Mi co prawda żadna ósemka nigdy nie wyrosła. Ale próbowała 🤣.
Nagle mnie zaczynało boleć pół głowy. Byłam wtedy normalnie nie do życia. Pomagało mi smarowanie sacholem - maścią dla niemowlaków na ząbkowanie 🤪. Wtedy nagle przestawało... I po roku nagle znów zaczynało 🙃. Miałam tak z pięć lat 🤣 a później nagle przestało i mam spokój od kilku lat.
Byłam na prześwietleniu to rośnie mi na prosto, ale jest strasznie mała. Pozostałe dwie to jeszcze mniejsze zaczątki zęba. A ostatniej w ogóle nie widać 🙈. Patrząc po mojej mamie prawdopodobnie nigdy nie wyjdą.
Ja jedną wyrwałam, trwało to 5 sekund i w zasadzie na drugi dzień już wszystko jadłam... Ale pozostałe 3 rosną właśnie poziomo, napierają już na wcześniejsze zęby i się rozpychają, więc będę musiała iść do chirurga. Najgorsze, że pierwszą wyrywałam u super chirurga ale z tymi nie pójdę, bo już będzie trochę gorzej, plus szycie itp. a to taki dziadek, chyba już bym mu nie zaufała przy trudniejszych 😅😅😅
To zamień kroki na coś innego, ćwiczenia na macie czy nawet chwilę tańca. Każdy ruch jest dobry.
Chodzi o wyzwanie 😁😁 muszę mieć 10 dni pod rząd żeby zdobyć odznakę na garminie myszki miki 😁
Ja miałam w sobotę usuwaną chirurgicznie dolną, lewą 8, która nie wyrosła, bo leżała. Do tej pory jestem opuchnięta jak chomik, biorę antybiotyki, bo miałam stan zapalny i nadal boli. Od soboty zjadłam więcej przeciwbólowych niż przez ostatnie pół roku. Mam 4 szwy, które w poniedziałek będę miała zdejmowane.
Z prawą, dolną też nie mam miłych wspomnień, a górne 8 wyrosły.
Pociesza mnie tylko fakt, że już mam to za sobą. 🤣
Za to koleżanka z pracy miała też chirurgicznie usuniętą 8 - dwa dni wcześniej i u niej tylko lekka opuchlizna i prawie zero bólu na drugi dzień.