Kiedyś upiłam się i poszłam do kolegi. Nagle zachciało mi się wymiotować i nie wiedziałam gdzie mam to zrobić więc narzygałam do jego kapcia
O proszę jaka niegrzeczna
Ja na rurze nie tańczyłam, ale razem z koleżanką nie raz tańczyłyśmy dość odważnie Pocierając się o siebie w taki (chyba ) seksowny sposób, wiecie o co chodzi
Już lubię ten wątek
U mnie jest niestety tak, że jak piję z przyjaciółkami to ZAWSZE, ale to zawsze coś śmiesznego musi się stać, ktoś nas zaczepia itd
-Na moich urodzinach tańczyłyśmy w klubie, wbił między nas jakiś rudy typek i machał łapami, pokręciłam z dezaprobatą głową i się odwróciłam a on w tym momencie mnie objął od tyłu, więc spanikowałam, dostał z łokcia w brzuch a następnie z całej siły z otwartej ręki w buźkę.. Typ złapał się za policzek po czym powiedział do kolezanek : przeproście ją ode mnie i uciekł. KOleżanki do tej pory się ze mnie śmieją bo mam tylko 152 cm wzrostu a największy ze mnie fighter
-Podczas innego pobytu w klubie ok godziny 3, nie chcialo mi sie juz bawić, ale moje kumpele dalej świrowały, więc stałam oparta o ścianę, w pewnym momencie podchodzi do mnie typowy arabski książe (marynarka, żabot, włosy idealnie zrobione, ciemna karnacja) i mówi : Psieplaśam ciemu jesteś smutna? Gdy to usłyszałam zachowała się jak ostatni cham, bo wybuchnęłam śmiechem, a on machnął na mnie ręką i poszedł
-Powrót z jednej z imprez, ok godz 4. Wbiegłyśmy do MPK z koleżanką i spokojnie czekamy aż ruszy. Podchodzi do nas żulek z butelkami i pyta gdzie jedziemy, przy czym lekko wpadł na koleżankę, a ta z kolei zaczeła się na niego drzeć żeby zostawił nas w spokoju.. Mpk ruszył i po paru sekundach okazało się ze wsiadłysmy nie do tego co trzeba a po naszych rozmowach "żulek" stwierdził ze jedziemy w złą stronę i chciał nam to uświadomić.. Z perspektywy czasu już mnie to nie bawi, ale pamiętam że wtedy skręcałam się ze smiechu
A najlepsze w tym wszystkim jest to, że jeszcze nigdy nic sobie nie zrobiłam podczas upojenia alkoholowego ! Chociaż już nie raz przeskakiwało się przez rzeke na ogniskach, spadało ze schodów, przewracało itp Chyba naprawdę włącza mi się tryb NIEŚMIERTELNOŚĆ
Mi przypomniała się sytuacja we Wrocławiu. Jak szłam sobie z kolegą i chłopakiem, a jakiś dwóch "panów" kłóciło się pod McDonald'sem. Jeden zapytał drugiego czy jest kolejka w maku, a ten odpowiedział mu, że tak. Jeden z "panów" tak zdenerwował się, że jest kolejka w maku, że postanowił uderzyć chłopaka, który odpowiedział mu.
Przypomniała mi się jedna dość żenująca historia, mam problem z przecieraniem się spodni w kroku i czasami wychodząc gdzieś na szybko nie zwracam na to uwagi i wyszedł spontaniczny wypad do klubu, stojąc na palarni było dość dużo miejsca ale oczywiście ktoś mnie popchnął i straciłam równowagę w miarę ogarniałam jeszcze więc żeby uniknąć wypadku zrobiłam porządnego kroka w przód jedną nogą i pękły mi spodnie....
Też miałam kilka takich wpadek Na drugim roku studiów kolega urządził domówkę gdzieś na wiosnę. Wystroiłam się jak stróż w Boże Ciało, sukienka, rajstopy i baletki ( było już ciepło). Mam słabą głowę i wiele mi do szczęścia nie potrzeba Podobno jak już mieliśmy wracać to stwierdziłam że mi zimno w stopy i kolega pożyczył mi swoje skarpetki ( czyste jak coś ). No i tak wracaliśmy trolejbusem, ja w kiecce, baletkach i o wiele za dużych białych skarpetkach Znajomi zrobili mi zdjęcie i do tej pory mi to wypominają Raz zdarzyło się mi i mojej koleżance spać w wannie bo nie było już wolnych łóżek na mieszkaniu. Było też standardowe śpiewanie różnych nieciekawych piosenek w drodze na stację po % w środku nocy
Moja historia sylwestrowa była podobna z tą różnicą że była u koleżanki. Ja sylwestra 2015-2016 nie pamiętam od 22 Z tego co mi opowiadali było wesoło... Ale bałam się zagłębiać w szczegóły...
Raz też z przyjaciółką napiłyśmy się a potem poszłyśmy na miasto. Nie pamiętam jak to się stało ale spotkałyśmy mojego kolegę jeszcze z gimnazjum ( nie widziałam go od lat) i poszłyśmy z nim i jego kolegami do jednego z nich na afterparty. Obudziłyśmy się na drugi dzień w piżamkach, tzn. koszulkach i spodenkach tego kolegi, podobno uparłyśmy się że chcemy mieć piżamki bo nie pójdziemy spać w ubraniach w których byłyśmy cały dzień A obudził nas telefon mojej mamy, która oświadczyła że za godzinkę będzie u mnie na stancji
takie śpiewanie jest najlepsze! tylko współczuje kierowcy, niestety teraz ja nim jestem najczęściej
ja też kiedyś zasnęłam, ale w tramwaju w dodatku w obcym mieście ;P na szczęście nie jechałam sama