13 na 13 Użytkowniczek poleca ten produkt


Opis produktu

Jeszcze nie ma opisu tego produktu :(

Produkt dodany w dniu 23.04.2018 przez ksanaru

Balea Żel do golenia, Sweet as a Peach, Peach Love

Kolejnym produktem dzisiaj jest żel do golenia marki Balea. Jest od z serii limitowanej więc nie wiem czy jest jeszcze dostępny w drogerii Dm. Pachnie przepięknie brzoskwinią i super nawilża skórę po goleniu. Polecam wszystkim osobom które mają problem z suchymi nogami.

Zobacz post

Balea

Na zdjęciu znajdują się pianki i żele do golenia Balea, które zużywałam wspólnie z córką przez wiele miesięcy. Bardzo lubię produkty tej marki, są najlepsze. Maja piękne zapachy, bardzo ładne opakowania, są wygodne w użyciu. Nie zacinają się, są wydajne, bo wystarczy niewielka ilość do pokrycia nóg. Czasem sięgam po żele innych marek, ale z przyjemnością wracam do Balea.

Zobacz post

denko 3/2019

Denko 3/2019, 2 część lutego. Powiem Wam, że wielkość denka w tym miesiącu mnie trochę przeraziła. Razem z saszetkami i miniaturami uzbierałam łącznie 27 rzeczy jeśli potrafię liczyć. Moja zapasy zostały mocno uszczuplone, z niektórych rzeczy w denku się cieszę, z innymi szkoda mi się rozstawać, ale zużyłam:
Balea, Żel do golenia ' Peach love' - nadal podtrzymuje, ze żele z balea to moja miłość i przy każdej możliwej okazji będę chciała kolejne. Ubolewam że nie są dostępne w PL.

Nivea, szampon micelarny, kolejny kosmetyk z mojej topki. Miałam już bodajże 2 wersje i obie fajnie mi się sprawdziły. Włosy są po nim miękkie, nie plątają się. Mam wrażenie że na dłuższą metę trochę zbyt mocno je dociąża, więc między jednym a drugim opakowaniem robię sobie przerwy i wtedy wszystko jest okej.

Kallos milk, mleczna maska do włosów. Jest to chyba moja ulubiona maska do kallosa i jeśli wracam to własnie do niej. Włosy po niej są odżywione, gładkie i genialnie się rozczesują. Dużo osób narzeka na jej zapach - ja go lubię.

Dermo mask, infuzja tlenowa - dotleniająca maseczka do twarzy. Szkoda było mi się z nią rozstawać, miałam ją z wymiany i sprawdziła się u mnie świetnie. Często nakładałam ją cieńszą warstwą na noc i rano twarz była nawilżona, wyglądała bardzoooo zdrowo.

Carmex Strawberry, pomadka nawilżająca - o ile lubię carmexy to z tą sztuką ciężko mi się współpracowało. Sztyft nie działał do końca jak trzeba, była bardzo miękka i pod lekkim naciskiem potrafiła się rozwalić. Ale działanie jak zwykle mnie nie zawiodło - nawilżała, koiła i zmiękczała usta.

Sephora, arbuzowe chusteczki do demakijażu. Ogółem sprawdziły mi się fajnie, ale z czasem opakowanie nie trzymało dobrze wilgoci, zaczęły przysychać. Nie wiem czy do nich wrócę, szczególnie że nie należą do najtańszych.

Pinio magic, jeżynowe perełki do kąpieli. Dały piękny kolor wody, skóra po kąpieli nie była wysuszona, a kosztowały poniżej 2 zł - jeśli je jeszcze spotkam to chętnie kupię ponownie.

Garnier aqua bomb - maska w płachcie. Jedna z lepszych masek w płachcie jaką miałam. Bardzo łądnie dopasowała się do twarzy, nawilżyła, nie podrażniła. Ale nadal nie lubię płacht,wolę kremowe maski.

Maseczki z serii beauty week, Marion - dalej jestem zadowolona z ich zakupu i chętnie kupiłabym cały set ponownie. Fajnie działają, są różnorodne - pod względem zapachów, konsystencji, działania. Super pomysł.

Miniaturki z kalendarza adwentowego Balea. Tym razem do denka wpadły 4 sztuki - żel pod prysznic, balsam, krem do rąk i żel do mycia oraz demakijażu oczu. Z wszystkich jestem zadowolona, ale moim bezkonkurencyjnym ulubieńcem został żel do demakijażu. Z pomocą jego i wody mogłam bez problemu usunąć makijaż oka, łącznie z dosyć opornym tuszem do rzęs nie podrażniając przy tym oczu i ich okolic - hit.

Zobacz post

Balea Sweet as a Peach, Peach Love, żel do golenia

Pianka do golenia Balea Peach Love jeśli dobrze pamiętam kupiłam ją na Allegro. Zapach jest obłędny pachnie jak brzoskwiniowy Lipton .W zasadzie jest to żel do golenia a nie pianka. Bardzo dobrze rozmiękcza skórę i przygotowuje ją wzorowo do depilacji.Konsystencja jest żelowata i gęsta nie spływa po nogach.Maszynka ma idealny poślizg i nie ma mowy o tym aby zaciąć się przy goleniu.Nie podrażnia skóry ani jej nie wysusza. Pozostawia skórę gładką i pięknie pachnącą.Opakowanie ma 150ml ale jest mało wydajne.

Zobacz post

kosmetyki depilacja balea

Żele do golenia Balea kupiłam je ostatnio w internecie dwa pierwsze na Allegro a resztę w drogerii niemieckiej. Całość kosztowała mnie 50 zł już z wysyłkami.Zrobiłam sobie zapasy bo te żele szybko się kończą są mało wydajne. Wybrałam same nowości. Opakowania są śliczne i niewątpliwie zwracają uwagę. Do golenia używam tylko tych produktów bo świetnie pachną i uławiają golenie. Żele nie uczulają mnie i nie powodują podrażnień.

Zobacz post

Balea Sweet as a Paech, Peach Love

Balea Sweet as a Peach żel do golenia Peach Love. Dostałam go od kochanej Bożenki @sufcia72 i po raz kolejny kosmetyk tej marki stał się ulubieńcem. Ma śliczne opakowanie, a po wyciśnięciu jest pomarańczowy. Po chwili staje się puszystą pianką. Kolejny żel, który mnie nie zawiódł. Pachnie brzoskwiniowo i jest niesamowicie wydajny. Żel przeznaczony jest do skóry szczególnie wrażliwej. Po ogoleniu nogi są delikatnie nawilżone. Zapobiega zacięciu się i ułatwia golenie. Uwielbiam te kosmetyki.

Zobacz post

balea sweet as a peach peach love zel do golenia

Balea-Sweet as a Peach, Peach Love, żel do golenia. Muszę przyznać, że do zakupu tego produktu zachęcił mnie zapach oraz opakowanie. Szata graficzna jak zwykle jest bardzo kolorowa i urocza. W buteleczce z dozownikiem znajduję się 150 ml dosyć gęstego żelu, który po rozsmarowaniu na ciele staje się pianką. Dzięki temu produktowi depilacja jest o wiele przyjemniejsza i szybsza. Skóra po jej użyciu nie jest podrażniona, zaczerwieniona, ani nie pojawiają się krosty. Żel do golenia jest dosyć wydajny, a cena to 1,15 euro, więc bardzo opłacalny jest zakup.

Zobacz post

-

Paczcie tylko ile cudowności! Taką paczkę urodzinową przyniósł mi w piątek listonosz od @ania173.
Znalazłam tu to co lubię najbardziej - nową dostawę kosmetyków Balea, żel aloesowy Holika, cały zapas słodyczy i oczywiście kartkę z życzeniami.
Aloes już miałam podobnie z brzoskwiniowym żelem Balea - oba te produkty bardzo lubię i chętnie do nich wrócę.
Reszta produktów jest dla mnie nowością i to co już wiem - wszystko pięknie pachnie. Totalną nowością jest duszy szampon z Balea - tego typu produktu z tej firmy jeszcze nie miałam.
Żele pod prysznic jak i do golenia zawsze mi się sprawdzały, więc mam nadzieję, że tym razem będzie tak samo.
Dziękuje raz jeszcze.

Zobacz post


-

Nowy miesiąc i nowe opakowania, denko z lipca całkiem pokaźne i z dużym bublem. Trochę tego jest więc nie przedłużając:
Włosy:
L'oreal Elseve, magiczna moc olejków, lekki szampon odżywczy - producent zapewnia lekkie odżywienie bez odżywienia, z tym się nie do końca zgodzę, szampon nie należy do lekkich chyba że mowa o samym odżywieniu - jest lekkie, ale ma już skłonności do obciążania włosów. Zużyłam, nie było tragedii, nie podrażnił skóry głowy, wielbicielom kokosa na pewno spodoba się zapach, który całkiem długo się utrzymuje. Trafił do mnie do testów z wizażu.
Schwarzkopf Gliss Kur Ultimate Repair, maska 'przeciwdziałanie zniszczeniom' - maska, która jest bardziej hitem mojej siostry niż moim, ale ja też ją lubię. Jej włosy są mocno problematyczne - przesuszone i bardzo łatwo je obciążyć, maska pomaga sprawia, ze włosy są miękkie, mniej się plątają i wolniej przetłuszczają. U mnie działanie jest bardzo podobne z tym, ze ze swoimi włosami nie mam większych problemów.
Venita 1-Day colour, koloryzujący spray do włosów - kolejne opakowania sprayów, o nich już nie będę więcej pisać, bo pojawiają się wspominałam o nich nie raz.
Batiste Original, suchy szampon do włosów - to już chyba klasyk w większości kosmetyczek. Sprawdza się jak trzeba - pomaga z nadmiarem sebum i z odświeżeniem włosów w nagłych wypadkach.

Ciało - pielęgnacja, depilacja:
Yope herbata i mięta, naturalny krem do rąk - małe hate and love. Krem sam w sobie jest fajny - przyjemnie nawilża, jest wydajny, bardzo ładnie i oryginalnie pachnie, ale opakowanie.. Jest śliczne, ale używa się go koszmarnie. Miałam nie mały problem z zakręcaniem opakowania i własnie za sprawa opakowania nie mam ochoty do niego wracać.
Isana Gol,den Beauty, żel pod prysznic - przyjemny żel o bardzo charakterystycznym zapachu, który nie każdemu przypadnie do gustu. Jest dosyć ciężki, bursztynowy, mi się podoba, ale pod koniec zaczął już trochę męczyć.
Balea Peach Love, Rasiergel - żel do golenia nad którego pustym opakowaniem ubolewam, jednak już idzie do mnie kolejne! Jego jedyną wada jest dostępność jak większości kosmetyków Balea. Poza tym jest genialny - dobrze się pieni, ślicznie pachnie i daje odpowiedni poślizg maszynce.

Twarz i usta:
Eveline Collagen booster, błyskawicznie wygładzający krem na dzień - oto i nasz bubel. Początkowo wyglądał ładnie i byłam z niego zadowolona, ale później zaczął się koszmar.. Tak okropnie mnie zapchał, że całą twarz miałam w paskudnych, ropnych wypryskach. Jestem pewna że to on, bo po jego odstawieniu stan skóry powoli wracał do normy. Dlatego jest to pierwszy kosmetyk, który leci bez szukania innego zastosowania.
Selfie project, rozświetlająca maseczka peel-off #shine like a Pearl - dawno nie było w denku saszetek, ale tym razem postanowiłam jedną zostawić, bo produkt jest bardzo ciekawy. Nie robi nic wielkiego, ale przyznam szczerze że i tak pokładałam w niej niewielkie nadzieje, byłam przekonana, ze tylko będzie wyglądać, a tu proszę - nie robi krzywdy, delikatnie rozświetla i wygładza skórę.
Blistex, Classic Lip Procector - pomadka do ust, którą kupiłam z polecenia i okazała się strzałem w 10. ma bardzo przyjemny, jakby waniliowy zapach, dobrze nawilża i mimo że jest mięciutka to jest tez bardzo wydajna.
Avon Ideal flawless, podkład matujący - zwyklaczek z lekkim kryciem, raczej dla osób niewymagających, nie paluję do niego wracać.
Organic shop apricot & mango, gentle face peeling - bardzo ubolewam nad tym, ze się skończył i będę polować na następną sztukę! Ratował mnie w kryzysowych sytuacja - idealnie wyciągał wszystko to co kotłowało się pod skóra i nie mogło się wydostać na zewnątrz.

Paznokcie:
Rosalind 02 - biały lakier hybrydowy, jeszcze trochę mi go zostało, ale już jest nie do wydobycia. lakiery Rosalind bardzo lubię, ale po czasie mam wrażenie że tracą na pigmencie i robią się wodniste, aktualnie kupiłam biały z innej ( drogeryjnej ) firmy.
NeoNail Dry Top - jest to już drugie moje skończone opakowanie i będzie ich więcej. Zdecydowanie jest to top z którego korzysta mi się najprzyjemniej.

Zobacz post

-

Wracam po przerwie i zacznę od chmurki z takiego małego napadu na dm. Pierwszy raz byłam w tym sklepie, i muszę przyznać że wchodząc tam dostałam oczopląsu. Skupiłam się na nowościach, oraz na hitowych produktach tej marki. Kupiłam żele pod prysznic, pianki do golenia, maskę Icy Berry, suchy szampon, maseczkę w płachcie. Część kosmetyków jest dla mnie a część na prezent. Moim ulubieńcem tych zakupów pod względem zapachu okazał się żel pod prysznic "Pink Jelly Bomb" o zapachu jagód goji - zapach jest bardzo słodki, idealny, letni, taki jak uwielbiam. Żel nie jest wodnisty, ma taką troszkę galaretkową konsystencję. Ma również miękką tubkę, która w walizce troszkę się zniszczyła jednak na całe szczęście nic nie pobrudziła. Część kosmetyków czeka jeszcze na swoją kolei, co prawda już je testowałam, jednak w innych zapachach - żele do golenia już znam, i bardzo lubię, mają piękne zapachy, a na dodatek ułatwiają pozbywanie się niechcianych włosówko, oraz żel pod prysznic, który jest tani, a na dodatek dobrze oczyszcza skórę, jest wydajny. A część już leży przygotowana dla nowej właścicielki.

Zobacz post

-

Żel do golenia Balea o zapachu brzoskwini o bardzo zachęcającej cenie, z którą razem idzie też jakość. Żel cudownie pachnie brzoskwiniami i jest piekielnie wydajny. Wystarczy malutka pompka, aby pokryć nim całą nogę. Z opakowania bowiem produkt wydobywa się w formie żelowej, ale po chwili rośnie, przeinaczając się w przyjemną piankę, która nie ześlizguje się ze skóry podczas golenia. Ponadto nie podrażnia, nie przesusza, a dzięki niej poślizg maszynki jest wyjątkowo komfortowy. Jestem zachwycona tym żelem i gdy tylko będę miała możliwość, na pewno zaopatrzę się w kolejne opakowanie (albo nawet i kilka, tak na zapas)

Zobacz post

-

Balea żel do depilacji z edycji limitowanej o zapachu brzoskwini. To druga wersja zapachowa jaką mam przyjemność przetestować, po przednio używałam żelu z aloesem i sprawdził się świetnie teraz pora na opinie na temat żelu ze zdjęcia. Żel zamknięty jest w poręcznym i ładnym opakowaniu oraz pięknie pachnie słodkimi i świeżymi brzoskwiniami. Żel po aplikacji nie spływa i po rozprowadzeniu powstaje gęsta pianka. Daje uczucie świeżości i po depilacji skóra jest dobrze nawilżona a nie wysuszona. Skóra jest idealnie gładka i miękka. Nie uczula ani nie podrażnia. Jest bardzo wydajny, ma nie dużą cenę i na prawdę warto go kupić.

Zobacz post

-

Czasami mam to szczęście, że uda mi się namówić narzeczonego na małe zmodyfikowanie trasy w Czechach i zahaczenie o DM. Kosmetyki Balea są Wam zapewne bardzo dobrze znane, a ja osobiście wiele z nich uwielbiam. Wybrałam dla siebie dwa zestawy szamponów i odżywek. Pierwszy z nich ma w sobie olejki, które powinny regenerować zniszczone włosy, niestety jak miałam na głowie siano, tak nadal je mam. Dodatkowo mam wrażenie, że szampon trochę podrażnił moją skórę głowy. Zestawu do usuwania żółtych refleksów jeszcze nie stosowałam. Zele do golenia z Balei to wybawienie dla moich hiper wrażliwych nóg. Mam uczulenie na prawie każdy żel poza tymi! Tym razem wybrałam serię limitowaną o zapachu brzoskwini - zapach ten przypomina mi lizaki smoczki! Żel świetnie się aplikuje, gładko maszynka sunie po nogach i mam o wiele mniej podrażnień, niż jakbym użyła zwykłego żelu do golenia. Następna jest pianka do kąpieli - kolejna seria limitowana, która skradła moje serce. Lekki, delikatny, ale i orzeźwiający zapach powoduje, że chce się spędzić dłużej pod prysznicem. Pianka nie wysusza skóry i dobrze się rozprowadza. Suchy szampon jest dla mnie nowością, póki co nie przetestowaną. Płyn micelarny z Alverde kupiłam pod wpływem chwili, bo wiedziałam, że w domu kończy mi się garnier. Na całe szczęście mnie nie uczulił, ale połączenie limonki z jabłkiem położone na twarz nie jest najlepszym pomysłem, bo może zapiec. Jeśli dostanie się do oczu, to biada. Ostatnią rzeczą jest maseczka czarna z Garniera! Nie widziałam tej wersji u nas, więc z chęcią dowiem się z czym mam do czynienia

Zobacz post

-

Żele do depilacji Balea są mi dobrze znane i to bez wątpienia jedne z lepszych jakie miałam okazje używać. Bardzo dobrze się pienią, są wydajne i rewelacyjnie pachną - tutaj czuć słodką brzoskwinkę! No i opakowania.. Praktyczne i przeurocze - dozownik się nie zacina, wydostaje się z niego odpowiednia ilość produktu . Spełniają swoją główna funkcję - ułatwiają depilację i zapobiegają podrażnieniom.

Zobacz post
1

Pozostałe posty z tym produktem