Śmierć kotka (*)
Strona 2 / 3

O matko Ja 2 lata temu miałam kotkę, która miała 3 lata i miała trochę problem z łapami i niestety została zagryziona przez psa bo nie zdążyła dobiec do mnie. A najgorsze jest to, że to było na moich oczach... Na początku miałam wyrzuty sumienia, ciągle krążył mi myśli po głowie że mogłabym zacząć szybciej do niej biec...ale musiałam się z tym pogodzić. Jej mama zaczęła się dziwnie zachowywać jak jej nie widziała... ale dzięki niej z czasem poczułam się lepiej. Głowa do góry! Z czasem przejdzie...

zaluje ze to przeczytalam tak mi szkoda zwierzaka, teraz i ja placze
bardzo ci współczuje

ja rok temu pożegnałam swoją najlepszą przyjaciółkę Stefcię, która była u nas w domu ok 5-6 lat.
zatruła się jakimś dziadostwem, które zrzucali na okolicę (trutka na jakieś niepożądane zwierzęta czy coś takiego) i zdechła w momencie kiedy zabierałam ją do weterynarza :<

płakałam jak bóbr i do tej pory ciężko mi bez niej, ale nowy zwierzak wnosi do domu radość po utracie kogoś bliskiego.
u mnie od roku jest kotka Marlenka, którą uwielbiam pomimo tego, że nie mam z nią tak bliskiej relacji jak ze Stefcią.

Może to zabrzmi banalnie, ale potrzeba czasu, czas naprawdę leczy rany. Współczuję Ci bardzo, bo ja sama bardzo przeżywałam śmierć wszystkich moich dotychczasowych zwierzaków

To musiało być straszne Ja też patrzałam jak umiera, leżała z otwartymi oczkami i kocia dusza z niej odeszła (*) Jeszcze ciepła była jak ją przytulałam

Jeszcze nie straciła swojego zwierzaka, ale ślę przytulaski i trzymaj się mocno!

Trzymaj się tam, tul Szneka, wypłacz się, zrobiłaś co mogłaś, jesteś i tak wielka.

Tule, tylko on mi został Nie pozwolę, aby on tak skończył zmasakrowany

Bardzo współczuję
Nie wiem jak sobie poradzić ze śmiercią pupila i chyba Ci nie pomogę... Powiedziałabym, że czas leczy rany, ale sama po trzech latach od śmierci mojej psiny, nie mogę się z tym pogodzić. Tak po 3 latach... Strasznie przeżyłam jej śmierć, zwłaszcza, że na dwór wypuściłam szczęśliwego, zdrowego psa, a pod drzwiami leżało jej maleńkie, martwe już ciałko...
Trzymaj się mocno Kochana!

W wakacje też straciłam swojego kochanego i najlepszego kota jakiego miałam tyle, że zginął dosyć tragicznie, nie uśpiliśmy go. Czas leczy rany, nie ma chyba innej rady, ale i tak się pamięta. Trzymaj się !

Trzymaj się kochana ! Podjełaś słuszną decyzję, mama mojego faceta nie pozwoliła uśpić swojej suczki i po długich miesiącach nieskutecznego leczenia, niestety odeszła i bardzo się przy tym męczyła...

Mój nie mógłby się jeszcze bardziej męczyć, miał za dużo chorób bo nikt go nie leczył Ja go zabrałam od rodziców i było już za późno bo miał powikłania biedna Pysia błagała o pomoc!!! (*) Mam nadzieje, że tam jest Ci dobrze Pysia (*)

Jezu popłakałam się Przesłodka koteczka, strasznie przypomina mi z pyszczka mojego kotka. Łączę się z Tobą w bólu

Mój kociak jak kilka dni do domu nie wraca to płakać mi się chce, nie chcę nawet myśleć co Ty czujesz :'(

Współczuję, doskonale wiem co znaczy utrata kochanego zwierzaka płacze po przeczytaniu waszych komentarzy

ja z czasem zapomniałam przez natłok obowiązków moja kicia była najwspanialszym i najmądrzejszym kociakiem, nawet się z nią nie pożegnałam, bo akurat nie było mnie w domu przez dłuższy okres kiedy ktoś ją potrącił gdy przechodziła przez drogę