Clochee

Ten olejek do mycia ciała już trafia do kolejnego denka. Kremy, sera, peelingi, maseczki - takimi produktami mogę się zachwycać, ale żele do ciała nie robią na mnie wrażenia. Zapach piękny, orzeźwiający, nie jest duszący jak żele z Yope. Nie pienił się za mocno przez co wydawało mi się, że zużywam za dużo produktu. W kolorze słomiany, w konystencji sam w raz, ani gęsty, ani za wodnisty. Skóra była po myciu miękka i lekko nawilżona. Produkt jak najbardziej okej, ale bez zachwytów. Dla mnie to tylko żel - ma myć, nie podrażniać, nie dusić zapachem. Polubiłam się z nim, mimo braku zachwytu muszę przyznać, że póki co jest to najlepszy naturalny żel pod prysznic jaki miałam.

Zobacz post

Uwielbiam markę Clochee i ten olejek do ciała również przypadł mi do gustu, ale nie skradł mojego serca. W pielęgnacji twarzy nie umiem wybrać swojego ukochanego etapu pielegnacji, bo uwielbiam wszystkie i w każdym kroku mam swoje ulubione produkty. Za to jeśli chodzi o ciało.. to najmniej lubię żele do mycia ciała. Nie widzę w nich nic specjalnego. Myje - no myje, pieni się - tak, pięknie pachnie również, zostawia skórę miękka i nawilżoną. Sęk w tym, że to powinien robić każdy żel, dlatego nie robi to na mnie wrażenia. Bardzo przyjemny produkt i w sumie chyba najlepszy olejek do mycia ciała jaki miałam. Ale żelami nie potrafię się zachwycać, wybaczcie. Miłości nie ma, ale nie mam jej do żadnego produktu do mycia. Chociaż.. chyba szykuje się jedno mydełko 😁

Zobacz post