Ja jakiś czas temu spotkałam Katarzynę Cichopek, wepchała się przede mnie w kolejce w aptece Gdzieś jej się spieszyło i jedna z osób przede mną ją przepuściła
Nie mam jakiegoś parcia na autografy/ selfie Odkąd mieszkam w Warszawie to zdarza mi się raz na jakiś czas spotkać jakąś znaną twarz ale często wiem, że to jakiś aktor/aktorka ale nie mam pojęcia jak się nazywa
A jeszcze widziałam na koncercie członków zespołu Lemon, Manchester, Kombii, Boys i w Warszawie Kamila Bosaka
ja miałam okazję spotkać Marysię z Pierwszej Miłości i w sumie odniosłam wrażenie, że też jest mega wredna i zapatrzona w siebie
Chodziłam do tego samego liceum, co Łozo z Afromental - odwiedził nasze LO z Tomsonem gdy byłam w 1 liceum, akurat na pierwszej lekcji WF-u. Trudno to uznać za wpadkę, ale zawsze żałowałam, że przyszli akurat na WF, gdzie latałyśmy w dresach za piłką
Ja widziałam kiedyś (jak pracowałam w klubie) z Pierwszej Miłości Patryka, Stefanii i ojca Marysi ale to akurat była bardzo miła "paczka". Fajnie się zachowywali, byli bardzo mili i często na wrocławskim dworcu spotykam Celinę. Raz widziałam też Miksera, całkiem spoko na żywo się prezentuje! Ale to akurat nie trudno spotkać obsadę Pierwszej Miłości we Wrocławiu
Ja akurat na celebrytów cy aktorów nie zwracam większej uwagi. Oczywiście, kiedy uda mi się spotkać kogoś "znanego" zerknę z zaciekawieniem ale nie przyglądam się nachalnie, nie gapie i do głowy by mi nie przyszło robić zdjęcia I zachowuję się normalnie w końcu człowiek to człowiek
Nie spotkałam nigdy nikogo znanego ot tak na ulicy, jednak nie sądzę żebym potrafiła podejść i poprosić o autograf czy zdjęcie chyba, że byłby to ktoś kogo śledzę
haha a ja z takich historii to tylko tyle że była na finale Hell's Kitchen i chef Amaro to bardzo miły człowiek robił sobie z ludźmi zdjęcia po zakończeniu całej gali i nie zważał na ochroniarza który kazał mu zejść c ze schodów haha
Mój tata pracował z ojcem Kuby Wojewódzkiego i kiedyś tatuś obiecał ze mnie zapozna z Kubą i powiem że normalny człowiek jak i my A wujek chodził do klasy z Cerekwicką do samochodówki i tez kobieta normalna nic nadzwyczajnego A i jakiś aktor z M jak miłość jest z Koszalina i często u mojej mamy kwiaty kupuje i znowu zwykły normalny człowiek Więc nie jarają mnie gwiazdy Praca jak praca
Idę z koleżanką na zakupy a tam Ukeje czy jak mu było z jakiegoś talent show, koleżanka do mnie "patrz, patrz nie wierzę" a ja na to "że kto? nie znam typa" - do tej pory ze mnie się śmieje, że widać, że telewizor służy mi tylko do oglądania netflixa na dużym ekranie
Ja nie widuje takich "osobistości" Ostatni raz miałam okazję widzieć Mroczków Ale, że ich nie lubię to nawet nie zrobiło to na mnie wrażenia Za to mój brat bardzo często widzi takich ludzi Jednak nie robi im zdjęć, ani nie prosi o autografy.
Była raz sytuacja, kiedy szłam z koleżanką po mieście i nagle niecodzienny widok - Jankes z radia Eska. Nie spodziewałam się go w moim małym miasteczku, dość głośno powiedziało mi się do koleżanki "TO JANKES?!", a on popatrzył na nas i powiedział "Siema!". Miły gest
Nie moje ale mojej przyjaciółki...
Tak więc ta moja przyjaciółka należy do morsów (Często jej grupa jest pokazywana w Teleexpresie) no i jak była na zlocie morsów w Kołobrzegu na sylwestra to w jej hotelu był jakiś aktor z Klanu no i ona na śniadaniu go z łokcia (nie speclajnie oczywiście) przepchnęła przy szwedzkim stole.
A tak z moich doświadczeń to raczej nie spotkałam na ulicy kogoś sławnego... Jedyne co to na dniach miasta, czy koncertach i eventach. Ehhh...nigdy nie zapomnę jak darłam się z koleżankami gdy pod klub gdzie miał być koncert przyjechał nasz ulubiony zespół. Stałyśmy dosyć daleko i się darłyśmy, bo my idiotki nie pomyślałyśmy żeby podejść i się kulturalnie przywitać. Musieli z nas się śmiać do rozpuchu.
Piosenkarz, aktor czy inna znana twarz to najzwyklejszy człowiek taki jak przysłowiowy Kowalski. Nie ma u mnie efektu "łaał "
ja to widziałam kiedyś w restauracji Artura Barciś - gra Czerepacha w Ranczu.Zachowywał się bardzo kulturalnie.Wystawiał u nas w teatrze jakąś sztukę.Potem kiedyś na trasie Częstochowa-Łódź widziałam wychodzącego z restauracji Zbigniewa Wodeckiego.Na żywo ta jego fryzura jest jeszcze większa.No ale najbliższy kontakt miałam z Michałem Milowiczem.Z okazji naszego Święta Trzech Braci miał u nas koncert.Po koncercie podeszłam po autograf jak wszyscy wokół.A on do mnie gdzie tu mozna się fajnie zabawić i potańczyć wieczorem?Zaprosił mnie z przyjaciółmi.Spotkaliśmy się wszyscy na rynku i poszliśmy do pubu.A tam sensacja.Wszyscy robili z nim zdjęcia,prosili o autografy.Ale on poprosił o stolik dla 6 osób.Ja byłam z przyjaciółką i jej chłopakiem a on z 2 kumplami.Bawiliśmy się do rana.Świetnie tańczy i świetny kumplet.bardzo miły,ma poukładane w głowie.Nad ranem rozstaliśmy się wszyscy w przyjacielskiej atmosferze.Potem już nigdy więcej go nie widziałam.Ciekawe czy czasem wspomina ten wieczór.
Pamiętam to w Manufakturze ja go jeszcze spotkałam pod Multikinem w Gdańsku, dzień przed koncertem