Bielenda

Maseczka którą miał na twarzy mój chłopak Ma dość dużo wągrów i chcieliśmy ją trochę oczyścić.
Jest to bąbelkowa maseczka firmy Bielenda, wersja Merry Berry. Jest to maseczka detoksykująca. Dość szybko po nałożeniu na twarz zaczyna się wytwarzać dość dużo pianki. Chwile rośnie a później sama znika.
Chłopak cały czas miał wrażenie ,że maseczka mu spływa, jednak było to tylko wrażenie bo trzymała się w jednym miejscu. Po zmyciu skóra była miękka i wyglądała na bardziej odświeżoną i oczyszczoną. Jednak dość szybko później pojawiły mu się suche skórki, ciężko mi na razie powiedzieć czy ma tylko taką skórę czy serio maseczka trochę wysusza.
Ogólnie jednak był zadowolony i poleca

Zobacz post

Koniecznie musiałam ją przetestować i okazało się, że działa na moją cerę rewelacyjnie! Nie spodziewałam się, że będzie miała aż taki fajny efekt. Wcześniej nie miałam tego typu maseczek, które zamieniają się w pianę, dlatego chciałam ją przetestować. Wzięłam maseczkę przeznaczoną do detoksykacji cery. Wiadomo, że jedna aplikacja nie zdziała cud, ale widać minimalne efekty. Skóra jest po niej rozświetlona i gładka. Nie świeci się tak jak wcześniej, maseczka usuwa nadmiar sebum. Mam wrażenie, że twarz jest również nawilżona. Maseczkę kupiłam w Rossmannie za 4.50 zł.

Zobacz post

💙 Maseczka Bielenda - Cloud Mask o zapachu jagodowym. Maseczkę znalazłam w paczce świątecznej od @jusstinkaa. Akurat jestem chora, siedzę w domu i mam możliwość testować wszystkie te cuda. Nigdy nie testowałam tej maseczki i muszę Wam powiedzieć, ze to jedna z najlepszych maseczek, jakie do tej pory używałam..

💙 Po pierwsze pod względem zapachu. Był tak niesamowicie przyjemny, ze już za nim tęsknię. Mogłabym mieć taki zapach perfum. Maseczki bombelkowe zawsze były moimi numerami jeden, ale ta musuje tak mocno, że było to niezwykle przyjemne. Dosłownie wyczuwałam delikatny masaż na skórze, nie miałam ochoty jej nawet ściągać. Początkowo maseczka była gęstej konsystencji o niebieskim kolorze, ale zamieniała się na skórze w biała piankę w sekundy, dlatego zrobiłam zdjęcie w saszetce. Na skórze maseczka rośnie w oka mgnieniu. Zdjęcia na twarzy są robione minuta po minucie. Skóra po maseczce była zmatowiona, odżywiona i rozjaśniona. Zdziwiłam się, że taka maseczka może tak ściągnąć skórę i ją zmatowić. Jestem pod ogromnym wrażeniem, bo nie dość, ze dała ogromną przyjemność to jeszcze świetne rezultaty. Z przyjemnością kupię ich więcej!

Zobacz post

Druga bąbelkująca maseczka z Bielendy, którą już użyłam, nosi nazwę Merry Berry. Ta wersja jest detoksykująca, czyli taka, jakie lubię najbardziej. W składzie tej maseczki znajdziemy jagody acai, aktywny węgiel oraz ekstrakty z maliny i żurawiny. Maseczka ma galaretkowatą konsystencję i jest niebieskiej barwy. Ma przepiękny owocowy zapach, który umila cały zabieg. Tak samo jak w poprzedniej wersji, musimy spieszyć się z nałożeniem maski na twarz, strasznie szybko zaczyna się proces bąbelkowania. Chmura w ekspresowym tempie pokrywa twarz. Po kilku minutach tą również wmasowałam w skórę i ponownie zaczęła lekko bąbelkować. Po zmyciu maseczki efekt był bardzo podobny jak w wersji Mango Balango, tutaj jedynie zauważyłam delikatną redukcję zaczerwienień na twarzy. Buźka była odświeżona i ładnie zmatowiona. Cena maseczki wynosi ok 6-7 zł i dostępna jest w większości drogerii stacjonarnych.
Na pewno będę często po nie sięgać, choć myślę jak nałożyć ją na maskę w płacie i wtedy przyłożyć do twarzy. Jak mi się uda i będzie się to sprawdzać to się tym z wami podzielę.

Zobacz post