktoś nie pomoże, to spboe z bólu odgryzę ręke. Przyjął mnie, bez wpisywania w system, bez żadnych danych, tylko z tą ankietą. Okazało się, że trzeba nacinać... jamę bębenkową? Coś takiego, nacinać i czyścić. Jak zobaczyłam skalpel to prawie tam zeszłam na fotelu, z bólu i chyba nerwów, że takie cyrki się wyprawia w miejscu, gdzie człowiek jedzie szukać pomocy.

🤭 Co za paranoja... Trzymaj się i apdejtuj historię - mam nadzieję wkrótce czytać, że Ci się polepsza

Miałam kiepski dzień, ale Twój przebija wszystko... 🤯

NowWhat
NowWhat
7.84k5 lat temu

Od dwóch tygodni mam problem z oczami, bolą, pieką, mam światłowstręt i drży mi lewa powieka Byłam już u okulisty, mam zrobić badanie nerwu wzrokowego i dostałam preparat nawilżający do oczu. Oby szybko przeszło, bo praca przed komputerem to ostatnio katorga

Animozja
Animozja
2.83k5 lat temu

Nie mogę przestać ziewać od 5 dni, to uporczywe ;/

wenkka
Nieznany profil
8.77k5 lat temu
domkapodomka • 5 lat temu
MATKO NIENAWIDZĘ POLSKIEJ SŁUŻBY ZDROWIA. Od niedzieli 11.10 pmam problem z uchem, strzelało, strzykało, traciłam na chwile słuch. We wtorek 13.10 teleporada u ogólnego, wiadomo. Skierowanie do laryngologa, wizyta u laryngologa umówiona na 19.10 w poniedziałek - chwała im za to, że WIZYTA, a nie TELEPORADA. w poniedziałek Pani doktor stwierdza zapalenie ucha, dostaje krople i antybiotyki. I tracę wieczorem słuch na te ucho. We wtorwk nie ma Pani doktor, może będzie we środę mam braç leki według zaleceń i będę żyć. No okej, ufam i wierzę. Wczoraj w pracy ledwo komunikuję się z ludźmi, jak ziewam to umieram z bólu, ktoś może wrzeszczeć mi do prawego ucha, a ja nie słyszę nic. Dzisiaj rano wstaję po nocce, doszedł ból, ucho rozsadza mi ciśnienie, łzawi mi oko. Dzwonie do ośrodka, czy jest Pani doktor - wzięła sobie wolne, ale dostanę teleporadę w poniedziałek, 26.10. No więc jadę na SOR - podzielony na dwa wejścia jedno to zwykły SOR, drugie to SOR dla covidowców. Jeden namiot biały, drugi czerwony. W białym dwóch ratowników i odwalona w sukienkę Pani ćwierkają sobie o tym, że jakieś testy w środę, że za mało przerwy, że coś tam. No to wbijam tam, ciągle płacząc na te oko od bolącego ucha. I tłumaczę, że potrzebuję pomocy, bo straciłam słuch i zaraz głowa mi wybuchnie. Szanowna Pani do mnie mówi, że mam iść do swojej przychodni do lekarza ogólnego. Nie dociera do szanownej Pani, że miała już teleporadę, miałam wizytę i że jest ze mną coraz gorzej. Pani mi zaproponowała, żebym napisała skarge do NFZ że moja przychodnia mnie nie chce dzisiaj przyjąć. Powiedziałam, że skargę napiszę zaraz na nią, że szukam pomocy na SORze, a ona mi jej odmawia. Ta sama Pani osobiście nagle mocno wystraszona prowadzi mnie przez główne wejście szpitala na oddział laryngologiczny i fuczy do mnie, że mam czekać na swoją kolej. To jej powiedziałam, że musi do mnie mówić podniesionym tonem tak jak przed.chwilą w namiocie, bo tak się składa, że nie słyszę, bo straciłam na te prawe ucho słuch. Czekałam 30 minut na lekarza. I nagle się okazało, że te gałagny w białym namiocie nie założyli mi karty pacjenta. Więc Pan doktor przy mnie zadzwonił i powoedział, że ja zaraz tam podejdę i bardzo prosi, żeby mi w tym namiocie kartę pacjenta założyli. Więc gibię znowu do białego namiotu, wieje, ja płaczę - wchodzę wreszcie tam, a tam jakiś młody ratownik medyczny. Twierdzi, że nikt nie dzwonił, on nie wie o co chodzi, ale mi karte założy. Wiecie, co zrobił? Wypełnił za mnie ankietę covid i mi ją daje i mówi do mnie, że tam w głąb namiotu mam.iść i tam jest lekarz poerwszego kontaktu. To ja do niego mówoę, że na mnie czeka laryngolog i chirurg, że potrzebuje tylko karty pacjenta, żeby minw system wklepał moje dane. Ratownik stwierdza, że ta ankieta mi wystarczy.i że on i tak nie wie o co chodzi, więc sobie mogę to zabrać i iść. To ja znowu rura na obkoło szpitala, główne wejście, na piętro do laryngologa. Lekarz wziął ode mnie kartę, mówi, że to nie to. I wtedy pękłam, stanęłam na korytarzu, popłakałam się i powoedziałam, że jak mi zaraz ktoś nie pomoże, to spboe z bólu odgryzę ręke. Przyjął mnie, bez wpisywania w system, bez żadnych danych, tylko z tą ankietą. Okazało się, że trzeba nacinać... jamę bębenkową? Coś takiego, nacinać i czyścić. Jak zobaczyłam skalpel to prawie tam zeszłam na fotelu, z bólu i chyba nerwów, że takie cyrki się wyprawia w miejscu, gdzie człowiek jedzie szukać pomocy.

Mega współczuję. Mam nadzieje, że będzie już tylko lepiej!

domkapodomka
domkapodomka
6.78k5 lat temu

@wenkka @OrzechOwa235 @francescaa @Karolinnaa @lubietox3 @Lacrimosa @Marudziara dzięki dziewczyny
To jest właśnie najgorsze, mam wrażenie, że nadal za dużo osób nie rozumie, że wieksze ryzyko jest i powinno wzbudzać przerażenie to, że nasz system opieki ma takie dziury. Ja oddychałam, nie zagrażało to bezpośrednio mojemu życiu, miałam głównie narażony słuch, bo przecież nikt nie wiedział, czy rąbnęły mi bębenki, czy dzieje się coś z głową, bo to przecież mogło być wszystko. A co, jeśli ktoś ma naprawdę problem zagrażający życiu i tego też nie wie, a miałby takie cyrki odbębnić. Płakać mi się nad tym chce. Ostatnio w pracy zemdlał nam prawie pracownik, okazało się, że ma chore nerki, nie miał leków, byłbiały jak papier i ścinało gościa z nóg. Przyjechało pogotowie, ale byli głusi na to co mu dolega. Zrobili mu test na węch, stwierdzili, że nie ma węchu i się zawinęli.
@Karolinnaa mam więc nadzieję, że Twoja ciocia wreszcie uzyska należytą pomoc i że wróci do zdrowia, trzymam za to mocno kciuki!

Kaamaa
Nieznany profil
2.66k5 lat temu
sailor • 5 lat temu
Tak jak myślałam. Wstępne wyniki wyszły złe. 😞 Dostałam antybiotyk, czekam na wyniki cytologi i termin usg. Aż się zaczęłam bać. 😞

Coś poważnego?

Nurbanu19
Nurbanu19
3.57k5 lat temu
domkapodomka • 5 lat temu
MATKO NIENAWIDZĘ POLSKIEJ SŁUŻBY ZDROWIA. Od niedzieli 11.10 pmam problem z uchem, strzelało, strzykało, traciłam na chwile słuch. We wtorek 13.10 teleporada u ogólnego, wiadomo. Skierowanie do laryngologa, wizyta u laryngologa umówiona na 19.10 w poniedziałek - chwała im za to, że WIZYTA, a nie TELEPORADA. w poniedziałek Pani doktor stwierdza zapalenie ucha, dostaje krople i antybiotyki. I tracę wieczorem słuch na te ucho. We wtorwk nie ma Pani doktor, może będzie we środę mam braç leki według zaleceń i będę żyć. No okej, ufam i wierzę. Wczoraj w pracy ledwo komunikuję się z ludźmi, jak ziewam to umieram z bólu, ktoś może wrzeszczeć mi do prawego ucha, a ja nie słyszę nic. Dzisiaj rano wstaję po nocce, doszedł ból, ucho rozsadza mi ciśnienie, łzawi mi oko. Dzwonie do ośrodka, czy jest Pani doktor - wzięła sobie wolne, ale dostanę teleporadę w poniedziałek, 26.10. No więc jadę na SOR - podzielony na dwa wejścia jedno to zwykły SOR, drugie to SOR dla covidowców. Jeden namiot biały, drugi czerwony. W białym dwóch ratowników i odwalona w sukienkę Pani ćwierkają sobie o tym, że jakieś testy w środę, że za mało przerwy, że coś tam. No to wbijam tam, ciągle płacząc na te oko od bolącego ucha. I tłumaczę, że potrzebuję pomocy, bo straciłam słuch i zaraz głowa mi wybuchnie. Szanowna Pani do mnie mówi, że mam iść do swojej przychodni do lekarza ogólnego. Nie dociera do szanownej Pani, że miała już teleporadę, miałam wizytę i że jest ze mną coraz gorzej. Pani mi zaproponowała, żebym napisała skarge do NFZ że moja przychodnia mnie nie chce dzisiaj przyjąć. Powiedziałam, że skargę napiszę zaraz na nią, że szukam pomocy na SORze, a ona mi jej odmawia. Ta sama Pani osobiście nagle mocno wystraszona prowadzi mnie przez główne wejście szpitala na oddział laryngologiczny i fuczy do mnie, że mam czekać na swoją kolej. To jej powiedziałam, że musi do mnie mówić podniesionym tonem tak jak przed.chwilą w namiocie, bo tak się składa, że nie słyszę, bo straciłam na te prawe ucho słuch. Czekałam 30 minut na lekarza. I nagle się okazało, że te gałagny w białym namiocie nie założyli mi karty pacjenta. Więc Pan doktor przy mnie zadzwonił i powoedział, że ja zaraz tam podejdę i bardzo prosi, żeby mi w tym namiocie kartę pacjenta założyli. Więc gibię znowu do białego namiotu, wieje, ja płaczę - wchodzę wreszcie tam, a tam jakiś młody ratownik medyczny. Twierdzi, że nikt nie dzwonił, on nie wie o co chodzi, ale mi karte założy. Wiecie, co zrobił? Wypełnił za mnie ankietę covid i mi ją daje i mówi do mnie, że tam w głąb namiotu mam.iść i tam jest lekarz poerwszego kontaktu. To ja do niego mówoę, że na mnie czeka laryngolog i chirurg, że potrzebuje tylko karty pacjenta, żeby minw system wklepał moje dane. Ratownik stwierdza, że ta ankieta mi wystarczy.i że on i tak nie wie o co chodzi, więc sobie mogę to zabrać i iść. To ja znowu rura na obkoło szpitala, główne wejście, na piętro do laryngologa. Lekarz wziął ode mnie kartę, mówi, że to nie to. I wtedy pękłam, stanęłam na korytarzu, popłakałam się i powoedziałam, że jak mi zaraz ktoś nie pomoże, to spboe z bólu odgryzę ręke. Przyjął mnie, bez wpisywania w system, bez żadnych danych, tylko z tą ankietą. Okazało się, że trzeba nacinać... jamę bębenkową? Coś takiego, nacinać i czyścić. Jak zobaczyłam skalpel to prawie tam zeszłam na fotelu, z bólu i chyba nerwów, że takie cyrki się wyprawia w miejscu, gdzie człowiek jedzie szukać pomocy.

@domkapodomka Masakra.. to jest okropne, że człowiek idzie licząc na pomoc, a więcej nerwów zje przy tym niż uzyska pomocy bo oni robią łaskę, że zajmą się pacjentem.
Mam nadzieję, że już wszytko będzie dobrze i szybko wrócisz do zdrowia. 😘

dfbsx
dfbsx
2.01k5 lat temu

@domkapodomka Aż się łezka w oku kręci czytając coś takiego... Trzymaj się kochana, liczę, że szybko dojdziesz do siebie!

Monarea
Monarea
4.17k5 lat temu
domkapodomka • 5 lat temu
MATKO NIENAWIDZĘ POLSKIEJ SŁUŻBY ZDROWIA. Od niedzieli 11.10 pmam problem z uchem, strzelało, strzykało, traciłam na chwile słuch. We wtorek 13.10 teleporada u ogólnego, wiadomo. Skierowanie do laryngologa, wizyta u laryngologa umówiona na 19.10 w poniedziałek - chwała im za to, że WIZYTA, a nie TELEPORADA. w poniedziałek Pani doktor stwierdza zapalenie ucha, dostaje krople i antybiotyki. I tracę wieczorem słuch na te ucho. We wtorwk nie ma Pani doktor, może będzie we środę mam braç leki według zaleceń i będę żyć. No okej, ufam i wierzę. Wczoraj w pracy ledwo komunikuję się z ludźmi, jak ziewam to umieram z bólu, ktoś może wrzeszczeć mi do prawego ucha, a ja nie słyszę nic. Dzisiaj rano wstaję po nocce, doszedł ból, ucho rozsadza mi ciśnienie, łzawi mi oko. Dzwonie do ośrodka, czy jest Pani doktor - wzięła sobie wolne, ale dostanę teleporadę w poniedziałek, 26.10. No więc jadę na SOR - podzielony na dwa wejścia jedno to zwykły SOR, drugie to SOR dla covidowców. Jeden namiot biały, drugi czerwony. W białym dwóch ratowników i odwalona w sukienkę Pani ćwierkają sobie o tym, że jakieś testy w środę, że za mało przerwy, że coś tam. No to wbijam tam, ciągle płacząc na te oko od bolącego ucha. I tłumaczę, że potrzebuję pomocy, bo straciłam słuch i zaraz głowa mi wybuchnie. Szanowna Pani do mnie mówi, że mam iść do swojej przychodni do lekarza ogólnego. Nie dociera do szanownej Pani, że miała już teleporadę, miałam wizytę i że jest ze mną coraz gorzej. Pani mi zaproponowała, żebym napisała skarge do NFZ że moja przychodnia mnie nie chce dzisiaj przyjąć. Powiedziałam, że skargę napiszę zaraz na nią, że szukam pomocy na SORze, a ona mi jej odmawia. Ta sama Pani osobiście nagle mocno wystraszona prowadzi mnie przez główne wejście szpitala na oddział laryngologiczny i fuczy do mnie, że mam czekać na swoją kolej. To jej powiedziałam, że musi do mnie mówić podniesionym tonem tak jak przed.chwilą w namiocie, bo tak się składa, że nie słyszę, bo straciłam na te prawe ucho słuch. Czekałam 30 minut na lekarza. I nagle się okazało, że te gałagny w białym namiocie nie założyli mi karty pacjenta. Więc Pan doktor przy mnie zadzwonił i powoedział, że ja zaraz tam podejdę i bardzo prosi, żeby mi w tym namiocie kartę pacjenta założyli. Więc gibię znowu do białego namiotu, wieje, ja płaczę - wchodzę wreszcie tam, a tam jakiś młody ratownik medyczny. Twierdzi, że nikt nie dzwonił, on nie wie o co chodzi, ale mi karte założy. Wiecie, co zrobił? Wypełnił za mnie ankietę covid i mi ją daje i mówi do mnie, że tam w głąb namiotu mam.iść i tam jest lekarz poerwszego kontaktu. To ja do niego mówoę, że na mnie czeka laryngolog i chirurg, że potrzebuje tylko karty pacjenta, żeby minw system wklepał moje dane. Ratownik stwierdza, że ta ankieta mi wystarczy.i że on i tak nie wie o co chodzi, więc sobie mogę to zabrać i iść. To ja znowu rura na obkoło szpitala, główne wejście, na piętro do laryngologa. Lekarz wziął ode mnie kartę, mówi, że to nie to. I wtedy pękłam, stanęłam na korytarzu, popłakałam się i powoedziałam, że jak mi zaraz ktoś nie pomoże, to spboe z bólu odgryzę ręke. Przyjął mnie, bez wpisywania w system, bez żadnych danych, tylko z tą ankietą. Okazało się, że trzeba nacinać... jamę bębenkową? Coś takiego, nacinać i czyścić. Jak zobaczyłam skalpel to prawie tam zeszłam na fotelu, z bólu i chyba nerwów, że takie cyrki się wyprawia w miejscu, gdzie człowiek jedzie szukać pomocy.

Kochanie współczuję

Monarea
Monarea
4.17k5 lat temu
NowWhat • 5 lat temu
Od dwóch tygodni mam problem z oczami, bolą, pieką, mam światłowstręt i drży mi lewa powieka :( Byłam już u okulisty, mam zrobić badanie nerwu wzrokowego i dostałam preparat nawilżający do oczu. Oby szybko przeszło, bo praca przed komputerem to ostatnio katorga :(

A próbowałaś pić magnez? Mi często kiedy za dużo siedzę przez laptopem drży lewa powieka. Piję magnez i przestaje po kilku dniach.

Karolinnaa
Karolinnaa
15.43k5 lat temu
NowWhat • 5 lat temu
Od dwóch tygodni mam problem z oczami, bolą, pieką, mam światłowstręt i drży mi lewa powieka :( Byłam już u okulisty, mam zrobić badanie nerwu wzrokowego i dostałam preparat nawilżający do oczu. Oby szybko przeszło, bo praca przed komputerem to ostatnio katorga :(

Monarea • 5 lat temu
A próbowałaś pić magnez? Mi często kiedy za dużo siedzę przez laptopem drży lewa powieka. Piję magnez i przestaje po kilku dniach.

Ja jak jeszcze pracowałam i się dużo stresowałam to mi powieka drgała. Ale zawsze też magnez mi pomagał, beznadziejne uczucie.

Monarea
Monarea
4.17k5 lat temu
NowWhat • 5 lat temu
Od dwóch tygodni mam problem z oczami, bolą, pieką, mam światłowstręt i drży mi lewa powieka :( Byłam już u okulisty, mam zrobić badanie nerwu wzrokowego i dostałam preparat nawilżający do oczu. Oby szybko przeszło, bo praca przed komputerem to ostatnio katorga :(

Monarea • 5 lat temu
A próbowałaś pić magnez? Mi często kiedy za dużo siedzę przez laptopem drży lewa powieka. Piję magnez i przestaje po kilku dniach.

Karolinnaa • 5 lat temu
Ja jak jeszcze pracowałam i się dużo stresowałam to mi powieka drgała. Ale zawsze też magnez mi pomagał, beznadziejne uczucie.

Myśle, że ten w tabletkach też da rade ale lepszy do picia

Karolinnaa
Karolinnaa
15.43k5 lat temu
NowWhat • 5 lat temu
Od dwóch tygodni mam problem z oczami, bolą, pieką, mam światłowstręt i drży mi lewa powieka :( Byłam już u okulisty, mam zrobić badanie nerwu wzrokowego i dostałam preparat nawilżający do oczu. Oby szybko przeszło, bo praca przed komputerem to ostatnio katorga :(

Monarea • 5 lat temu
A próbowałaś pić magnez? Mi często kiedy za dużo siedzę przez laptopem drży lewa powieka. Piję magnez i przestaje po kilku dniach.

Karolinnaa • 5 lat temu
Ja jak jeszcze pracowałam i się dużo stresowałam to mi powieka drgała. Ale zawsze też magnez mi pomagał, beznadziejne uczucie.

Monarea • 5 lat temu
Myśle, że ten w tabletkach też da rade ale lepszy do picia :serce:

Ja właśnie jak już to sięgam po ten do picia 😁😁

kwiatpaproci_old
Nieznany profil
4.67k5 lat temu
domkapodomka • 5 lat temu
MATKO NIENAWIDZĘ POLSKIEJ SŁUŻBY ZDROWIA. Od niedzieli 11.10 pmam problem z uchem, strzelało, strzykało, traciłam na chwile słuch. We wtorek 13.10 teleporada u ogólnego, wiadomo. Skierowanie do laryngologa, wizyta u laryngologa umówiona na 19.10 w poniedziałek - chwała im za to, że WIZYTA, a nie TELEPORADA. w poniedziałek Pani doktor stwierdza zapalenie ucha, dostaje krople i antybiotyki. I tracę wieczorem słuch na te ucho. We wtorwk nie ma Pani doktor, może będzie we środę mam braç leki według zaleceń i będę żyć. No okej, ufam i wierzę. Wczoraj w pracy ledwo komunikuję się z ludźmi, jak ziewam to umieram z bólu, ktoś może wrzeszczeć mi do prawego ucha, a ja nie słyszę nic. Dzisiaj rano wstaję po nocce, doszedł ból, ucho rozsadza mi ciśnienie, łzawi mi oko. Dzwonie do ośrodka, czy jest Pani doktor - wzięła sobie wolne, ale dostanę teleporadę w poniedziałek, 26.10. No więc jadę na SOR - podzielony na dwa wejścia jedno to zwykły SOR, drugie to SOR dla covidowców. Jeden namiot biały, drugi czerwony. W białym dwóch ratowników i odwalona w sukienkę Pani ćwierkają sobie o tym, że jakieś testy w środę, że za mało przerwy, że coś tam. No to wbijam tam, ciągle płacząc na te oko od bolącego ucha. I tłumaczę, że potrzebuję pomocy, bo straciłam słuch i zaraz głowa mi wybuchnie. Szanowna Pani do mnie mówi, że mam iść do swojej przychodni do lekarza ogólnego. Nie dociera do szanownej Pani, że miała już teleporadę, miałam wizytę i że jest ze mną coraz gorzej. Pani mi zaproponowała, żebym napisała skarge do NFZ że moja przychodnia mnie nie chce dzisiaj przyjąć. Powiedziałam, że skargę napiszę zaraz na nią, że szukam pomocy na SORze, a ona mi jej odmawia. Ta sama Pani osobiście nagle mocno wystraszona prowadzi mnie przez główne wejście szpitala na oddział laryngologiczny i fuczy do mnie, że mam czekać na swoją kolej. To jej powiedziałam, że musi do mnie mówić podniesionym tonem tak jak przed.chwilą w namiocie, bo tak się składa, że nie słyszę, bo straciłam na te prawe ucho słuch. Czekałam 30 minut na lekarza. I nagle się okazało, że te gałagny w białym namiocie nie założyli mi karty pacjenta. Więc Pan doktor przy mnie zadzwonił i powoedział, że ja zaraz tam podejdę i bardzo prosi, żeby mi w tym namiocie kartę pacjenta założyli. Więc gibię znowu do białego namiotu, wieje, ja płaczę - wchodzę wreszcie tam, a tam jakiś młody ratownik medyczny. Twierdzi, że nikt nie dzwonił, on nie wie o co chodzi, ale mi karte założy. Wiecie, co zrobił? Wypełnił za mnie ankietę covid i mi ją daje i mówi do mnie, że tam w głąb namiotu mam.iść i tam jest lekarz poerwszego kontaktu. To ja do niego mówoę, że na mnie czeka laryngolog i chirurg, że potrzebuje tylko karty pacjenta, żeby minw system wklepał moje dane. Ratownik stwierdza, że ta ankieta mi wystarczy.i że on i tak nie wie o co chodzi, więc sobie mogę to zabrać i iść. To ja znowu rura na obkoło szpitala, główne wejście, na piętro do laryngologa. Lekarz wziął ode mnie kartę, mówi, że to nie to. I wtedy pękłam, stanęłam na korytarzu, popłakałam się i powoedziałam, że jak mi zaraz ktoś nie pomoże, to spboe z bólu odgryzę ręke. Przyjął mnie, bez wpisywania w system, bez żadnych danych, tylko z tą ankietą. Okazało się, że trzeba nacinać... jamę bębenkową? Coś takiego, nacinać i czyścić. Jak zobaczyłam skalpel to prawie tam zeszłam na fotelu, z bólu i chyba nerwów, że takie cyrki się wyprawia w miejscu, gdzie człowiek jedzie szukać pomocy.

*** Odpowiedź została usunięta. ***

sailor
sailor
10.72k5 lat temu
sailor • 5 lat temu
Tak jak myślałam. Wstępne wyniki wyszły złe. 😞 Dostałam antybiotyk, czekam na wyniki cytologi i termin usg. Aż się zaczęłam bać. 😞

Nieznany profil • 5 lat temu
Coś poważnego? ;(

Na razie wyszło zapalenie jajnika. A co pokażą wyniki kolejnych badań - zobaczymy.

maktao
maktao
7.39k5 lat temu
sailor • 5 lat temu
Tak jak myślałam. Wstępne wyniki wyszły złe. 😞 Dostałam antybiotyk, czekam na wyniki cytologi i termin usg. Aż się zaczęłam bać. 😞

Nieznany profil • 5 lat temu
Coś poważnego? ;(

sailor • 5 lat temu
Na razie wyszło zapalenie jajnika. A co pokażą wyniki kolejnych badań - zobaczymy. :(

To mi przypomniało, że muszę się umówić... Ale znaleźć nową/nowego gin., bo tamta mi powiedziała, żebym zaszła w ciążę. To była rada na bóle menstruacyjne, które ostatnio nie dawały mi żyć bardziej niż zwykle.
W cytologii wyszło, że przeszłam zapalenie jakieśtam i wskazana jest kontrola za 6 miesięcy. Nie mam siły iść z tym do lekarza.

1 1100 1101 1102 2892
albo dołącz do nas i udzielaj się na forum.