Moja recepta na ponure dni to ciepła herbata z sokiem malinowym. Ciepłe papcie, żeby mi nogi nie zmarzły, bo jestem wielkim zmarzluchem. Oczywiście odpalone DC na telefonie i zapalona świeczka. A gdy jesień już się zbliża ja za haftowanie biorę się pełną parą. Wtedy mam dużo czasu wieczory są długie, dlatego tak piękne dzieła powstają z pod mojej igły jesienią. Na ostatnim zdjęciu tworzę metryczkę dla dziecka na chrzest. Oto moja recepta praca ta jest czasochłonna, więc jesienna chandra nie dopadnie mnie na pewno.
Ale przecież Dc dało odpowiedź, że może być więcej niż jedno zdjęcie ale wyłącznie w formie kolażu, a nie pojedyncze zdjęcia.. Więc nie okazało się, że może być "kilka zdjęć" @kamila249
Moją receptą na ponure dni są MOJE PASJE.
Choć nie są to wszystkie, ale chyba najważniejsze.
Muzyka - to coś, bez czego ostatnimi czasy nie mogę się rozstać. Gdy siedzę w pokoju, nie może panować cisza, lecz choć cicha, spokojna melodia musi grać. Zarówno jak te melancholijne piosenki, jak i wesołe. Przy muzyce można wyciszyć się, jak i też szaleć.
Książki - o tak, to jest idealna pora- jesień - na czytanie. Gdy za oknem zawierucha, deszcz czy chód wystarczy wziąć książkę do ręki i już nie ważne jest to, co za oknem, bo przenosisz się w inną rzeczywistość. Do dobrej książki kubek gorącej herbaty, a jeszcze lepiej gorącej czekolady, kocyk i niczego więcej nie trzeba do szczęścia.
Druty - od roku z nimi się nie rozstaje. Zaczęłam robić na drutach na bezrobociu . Jest to dobre odprężenie po całym dniu. Na zdjęciu jeden z moich wytworów - małe buciki dla niemowlaczka . W końcu muszę zrobić komin z kapturem, bo już cały rok zamierzam się do zrobienia i obowiązkowo sweterek na zimowe chłody.
Sport - a raczej zumba. Zaczęłam chodzić raz w tygodniu na zajęcia, choć mistrzem nie będę polubiłam to. Można odstresować się i odprężyć, a nawet mieć przy tym niezłą zabawę . Po zajęciach człowiek ma więcej energii niż przed - polecam .
Zabrakło jeszcze miejsca na dobry film i spotkanie z przyjaciółmi .
Mam nadzieję, że karteczka z podpisem jest widoczna, jeśli nie, to znajduje się ona w środkowym zdjęciu między butami a książką .
@rosemary7 nie do konca, nawet w jednym z komentarzy, ktore zacytowalas jest inna informacja i w kolejnym komentarzu babsi jest to potwierdzone. Ale nie robmy dalej niepotrzebnego offtopu
Parasolem, ochraniającym mnie przed jesienną chandrą są książki. Gdy za oknem szaro, buro i deszczowo sięgam po nie. To one są moimi najlepszymi przyjaciółmi w ponury dzień.
Kiedy dopada mnie jesienna chandra, staram się być w ciągu dnia być mocno aktywna, a wieczorami pozwalam sobie na trochę luzu. Wieczór to totalnie mój czas, kiedy mogę napić się pysznej kawy, przeczytać fragment książki, spędzić z Wami czas na DC. Wtedy po prostu zakładam cieplusie skarpetki, zakolanówki, wskakuję pod ulubiony kocyk i siadam na najwygodniejszym misiowym dywanie oparta o kaloryfer. Jesień daje mi w kość, więc balsam do ciała oraz chusteczki to także moje niezbędniki. Nie może też zabraknąć własnoręcznie pieczonych jesiennych bułeczek ze śliwką i czekoladą oraz cudownie pachnącej świeczuszki. Kiedy rano wstaję i myślę sobie o tym, że właśnie taki wieczór mnie czeka, to nie taka jesień straszna!
Na tym zdjęciu znajduje się wszystko, czego potrzebuję na ponure dni. Jak jestem sama, to najczęściej skrywam się pod kocem z gorącą herbatą z imbirem, anyżem i cynamonem oraz dobrą książką i zapalam świeczkę. Tablet mi zawsze towarzyszy, bo jak siostra tylko ma chwilę, to rozmawiamy przez skype. Dzisiaj akurat będzie rodzinny wieczór i wszyscy zagramy w scrabble, a później będzie małe spa i zabiegi na twarz i dłonie. Oczywiście, nie mogę się obyć bez ciepłego sweterka i mojego kochanego Majkela, który zawsze mi towarzyszy.
Teź się dołączę do zabawy.
Przedstawiam Wam swój ulubiony sposób na jesienna chandrę :
Koktajl owocowy! ♥ Nie ma nic lepszego na ponury dzień niż bomba witaminowa. Już samo przyrządzanie cieszy oko- kolorowe barwy przypominają wakacyjną porę, od razu wraca dobry humor. Potem aromat, smak, to naprawdę działa. Używam zazwyczaj do tego banana, mandarynki, pomarańczy, jabłka, gruszki oraz staram się "przepchnąć" trochę zieleninki, za którą nie przepadam. Za to z owocami szpinak czy jarmuz smakuje rewelacyjnie.
Nie jest to jakiś wymyślny i niespotykany sposób, ale za to bardzo skuteczny. Buziaki, @rosemary7
Mój sposób na jesienną chandrę? Połączenie tego co kocham najbardziej!
Po pierwsze zaczął się sezon na gorącą czekoladę, sernik i szarlotkę na gorąco, które uwielbiam♥
Po drugie mam więcej czasu na spotkania ze znajomymi przy kawie i ciachu.
Po trzecie świeczki, kadzidełka i pachnące olejki.
Po czwarte sole do rozgrzewającej kąpieli
A po piąte zamykam się w kuchni i mieszam różne składniki,z których powstają cudownie pachnące kosmetyki♥
W ponure dnia najbardziej lubię spędzać czas w łóżeczku pod ciepłym kocykiem czytając ciekawą książkę lub przeglądając DressCloud i równocześnie słuchać muzyki. Towarzyszy mi wtedy piękny zapach świeczek. W międzyczasie lubię poprawić sobie humor słodkościami oraz pyszną herbatką. Ponure dni to dla mnie również czas na zadbanie o nawilżenie skóry oraz wygląd paznokci .
Ja jak zwykle w ostatniej chwili, ale melduję swoją obecność. Miałam ambitne plany na oryginalne zdjęcia ze świata zewnętrznego ale jak przyszło do zrobienia zdjęć to okazało się, że zapomniałam karteczki z nickiem i musiałam sobie darować. W dużym skrócie napiszę więc o co mi chodzi.
Kluczem do przetrwania jesieni (i nie tylko)jest u mnie osiągnięcie równowagi. Jak spora część z was wraz z nadejściem chłodniejszych dni najchętniej zakopałabym się pod kocem z herbatką i filmem/książką, ale że tak opcja nie zawsze wchodzi w grę to postanowiłam wyjść naprzeciw tej jesieni, dosłownie, i zacząć dobrowolnie spędzać trochę więcej czasu na świeżym powietrzu. Wróciłam więc do biegania po trzymiesięcznej przerwie i zaczęłam chodzić na dłuższe spacery. Mam nadzieję, że tak wzmocnię trochę swoją odporność (w zeszłym roku się sprawdziło!) i nie dam się jesiennym smutkom, które czyhają na nas każdego listopadowego dnia. Ok, ale wspomniałam o zachowaniu równowagi-na drugiej szali naprzeciwko aktywnego wypoczynku na świeżym powietrzu kładę więc trochę domowego świętego spokoju: gorącą herbatkę owocową, świeczuszki, czekoladowe pyszności i klimatyczne lampeczki. Myślę, że dzięki takiemu nastawieniu każde wyjście na dwór nie będzie wiązało się ze stanem przeddepresyjnym, a i wieczór w domu nie będzie żadną tragedią. Dodam jeszcze, że na zdjęciach moje bieganie reprezentuje odblaskowa opaska, o której trzeba pamiętać ponieważ praktycznie caly dzień panują teraz ciemności. Są też oczywiście buty i parę akcesoriów, które wykorzystuje już po powrocie do mieszkania-w końcu bieganie to nie wszystko. Dorzuciłam też porcję witaminek w postaci pysznego soku jablkowego, zapas powinien wystarczyć mi prawie do wiosny.